Informacje (el)
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1133
Z okazji 90. rocznicy urodzin prof. Jerzego Kleera Komitet Prognoz PAN Polska 2000 plus na cześć swojego wiceprzewodniczącego zorganizował 7.03.18 konferencję naukową dotyczącą globalizacji pt. „Dokąd niesie nas trzecia fala?”
Pierwsza część konferencji poświęcona była osobie PT Jubilata – Jego dorobkowi naukowemu (zwłaszcza dotyczącemu spółdzielczości i teorii dóbr publicznych), edukacyjnemu i społecznemu.
O Profesorze jako naukowcu, społeczniku, ale też człowieku charyzmatycznym, obdarzonym rzadkimi dziś przymiotami charakteru, które przyciągają do Niego ludzi mówili Jego współpracownicy z Komitetu Prognoz PAN (prof. Bogdan Galwas, prof. Leszek Kuźnicki), Instytutu Nauk Ekonomicznych PAN (prof. Andrzej Szablewski), Uniwersytetu Warszawskiego (prof. Jerzy Wilkin), redakcji Polityki, którą współtworzył przez dziesiątki lat (red. Jerzy Baczyński), oraz Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego (prof. Elżbieta Mączyńska).
Z życzeniami przybyli też naukowcy i przyjaciele z pozawarszawskich uczelni, m. in. z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach oraz Bielska-Białej, skąd Profesor pochodzi.
Bielsko-Białą – jako wspólne z Jubilatem miejsce urodzenia – wspominał też pierwszy z prelegentów części naukowej konferencji – prof. Roman Kuźniar. Jego obszerne wystąpienie „Zmagania globalizacji z geopolityką ze zmierzchem Zachodu w tle” było znakomitym syntetycznym opisem sytuacji, w jakiej znalazł się świat, z jakich powodów tak się stało i jakie mogą być tego konsekwencje. Uzupełnieniem tego wystąpienia odnośnie Chin i całego Dalekiego Wschodu, który staje się najważniejszym geopolitycznie obszarem globu, była wypowiedź prof. Bogdana Góralczyka.
Do rozważań o tym, czy wiek XX był rzeczywiście wiekiem przełomowym w technologiczno-cywilizacyjnym rozwoju ludzkości nawiązał prof. Roman Galar w referacie zatytułowanym „Chlupot trzeciej fali w technologiach”. Odniósł się przy tym do prognoz przedstawionych w słynnej „Trzeciej fali” Alvina Tofflera i sceptycznie ocenił osiągnięcia XX wieku. Te geopolityczne i technologiczne punkty widzenia na możliwe skutki globalizacji, uzupełniał referat prof. Pawła Kozłowskiego – „Czy feudalny kapitalizm jest oksymoronem?” , którego tytuł najlepiej oddaje sceptycyzm autora odnośnie rozwoju stosunków społecznych w przyszłości.(al.)
- Autor: lb
- Odsłon: 4033
Gościom licznie przybyłym 24 lutego br. do Akademii Leona Koźmińskiego na jubileusz prof. Witolda Kieżuna (90 lat!), dostojny jubilat zgotował miłą niespodziankę w postaci wydanej ostatnio swojej książki pt. „Patologia transformacji".
Książka ta była – po części związanej z gratulacjami dla Profesora – przedmiotem dużej dyskusji dotyczącej nie tylko problemów zarządzania publicznego, w czym jubilat się specjalizuje, ale kierunku zmian, jakie wprowadzono w Polsce po 1989 r. oraz ich uwarunkowań, a także – roli naukowców w tym procesie. Dyskusja, prowadzona przez prof. Andrzeja Koźmińskiego była ożywiona, gdyż kilku panelistów (m.in. prof. Grzegorz Kołodko, prof. Andrzej Lubbe) było członkami rządów w ostatnich 23 latach i dzieliło się swoim doświadczeniem z tego okresu.
Rozpatrywano kilka zagadnień, które w książce porusza prof. Kieżun, m. in. rolę kapitału zagranicznego w Polsce i swoistą kolonizację kraju. Prof. Kołodko, choć nie w pełni podzielał poglądy autora książki, zgadzał się co do tezy o zbyt dużej zależności państwa od zagranicznych banków i przytaczał sytuację, jakiej obecnie znalazła się Grecja (na której UE wymusza pierwszeństwo obsługi długu zagranicznego, nie licząc się z konstytucją Grecji).
