Nauka i sztuka (el)
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1140
Do 30.07.18 w Muzeum Narodowym w Gdańsku (Oddział Zielona Brama) można oglądać wystawę arcydzieł malarstwa portretowego. Są to podobizny powstałe na zamówienie gdańszczan na przestrzeni XVI i XVII wieku - dwóch stuleci największego rozkwitu gdańskiej sztuki.
Na wystawie pokazano dzieła Hansa Holbeina, Antona Möllera, Daniela Schultza i Andreasa Stecha. To wyjątkowa ekspozycja, która umożliwia stanąć twarzą w twarz z mieszkańcami dawnego Gdańska. Jaka była pozycja kobiety w gdańskim społeczeństwie? Jak wykorzystywano propagandowy potencjał portretu i czy dążenie do władzy mogło uświęcać środki? W jaki sposób malarze konkurowali ze sobą o intratne zamówienia? Wystawa pozwala poznać gdańskie społeczeństwo w XVI i XVII w., obowiązujące w nim normy, a także poglądy mieszkańców miasta na kwestie przyjaźni, szczerości oraz tajników własnej duszy.
Na wystawie „Portret w Gdańsku w XVI i XVII wieku” zaprezentowano podobizny mieszkańców nadbałtyckiej metropolii: kupców, duchownych, uczonych, członków władz miejskich i ich rodzin. Stanowią one perspektywę gdańskiego społeczeństwa – odzwierciedlenie jego hierarchicznego podziału i obowiązujących w nim norm, ale także można je postrzegać jako medium pozwalające na kreację osobistego mitu i manifestację postaw filozoficznych, z którymi się identyfikowano.
Ekspozycja obejmuje portrety powstałe na przestrzeni dwóch stuleci: od początku XVI do końca XVII, w tym obiekty malarstwa, rysunku, rzeźby, medalierstwa. Łącznie 150 portretów ukazujących gdańszczan oraz osoby z Gdańskiem związane.
Wystawa jest podzielona na dwie części: Publiczny wizerunek oraz Osobisty mit, a otwierają ją portrety wyznaczające początek nowożytnych dziejów tego gatunku w mieście. Wśród nich pokazany jest po raz pierwszy w Polsce portret gdańskiego kupca Heinricha Schwarzwaldta, namalowany około 1540 roku przez Hansa Holbeina.
W części wystawy poświęconej wizerunkom przedstawicieli władz w Gdańsku zostało przybliżone m.in. zagadnienie wizualnej propagandy polegającej zarówno na tworzeniu pozytywnego wizerunku własnego, jak i ośmieszaniu politycznych rywali.
Pokazane są też wizerunki uczonych i myślicieli – tych działających współcześnie w Gdańsku, jak i autorytetów starożytności, na których powoływał się między innymi Jan Heweliusz na frontyspisach swoich dzieł.
Na wystawie nie brakuje portretów duchownych luterańskich – pozwalają one prześledzić to, w jaki sposób w podobiznach zwolenników nauki Lutra i Melanchtona podjęto koncepcję portretu wypracowaną przez Lucasa Cranacha i jakim zmianom ulegała w czasie.
Część wystawy poświęconą oficjalnym wizerunkom gdańszczan zamykają portrety małżonków, zgodnie z panującym w interesującym nas okresie przekonaniem, że małżeństwo jest instytucją o podstawowym dla społeczeństwa znaczeniu, a małżonkowie winni są godnie wypełniać przypisane im role.
W drugiej części wystawy, poświęconej ujawniającym się w gdańskich podobiznach wątkom osobistym, pokazano obiekty – miniatury portretowe i rysunki – powstałe z myślą o przekazaniu jako dar, dowód przyjaźni. Zaprezentowano także podobizny, w których portretowani manifestują przywiązanie do neostoicyzmu i wynikającej z niego postawy wobec pełnego niepewności i zagrożeń życia oraz wobec nieuchronnie zbliżającej się śmierci.
