Nauka i sztuka (el)
- Autor: ANNA LESZKOWSKA
- Odsłon: 2830
W Warszawskiej Operze Kameralnej w ramach Festiwalu Oper Kameralnych XX i XXI wieku, jaki odbywa się w marcu br. można obejrzeć (tylko trzy przedstawienia – 5,7 i 9 marca) operę Zygmunta Kauzego - Polieukt.
Opera w pięciu aktach, na motywach Corneill’a , przedstawia wydarzenia z III wieku w Armenii przyjmującej chrześcijaństwo, ale będącej jeszcze krajem Cesarstwa Rzymskiego. Jest to utwór ukazujący niezwykle tragiczne przeżycia ludzi uwikłanych w trudne lub wręcz niemożliwe do pogodzenia wierzenia pogan, z ich wieloma bóstwami, a wiarą chrześcijańską w jednego Boga.
Jest to odwiecznie trudny do rozwiązania konflikt między przysięgą złożoną panującemu a wiernością religii lub związkom krwi. Jest to – występujący od najdawniejszych czasów w teatrze (na przykład starogreckim ) – motyw moralności, nawet w decyzjach przesądzających o życiu lub śmierci.
Należy tu wspomnieć, że reżyserem tego przedstawienia jest Jorge Lavelli – jednocześnie współautor libretta – artysta o niezwykle cennym dorobku w światowym teatrze. Już na pierwszym spotkaniu z zespołem artystów przygotowujących Polieukta, Jorge Lavelli zaprezentował swoją wizję tego przedstawienia; że jest to dzieło o ludzkich przeżyciach, cierpieniach, emocjach, postawach i dramatach, występujących tak w Europie i świecie III wieku, jak i dzisiaj.
Takie ponadczasowe umiejscowienie tej opowieści, opartej jednak na faktach, mających swoje miejsce w Armenii, która jako pierwsze państwo przyjęła chrześcijaństwo, która to religia później objęła niemal całą Europę, będącą wówczas całym, znanym światem.
Nie jest to więc spektakl kostiumowy o Armenii pod panowaniem rzymskie-go cesarza, lecz spektakl o ludziach, ich przeżyciach, namiętnościach, wierności
wyznawanej religii bądź przysiędze danej władcy albo też wierności rodzinie.
O muzyce tego przedstawienia pisze w innym miejscu autor tego operowego dzieła, jego twórca – Zygmunt Krauze.
Przypomnę tylko, że jest to drugi utwór sceniczny Zygmunta Krauzego, napisany dla Warszawskiej Opery Kameralnej, a wagę tej kompozycji podkreśla fakt, że jest to dzieło przeznaczone do wykonania na Festiwalu Oper Kameralnych XX i XXI wieku, na 50-lecie Warszawskiej Opery Kameralnej.
Nasz Teatr zamawia i wykonuje utwory sceniczne – choć nie wszystkie one były typowymi operami – u polskich kompozytorów od blisko półwiecza. Pierwszą była kompozycja Tadeusza Bairda z 1963 roku: Sonety miłosne i Pieśni truwerów. Zamykają ten cykl zamówień – Zygmunta Krauzego Polieukt i Edwarda Pałłasza – do libretta Joanny Kulmowej – Ja, Kain.
Stefan Sutkowski
W ramach Festiwalu Oper Kameralnych wystawiane są jeszcze w marcu dwie opery:
Zbrodnię i karę” Bernadetty Matuszczak (15, 16 i 17 marca)- dramat według Fiodora Dostojewskiego, w dziewięciu scenach z prologiem i epilogiem w inscenizacji i rezyserii Jitki Stokalskiej, pod kierownictwem muzycznym Kai Baumanna i ze scenografią Marleny Skonieczko.
oraz
„Baltazara” Zygmunta Krauzego (26, 27 i 28 marca) z librettem Ryszarda Peryta wg Stanisława Wyspiańskiego, w inscenizacji i reżyserii Ryszarda Peryta pod kierownictwem muzycznym Rubena Silvy i ze scenografią Andrzeja Sadowskiego.
- Autor: ANNA LESZKOWSKA
- Odsłon: 1654
W warszawskiej Zachęcie do 15.01.2017 można oglądać wystawę pn. Polska – kraj folkloru?
Czym była ludowość i sztuka ludowa w pierwszych latach powojennych w Polsce oraz pierwszych dekadach PRL-u? Jak posługiwała się nią „ludowa” władza? W jaki sposób zmieniał się jej status wraz z wprowadzeniem jej do muzeów i galerii? Jakie miejsce w świecie sztuki zajmował twórca ludowy?