Prof. Lubbe z kolei ocenił, iż książka prof. Kiezuna jest pisana z pozycji specjalisty od zarządzania, natomiast ekonomiści patrzą na wszystkie procesy poprzez rynek. Nawiązał też do poruszanego w książce neokolonializmu oraz imitacyjnego charakteru życia intelektualnego w Polsce konstatując, iż koszty transformacji nie musiały być tak wysokie jak są.
Nieco od innej strony, bo socjologicznej, spojrzała na książkę prof. Kieżuna prof. Maria Jarosz. Pokazała patologie społeczne, jakie są wynikiem zmiany ustroju – głównie bezrobocie i jego skutki w postaci rosnącej liczby (ok. 6 tys. rocznie) samobójców (głównie mężczyzn, którzy stracili pracę). Mówiła także o korupcji i arogancji władzy, zawłaszczaniu przez nią majątku oraz rynku pracy. Pokazując patologie społeczne, podkreślała dysfunkcyjność systemu politycznego w Polsce.
Jedną z tez, jakie stawia w książce prof. Kieżun jest upośledzenie kulturowe polskiego społeczeństwa. Prof. Antoni Kamiński, analizując tego przyczyny, wskazał na mechanizm wyłaniania elit, skutki ordynacji proporcjonalnej (partyjniactwo, czy układy niekiedy o charakterze przestępczym).
Z książki prof. Kieżuna wyłania się ponury obraz polskiej administracji – mówił prof. Koźmiński, a autor uważa, że szanse reform są niewielkie (panuje zasada podziału łupów przez partie), upośledzenie zarządzania jest problemem kulturowym, zatem o idei dobrego państwa możemy pomarzyć.
„Nie można być idealistą” – stwierdził prof. Lubbe w części spotkania poświęconego własności państwowej. - „Jeśli się patrzy na procesy gospodarcze, nie ma obrazu czarno-białego, on jest szary. Niemniej, jeśli będzie tak jak jest teraz – państwo będzie nadal ogrywane, choć transformacja – mimo wszystko – była sukcesem”
Z kolei prof. Kołodko akcentował, że okres transformacji nie był jednolity, o ile pierwszą jego fazę można określić zoologicznym antykomunizmem (ze słynnym „popiwkiem” dyskryminującym przedsiębiorstwa państwowe, zlikwidowanym przez wicepremiera Kołodkę w 1993 r.), tak już w latach 1994-97 prowadzono (SLD) inną politykę. Odnośnie idei dobrego państwa, o jakie walczy od lat prof. Kieżun, prof. Kołodko stwierdził – podobnie jak wcześniej prof. Lubbe – że idealnego świata nie ma, ale zmierzać do takiego warto. Przekonanie, że nie ma szans na reformy jest początkiem klęski.
W Polsce bardziej sprawdza się rynek niż demokracja, co jest uwarunkowane kulturowo. Silne państwo może być plusem lub minusem – kontynuował prof. Lubbe, ale dobre państwo wpisuje się w kontekst kulturowy. Szybki wzrost, sprawiedliwy podział dochodu, dobra integracja i skuteczne państwo – takie założenia były w programie strategia dla Polski – po raz kolejny przypominał prof. Kołodko. Jednak obecnie, wskutek globalizacji, znakomita część suwerenności państwa została ograniczona. A gospodarka powinna być – jak i państwo - służebna wobec społeczeństwa. Dobre państwo, to państwo dla społeczeństwa – podkreślał też prof. Kamiński.
W końcowej części seminarium głos zabrali zaproszeni goście, m.in. prof. Zdzisława Janowska, która odnosząc się do patologii prywatyzacji podkreślała, że grupy interesów – także polskie – wiedziały jak przejąć władzę i zniszczyć gospodarkę. Zauważyła też, że „naukowcy nigdy nie byli wykorzystywani przy podejmowaniu jakichkolwiek decyzji rządowych” (prof. Elżbieta Mączyńska dodała, że PTE wysłało do rządów ponad 50 raportów, na które nawet nie otrzymali odpowiedzi).