W portretach gdańszczan ich osobiste deklaracje były często uwidocznione za pomocą czytelnego dla odbiorców gestu retorycznego. Retoryka odgrywała ważną rolę w programie nauczania gdańskiego Gimnazjum, a w życiu codziennym znajomość symboliki gestu znamionowała człowieka ogłady, znającego reguły postępowania obowiązującego elity. W pokazywanych w tej części wystawy portretach gdańszczanie wykorzystują mowę gestu, by podkreślić przymioty charakteru, zwłaszcza szczerość – cechę pożądaną w nowożytnym społeczeństwie, z jego przywiązaniem do gry pozorów i zakładania masek.
W gdańskich portretach ujawnia się także przywiązanie do tradycyjnej idei osobowości w duchu starożytnej w genezie koncepcji czterech temperamentów. Szczególne miejsce w jej ramach zajmowało usposobienie melancholiczne; w XVII wieku melancholia oznaczała wyjątkowość osoby wybranej, obdarzonej specyficzną wrażliwością. W ten sposób ukazana została Konstancja von Holten Schumann w portrecie (D. Schultz, 1675), w którym nadto zawarta jest aluzja do imienia patrycjuszki. Z kolei w Autoportrecie Andreasa Stecha (ok. 1675) ujawnia się melancholia generosa artysty rozumiana jako źródło twórczego potencjału.
Wystawę zamyka grupa obiektów odnosząca się do kwestii teorii i praktyki w działalności malarza portrecisty w Gdańsku. Znajdzie tu miejsce rysunek Hansa Kriega Alegoria Sztuki, Wojny i Wieczności (1617), w którym – poprzez obecność autoportretu – określona została rola sztuki wobec przemijania i konfliktów. Z kolei w obrazie Alegoria Pychy Hermana Hana (ok. 1604) została zawarta ambiwalentna ocena portretu jako gatunku malarskiego w służbie próżności i pychy.
Na wystawie można też zobaczyć archiwalia: Księgę Cechu Malarzy i Portrecistów oraz Księgę Pamiątkową Cechu Malarzy i Portrecistów, a także supliki do Rady Miejskiej, w których niezrzeszeni w cechu portreciści przedstawiają swoją sytuacje zawodową. Pokazane zostały również XVII-wieczne inwentarze pośmiertne gdańskich mieszczan, w których wymienione zostały między innymi portrety.
Więcej - http://www.mng.gda.pl/events/portret-w-gdansku-w-xvi-i-xvii-wieku/
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1366
Do 2.07.17 w gdańskim Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnia 1 można oglądać wystawę prac Masakiego Fujihaty pt. „Poszerzanie świata”.
Masaki Fujihata to jeden z najbardziej innowacyjnych i wpływowych artystów wykorzystujących nowe technologie medialne.
Na wystawie, zarówno same dzieła, jak i interaktywna struktura zbioru, akcentują dominujący nurt poszukiwań Fujihaty - rzeczywistość poszerzoną (augmented reality, w skrócie AR) oraz konsekwencje jej stosowania jako budulca porządku kulturowego. Zagadnienie to stało się priorytetem artysty w latach dziewięćdziesiątych i odciskało swoje piętno na opracowywanych od nowa wcześniejszych projektach.
Oferowane odbiorcy doświadczenie zanurzenia i odnajdywania się w rozrastających się i komplikujących światach AR, podróży przez płynną rzeczywistość medialną ponowoczesności, rozgrywa się z użyciem różnorodnych form i nośników: od taśmy 8 mm i metody stop motion, przez komputerowo generowane rzeźby, po urządzenia geolokalizacyjne (GPS). Zanurzając użytkowników wystawy w skondensowanej wersji rzeczywistości wirtualnej, Fujihata doprowadza ich na próg transgresji.
Rzeczywistość poszerzona jako medium – technologia artystyczna – i metoda odnoszenia się do rzeczywistości owocuje w ujęciu Fujihaty nowymi koncepcjami sztuki wyłaniającymi się z interakcji między sztuką, technologią i nauką.
Połączenie prac realizowanych obecnie z wybranymi przykładami wcześniejszej twórczości ujawnia, w jaki sposób współczesne projekty artysty wyłaniają się z jego wcześniejszych dzieł, uwypuklając wielokierunkowość jego rozwoju.