Wystawa prezentuje złożoność i niejednoznaczność tego kulturowego fenomenu. Ważnym dla niej punkem odniesienia jest historia wystaw, które odbywały się w CBWA (obecnej Zachęcie — Narodowej Galerii Sztuki) w latach 50. i 60., a wśród nich głośny pokaz Inni przygotowany przez Aleksandra Jackowskiego.
Obecna ekspozycja pokazuje wieś widzianą oczami etnografów, historyków sztuki, kolekcjonerów i artystów — sztukę ludową i ludowość jako reprezentację wsi w mieście. To w mieście bowiem decydowano, co jest ludowe, a co nie.
Kuratorzy wystawy podejmują temat instytucjonalizacji i centralizacji twórczości ludowej oraz jej propagandowego wykorzystania. Koncentrują się na zjawisku mezaliansu młodopolskiej chłopomanii z socrealizmem, a także samofolkloryzacji, czyli kreowania eksportowego wizerunku Polski jako „kraju folkloru”.
Ludowość i sztuka ludowa usytuowane zostają jednak także w znacznie szerszym kontekście — jako jedna z fundamentalnych kategorii, do której odwoływali się artyści nowocześni. Zainteresowanie sztuką ludową wiązało się bowiem z kluczowym dla modernizmu zwrotem do prymitywu jako źródła autentyczności, dziecięcej spontaniczności i fantazji.
Więcej - http://zacheta.art.pl/pl
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1073
W Muzeum Współczesnym we Wrocławiu do 3.02.20 można oglądać wystawę pn. Polska gościnność.
Legendarna polska gościnność – szlachecka oznaka honoru, przyjmowanie pod dach każdego podróżnego, dodatkowe nakrycie przy wigilijnym stole, radość ze spotkania z przybyszem, kultura wspólnego biesiadowania, gotowość niesienia pomocy potrzebującym. Powiązana z osławioną wolnością wyznania i akceptacją mniejszości religijnych.
Co dziś zostało z tej gościnności? Na jaką została wystawiona próbę? W ostatnich latach naszą narodową cechę, którą się tak chlubimy, mogliśmy zweryfikować wielokrotnie – w stosunku do uchodźców, mniejszości etnicznych, osób o odmiennych orientacjach seksualnych czy innych wykluczonych.
Jan Sowa, socjolog i kulturoznawca, pisze: „Polska to ciało okaleczone i z tego powodu niemogące znaleźć sobie miejsca we współczesnym świecie. Okaleczone przez XX wiek brakiem jakichkolwiek mniejszości i zatrważającą homogenicznością kulturową”.
Polska gościnność to jeden z narodowych mitów. Jednak mit budujący fałszywy obraz jest niebezpieczny, wypacza bowiem rzeczywistość, stając się pożywką dla ideologii. Może być on także wzmacniający – o ile jest źródłem konstruktywnych działań.
Artystki i artyści zaproszeni do MWW konfrontują mit polskiej gościnności z aktualnym stanem rzeczy. Czy polska gościnność stała się pustym hasłem? Obietnicą bez pokrycia?
„Uciekają z brutalnego, ogarniętego wojnami świata i pukają do naszych drzwi – uchodźcy. Dla ludzi za drzwiami – obcy i nieproszeni goście, którzy budzą niepokój i strach” – pisze Zygmunt Bauman. Ich znakiem rozpoznawczym jest inny kolor skóry i inny język. Przymusowi emigranci, wygnańcy, wysiedleńcy i tułacze to wyzwanie dla polskiej gościnności. Bo nie chodzi o kilkudniowe wspólne świętowanie, ale o bezterminowe społeczne współżycie. Bo trzeba liczyć się z rezygnacją z części własnego komfortu, z poczucia bezpieczeństwa. Lęk stał się głównym czynnikiem determinującym światopogląd. A przecież my też wielokrotnie byliśmy uchodźcami, uciekaliśmy przed wojną i represjami, byliśmy zmuszeni emigrować za chlebem…
W debacie publicznej temat uchodźców stał się kluczowy. Paradoksalnie otwartość na nich staje się dziś najpoważniejszym miernikiem solidarności i gościnności, bo są to przybysze mało oczekiwani, z piętnem inności, potencjalnie władni zmienić naszą rzeczywistość. Siłą Europy zawsze była otwartość i ciekawość innych kultur, a my, Polacy, potrafiliśmy czerpać z tej różnorodności. Dziś ogarnia nas strach przed Innym. Boimy się utraty ładu i spokoju, stabilizacji i naszej kulturowej tożsamości. Jak słaba jednak musi być kultura, którą tak łatwo „podbić”, jak powierzchowna, skoro tak prosto ją zakwestionować?
