Nauka i sztuka (el)
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 485
W Muzeum Fotografii w Krakowie do 7.05.23 można oglądać wystawę fotografii artystycznej w Polsce z lat 1927-1978.
Czym właściwie jest tytułowa fotografika? Termin ten wprowadził do języka polskiego Jan Bułhak w 1927 roku, by odróżnić fotografię artystyczną od tej zawodowej oraz – przez użycie słowa „grafika” - włączyć ją do świata plastyki. Bułhak i współcześni mu twórcy zrzeszeni w Fotoklubie Polskim chcieli tworzyć przy pomocy aparatów fotograficznych obrazy, a techniczne mistrzostwo pomagało im osiągać różnorodne efekty. W pojęciu „fotografiki” mieszczą się zarówno miękkie kadry rodzimego krajobrazu, eksperymentalne fotomontaże, jak i łączące elementy fotograficzne z graficznymi plakaty czy okładki płyt.
Wystawa, której kuratorami są Łukasz Gorczyca i Adam Mazur, jest pierwszym muzealnym ujęciem historycznego nurtu artystycznego. By jak najpełniej zaprezentować widzom to zjawisko, w MuFo zebrano niemal 150 oryginalnych odbitek fotograficznych ze zbiorów najważniejszych polskich muzeów oraz prywatnych kolekcjonerów. To wyjątkowa okazja, by dzięki zebranym z całego kraju dziełom, pozwolić widzom doświadczyć, jak wyglądały początki fotografii artystycznej w Polsce.
Fotografika to także opowieść o samych fotografikach i fotograficzkach – o zrzeszeniach i społecznościach, które tworzyli, by dyskutować o fotografii, wystawiać ją i publikować. Wśród twórców i twórczyń, których prace są prezentowane w ramach wystawy „Fotografika. Fotografia artystyczna w Polsce 1927-1978” znajdują się między innymi Jan Bułhak, Zdzisław Beksiński, Janusz Maria Brzeski, Roman Cieślewicz, Zbigniew Dłubak, Edward Hartwig, Jerzy Lewczyński, Natalia Lach-Lachowicz, Fortunata Obrąpalska, Wojciech Plewiński, Zofia Rydet, Stefan Themerson i Wojciech Zamecznik.
Za: https://mufo.krakow.pl/odwiedzaj/wystawy/fotografika
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 845
W Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie do 13.02.22 czynna będzie wystawa fotografii ze zbiorów prywatnych Kamili Bondar, Katarzyny Boruckiej, Łukasza Gorczycy, Aleksandry Krasny, Rafała Łochowskiego, Krzysztofa Nowakowskiego, Tomasza Olkiewicza, Adriana Słupskiego, Małgorzaty Smagorowicz i Marcina Studniarka.
Kolekcjonowanie fotografii może być przygodą, pasją, wyrazem zainteresowania otaczającym światem, rzadziej uzależnieniem. W Polsce to praktyka wciąż ekstrawagancka, obarczona koniecznością tłumaczenia się bliskim i dalszym znajomym z kłopotliwego hobby.
Prezentowana w Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie wystawa to pierwsza manifestacja Fotoklubu, czyli zrzeszenia kolekcjonerek i kolekcjonerów fotografii polskiej i światowej, współczesnej i dawnej. Żadna z kolekcji nie była do tej pory pokazywana publicznie. Wiele zdjęć z wystawy to ikony sztuki, sporo z nich wpisuje się w główny nurt współczesności, ale równie istotne są obrazy nieznane, uratowane od zapomnienia, wyciągnięte z antykwariatów i anonimowych kolekcji; nieco kuriozalne, czasem naddarte i podniszczone, ale zawsze piękne.
Zbiory prywatne uznawane są zwykle za eklektyczne, za przejaw fascynacji i kaprysu bardziej niż systematycznej i przemyślanej strategii zakupowej. To prawda, kolekcjonerki i kolekcjonerzy prywatni nie są poddani rygorom komisji zakupowych, rozliczani przez ministra, czy strofowani przez kuratorów za niepoprawne typy. A jednak wśród dość zaskakującej mieszanki fotografii z prywatnych kolekcji polskich wyłania się pewien kierunek, raczej tendencja niż wspólny mianownik. Pewne tropy są oczywiste, a zdjęcia się układają same jak w wypadku Cindy Sherman i Anety Grzeszykowskiej (nareszcie można zobaczyć je razem!). Ale co właściwie łączy Arakiego i Goliszewską? Pawelca i Piotrowską? Gibsona i Radziszewskiego? Być może to znak czasów w jakich żyjemy, sytuacji politycznej, społecznej i kulturowej, ale w tych wszystkich fotografiach odnaleźć można fascynację ciałem i cielesnością, zwłaszcza kobiecą, co przekłada się na z gruntu feministyczną problematykę tożsamości, płci kulturowej, społecznej tresury, której artystki i artyści - a wraz z nimi kolekcjonerzy - się sprzeciwiają, kontestują, podważają i przekraczają.
