Nauka i sztuka (el)
- Autor: tm
- Odsłon: 2893
30 marca zakończył się 26. Kongres Międzynarodowego Stowarzyszenia Krytyków Teatralnych z udziałem około 100 krytyków z 40 krajów świata, który w dniach 26-30 marca obradował w Warszawie.
Polska sekcja IATC/AICT - Klub Krytyki Teatralnej Stowarzyszenia Dziennikarzy RP już po raz czwarty była gospodarzem Kongresu wraz z Odziałem Warszawskim SD RP, a Warszawa gościła Kongres po raz trzeci. Kongres został zorganizowany ze środków przyznanych przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego przy współpracy Instytutu Teatralnego im. Zbigniewa Raszewskiego, pod honorowym patronatem Ministra Kultury i Prezydent m.st. Warszawy.
Koleżeńskie otwarcie Kongresu odbyło się w Instytucie Teatralnym przed spektaklem Tu mówi chór, podczas którego prof. Magdalena Raszewska podzieliła się swymi uwagami o Warszawskich Spotkaniach Teatralnych – uczestnicy Kongresu oglądali niektóre spektakle WST. Artur Krajewski wraz ze swoją ekipą nagrywał dokumentalną ankietę z pytaniem: „Czy sztuka się skończyła?”.
Oficjalnego otwarcia Kongresu w dniu 27 marca dokonał honorowy wiceprzewodniczący IACT, honorowy przewodniczący polskiej sekcji i jej wieloletni były przewodniczący prof. Andrzej Żurowski. W imieniu ministra kultury życzenia owocnych obrad przekazał dyrektor departamentu dr Zenon Butkiewicz. W imieniu gospodarzy gości powitali Marek Kuliński, przewodniczący Oddziału Warszawskiego SDRP i dr Tomasz Miłkowski, przewodniczący polskiej sekcji IATC/AICT, przewodniczący Komitetu Organizacyjnego Kongresu. Adres do uczestników skierował przewodniczący IATC/IATC prof. Yun-Cheol Kim (Korea). W uroczystym otwarciu uczestniczyli m.in. Olgierd Łukaszewicz, prezes ZASP i Lech Śliwonik, prezes TKT.
Podczas Kongresu odbyło się seminarium „Teatr poza teatrem”, do którego wprowadzenie przedstawił prof. Jerzy Limon - „Wokół sceny w 60 minut”, nawiązujące do happeningu Szekspirowskiego „Aktorzy przyjechali”, mającego miejsce na Długim Targu w Gdańsku 14 września 2009 roku. Kolejne sesje seminarium prowadzili prof. Don Rubin (Kanada), Ian Herbert (Wielka Brytania), Patricia Keeney (Kanada). Materiały seminarium ukażą się na łamach „Critical Stages”, „Yoricka”, a także w osobnej publikacji.
Ważnym wydarzeniem Kongresu było współorganizowane przez Teatr Ateneum spotkanie warszawskiego środowiska teatralnego i krytyków z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru z udziałem prezydent m.st. Warszawy prof. Hanny Gronkiewicz-Waltz. Spotkanie prowadziła Dyrektor Naczelna Ateneum Sławomira Łozińska, która odczytała posłanie Johna Malkovicha. Do zebranych w imieniu międzynarodowej krytyki zwrócił się Yun Cheol-Kim, a Tomasz Miłkowski przedstawił portret warszawskiego centrum teatralnego.
Podczas Kongresu wręczono – choć zaocznie – nagrody teatralne: im. Ireny Solskiej, nagrodę polskiej sekcji IATC/AICT, którą otrzymała Nina Andrycz (laudację wygłosiła Krystyna Gucewicz), i międzynarodową THALIA PRIZE przyznawaną za wybitny wkład do refleksji nad teatrem, którą otrzymała Kapila Vatsyayan z Indii – tę część obrad prowadził Michel Vais (Kanada), laudację zaś przedstawili Margareta Sorenson (Szwecja) i prof. Ravi Chaturvedi (Indie). Zebrani wysłuchali nagranego przemówienia Laureatki.