Na zakończenie spotkania głos zabrał prof. Kieżun, stwierdzając, iż prywatyzacja i napływ obcego kapitału zlikwidowały polskie gałęzie przemysłu i gospodarki. Europa środkowa została skolonizowana (co widać po liczbie prywatnych obcych banków – ok. 90%, w Polsce – 88%), bo w państwach zachodnich tak nie jest (w Austrii – w sektorze bankowym tylko 12% obcego kapitału, we Francji - 10%, w Niemczech – 5%, w Holandii – 10%). Profesor, pracując wiele lat w ONZ w Rwandzie widział zbrodniczość światowego kapitalizmu. W Polsce, jeśli państwo ma pełnić funkcje opiekuńcze, to nie da się tego osiągnąć bez dochodów z podatków od dobrych przedsiębiorstw krajowych, narodowych. Tak, jak to jest np. w Kanadzie. Polska nie jest rządzona – mamy zamiast demokracji partiokrację, którą należy zlikwidować, zakończył.(lb)
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 2568
W Pałacu Staszica w Warszawie 7 maja 2014 odbyła się uroczystość 50-lecia pracy prof. Macieja Nowickiego, wielce zasłużonego dla ochrony i poprawy stanu środowiska naturalnego w Polsce, dwukrotnego ministra ochrony środowiska po 1989 r., laureata tzw. ekologicznego Nobla (Der Deutsche Umweltpreis) i twórcy EkoFunduszu.
Spotkanie, które zgromadziło wielu współpracowników Profesora z różnych instytucji państwa oraz jego przyjaciół i sympatyków rozpoczęła wzruszająca, bardzo osobista laudacja byłego wicepremiera i ministra gospodarki, Janusza Steinhoffa. Mówca przedstawił w niej drogę zawodową Jubilata, jego sukcesy na tym polu i na polu społecznym (prof. Nowicki nagrodę „ekologicznego Nobla” przeznaczył na stworzenie fundacji, która razem z niemiecką funduje stypendia w Niemczech dla najzdolniejszych polskich absolwentów zajmujących się ochroną środowiska*).
Nie zabrakło w tej opowieści o Profesorze akcentów pozazawodowych: podkreślenia szczególnych zalet charakteru, jakie cechują prof. Nowickiego – dzisiaj absolutnie unikalnych – wielkiej skromności i pracowitości. W podsumowaniu Janusz Steinhoff ujął to tak: „prof. Nowicki to polityk staroświecki, który nigdy nie pracował na słupki popularności, ale na swoje miejsce w historii”.
Cywilizacyjne wyzwanie
Spotkanie w Pałacu Staszica połączone było z wykładem Jubilata, pokazującym jak dalece w ciągu ostatnich 25 latach poprawił się stan naszego środowiska. Profesor Nowicki przypomniał, że w 1989 r. Polska była jednym z najbardziej zanieczyszczonych państw w Europie i na świecie, a ponad 30% Polaków mieszkało na terenach skażonych. Straty spowodowane zanieczyszczeniem środowiska szacowano na 5-10% dochodu narodowego.
Zmiany tego stanu zapoczątkowały obrady „Okrągłego Stołu”, podczas których strona rządowa zaakceptowała 27 postulatów wysuniętych przez ekologów. Dotyczyły one konieczności zreformowania systemu prawnego i wprowadzenia mechanizmów ekonomicznych w dziedzinie ochrony środowiska. Profesor Nowicki, który – jak podkreślał – czuje się zarówno naukowcem jak i urzędnikiem państwowym – aktywnie uczestniczył w tych zmianach, które w dużym stopniu sam inicjował (np. tworzenie prawa ochrony środowiska, systemu finansowania ochrony środowiska) i był odpowiedzialny za ich realizację (dwukrotny minister ochrony środowiska w roku 1991 oraz 2007-2010 oraz negocjator pakietu klimatycznego).