Ten mariaż czyni twórczość Fujihaty przykładem postaw artystycznych, w których estetyka spotyka się z poznawczą refleksją nad technologiami i ich znaczeniem kulturowym, a nostalgia miesza się z futurologią.
Japończyk nawiązuje dialog z przeszłością sztuki nowych mediów, zarazem nawiązując do jej obecnie budowanej przyszłości.
Więcej - http://www.laznia.pl/mainart,413,masaki_fujihata_poszerzanie_swiata.html
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 668
W łódzkim Muzeum Pałac Herbsta w Galerii Sztuki Dawnej do 8.01.23 czynna jest wystawa pn. Poszerzone pole widzenia.
Wystawa "Poszerzone pole widzenia" bada relacje fotografii, malarstwa i grafiki, odsłaniając ich wzajemne zapożyczenia i przenikanie. Proponuje też spojrzenie na nie z perspektywy przemijania. Skupiając się na momencie pojawienia się i procesie rozwoju fotografii, zachęca do pochylenia się nad dwoistą naturą medium, które utrwalając pewne kadry, inne skazuje na zapomnienie.
Poszerzone pole widzenia to wystawa mozaikowa. Najstarsze eksponowane dzieła pochodzą z XVII wieku, najpóźniejsze prace zostały wykonane w 1976 roku. Wśród nich znajdują się rzadko pokazywane grafiki z kolekcji Muzeum Sztuki w Łodzi, zdjęcia twórców kluczowych dla historii polskiej fotografii, takich jak Karol Beyer, Walery Rzewuski czy Konrad Brandel.
Na wystawie zobaczyć będzie można także cenny dagerotyp pochodzący z drugiej połowy XIX wieku. Pokazywane na ekspozycji zestawienia fotografii z malarstwem i grafiką pozwalają śledzić wielokrotnie odradzające się w sztuce motywy, a także sposoby, w jakie postrzegano rzeczywistość.
Zdjęcia od zawsze miały ogromną wartość sentymentalną, dzięki czemu mogły stać się narzędziem do mierzenia się z przemijaniem i nostalgią. Wywoływały także strach – sądzono, że twarze na pierwszych dagerotypach zdolne są do widzenia.
Również dziś wizerunki przedstawianych postaci nie są nam obojętne. Budzą ciekawość, skłaniając do stawiania hipotez na temat tożsamości i losów osób uwiecznionych za pomocą aparatu.
Wystawa podkreśla, że fotografia to medium niejednorodne, wykorzystujące różne konwencje i sposoby przedstawiania fotografowanych obiektów.
Widzimy więc obok fotografii eksperymentalnej i amatorskiej, fotografie stylizowane, zapożyczające od malarstwa usztywniony sposób pozowania. Udokumentowane miasta i ulice, uchwycony w kadrach czas wolny stają się dla nas źródłem nie tylko wiedzy historycznej, ale też ujawniają sposób patrzenia na świat osoby skrytej za obiektywem, pokazując to, co było dla niej wówczas istotne.
Obraz przeszłości, budowany jedynie na podstawie fotografii, jest niepełny. Część kadrów uległa zniszczeniu, inne nigdy nie zostały wywołane lub nawet uchwycone. Traktujemy obecne na wystawie malarstwo i grafiki jako konieczne dopełnienie opowiadanej historii, poszerzając tym samym pole naszego widzenia.
Więcej - https://msl.org.pl/poszerzone-pole-widzenia/
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1377
W Kamienicy Szołayskich, Oddziale Muzeum Narodowego w Krakowie do 28.05.17 można oglądać wystawę pn. „Potęga awangardy”.
W 2016 roku w Centre fot Fine Arts BOZAR w Brukseli pokazana została wystawa The Power of the Avant-Garde. Now and Then, której kuratorem był nie¬miecki historyk sztuki Ulrich Bischoff. Jego ideą była konfrontacja sztuki awangardowej z pierwszej poło¬wy XX w. ze sztuką współczesną. Wystawa ta zgromadziła dzieła wielkich i klasycz¬nych już dla historii sztuki artystów, takich jak: Fernand Léger, Max Ernst, Hans Arp, Piet Mondrian, Aleksandr Archipenko, Kazimierz Malewicz czy Edvard Munch.