Na zakończenie części seminaryjnej Walentyna Mikołajczyk-Trzcińska zaprosiła na panel o współczesnym polskim teatrze, w którym uczestniczyli: Renata Jasińska, dyrektorka teatru integracyjnego ARKA we Wrocławiu, Sylwester Biraga, dyrektor teatru Druga Strefa, Jan Englert, dyrektor Teatru Narodowego i Jacek Głomb, dyrektor Teatru Modrzejewskiej.
Podczas Kongresu trwały warsztaty dla młodych krytyków, które powadzili Mark Brown (grupa anglojęzyczna) i Jean-Pierre Han (grupa francuskojęzyczna).
Zgromadzenie Generalne ponownie wybrało prof. Yun-Cheol Kima na przewodniczącego, a Michela Vaisa na Sekretarza Generalnego IATC/AICT. Komitet Wykonawczy wybrał Tomasza MIłkowskiego na nowego wiceprzewodniczącego IATC/AICT.
Następny Kongres, 27. z kolei, odbędzie się jesienią 2014 roku w Pekinie.
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 716
Do 12.06.22 w częstochowskiej Miejskiej Galerii Sztuki można oglądać wystawę prac Beaty Bebel-Korankiewicz.
„Jestem po prostu malarką” – tak zwykła mówić o sobie Beata Bebel-Karankiewicz. I rzeczywiście – każdy z prezentowanych na wystawie obrazów potwierdza tę prawdę, że malarstwo było jej podstawowym językiem artystycznym, a celem twórczych poszukiwań – „struktura, bogactwo, proces powstawania materii malarskiej”.
Absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, dyplom w 1985 roku, na kierunku malarstwo, w pracowni Jana Szancenbacha. W 1997 roku uzyskała tytuł doktora w dziedzinie plastyka, na Wydziale Malarstwa ASP w Krakowie. Od 1988 roku pracowała w Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie przygotowując do zawodu kolejne roczniki studentów. Dwa lata, od 2015 do 2017, była profesorem wizytującym w Instytucie Sztuki i Projektowania w Yanshan University, Qinhuangdao w Chinach. Zaangażowana w liczne projekty dydaktyczne i artystyczne z uczelniami i galeriami w kraju i za granicą.
Tematami wiodącymi jej twórczości pozostawały autoportrety i martwe natury. Przy czym należy podkreślić, że nie tyle walory przedstawiające były tu na pierwszym planie, ale sama jakość zapisu, stosowania środków malarskich – światła, koloru, kompozycji.
Z czasem artystka zaczęła zajmować się pejzażem i stopniowo zmieniało się jej malarstwo – w obrazie istotna stawała się faktura, łączenie kolorów, dynamika płaszczyzny – malarstwo ewoluowało w stronę abstrakcji i znaku.
W malarstwie Bebel-Karankiewicz odczytać można wiele inspiracji i nawiązań do sztuki XX-wieku (Jan Cybis, Artur Nacht-Samborski, action painting Pollocka czy koncepcje kapistów, a przede wszystkim jej mistrz – Jan Szancenbach). Ale to twórcze odczytania, podkreślające indywidualizm i artystyczną intuicję malarki, która stworzyła własny, niepowtarzalny styl.
Osobliwość na wystawie stanowi grupa obrazów będących pewnego rodzaju zabawą, pasją, jakiej oddawała się artystka zaznaczając w ten sposób więzy przyjaźni z wieloma osobami. To znane z kultury popularnej i etnografii monidła – obrazy, najczęściej portrety wykonane na podstawie zdjęć, często ślubnych. Wizerunek ze zdjęcia poddawano w monidle licznym retuszom, koloryzowano, a także domalowywano różne elementy. Swoje monidła Beata Bebel-Karankiewicz wykonywała metodą kolażu – twarze z fotografii umieszczając na malarskim tle i z malarskimi upiększeniami.