Swój wykład, pokazujący drogę dojścia do obecnych standardów w ochronie środowiska zaczął od podkreślenia wartości najważniejszych w każdej budowie i postępie: życzliwości i przyjaźni, niezbędnych dla rozwoju. Przedstawiając początki swojej pracy w polityce pokazywał trudności, jakie trzeba było pokonywać – zwłaszcza dotyczące zmiany świadomości wielu polityków, którzy uważali ochronę środowiska za kosztowny luksus, na który nie stać państwa w czasie, kiedy są pilniejsze potrzeby. Teza, jaką stawiał prof. Nowicki była przeciwna: tylko wówczas, kiedy będziemy chronić nasze środowisko, możemy się stać bogaci.
Na początku przemian naszych aspiracji związanych z poprawą stanu środowiska nie doceniały też państwa Zachodu, które nie były skłonne do pomocy w tym obszarze. Środki z programu pomocowego Phare były mniejsze niż te, jakimi dysponował w późniejszym czasie EkoFundusz – instytucja stworzona dzięki międzynarodowym zabiegom prof. Nowickiego (który namówił najpierw USA i Francję do ekokonwersji części naszego długu).
EkoFundusz, któremu prof. Nowicki przewodził przez 14 lat był dźwignią finansową i technologiczną (właściwie cywilizacyjną) dla mnóstwa inwestycji w ochronie środowiska, a jednocześnie wzorcową (służącą na świecie za wzór), jeśli idzie o sposób gospodarowania publicznymi środkami.
Sukcesy w powietrzu i wodzie
Przytaczając dane o stanie środowiska 25 lat temu i obecnie, Profesor pokazywał, iż największe postępy dokonały się w Polsce w ochronie powietrza (redukcja emisji CO2, SO2 i NOx o 80-90%) i to nie tylko z powodu upadku przedsiębiorstw – największych trucicieli. Nie oznacza to jednak, że jest już wszystko dobrze - mamy problem z zanieczyszczeniem powietrza (zwłaszcza w miastach) pyłem pochodzącym z niskich emisji oraz transportu samochodowego. I tu trzeba podjąć szybkie działania, gdyż nasze miasta należą do najbardziej zanieczyszczonych pod tym względem.
Drugim obszarem wielkiego postępu jest poprawa jakości wód powierzchniowych. Przyczyniły się do tego nowe technologie w przemyśle, ale i system prawny, wprowadzający opłaty za pobór wody, a na jej trucicieli nakładający dodatkowo kary.
Zwiększył się też dostęp do wody czystej praktycznie wszystkich mieszkańców Polski - zbudowaliśmy bowiem ponad 500 zakładów uzdatniania wody. Nieco gorsze wyniki mamy w kanalizacji, jednak udało się wybudować lub zmodernizować oczyszczalnie we wszystkich miastach, w tym – we wszystkich miejscowościach nadmorskich. Nie jesteśmy już dzięki temu trucicielem Bałtyku, o co miały do nas pretensje pozostałe państwa nadbałtyckie.
Program poprawy jakości wody był najdroższy – przeznaczyliśmy nań znacznie więcej niż na budowę autostrad. Ale i korzyści przyniósł więcej -był zbawieniem dla ludzi – dzięki tym inwestycjom – a wybudowaliśmy ponad 3 tys. najnowocześniejszych na świecie oczyszczalni - zmniejszyliśmy o 50% ilości ścieków, czyli poprawiliśmy znacząco jakość życia.
Porażka w odpadach i …w prawie
Niestety, nie wszystko się udało. Do porażek można zaliczyć zbiórkę i gospodarowanie odpadami. Przez 20 lat nie potrafiliśmy wprowadzić systemu zbierania i zagospodarowania odpadów oraz ich utylizacji, a i ostatnie działania idą jak po grudzie. I choć prof. Nowicki z racji swojej skromności o tym nie wspominał, to właśnie on był jedynym ministrem, któremu udało się przekonać Polaków do ograniczenia ilości opakowań plastikowych. Niestety, z chwilą, kiedy odszedł ze stanowiska ministra, ta pozytywna tendencja zaczęła się odwracać, gdyż żaden z nowych ministrów nie przywiązywał do tego wagi.