Pracom tworzonym w pierwszych dekadach XX w. towarzyszyły dzieła współczesne, prowadzące dialog z historycznymi obiektami, autorstwa Davida Claerbouta, Williama Kentrid¬ge’a czy Seana Scully’ego. Kurator tej wystawy zadał pytanie o aktualność awangardy, o inspiracje i znaczenia w niej odnajdywane, a także o jej siłę oddziaływania.
Wystawa „Potęga awangardy” w Muzeum Narodowym w Krakowie, zorganizowana z okazji 100-lecia tego ruchu w Polsce, modyfikuje koncepcję brukselską. Powstał nowy scenariusz, obejmujący 84 prace, w tym także Légera, Ernsta, Arpa, Mondriana, Archipenkę, Malewicza czy Muncha, ale uzupełniony o około 40 dzieł autorstwa polskich ar¬tystów. Reprezentują oni różne tendencje awangardy: ekspresjonizm, dadaizm, surrealizm, modernizm, konstruktywizm oraz te nowsze: konceptualizm czy mi¬nimalizm. Jest to zatem próba pokazania tychże tendencji w sztuce awangardowej XX wieku – zrywającej z tradycją sztuki mimetycznej, kreującej własne światy, utopijnej i często antycypującej społeczne tendencje.
- Wystawa w Muzeum Narodowym w Krakowie, dzięki udziałowi w niej polskich artystów, ukazuje jednorodność i zbieżność poszukiwań artystycznych w całej Europie. Ekspozycja jednocześnie zmusza do refleksji nad znaczeniem pojęcia awangardy w sztuce, jak i do zadania pytania o to, czym jest owa „potęga awangardy”. A może mamy raczej do czynienia z potęgą mitu o awangardzie? Lub należy stwierdzić, że wystawa dotyczy tego, co jest nam bliskie: uniwersalnej potęgi sztuki, tej, w której się odnajdujemy, niezależnie od kategoryzacji…
Wystawa jest pokazywana w Kamienicy Szołayskich, a nie są to wnętrza, które kojarzą się z przestrzenią przeznaczoną dla dzieł określanych mianem awangardowych. Niemniej pamiętajmy, że to właśnie w kamienicach mieszczańskich zawisły pierwsze dzieła twórców awangardy. Interesujące – może właśnie awangardowe? – napięcie wynikające ze skali przestrzeni i wprowadzonej nieoczywistej scenografii jest zasługą projektantów: Agaty Woźniczki i Mateusza Adamczyka – mówi dr Andrzej Betlej, dyrektor MNK.
Dr Andrzej Szczerski, z-ca dyrektora MNK ds. Naukowych i jeden z kuratorów wystawy w MNK pisze w katalogu do niej: „Rok Awangardy, obchodzony w 2017 roku w 100-lecie narodzin awangardy w Polsce, to przede wszystkim okazja, aby podkreślić znaczenie awangardowego dorobku artystycznego, często sytuowanego na marginesie historii kultury polskiej XX wieku. Tymczasem to właśnie awangardowi artyści zmienili nie tylko nasze malarstwo, fotografię i inne sztuki wizualne, ale współtworzyli współczesne koncepcje mieszkania i wyposażenia wnętrz, projektowali środki transportu czy zaawansowane technologicznie narzędzia pracy, wpływali na kształt przestrzeni publicznej i definiowali na nowo zaangażowanie artysty w procesy przemian społecznych.
Ta wielowątkowa historia awangardy powinna stać się powszechnie znana i doceniana, a jej przypomnieniu i popularyzacji służy właśnie Rok Awangardy zainicjowany przez trzy muzea posiadające największe zbiory sztuki awangardowej w Polsce: Muzeum Sztuki w Łodzi, Muzeum Narodowe w Warszawie i Muzeum Narodowe w Krakowie.
O wadze wydarzenia świadczy objęcie go patronatem przez Prezydenta Rzeczypospolitej Andrzeja Dudę. Ponadto Rok Awangardy odbywa się także pod auspicjami Polskiego Komitetu ds. UNESCO.
