Recenzje (el)
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 204
„Wytłumaczenie wszystkiego" to film węgierskiego reżysera Gábora Reisza o politycznych podziałach w węgierskim społeczeństwie.
Film inspirowany jest prawdziwymi wydarzeniami z 2021 roku, kiedy Uniwersytet Sztuk Teatralnych i Filmowych w Budapeszcie stracił swoją autonomię i został całkowicie zreorganizowany przez rządzących, co spotkało się z licznymi publicznymi protestami oraz demonstracjami.
Bohaterem filmu jest licealista Abel, który przygotowuje się do matury. Zakochanie bez wzajemności w swojej szkolnej koleżance utrudnia mu naukę. Podczas egzaminu z historii (do którego nie jest dobrze przygotowany) na jaw wychodzą zaszłe spory na tle ideowym i politycznym między ojcem Abla a nauczycielem, po czym ten jednostkowy konflikt – spowodowany w dużej mierze przez Abla - rozdmuchiwany jest przez media, jeszcze bardziej utrudniając jego sytuację.
W tym zatargu (my też mamy takie), każdy ma swoje racje, niemniej najbardziej poszkodowanym jest Abel – przedstawiciel generacji, która dopiero wchodzi w dorosłe życie.(al.)
Film wchodzi na ekrany 13 września. Dystrybutor – Aurora Films.
- Autor: al
- Odsłon: 3271
... czyli dokładna historia polskiej prywatyzacji
Nie jest to książka najnowsza, ale wciąż bardzo aktualna i od chwili jej wydania - przemilczana, bo godzi w interesy wpływowych ludzi i środowisk, niezależnie od barw politycznych.
Biorąc pod uwagę jej wagę merytoryczną oraz wielkość zagadnień, których dotyczy, winna być elementarzem dla wszystkich, którzy zostali dotknięci skutkami zmiany ustrojowej w Polsce po 1989 roku.
Z deszczu pod rynnę to bowiem opis i jedyna jak dotąd tak dokładna i obszerna analiza polskiej prywatyzacji – działań w obszarze politycznym, społecznym i gospodarczym w skali nieznanej wcześniej na naszym kontynencie.
Jej autor, prof. Jacek Tittenbrun, to socjolog, kierownik Katedry Socjologii Przedsiębiorczości i Pracy oraz Zespołu Badań Socjoekonomicznych w Wyższej Szkole Nauk Humanistycznych i Dziennikarstwa w Poznaniu, profesor zwyczajny Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, laureat wielu nagród naukowych oraz stypendiów zagranicznych. Jego główne zainteresowania naukowe obejmują socjologię gospodarki ze szczególnym uwzględnieniem problematyki własności oraz zagadnienia zróżnicowania społecznego.
Jest analitykiem, który z lewicowej perspektywy poddaje krytyce kapitalizm, a jednocześnie nie idealizuje PRL i nie przemilcza roli dawnych działaczy PZPR w budowaniu nowego ustroju.
Z deszczu pod rynnę. Meandry polskiej prywatyzacji to czterotomowe dzieło pokazujące w detalach historię polskiej prywatyzacji, które autor pisał przez wiele lat, wykorzystując badania własne i zespołowe, którymi kierował. Podstawowym źródłem stały się jednak materiały prasowe, komunikaty spółek, sprawozdania NIK, Państwowej Inspekcji Pracy i inne dostępne badaczowi. Narracja zaczyna się w latach 80.- okresie, kiedy zaczęto rozdawać już pierwsze karty gospodarczych i politycznych przemian. To wówczas kształtują się podwaliny procesu, który wybuchł po 1989 roku i wskutek którego naród został ograbiony z majątku wspólnego, tworzonego z trudem i kosztem wielkich wyrzeczeń przez co najmniej jedno pokolenie. (Wystarczy przypomnieć, że od stycznia do września 1989 r. powstało 12,6 tys. tzw. spółek nomenklaturowych między osobami prywatnymi a przedsiębiorstwami uspołecznionymi. Były to w większości spółki trudniące się pasożytniczym pośrednictwem. Proceder dzikiej prywatyzacji tak się rozplenił – Tittenbrun nazywa to konwersją kapitału politycznego w kapitał ekonomiczny – że w połowie 1991 r. rząd Mazowieckiego zakazał urzędnikom państwowym udziału w takich spółkach. Zakaz zniesiono już po roku, za rządów Jana Krzysztofa Bieleckiego).