Polska gościnność musi też mierzyć się z antysemityzmem, regularnie powracającym do debaty publicznej. Masowy wyjazd z Polski znacznej części inteligencji narodowości żydowskiej w 1968 roku spowodował bolesny deficyt. Jedna z podstawowych społecznych traum to brak Żydów, wygnanych i wymazanych z historii i naszej świadomości przez drugą wojnę światową oraz późniejsze erupcje wrogości.
Dziś ta niechęć i uprzedzenia powracają na fali atakowania nowego „wewnętrznego” wroga, jakim stało się środowisko LGBT.
Demokratyczne rządy zobligowane są do ochrony mniejszości, w tym mniejszości seksualnych. Ignacy Karpowicz w powieści Miłość pisze, że trzeba kochać i być kochanym, aby zrobić coś dobrego. Tymczasem: „Prawo do kochania i kochania się niektórym z nas zostało odebrane, a przez to ograniczono nam prawo do bycia dobrym”. A przecież żadna władza, religia czy żadne społeczeństwo nie ma moralnego prawa do reglamentowania dobra.
Artystki i artyści na wystawie w MWW dotykają więc czułego punktu. Dzisiejsza polska gościnność boli. Boli wszystkich, którym odmówiono pomocy: dyskryminowanym, bitym, zaszczuwanym. Boli słowem i czynem. Boli jako reakcja na niegodne zachowania współobywateli wobec drugiego człowieka.
Klasycy sztuki współczesnej i młodzi twórcy stawiają czoła polskiej gościnności jako idei. Dosłownie i metaforycznie. Przestrzennie i multimedialnie. Obrazem i dźwiękiem. Tam, gdzie nie sięga mit.
Karolina Jaklewicz, kuratorka
Artystki i artyści:
Mirosław Bałka, Monika Drożyńska, Marta Frej & Tomasz Kosiński, Karolina Jaklewicz, Małgorzata Konieczna, Piotr Kmita, Edyta Kowalewska, Zbigniew Libera, Honorata Martin, Dorota Nieznalska, Iwona Ogrodzka,
Michał Rutz, Marzena Sadocha, Jana Shostak & Jakub Jasiukiewicz,
Krzysztof Wałaszek.
Więcej - https://muzeumwspolczesne.pl/mww/wystawy/polska-goscinnosc/
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 967
W Muzeum Plakatu w Wilanowie jeszcze tylko do 17.10.21 można oglądać wystawę 163 plakatów Ryszarda Kai, które powstawały w latach 2012 – 2019. Ich tematem jest Polska. Plakaty przekazał dla Muzeum Leszek Jamrozik, powiernik i kustosz spuścizny artysty.
Cykl „Polska” jest oryginalnym konceptem Ryszarda Kai, konsekwentnie realizowanym z dużą dezynwolturą, w nieco przewrotnej konwencji, bo na przekór opatrzonym standardom obowiązującym w kategorii plakatu turystycznego. Jest zarazem diariuszem podróży sentymentalnych z różnych okresów życia, jak i ewokacją prywatnych wspomnień, o czym zaświadcza następująca wypowiedź artysty: „Wciąż otrzymuję propozycje, niekiedy nawet bardzo intratne, prośby, zachęty bym namalował jakieś miejsce – NIC Z TEGO! Ta seria jest karmiona moimi wspomnieniami, mimo, że są to plakaty kwalifikowane jako plakaty turystyczne, to prawie nie ma na nich spektakularnych zabytków, jest za to moje o kraju gawędzenie, o jego kulturze, sztuce, języku, o tym co lubię, o tradycji, czasami uroczej, a czasami zabawnej, o zwyczajach, miejscach czarownych, niekiedy mało znanych bez zbędnego upiększania”.
W metodzie twórczej Kai dominującą rolę odgrywa humorystyczna metaforyka wizualna. Akompaniuje jej skłonność do posługiwania się plastycznym kalamburem, a na poziomie retoryki często pojawiają się metonimie, hiperbole i elipsy. Wiele odniesień nie jest formułowanych wprost, ale na zasadzie analogii lub na drodze dziwnych meandrów wspomnień.
