Nauka i sztuka (el)
- Autor: ANNA LESZKOWSKA
- Odsłon: 3376
W Gmachu Głównym Muzeum Narodowego w Krakowie do 19 sierpnia 2012 można oglądać wystawę prac Aleksandra Rodczenki. Jest to pierwsza w Polsce, wielka prezentacja twórczości tego artysty, przygotowana we współpracy z Muzeum Moskiewskiego Domu Fotografii.
"Eksperyment jest naszym obowiązkiem" twierdził Aleksander Rodczenko (1891-1956) - jeden z najważniejszych artystów XX wieku, gwiazda rosyjskiej awangardy, klasyk nowoczesnej fotografii.
Na wystawie Aleksander Rodczenko. Rewolucja w fotografii pokazano ponad trzysta prac. Trzonem ekspozycji jest blisko dwieście zdjęć artysty, będących jednymi z tych, które zmieniły fotografię w sztukę, w tym tak znane, jak: Dziewczyna z leiką, Schody, Lila Brik czy seria konstruktywistycznych portretów miejskich. Znalazły się też kolaże, fotomontaże i grafika użytkowa, m.in. okładki magazynów, plakaty i książki. Wszystkie prace pochodzą ze zbiorów Muzeum Moskiewskiego Domu Fotografii. XX-wieczna rosyjska awangarda jest zjawiskiem wyjątkowym nie tylko w kulturze rosyjskiej, lecz także światowej. Zdumiewająca energia twórcza artystów tej niezwykłej epoki jest wciąż aktualnym źródłem inspiracji dla sztuki i dla wszystkich, którzy interesują się dorobkiem artystycznym tego okresu.
Aleksander Rodczenko był bezsprzecznie jednym z głównych twórców ideologii, a także artystycznej atmosfery tego okresu. Malarstwo, dizajn, teatr, kino, typografia i fotografia – wszystkie dziedziny, które interesowały artystę – ulegały przeobrażeniom, otwierając się na zupełnie nowe kierunki. Wczesne lata dwudzieste zeszłego wieku były – cytując Wiktora Szkłowskiego, jednego z najznamienitszych współczesnych krytyków i teoretyków – „okresem przejściowym” – czasem, gdy na krótko, przelotnie, doszło do rezonansu pomiędzy eksperymentem społecznym i artystycznym. To wtedy, w 1924 roku, fotografię zdominował Aleksander Rodczenko, znany już wówczas artysta, kierujący się w swej estetyce hasłem „Eksperyment jest naszym obowiązkiem”. Efektem tego podejścia była fundamentalna zmiana w postrzeganiu istoty fotografii i roli fotografa – pojawiło się myślenie konceptualne. Fotografia przestała ograniczać się do odzwierciedlania rzeczywistości, stała się także środkiem wizualnego przedstawiania dynamiki myśli ludzkiej.
Rodczenko przeniósł na grunt fotografii teorię konstruktywizmu i opracował metody i środki jej praktycznego zastosowania. Odkryte przezeń narzędzia zyskały ogromną popularność. Posługiwali się nimi jego uczniowie i twórcy o podobnych zapatrywaniach, ale także jego estetyczni i polityczni adwersarze. Jednak samo zastosowanie „metody Rodczenki” – ukośnej kompozycji, skrótu perspektywicznego i podobnych środków – nie gwarantowało automatycznie dziełu wysokiej rangi artystycznej. Sztuka Rodczenki -fotografa to nie tylko środki formalne, za które tak bezlitośnie krytykowano go pod koniec lat dwudziestych; to przede wszystkim głęboki romantyzm, cechujący jego twórczość już od lat studenckich. Dość wspomnieć choćby niezwykłe listy-opowieści pisane do Warwary Stiepanowej. Romantyczna aura dzieciństwa spędzonego za kulisami teatru, w którym pracował ojciec znalazła przełożenie w wyrazistej utopijnej filozofii Rodczenki konstruktywisty, który wierzył w możliwość przemiany ludzkości i świata.