Na kartach tej książki spotykamy się z dobrze znanymi nam nazwiskami – prawie wszystkie obecne są dzisiaj w polityce i gospodarce. Nie ma żadnej prywatyzacji bez nazwisk znajomych nam z dzisiejszych mediów. „Bohaterowie” bezkarnego pozbawiania obywateli majątku narodowego są więc dobrze znani, podobnie jak i drobiazgowo wręcz opisane są ich czyny. Mamy tu okazję poznać wszystkie większe i mniejsze, bardziej i mniej znane, a nawet nieznane afery i skandale, w jakie obfitowały przemiany własnościowe w naszym kraju. Wszystkie są znakomicie i precyzyjnie udokumentowane liczbowo.
W pierwszym tomie Z deszczu pod rynnę opisane są początki polskiej prywatyzacji, start giełdy, afera PZU i środowiska polityczne zaangażowane w te procesy. W drugim - ciemne strony prywatyzacji i patologie w przedsiębiorstwach przejmowanych przez rodzimych kapitalistów. W trzecim, autor zajmuje się udziałem kapitału zagranicznego w prywatyzacji, a w czwartym – m. in. klęską NFI.
Jak pisze wydawca (Zysk i S-ka) - „Specyfika i walor socjologicznego i humanistycznego spojrzenia autora polega na tym, iż na tę powikłaną często historię patrzymy przez pryzmat ludzi - jednostek i grup biorących w niej udział. Takiego spojrzenia na prywatyzację dotychczas w polskiej literaturze nie było. Ale książkę wyróżnia nie tylko to - mimo kompetencji naukowych autora i mnogości przytaczanych faktów, nie przytłacza ona czytelnika. Dzięki jego lekkiemu pióru nie jest to bowiem typowa akademicka księga przeznaczona i zrozumiała dla wąskiego czy wręcz elitarnego kręgu osób. Przeciwnie, styl autora w równej mierze co opisywane zdarzenia wciąga czytelnika w lekturę, nie pozwalając mu się od niej oderwać, tak jakby czytał jakiś dobry kryminał. Bo czyż historia rodzimej prywatyzacji nie była kryminałem? - sugeruje autor".
Z deszczu pod rynnę to nie tylko kryminał, to ładunek wybuchowy, swoista nitrogliceryna, książka, której samo czytanie wymaga silnych nerwów, choć opisuje fakty, których byliśmy przecież świadkami. O niektórych już zapomnieliśmy, ale warto je sobie przypomnieć teraz, kiedy widzimy, jakimi nędzarzami się staliśmy i za czyją sprawą. (al)
Z deszczu pod rynnę. Meandry polskiej prywatyzacji, tomy 1-4, Jacek Tittenbrun, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2007, str. 1876.
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 770
Czołgi. Sto lat historii – to książka Richarda Ogorkiewicza wydana przez oficynę RM w tłumaczeniu Grzegorza Siwka.
„Cel, jaki mi przyświecał podczas pisania tej książki, to obszerne omówienie ewolucji i zastosowania czołgów na całym świecie, od rozpoczęcia prac nad nimi sto lat temu po dzień dzisiejszy” – pisze we wprowadzeniu do książki autor, znany na świecie specjalista od broni pancernej, profesor w Royal Military College of Science.
Przedstawia w niej proces powstawania czołgu oraz jego debiut bojowy podczas I wojny światowej, okres utraty zainteresowania te bronią oraz jej renesans w miarę rozwoju techniki uzbrojenia. Coraz większe możliwości czołgów sprawiły – pisze autor – że stały się one najważniejszym elementem zmechanizowanych formacji wojskowych. Taka sytuacja trwała do końca II wojny światowej, kiedy wojska pancerne miały decydujący wpływ na zwycięstwa w bitwach. Czołgi były wówczas podstawą sił zbrojnych wszystkich państw, a Związek Radziecki, USA, Wielka Brytania i Niemcy były ich głównymi producentami.
Opowieść dokumentalna o czołgach nie kończy się jednak na latach wojennych – autor pokazuje rozwój czołgów w okresie zimnej wojny, także poza Europą i USA, a dalej prowadzi czytelnika do czasów współczesnych. W „Dodatku” zamieszczonym na końcu książki przedstawia ogólny opis rozwoju dział czołgowych i napędów, mobilności pojazdów, a także kwestii bezpieczeństwa załóg czołgów. Dla entuzjastów techniki wojskowej szczególnie ciekawe mogą też być obszerne przypisy oraz ilustracje.