Wśród zdjęć na wystawie przeważają więc fotografie, które ująć można by w zgrabnej, Butlerowskiej formule „gender trouble". Ale nie są to bez wyjątku kobiety kwestionujące ramy w jakie społeczeństwo wciska ich kobiecość. Kontrapunktem są oczywiście mężczyźni, wrażliwi i niebinarni, ale także cis-hetero maczyści, którzy w kobiecie widzą przede wszystkim obiekt pożądania. Nawet oni zadają sobie pytanie „kim jest kobieta?" (Ewentualnie, we Freudowskiej redakcji: „Czego pragnie kobieta?").
Wątki seksualne są oczywiście najatrakcyjniejsze i budzą najwięcej emocji. Pracując z kolekcjonerkami i kolekcjonerami można byłoby wybrać inaczej i zrobić wystawę o pejzażu. Nie byłaby tak ekscytująca i choć opowiadałaby o zainteresowaniach, to nie oddawałaby graniczących z fetyszyzmem kolekcjonerskich obsesji.
W PGS-ie temat seksu i erotyki w fotografii obecny jest od zarania, od pierwszej ekspozycji z kolekcji Cezarego Pieczyńskiego pt. „Oh No! Not Sex and Death Again!". Fotoklub nawiązuje do tej otwierającej program galerii na prywatne zbiory wystawy. Śmierci jest tu może nieco mniej, za to więcej emocji, więcej niebinarności, nienormatywnego seksu i miłości. […]
Fotoklub to społeczność okołokolekcjonerska, dla której ważna jest filantropia, wspieranie artystek i artystów zakupami, ale także produkcją specjalnych edycji i tek. Na wystawie w PGS-ie artystą, który prezentuje swoje zdjęcie na specjalnych zasadach jest zaproszony przez Fotoklub Piotr Uklański. Jego czarno-biała fotografia, na wskroś romantyczna, nawiązująca do pośmiertnej maski Fryderyka Chopina wpisuje się w temat wiodący, zadając pytanie o ramy przedstawienia i tożsamość modela.
Kurator: Adam Mazur
Więcej - https://pgs.pl/fotoklub-wspolczesna-i-dawna-fotografia-z-polskich-kolekcji-prywatnych/
- Autor: ANNA LESZKOWSKA
- Odsłon: 1449
>
>
W Muzeum Narodowym w Warszawie do 12 maja 2013 można oglądac wystawę pn. Cztery razy ŚWIAT. Konstanty Jarochowski, Jan Kosidowski, Wiesław Prażuch, Władysław Sławny – fotoreporterzy tygodnika ilustrowanego „ŚWIAT” (1951–1969)>Bohaterami wystawy są czterej wybitni fotografowie o fascynujących życiorysach, czterej indywidualiści, których wspólną zasługą było to, że potrafili stworzyć zgrany zespół, wspominany do dzisiaj jako fenomen w dziejach polskiej prasy ilustrowanej.
Łączyła ich filozofia fotografii, niosąca przesłanie o konieczności uczciwego rejestrowania faktów, aby zdjęcia posiadały walor świadectwa i ponadczasowego dokumentu wydarzeń. Zdjęcia fotoreporterów „Świata” miały być w ich własnym przekonaniu dynamiczne, opowiadać historie, chwytać paradoksy, zaskakiwać humorem. Dzisiaj dowodzą bystrego, inteligentnego, a nawet przewrotnego sposobu łowienia wydarzeń, ale zawsze z szacunkiem dla człowieka, będącego podmiotem realizowanego tematu prasowego.
>
>Wszyscy czterej zapisali się w dziejach polskiej fotografii jako wybitni twórcy fotograficznego dokumentu, dlatego ich nazwiska powracają na trwałe do panteonu naszych twórców w tej dziedzinie.
>Po raz pierwszy wystawę fotografii w Muzeum Narodowym w Warszawie poświęcamy w całości zdjęciom wykonanym dla czasopisma, które co tydzień „wystawiało” je na swoich stronach dla 300-tysięcznej publiczności, taki był bowiem nakład tygodnika. W tym samym czasie te same prasowe fotografie można było oglądać na stronach artystycznego miesięcznika „Fotografia”, na wystawach oraz w albumowych almanachach, w których corocznie podsumowywano osiągnięcia polskiej fotografii.