Na poziomie warsztatu graficznego, obok malarskich gestów, materię przedstawień tworzą fotomontażowe inkrustacje, kolaże, kontaminacje, a nawet cytaty z prac Zbigniewa Kai, ojca artysty. Przypomina to trochę Hrabalowską „Piękną rupieciarnię”, dzieło pisarza niezwykle bliskiego duchowo naszemu artyście. Miejsca – bo to nie tylko miasta, miasteczka, dzielnice, wsie, ale także regiony, relikty geologiczne, rezerwaty przyrody, parki narodowe etc. – widziane są przez pryzmat osobistych wspomnień Kai. Następnie są przewrotnie rewaloryzowane i uzyskują niekiedy quasi-magiczną reprezentację.
Ta żonglerka figurami i konwencjami, zmiennościami optyki widzenia czy przestawieniem akcentów, w dużym stopniu generowała popularność serii. Motywem osiowym, ogniskującym percepcję widza jest sam tytuł „Polska” – graficznie potraktowany jako wielojęzyczna nazwa naszego kraju, zapisana w różnych alfabetach, niekiedy trudnych do rozpoznania.
To Polska jako całość – w domyśle prywatna ojczyzna – organizuje projekcję wspomnień. Zamiast opatrzonych „landmarków” i reprezentatywnych obiektów, kostiumów, wyróżniających cech krajobrazu etc. – autor przedstawił zabawną grę form plastycznych, odwołującą się często do pospolitych skojarzeń z konkretną miejscowością, jej „osobliwością” samą w sobie, nie stroniąc także od charakterystycznych atrybutów kolorytu lokalnego, a nawet znaków tradycji artystycznej tam ugruntowanej, potraktowanych równorzędnie jako ekwiwalent produktu regionalnego.
Nie znajdziemy tu żadnych podtekstów wyrażających lekceważenie, degradację, dyskryminację czy resentyment. Tworzeniu nowej identyfikacji miejsc, na przekór ich dotychczasowym wizerunkom, towarzyszyła równolegle osobista narracja w formie mikrohistorii, o jednoznacznie afirmatywnej wymowie, zamieszczonych na stronie autorskiej na Facebooku.
Ich nowe odczytanie było osnute na zaskakujących asocjacjach, intencjonalnych zabiegach formalnych, a także na odkrywaniu niedostępnych dla zwykłego obserwatora walorów tkwiących, jak wiadomo, w szczegółach, które niekiedy można przeoczyć lub nigdy ich nie rozpoznać. Być może stała za tym potrzeba kształtowania swobodnej wersji lokalnego patriotyzmu, bezpretensjonalnego, takiego w wersji light.
Analogiczne zjawisko w praktykach marketingowych określane jest terminem rebrandingu i wiąże się z tworzeniem nowej marki, bądź modyfikacją czy nowelizacją starej.
Mariusz Knorowski, kurator wystawy
Ryszard Kaja
(16.01.62 – 17.04.19)
Malarz, scenograf, grafik, ilustrator, fotograf oraz projektant kostiumów, wnętrz i opraw plastycznych wystaw. Studiował w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Poznaniu (obecnie Uniwersytet Artystyczny). Dyplom z malarstwa obronił w pracowni Norberta Skupniewicza w 1984 roku. Syn Zbigniewa Kai – scenografa i grafika oraz Stefanii Kajowej z domu Patalas – artystki ceramiczki i malarki.
Stworzył ponad dwieście scenografii do spektakli teatralnych, operowych, baletowych, także telewizyjnych i filmów. Od lat 80. projektował plakaty – głównie teatralne. Sławę i popularność przyniosła mu seria plakatów zatytułowana „Polska”.
Kaja zajmował się także projektowaniem wnętrz m.in. pasażu w Starym Browarze w Poznaniu i scenografią wystaw – głównie dla Muzeum Narodowego w Poznaniu. Był laureatem wielu nagród i wyróżnień.
Brał udział w wielu zbiorowych wystawach plakatów. Plakaty Kai znajdują się m.in. w zbiorach Muzeum Plakatu w Wilanowie (oddział Muzeum Narodowego w Warszawie), Muzeum Narodowym w Poznaniu, Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN w Warszawie i Bibliotece Raczyńskich w Poznaniu.
Izabela Iwanicka-Dzierżawska
Więcej - http://www.postermuseum.pl/wystawy/polska-ryszard-kaja-19622019,85.html
Autor zdjęcia Artysty - Leszek Jamrozik