Nie wszystko też udało się przeprowadzić w obszarze ochrony przyrody. Przede wszystkim, wskutek zmiany ustawy o ochronie przyrody, nie można było stworzyć żadnego nowego obszaru chronionego. Niemożliwe było nawet rozszerzenie granic Białowieskiego Parku Narodowego – ostatniego w Europie tak dużego naturalnego lasu. Ustawa bowiem daje samorządom władzę w takich sprawach większą niż ministrowi – przeciwko rozszerzeniu Białowieskiego Parku Narodowego sprzeciwiło się kilkanaście osób i minister musiał taką decyzję zaakceptować.
Bez zmiany tej ustawy nic się nie da zrobić. „Demokracja jest bardzo cenną rzeczą, jednakże trzeba ją odróżniać od prywaty” – podsumował prof. Nowicki takie działania samorządowców.
Na szczęście, w takich przypadkach w sukurs ministrowi i przyrodzie przychodziły polskie organizacje ekologiczne (dla których minister Nowicki zawsze miał otwarte drzwi) i … Unia Europejska, która uchwaliła program NATURA 2000. Dzięki temu możliwe stało się wytyczenie obszarów szczególnie cennych przyrodniczo (zwłaszcza siedlisk ptaków) i ich ochrona.
Problemem przyrodniczym jest też zmiana charakteru polskiego rolnictwa – z ekstensywnego, będącego w symbiozie z przyrodą (w 1990 r. na naszych polach, bogatych w zadrzewienia śródpolne, pracowało ponad 1 milion koni!) na intensywny (wielkie hodowle zwierząt, wielkoobszarowe monokultury), niszczący bioróżnorodność.
Czy można coś tu zrobić? Możemy się ratować chyba tylko uregulowaniami prawnymi, chroniącymi bioróżnorodność i obszary cenne przyrodniczo. Prof. Nowicki odniósł się tu negatywnie do prób wprowadzenia upraw GMO – w Europie nie ma takiej potrzeby, aby je stosować. Żywności mamy wystarczająco dużo z upraw tradycyjnych i nie ma potrzeby przeprowadzać tak ryzykowny eksperyment, powinna obowiązywać tu zasada przezorności.
Na zakończenie swojego wystąpienia, prof. Nowicki tak podsumował ostatnie 25 lat: moim zdaniem, samorządność i ochrona środowiska to dwie dziedziny, które najbardziej zyskały na transformacji.
Anna Leszkowska
* Wywiad z prof. M. Nowickim na temat EkoFunduszu zamieściliśmy w SN Nr 8-9/10 - Polski sukces
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1185
System nadawania stopni naukowych nie pozwala na optymalny rozwój kadr na polskich uczelniach wyższych. NIK przypomina, że liczba młodych pracowników naukowych systematycznie spada i wskazuje niedoskonałości: wadliwy mechanizm motywacyjny i nieprzejrzyste procedury nadawania stopni naukowych.
Uzyskiwanie stopni naukowych jest istotne dla rozwoju nauki. Wprawdzie badania naukowe i ich efekty nie muszą być powiązane ze stopniami naukowymi, jednak zdobywanie kolejnych stopni naukowych jest bardzo ważnym celem dla pracowników naukowych. Stanowi ono bowiem konieczny krok dla rozwoju kariery. Z kolei dla jednostek naukowych zatrudnianie wskazanej w przepisach liczby osób posiadających stopnie naukowe warunkuje możliwość prowadzenia studiów oraz posiadania uprawnień do nadawania stopni naukowych.
NIK wskazuje, że dbałość o prawidłowość i przejrzystość procedur nadawania stopni naukowych jest niezmiernie ważna zarówno dla kandydatów do stopni naukowych, jak i dla rozwoju polskiej nauki.
Tymczasem w ostatnich latach (2012-2016) liczba młodych pracowników naukowych systematycznie spada. Wynika to, w ocenie NIK, z nieadekwatnych mechanizmów motywacyjnych, zatrudniania pracowników naukowych głównie w powiązaniu z pracą dydaktyczną oraz braku określonych minimalnych wymagań dla kandydatów do stopnia doktora habilitowanego.