>Czterej fotoreporterzy „Świata” udokumentowali polską rzeczywistość w okresie rządów Bolesława Bieruta i Władysława Gomułki, z wieloma jej odcieniami i paradoksami. Konkretne tematy realizowali na zlecenie macierzystej redakcji lub proponowali je sami.
Świetne technicznie fotografie Konstantego Jarochowskiego ukazujące „designerskie” wnętrza klubokawiarni medyków na warszawskich Bielanach, czy migawki z pokazowych mieszkań na Grochowie wyposażonych przez artystów „Ładu” w wielofunkcyjne meblościanki, zarejestrowały powszechne na przełomie lat 50. i 60. pragnienie nowoczesności i tęsknotę za piękną formą w codziennym życiu.
Opublikowana w 1956 r. seria zdjęć Wiesława Prażucha z Częstochowy pokazała przedziwne oblicze tego wyjątkowego miejsca w Polsce, gdzie żarliwa modlitwa pielgrzymów zmieszała się z pejzażem tandetnych straganów i odgłosami sapiących hutniczych pieców wielkiego socjalistycznego kombinatu.
Zainteresowanie Jana Kosidowskiego chwytaniem na gorąco życia polskiej młodzieży fotografowanej na warszawskiej ulicy lub podczas wykładów poświęconych filozofii przyniosły refleksyjne i liryczne dokumenty jak Młoda Rzeczpospolita Anno Domini 1963 czy Amicus Plato.
>Dorobek fotografów „Świata” wzbogacają obrazy z zagranicznych sesji fotograficznych, realizowanych na całym świecie, na przykład w Chinach, Indiach, Jugosławii, Mongolii, Norwegii, NRD, Sudanie, Włoszech, czy ZSRR.
>
„Świat”, pod redakcją Stefana Arskiego, pozostaje w dziejach prasy polskiej jednym z najciekawszych tygodników ilustrowanych dedykowanych fotografii, za pośrednictwem której komentowane są bieżące wydarzenia. Nie ma wątpliwości, że jednym z założeń twórców tego tytułu – Arskiego i Sławnego, było oddanie jak najwięcej miejsca właśnie zdjęciom – prezentowanym pojedynczo lub układanym w wielokolumnowe fotoreportaże. Publikowano tutaj nie tylko obrazy fotoreporterów zatrudnionych na stałe, ale także zdjęcia całej plejady polskich i zagranicznych fotografów oraz dziennikarzy, którzy ilustrowali własne teksty autorskimi zdjęciami.Stałe rubryki jak „Świat was podpatrzył”, a także instrukcje dla fotoamatorów i nowiny z życia fotograficznego na świecie, dopełniały obrazu czasopisma żyjącego fotografią.
>Na wystawę wybrano zdjęcia etatowych fotoreporterów tygodnika, pokazujące wszechstronność oraz własny styl każdego z nich.
Autorskie odbitki z epoki oraz wydruki na archiwalnych papierach barytowych z cyfrowo zreprodukowanych negatywów wyeksponowano w następujących odsłonach: eseje fotograficzne, w których szczególna uwaga autorów skupiała się na człowieku i jego emocjach, specjalnie wybranym motywie lub technicznym eksperymencie; fotoreportaże o szczególnym społecznym wydźwięku; cykle fotograficzne dokumentujące rytuały władzy, a wśród nich kulturalne imprezy masowe; fotogramy z podróży zagranicznych z lat 1956–1962.
>
>Fotografie eksponowane na wystawie nie zostały wyrwane z historycznego kontekstu. Nadal można je „czytać” jako prasowe, bowiem towarzyszy im oryginalny redakcyjny komentarz przepisany ze stron tygodnika. Powszechne przekonanie o autentyzmie fotograficznego przekazu wykorzystywano dla uwiarygodniania treści, które służyły doraźnej propagandzie politycznej.
>Na wystawie znajdują się też zdjęcia nigdy nie opublikowane, które dla odróżnienia otrzymały specjalne oznaczenia. Oglądanie i czytanie fotografii znanych ze stron „Świata” w salach muzealnych stwarza zupełnie nowe perspektywy i konteksty ich odbioru.
O programie edukacyjnym towarzyszącym tej wystawie - http://www.mnw.art.pl/index.php/pl/osrodek_oswiatowy/programy_do_wystaw_czasowych/cztery_razy_swiat/
>
>
- Autor: Magdalena Czubińska
- Odsłon: 2541
Do 19 stycznia 2014 w Krakowie, w Gmachu Głównym, można oglądać wystawę 64 plakatów filmowych Franciszka Starowieyskiego (1930-2009). Są to głównie prace wczesne, z lat 50. i 60. XX wieku, z pozyskanej do zbiorów MNK kolekcji plakatów filmowych Konrada Pollescha.