W latach dwudziestych, tworząc kolejne cykle fotograficzne, Rodczenko formułował coraz to nowe zadania i manifesty odnoszące się do tego, czym będzie i fotografia, i życie, gdy już przejdą transformację za sprawą idei konstruktywizmu. W latach trzydziestych, zwłaszcza pod koniec, podjął próbę analizy życia i twórczości – również własnej – uwięzionych w realiach socrealizmu.
Aleksander Rodczenko pozostawił po sobie dzięki drukowanym artykułom i pamiętnikom unikatowy zapis artystycznych przemyśleń rosyjskiego fotografa-filozofa, który przeżył historyczny kataklizm, będący źródłem tragicznego wewnętrznego konfliktu świadomych założeń i podświadomej potrzeby tworzenia.
Zniechęcony ciągłymi rewolucyjnymi zmianami, które generowały rzeczywistość daleką od ideałów inspirujących go we wczesnym okresie twórczości, pisał w dzienniku pod datą 12 lutego 1943: „Sztuka ma służyć ludziom, ale ludzi prowadzi się w tej chwili w niewiadome. Ja chcę prowadzić ludzi ku sztuce, a nie używać sztuki, by ich ku czemukolwiek prowadzić. Czy urodziłem się zbyt wcześnie czy zbyt późno? Sztuka musi być oddzielona od polityki…”.
W ostatnich latach życia Rodczenko zdradzony przez przyjaciół i uczniów, pozbawiony prawa do tworzenia i zarabiania sztuką na życie, do wystawiania, usunięty ze Związku Artystów i w bardzo złym stanie zdrowia, był mimo wszystko bardzo szczęśliwym człowiekiem. Miał rodzinę: przyjaciółkę i „towarzysza broni” Warwarę Stiepanową, córkę Warwarę Rodczenko, jej męża Nikołaja Lawrentiewa, wnuka Aleksandra Lawrentiewa i jego rodzinę – niewielki, acz bardzo zżyty klan emanujący twórczą energią. Gdyby nie owa rodzina, Moskiewski Dom Fotografii, pierwsze w Rosji muzeum fotografii, mógłby nigdy nie powstać.
Wystawa "Aleksander Rodczenko. Rewolucja w fotografii" została uzupełniona o polski kontekst.
Pokaz "Tak i nie", prezentowany w Galerii Sztuki Polskiej XX wieku Muzeum Narodowego w Krakowie, składa się z dwóch części.
Część "Wczoraj" to sygnał o związkach polskich artystów z awangardą rosyjską, a także przypomnienie o wielowątkowości polskiego życia artystycznego lat 1920–1939.
Prezentujemy prace wybitnej polskiej rzeźbiarki Katarzyny Kobro. Twórczość Władysława Strzemińskiego reprezentuje kolaż z cyklu "Moim przyjaciołom Żydom". Strzemiński studiował w Szkole Sztuk Pięknych w Moskwie. W Witebsku współpracował z Kazimierzem Malewiczem. W ciągu zaledwie kilku lat znalazł się w czołówce rosyjskiej awangardy, współpracując m.in. z El Lissitzkym i Rodczenką. Na wystawie pokazane są także fotomontaże Janusza Marii Brzeskiego i Kazimierza Podsadeckiego, jako przykład popularnej wówczas techniki, w której tak wiele osiągnął Rodczenko.
Część "Dzisiaj" sygnalizuje zjawisko fascynacji współczesnych artystów sztuką Rodczenki. Prace prezentowane na wystawie nie powstały na potrzeby tego pokazu. Przeciwnie, to pomysł wystawy pojawił się pod wpływem zainteresowania krakowskich artystów Rodczenką: w pracowni Bogusława Bachorczyka wisiała praca, odnosząca się do "Kolumny klubu sportowego Dynamo" Rodczenki. W mieszkaniu Ewy Ciepielewskiej stał na sztaludze obraz nawiązujący do jego portretu Majakowskiego. Jeden z numerów magazynu „Opcje” z 2002 roku ilustrują portrety według Rodczenki Wilhelma Sasnala. Rodczenko wywarł też wpływ na Grzegorza Sztwiertnię, kojarzy się z kilkoma portretami Marcina Maciejowskiego, odwołuje się do niego Paweł Książek. Czy jest to wyłącznie dowód na atrakcyjność i siłę sztuki Rodczenki? Tak i nie. O tym mówi ten pokaz.