Instytucją odpowiedzialną m.in. za prawidłowe funkcjonowanie systemu nadawania stopni naukowych jest Centralna Komisja do Spraw Stopni i Tytułów. Izba docenia jej rolę w zapewnieniu jakości kadr systemu szkolnictwa wyższego i nauki, szczególnie w sytuacji znacząco rosnącej liczby wdrożonych postępowań habilitacyjnych (z 1431 w 2014 r. do 2142 w 2016 r.) oraz terminowe i rzetelne ocenianie formalne wniosków o wszczęcie postępowania habilitacyjnego.
Jednocześnie NIK wskazuje, że Centralna Komisja nie zapewniła przejrzystości procesu nadawania stopni naukowych. Procedury wyłaniania członków komisji habilitacyjnych nie zostały przez Komisję doprecyzowane. Komisja nie prowadzi też wykazu osób, spośród których wybierani byliby recenzenci w postępowaniach habilitacyjnych, co stanowi naruszenie ustawy o stopniach naukowych i tytule naukowym.
Centralna Komisja nieterminowo powoływała komisje habilitacyjne, odpowiedzialne za ocenę dorobku i osiągnięć kandydata do stopnia naukowego doktora habilitowanego. Postępowania habilitacyjne przeciągały się ponad sześć tygodni, a Komisja nie analizowała przyczyn ich przewlekłości.
Pozytywnie natomiast kontrolerzy ocenili weryfikację przez Komisję wniosków jednostek organizacyjnych o przyznanie uprawnień do nadawania stopnia doktora habilitowanego. W latach 2014-2016 odmowę w tej sprawie otrzymało 80 jednostek (27 proc. wnioskujących). Przyczyny odmownych decyzji Centralnej Komisji wynikały z niespełniania przez jednostki przepisowych wymogów formalnych (niewystarczająco liczna kadra z zakresu dziedziny czy dyscypliny nauki wskazanej we wniosku), z niewykazania istotnych co do skali i poziomu osiągnięć naukowych czy artystycznych, a także z nieprawidłowości w prowadzeniu przewodów doktorskich. Takie podejście Komisji zapobiegało uzyskiwaniu uprawnień do nadawania najwyższego stopnia naukowego przez jednostki niespełniające wymogów.
Komisja nie gromadziła podstawowych danych dotyczących nadanych stopni naukowych, w tym o liczbie osób, którym w danym roku jednostki organizacyjne nadały albo odmówiły nadania stopnia naukowego doktora habilitowanego.
Niezwykle ważnym zadaniem Komisji jest ocena spełniania przez poszczególne uczelnie warunków do nadawania stopni naukowych, ponieważ zapewnia ona zatrudnianie w jednostkach naukowych kadry posiadającej stopnie naukowe uzyskane zgodnie z przyjętymi procedurami.
Tymczasem w latach 2014-2016 na 774 jednostki z uprawnieniami do nadawania stopni naukowych Komisja przeprowadziła zaledwie 42 takie oceny, przy czym znakomita większość ocen (31 - 74 proc.) została wydana na koniec czteroletniej kadencji (w 2016 r.).
NIK zauważa jednocześnie, że po zakończeniu procedury aż 14 ocenionym jednostkom zostały ograniczone lub cofnięte uprawnienie do nadawania stopni naukowych w zbadanych dyscyplinach, co wyraźnie wskazuje na potrzebę zintensyfikowania ocen.
Procedury oceniania przeprowadzano bez uchwalonych rocznych programów okresowej oceny spełniania warunków do nadawania stopni naukowych. Nie wprowadzono również jednolitej dla instytucji procedury przeprowadzania oceny okresowej.
Na zakończenie kadencji (2013-2016) Centralnej Komisji nie dokonano podsumowania okresowych ocen, m.in. nie skatalogowano podstawowych nieprawidłowości i problemów. Nie sformułowano też systemowych wniosków ani rekomendacji, które mogłyby stanowić podstawę do doskonalenia przeprowadzania okresowych ocen w następnej kadencji.
NIK wskazuje, że działania Centralnej Komisji w tym zakresie, chociaż realizowane w zbyt wąskim wymiarze, pełnią istotną rolę, ponieważ przyczyniają się do ograniczenia dopływu do szkół wyższych i instytutów kadry naukowej, która uzyskuje stopnie naukowe poza przyjętymi standardami.