Więcej - https://galeria.czest.pl/project/beata-bebel-po-prostu-malarstwo/
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 204
W Miejskiej Galerii Sztuki w Częstochowie (Galeria Antresola) do 23.06.24 można oglądać wystawę malarstwa Mateusza Derdy pt. Poszepty diabła i boska kara.
Mateusz Derda debiutuje indywidualną wystawą, na którą składa się cykl obrazów z dyplomu (2023) magisterskiego poszerzony o kilka prac nowych. Cykl bardzo spójny warsztatowo i tematycznie, niezwykle atrakcyjny, także poznawczo. Młody artysta sięgnął bowiem do epoki odległej czasowo, a przez to mniej obecnej w naszej świadomości – do wieków średnich, prezentując w swoich obrazach ich najbardziej mroczną stronę: plagi, rytuały, prześladowania czarownic, tortury, okrucieństwo i wszechobecną śmierć.
„Tytułowe podszepty diabła ukazane są w mojej pracy poprzez personifikację – w postaciach czarownic. „Boską karą” są natomiast kary stosowane przez kościół wobec osób, które posądzano o herezję lub inne grzechy (…). Malując obrazy, zagłębiłem się w prawdziwe historie średniowieczne (…), inspirowałem się również baśniami oraz średniowiecznymi rycinami” – pisze artysta. W swojej twórczości odwołuje się także do malarstwa Petera Bruegela, czy Hieronima Boscha.
Obrazy malowane farbami akrylowymi na płótnach mają bardzo intensywną kolorystykę, która, jak podkreśla autor, w zamyśle miała stanowić kontrast do prezentowanych ponurych historii. Warto zwrócić uwagę na dopracowanie szczegółów w obrazach i precyzję budowania obrazów z drobnych elementów.
Artysta deklaruje: „Poprzez wystawę pragnę przedstawić szerszemu gronu moją fascynację ciemną stroną średniowiecza, mając nadzieję, iż jego magiczny i tragiczny świat stanie się mu bliższy.”
Mateusz Derda, inspirując się średniowiecznymi przekazami, opowiada w swoich obrazach o plagach, czarownicach, nadprzyrodzonych stworzeniach, budując anegdotę malarską, przedstawiającą karę za grzechy wymierzaną w tym okresie historycznym, a odnoszącą się do tytułowych podszeptów diabła i boskiej kary.[…] Wypracowany przez M. Derdę bardzo indywidualny, rozpoznawalny język malarski, charakteryzuje się uproszczoną formą zjawiska obrazowanego, dotyczy to ludzi, jak i dookolnej natury czy urbanistyki. […] Szczegół, detal przedstawiany jest z wielką dbałością, precyzją i czasochłonnością poświęconą tym realizacjom.
[…] Stosowana przez autora perspektywa mieszana, skojarzeniowo-umowna i kulisowa, pozwala na umieszczenie wielości składowych kompozycji malarskiej, nadając jej cechę jedności. Kompozycje otwarte powodują, że treść narracji jakby rozciąga się poza obraz i przedłuża ją w naszej percepcji. Ten współczesny język malarski wpisuje się i nawiązuje w sposób kongenialny do okresu średniowiecza, co stanowi ogromną zaletę tych obrazów – pisze o wystawie dr hab. Rafał Głowacki.
Mateusz Derda urodzony 20 marca 1998 roku w Częstochowie. Studiował na Wydziale Sztuki Uniwersytetu Jana Długosza w Częstochowie. W lutym 2022 roku obronił dyplom licencjacki na kierunku malarstwo w pracowni dr hab. Janusza Głowackiego, prof. UJD o tytule Artysta jako twórca i temat – prace zainspirowane wypowiedzią Fridy Kahlo. Natomiast w lipcu 2023 roku uzyskał dyplom magistra w tej samej dziedzinie pod opieką tego samego promotora, a tytuł pracy brzmiał Podszepty diabła i Boska Kara. Średniowieczne inspiracje w moich obrazach.