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1142
Alienacje, albo następnym razem pożar - to tytuł wystawy, jaką można oglądać w Zachęcie do 29.09.19.
Pierwsza część tytułu wystawy wprowadza pojęcie alienacji, które od początków nowoczesności wpisuje się w jeden z jej nurtów krytycznych — alienacji człowieka w społeczeństwie w efekcie negatywnych zmian: uprzedmiotowienia oraz kapitalizacji wartości i stosunków.
Dzisiaj pojęcie to służy opisowi negatywnych zjawisk, takich jak utrata kontaktu z własnym „ja” i z rzeczywistością, przewaga postaw konformistycznych, dominacja korporacji przy wszechobecnej ideologii zysku itd. Wynikające z nich napięcia związane są z przymusem dominacji i kontroli, eskalacją masowej produkcji, ale i wzmożoną konsumpcją. Już nie tylko pojęcie alienacji, lecz daleko posunięta wsobność połączona z chciwością określa współczesne przemiany mające negatywne konsekwencje dla ziemskiej cywilizacji.
Źródłem opisanych zjawisk jest utrata panowania człowieka nad własnym rozwojem, nienadążanie za osiągnięciami technologicznymi. Świat nie jest już obcą wobec jednostki siłą — to człowiek oddala się od świata poprzez rabunkową eksploatację jego zasobów i brak troski o naturę, co w konsekwencji zagraża całemu gatunkowi ludzkiemu.
I druga część tytułu odnosi się do tej kwestii — to cytat z eseju o konfliktach i przemocy na tle rasowym amerykańskiego pisarza Jamesa Baldwina, opublikowanego w „The New Yorker” w listopadzie 1962 roku. Akcentuje on konieczność zwrotu w dziejach ludzkości poprzez opamiętanie się i działanie. Jeśli pozostaniemy w stanie alienacji — wyobcowania względem siebie, innych i otoczenia — procesy degradacji będą dalej postępować.
Wystawa składa się z siedmiu dzieł filmowych. Wpisują się one w nurty alienacyjnej krytyki kultury, której celem jest odsłonięcie prawdy o zakłamanych aspektach rzeczywistości — różnicach politycznych, ekonomicznych, rasowych, etnicznych, pokoleniowych, a także przemocy, chciwości, antyhumanizmie, izolacji od natury. W pokazanych pracach pobrzmiewają poglądy Josepha Conrada, który już na przełomie XIX i XX wieku uchwycił mroczne strony cywilizacyjnego postępu: imperializm, terroryzm, grabieżczą eksploatację naturalnych zasobów, wszystkie te jądra ciemności, gdzie pod płaszczykiem rozwoju odbywa się okrutny wyzysk. Na wystawie pojawia się też wątek kosmiczny — pragnienie nawiązania kontaktu z „obcymi”, ale również chęć ekspansji pozaziemskiej, co wydaje się paradoksalne przy braku harmonii na Ziemi, oraz motyw poszukiwania korzeni, prapoczątku człowieka, jako antidotum na alienację. Ważnym problemem jest też rasizm, problematyka kolonialna i postkolonialna jako przykład „zdrady” człowieczeństwa.
W wymiarze indywidualnych i grupowych doświadczeń alienacyjna krytyka kultury dotyka kwestii godności i równego traktowania każdego człowieka, prawa do życia w zgodzie z własnymi przekonaniami. Ukazując procesy alienacji, wystawa nie sugeruje tylko katastroficznej wizji, lecz także możliwość przeciwdziałania poprzez asertywność, opór, siłę ciała i ducha. Moc — jednostkowa oraz kolektywna — może wybrzmieć w katarktycznym zrywie. W przeciwnym razie, jak pisał Baldwin, następnym razem pożar!
Maria Brewińska, kuratorka
Artyści: John Akomfrah, Allora & Calzadilla, Yuri Ancarani, Clément Cogitore, Camille Henrot, Arthur Jafa, Angelika Markul
więcej: https://zacheta.art.pl/pl/wystawy
- Autor: ANNA LESZKOWSKA
- Odsłon: 2861
Do 10 listopada 2013 w warszawskiej Zachęcie można oglądać wystawę In God We Trust.