Drugim istotnym celem obchodów stulecia awangardy w Polsce jest pokazanie jej różnorodności. Data nawiązuje do debiutanckiej wystawy formistów, uznawanych za pierwsze polskie ugrupowanie awangardowe, otwartej w krakowskim Pałacu Sztuki 4.11.1917.
Formiści zaprezentowali wtedy oryginalną koncepcję artystyczną łączącą nawiązania do ludowego malarstwa na szkle i polskiej poezji romantycznej z dialogiem ze współczesną sztuką europejską, przede wszystkim z kubizmem i ekspresjonizmem. Wskazywali tym samym, że nie ma sprzeczności między sztuką współczesną a tradycją narodową, co więcej, tradycja, aby trwać i inspirować kolejne pokolenia, powinna nie tyle zwracać się w stronę stylów historycznych, ile wyrażać się w nowoczesnej formie.
Ten narodowy wymiar awangardy był tylko jednym z elementów jej historii. Równie ważne miejsce zajmowały tendencje kosmopolityczne, jak na przykład konstruktywizm, podkreślające międzynarodowy charakter awangardowej formy i odwołujące się do idei nowoczesności o uniwersalnym wymiarze.
Historia awangardy w Polsce pokazuje także jej związki z procesem tworzenia niepodległej II Rzeczypospolitej, a w okresie PRL – podejmowane próby utrzymywania kontaktu z kulturą europejską, na przekór istnieniu żelaznej kurtyny. We współczesnych nam czasach postawę awangardową odnajdziemy w pracach twórców analizujących jej XX-wieczną historię i wskazujących te elementy, które zachowały niezmienną aktualność”.
Na wystawie w Kamienicy Szołayskich pokazano prace najważniejszych w Polsce twórców awangardowych dwudziestolecia między¬wojennego, przede wszystkim Katarzyny Kobro i Władysława Strzemińskiego, oraz artystów współczesnych, którzy inspirują się pracami klasyków polskiej awangardy.
- Awangarda jest jednym z tych licznych, wieloznacznych terminów w sztuce, które nie posiadają klarownej definicji. W sztuce artysta awangardowy to taki, który podejmuje się eksperymentowania. Ta wystawa to wybór, a nie panorama. To wystawa o tym, że awangarda szczerze chciała zmieniać świat.
Awangardowe ruchy pierwszej ćwierci XX wieku niosły ze sobą olbrzymi ładunek emocjonalny, intelektualny, a w niektórych wypadkach także społeczno-polityczny. To¬warzyszył im optymizm i wiara w możliwość naprawy świata – i przemianę człowieka. Dwie wojny światowe i doświadczenia totali¬taryzmów europejskich zmieniły to nastawie¬nie. Dlatego dialog międzypokoleniowy nie jest zjawiskiem epigońskim, choć obarczona traumami sztuka drugiej połowy XX wieku rzadko zdobywa się na autentyzm awangar¬dy, wikłając się w zbyt często wykorzysty¬wane pokusy postmodernizmu lub uciekając w estetykę kampu, konwencji stylistycznej przypisującej pewnym rzeczom wartość ze względu na ich wymowę ironiczną, prowo¬katorską, często absurdalną – mówi kuratorka wystawy Magdalena Czubińska.
Wystawę zaczyna i kończy pokaz filmów. Nicola Mazzanti, kurator Belgijskiego Królewskiego Archiwum Filmowego, przygotował niezwykły pokaz początków kina od lat 90. XIX w. Zestaw ten dowodzi, że wszystkie awangardowe ruchy w sztukach plastycznych istniały w zarodku w twórczości filmowej. Potrzeba znalezienia wyrazu plastycznego dla idei sformułowanych później w rozmaitych manifestach i tekstach teoretycznych pojawiała się często właśnie w filmach. Ta zaskakująca antycypacja potrzeb estetycznych, intelektualnych i artystycznych dowodzi, od jak dawna istniały one w umysłach artystów.
Oprac. KB
Więcej - http://mnk.pl/wystawy/potega-awangardy-1