W 2021 roku był uczestnikiem wystawy Alma Mater 50-lecie powstania Uniwersytetu Humanistyczno-Przyrodniczego im. Jana Długosza w Częstochowie w Miejskiej Galerii Sztuki. Ekspozycja prezentowana w Miejskiej Galerii Sztuki w Częstochowie. W 2023, wraz z Marią Cichoń, przygotował wystawę Solitudo i Takasz w Galerii Zwiastun MGS.
Za: https://galeria.czest.pl/project/mateusz-derda-podszepty-diabla-i-boska-kara/
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1201
W krakowskim MOCAK-u otwarto wystawę twórczości Joachima Ringelnatza - niemieckiego poety i malarza z początku XX wieku. Wystawa będzie czynna do 25.03.18.
Joachim Ringelnatz (1883–1934) należy do klasyków niemieckiej poezji. Fragmenty jego pełnych humoru i dystansu do rzeczywistości utworów funkcjonują do dzisiaj jako niezwykle aktualne i popularne aforyzmy. W Cuxhaven, mieście blisko związanym z biografią artysty, znajduje się poświęcone jego postaci muzeum. Ringelnatz był również malarzem, jego obrazy są jednak mało znane. Dopiero w 2016 roku Centrum Sztuk Prześladowanych w Solingen pokazało pierwszą retrospektywną prezentację jego malarstwa.
Wystawa w MOCAK-u jest z kolei pierwszą współczesną prezentacją twórczości tego artysty poza granicami Niemiec. Pokazano na niej kilkanaście oryginalnych obrazów i rysunków, faksymile prac zaginionych w czasie wojny, szeroki przegląd twórczości literackiej (pierwsze wydania książek, w tym egzemplarze z dedykacjami artysty) oraz krótki zapis filmowy pokazujący poetę recytującego swój wiersz.
Ringelnatz maluje pierwsze obrazy olejne w wieku 22 lat, w 1909 roku zaczyna recytować swoje utwory na scenie w knajpie artystycznej Simplicissimus w Monachium, rok później ukazuje się jego pierwszy tom poezji. Szczyt kariery artysty przypada na lata 20. XX wieku. W tym czasie wiele jego książek jest publikowanych w dziesiątkach tysięcy egzemplarzy, obrazy pokazywane są w wielu galeriach w Niemczech, zapraszany jest również na liczne występy sceniczno-kabaretowe.
W 1933 roku, kiedy nacjonaliści dochodzą do władzy, jego twórczość, zarówno poetycka, jak i malarska, zostaje oficjalnie uznana za przejaw „sztuki wynaturzonej” („Entartete Kunst”). Niedługo później artysta umiera na gruźlicę.
Ringelnatz poeta i Ringelnatz malarz to dwa bieguny złożonej osobowości artystycznej.
Jako poeta łamie konwenanse społeczne, w gorzko-prześmiewczy sposób komentując rzeczywistość wokół siebie. Odnosi się również krytycznie do Niemiec pogrążonych w kryzysie po przegranej I wojnie światowej – kraju biednego, z ogromnym bezrobociem, w którym zaczyna kiełkować nacjonalizm.
Jako malarz z kolei nie nawiązuje bezpośrednio do aktualnej sytuacji – maluje sceny rodzajowe i pejzaże, przedstawiając człowieka jako małą, samotną, nic nieznaczącą figurę na tle nieprzejednanej i silnej natury.
Wystawie towarzyszy polsko-niemiecki katalog z esejem Hilmara Klutego, dziennikarza i biografa Ringelnatza, tekstem kuratorskim oraz obszernym kalendarium zawierającym zdjęcia książek, fotografie archiwalne oraz wiersze Ringelnatza.
Więcej - https://mocak.pl/poezja-i-sztuka-na-progu-nazizmu