Wystawa ma na celu ukazanie bogactwa wierzeń i praktyk religijnych składających się na krajobraz wyznaniowy Stanów Zjednoczonych.
Religia odgrywała i odgrywa tam niezwykle ważną rolę, a pluralizm wyznań sprawia, że można je uznać za jedno z najbardziej zróżnicowanych pod względem religijnym państw na świecie. Chociaż na wyznaniowej mapie USA wciąż przeważają tradycyjne wspólnoty religijne, jednocześnie jesteśmy świadkami narodzin nowego modelu religijności, zgodnie z którym każdy może dowolnie zdefiniować swoją tożsamość religijną w sprzeciwie wobec relatywizmu współczesnego amerykańskiego społeczeństwa.
Kontrowersyjną dewizę użytą w tytule wystawy, nieraz kwestionowaną przez środowiska polityczne i religijne, w kontekście dzisiejszej różnorodności wyznaniowej odczytać można jako sugestię, że Ameryka nie jest już „jednym narodem pod opieką (jednego) Boga” [one Nation under (one) God]. Wyrażenie „In God We Trust” daje się interpretować jako mocna deklaracja wiary, ale także jako manifestacja prawa do wyboru własnej religii, która może przybierać najróżniejsze formy i oblicza.
Wystawa obejmuje prace wielopokoleniowej grupy współczesnych artystów amerykańskich wywodzących się z różnych tradycji religijnych. Podejmują oni kwestie związane z religią, osobliwymi i rzadko spotykanymi wierzeniami, sektami i kultami, starając się przybliżyć widzom niezwykłą dynamikę tych zjawisk i ukazać szeroki wachlarz wyznań i kultur Stanów Zjednoczonych.
Wystawa odnosi się również do wielu innych ważnych aspektów tego złożonego zagadnienia, opisując wzajemne relacje pomiędzy religią a społeczeństwem, ekonomią/kapitalizmem, polityką, patriotyzmem/amerykanizmem, sportem czy kulturą popularną.
Więcej – http://www.zacheta.art.pl/article/view/1453/in-god-we-trust
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 289
W Miejskiej Galerii Sztuki MM w Chorzowie od 5.08. do 26.08.24 można oglądać wystawę malarstwa Andrzeja Ciołka pn. Roztopy.
Urodzony w 1986 roku w Chorzowie, ukończył Liceum Plastyczne w Katowicach a dalej studiował na Wydziale Grafiki Warsztatowej Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach. Dyplom z Medalem za wyróżniającą się pracę obronił w 2014 roku. Brał udział w wielu wystawach indywidualnych i zbiorowych.
Malarstwo traktuje graficznie, kontrastami kolorów, umieszczonymi tekstami i rysunkiem przedstawia wyraz emocjonalnego poruszenia socjologicznymi sprawami współczesnego świata.
Komentuje, dokumentuje i nie wstydzi się trudnych tematów. Malarstwo traktuje także graficznie, nie jest ono wolne od metafor i przemyśleń. Jego sztukę można podzielić na cykle. Większość z nich ma charakter moralistyczny, bywa, że i filozoficzny. Sam o sobie mówi „dokumentalista".
O swojej twórczości mówi: "Poszukuję własnego sposobu interpretacji świata z pomocą czego przychodzi wyraz emocjonalnych możliwości śladów na płótnie. Motywy nasiąknięte są zarówno psychologicznymi jak i filozoficznymi wątkami wyssanymi z codzienności.
Dosyć istotną sprawą dla mnie jest przekaz, symbolika. Inspiracje czerpię z obserwacji natury szeroko pojętej, a przede wszystkim natury człowieka uwięzionego we wszystkich udrękach społeczeństwa.
Swoją drogę nierozłącznie kieruję w stronę sztuki i wierzę, że los nie będzie aż tak udręczający.
Wierzę też, że poza wartością emocjonalnych wylewów osobistego psychiatry moje prace są i będą inspiracją dla innych, być może i zdecydowanie bardziej doświadczonych artystów tego świata".
Za: http://www.galeriamm.eu/events/tomasz-ciolek/