Zdaniem NIK, ograniczone możliwości finansowe i kadrowe Komisji powodują, że prowadzenie baz danych wskazanych w ustawie o stopniach naukowych i tytule naukowym, monitorowanie w sposób systemowy zdarzeń oraz gromadzenie danych dla prowadzenia ewaluacji może być utrudnione.
Jedynym narzędziem informatycznym wspomagającym, w ograniczonym zakresie, działania ustawowe CKdSST jest zakupiony w grudniu 2013 r. program do rejestracji i obsługi wniosków. Przewodniczący Komisji bezskutecznie występował w latach 2012-2016 o zwiększenie nakładów finansowych na wykonywanie zadań ustawowych, w tym na realizację zdań związanych z prowadzeniem informatycznych baz danych oraz na zatrudnienie informatyka na etacie.
NIK stwierdziła, że maleje udział pracowników ze stopniem doktora. W kontrolowanych uczelniach udział liczby adiunktów ze stopniem naukowym doktora zmniejszył się między początkiem a końcem kontrolowanego okresu z blisko 41 do 38 proc. Tendencję tę potwierdzają dane z całego kraju pozyskane z OPI: maleje liczba pracowników ze stopniem doktora i bez stopnia naukowego, rośnie zarazem liczba pracowników ze stopniem doktora habilitowanego oraz z tytułem profesora. W latach 2012-2016 liczba pracowników naukowych ze stopniem doktora oraz bez stopnia naukowego spadła o 5,8 proc., spadł też ich udział w liczbie wszystkich pracowników naukowych.
W badaniach kwestionariuszowych ankietowani wskazali na główne bariery w uzyskiwaniu stopnia doktora habilitowanego oraz w pozyskiwaniu młodych osób do pracy naukowej. Są to: niskie płace, brak stabilności zatrudnienia w nauce, niskie nakłady na badania naukowe w ogóle.
Zwracano także uwagę na powiązanie zatrudnienia nowych pracowników w uczelniach z koniecznością zapewnienia im pensum dydaktycznego, a tym samym z liczbą studentów, co w istotnym stopniu odgradza pracowników naukowych od pracy ściśle naukowej - wśród nauczycieli akademickich zatrudnionych w uczelniach tylko 1 proc. stanowili pracownicy naukowi, a więc poświęcający czas tylko na pracę naukową.
Respondenci wskazywali również na brak doprecyzowania jednoznacznych kryteriów dla habilitantów, co w konsekwencji oznacza zróżnicowanie wymogów pomiędzy jednostkami naukowymi.
W powszechnie obowiązujących przepisach nie określono minimalnych wymagań, jakie powinni spełniać kandydaci do stopnia naukowego doktora habilitowanego.
Uwagi i wnioski NIK
W celu usprawnienia procesu rozwoju kadr naukowych, Najwyższa Izba Kontroli wnioskuje:
• do Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego:
- o dokonanie pogłębionej analizy procedur dotyczących nadawania stopni naukowych w celu zapewnienia jakości, przejrzystości i terminowości procedur stosowanych w tym zakresie przez uprawnione instytucje;
- o rozważenie określenia minimalnych kryteriów oceny dorobku naukowego osób ubiegających się o nadanie stopnia naukowego doktora habilitowanego, poprzez dodanie progowych wskaźników ilościowych i jakościowych;
- o zapewnienie Centralnej Komisji do Spraw Stopni i Tytułów warunków organizacyjnych i finansowych do realizacji zadań ustawowych, w tym w zakresie prowadzenia baz danych wskazanych w ustawie o stopniach naukowych i tytule naukowym;
• do Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów:
- o ustalenie i wdrożenie pisemnych procedur wyboru członków komisji habilitacyjnych uwzględniających dane o ich kwalifikacjach, kompetencjach i aktualnych osiągnięciach naukowych albo artystycznych;
- o opracowanie i wdrożenie przez Centralną Komisję do Spraw Stopni i Tytułów zasad i procedur w zakresie wydawania okresowych ocen spełniania warunków do nadawania stopni naukowych.
Więcej na ten temat -
https://www.nik.gov.pl/aktualnosci/nik-o-rozwoju-kadr-naukowych.html