Wystawa ma na celu przypomnienie twórczości zmarłego cztery lata temu artysty, kiedyś jednego z najpopularniejszych polskich malarzy. Był rozpoznawalny przez szeroką publiczność dzięki charakterystycznemu stylowi własnej sztuki oraz dzięki urokowi i łatwości nawiązywania kontaktu z widzami. Był przedstawicielem polskiej szkoły plakatu, któremu nowojorska MoMA urządziła wystawę prac.
Starowieyski był przykładem artysty totalnego, którego życie prywatne stanowiło część świadomie tworzonego mitu, rodzaj kreacji artystycznej.
Urodził się w 1930 roku w Bratkówce na Podkarpaciu. Ośmioletniego chłopca uczył malowania Jan Cybis. W latach 1949–1952 Starowieyski studiował w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, potem przeniósł się do Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. W 1955 roku, jako dyplom u Michała Byliny, przedstawił obraz zatytułowany Starość, który został wystawiony na słynnej wystawie w Arsenale. W 1956 roku wykonał swój pierwszy plakat. Była to litografia na temat powstania węgierskiego, przedstawiająca gołąbka na niebieskim tle, ze łzą spływającą z oka. Plakat reprodukowano w wielu czasopismach na całym świecie. W 1959 roku zaprojektował plakat Zbuntowana orkiestra (prezentowany na wystawie) inspirowany surrealizmem.
Artysta powtarzał, że chciałby żyć trzysta lat wcześniej i od 1970 roku zaczął datować swoje prace trzy wieki wstecz. Fascynował go barok, manieryzm, secesja, surrealizm, kaligrafia, seks, śmierć i groteska. Przybrał pseudonim Jan Byk. Kreując swój wizerunek, wykorzystywał zarówno swoje warunki fizyczne, jak i ziemiańskie pochodzenie. Był gawędziarzem, tworzył mity, miał kontrowersyjne poglądy i zwyczaje. Przez całe życie z entuzjazmem tworzył swoją słynną kolekcję starożytności. Pokazywał ją publiczności, tak jak kiedyś pokazywano Kunstkamerę – zbiór dekoracyjnych, czasem tajemniczych i egzotycznych obiektów.
W 1971 roku powstał film Andrzeja Papuzińskiego zatytułowany Bykowi chwała, poświęcony sztuce artysty. W 1974 roku Starowieyski wyjechał do Nowego Jorku na stypendium Fundacji Kościuszkowskiej. Wielka pracownia na Manhattanie pozwoliła mu na realizację dużych formatów malarskich.
W 1980 roku artysta wymyślił Teatr Rysowania. Zrealizował blisko trzydzieści seansów, podczas których na oczach widzów tworzył obrazy wielkich rozmiarów, dopełniane muzyką i tekstem literackim. W 1981 roku Andrzej Wajda obsadził Starowieyskiego w roli Jacques-Louis Davida w filmie Danton.
W 1986 roku Museum of Modern Art w Nowym Jorku urządziło wystawę indywidualną prac Starowieyskiego. W zbiorach tego muzeum znajduje się plakat Upiór z Morrisville, również prezentowany na wystawie w Muzeum Narodowym w Krakowie.
W 1998 roku w Brukseli, na ścianie polskiego przedstawicielstwa przy UE, artysta namalował na zamówienie ówczesnego ministra spraw zagranicznych RP, Bronisława Geremka,obraz „Divina Polonia rapta per Europa profana”. Dzieło wywołało kontrowersje i obrosło anegdotami. Opowiadano, że pędząca na żelaznym byku (zgodnie z mitologią grecką powinna to być krowa) personifikacja Europy, miażdżąca grecką kolumnę, pierwotnie namalowana była w nieobyczajnym rozkroku i artysta był zmuszony zmienić układ jej nóg.
W 1999 roku, dziesięć lat przed śmiercią, artysta obliczył, że stworzył przeszło dwa tysiące obrazów i rysunków, pięćdziesiąt scenografii teatralnych i operowych oraz trzysta plakatów (nie licząc rysunków). Tworzył plakaty reklamujące filmy oraz spektakle teatralne i operowe. Nie projektował prac politycznych ani komercyjnych. Zainteresowanie kulturą było specyficzną cechą polskiej szkoły plakatu.
Magdalena Czubińska