Sam autor tak charakteryzuje swoje dzieło: „W tej książce poruszyłem wiele tematów, a jednak nie pretendowałem do stworzenia wyczerpującego kompendium. W związku z tym w istocie zająłem się tylko najważniejszymi i najciekawszymi typami czołgów, jakie do tej pory skonstruowano. Podobnie ograniczyłem się do zaledwie napomknienia o wielkich bitwach i operacjach militarnych z udziałem czołgów, gdyż szczegółowy opis tych batalii wykraczałby poza ramy tego opracowania”.(js)
Czołgi. 100 lat historii, Richard Ogorkiewicz, wydawnictwo RM, wyd. III, 2021, s. 360, cena 39,99 zł.
- Autor: al
- Odsłon: 2031
W Polsce osiedli głównie na Podkarpaciu i w Beskidzie Niskim, dochodząc aż po zachodnią część Beskidu Sadeckiego, pod Szczawnicę. Ślady ich osadnictwa – zwłaszcza kultury agrarnej - można znaleźć jeszcze dzisiaj – są to resztki sadów przydomowych, ruiny domów (chyży), piwniczki ziemne, cmentarze, kapliczki, cerkwie. Nie ma tylko samych Łemków. Co się z nimi stało?
Pierwsze represje spotkały Łemków już w czasie I wojny światowej ze strony Austriaków. Objęły one ok. 5 tys. osób, z których część zginęła w obozie Talerhof. Wówczas też nastąpiło rozbicie społeczności łemkowskiej na Łemkowszczyznę wschodnią (Republika Komańczańska, o charakterze ukraińskim) i zachodnią (Republika Floryncka, odcinająca się od ruchu ukraińskiego). Podstawą podziałów była religia – w Galicji Wschodniej dominowało prawosławie (wspierały je narodowe organizacje ukraińskie), bardziej na zachód większe wpływy miał kościół greckokatolicki. „Wojna religijna w górach” skończyła się z nadejściem II wojny światowej i w latach tuż po niej. Wraz z przesiedleniami ludności ukraińskiej na mocy układu o wymianie ludności z 1944 r., (początkowo dobrowolnymi, później – przymusowymi), część Łemków wybrała Ukrainę, część została w Polsce. Ci, którzy zostali na swoich gospodarstwach, nie podporządkowali się, zostali wkrótce wysiedleni z ok. 200 swoich wsi na ziemie zachodnie i północne w wyniku akcji „Wisła”.
I teraz Łemków mamy zamiast na Łemkowszczyźnie – w Gorzowie, Wrocławiu, Legnicy, itd. Niektórzy wrócili do swoich rodzinnych stron, ale to pojedyncze wyjątki – na dobrą sprawę nie bardzo jest do czego wracać… Chyba, że do wspomnień, tradycji, bo nawet jeśli mieszkają w innych regionach, podjęli próby przywrócenia pamięci – i swojej, i Polaków – swojej kultury, języka, muzyki, ubioru poprzez porządkowanie swoich miejsc pamięci, tworzenie muzeów i corocznych zgromadzeń zwanych Watrą. Co ciekawe, mimo kilkudziesięciu lat od tamtej historii, nadal dla Polaków Łemkowszczyzna jest tajemnicą: mało o niej wiemy, choć przecież istnieje dość bogata literatura naukowa w tym przedmiocie. Dopiero w ostatnich latach, na fali zainteresowania historią, etnografią, archeologią, turystyką, kulturą mniejszości, językami i dialektami coraz więcej ludzi słyszy o Łemkach, Bojkach, Rusinach, Wołochach, Hucułach…
Jednym z tych, którzy przywraca pamięć o Łemkach i Łemkowszczyźnie jest znany etnograf, autor wielu książek o kulturze Beskidów i Tatr, Antoni Kroh. Ostatnia jego książka – Za tamtą górą – wydana przez Wydawnictwo Iskry to opowieści nie tylko o krajobrazie połemkowskim w Beskidzie Niskim i Sądeckim, ale i o ludziach, potomkach gospodarzy tych ziem. Ludziach skrytych, dla których wysiedlenie z ich domów jest traumą na całe życie, o czym niechętnie mówią nawet badaczowi. To luźne opowieści o tym, co było i co zostało, ale i ukazanie tego, co się rodzi w zupełnie innych warunkach.
Książka Antoniego Kroha pokazuje jego związki z Łemkowszczyzną – początkowo dość luźne i nieoczywiste – od lat 70. XX w. do dzisiaj.
Nie jest to książka stricte naukowa – raczej gawęda, czy bardziej zbiór gawęd o tym, co spotykał na swojej drodze, jaki to ma rodowód i jacy ludzie są z tym związani. Ciepło, z empatią pokazuje nam świat, który prawie na naszych oczach zaginał i o którym wciąż wiemy mało. (al.) Za tamtą górą. Wspomnienia łemkowskie, Antoni Kroh, Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2016, s. 300, cena 39,90 zł