Nauka i sztuka (el)
- Autor: ANNA LESZKOWSKA
- Odsłon: 1628
W Muzeum im. Emeryka Hutten-Czapskiego – oddziale krakowskiego Muzeum Narodowego przy ul. Piłsudskiego 12 w Krakowie - do 10.01.16 czynna jest wystawa starodruków i kartografii z kolekcji MNK pn. „Pątnik, podróżnik, turysta – poznawanie świata”.
Na ekspozycję składa się około 60 starodruków z okresu od XV do XIX wieku. Wszystkie poświęcone są tematyce podróżniczej, z którą zapoznajemy się poprzez literaturę pamiętnikarską, historiograficzną i geograficzną. Starym woluminom towarzyszy 19 zabytkowych map i atlasów.– Aby zaintrygować zwiedzających, nie układaliśmy tej wystawy chronologicznie, ale według zagadnień związanych z motywami stojącymi za podejmowaniem podróży i poznawaniem świata, od wieków bliskimi człowiekowi – mówi kurator Iwona Długopolska. – Zaczynamy od fenomenu pielgrzymki, do której zaprasza widza ślepy mnich, może żebrak, ukazany na drzeworycie z historii świata Wernera Rolewincka, wydanej około 1490 roku.
Postaci pątników spotykamy także na przepięknych miedziorytach w dziele Jeana Zuallarta z 1587 roku, opisującym pielgrzymkę do Jerozolimy. Bliski Polakom kult Matki Boskiej obrazują święte wizerunki Maryi i opisy poświęconych jej sanktuariów.
Warto zwrócić uwagę na przedstawienie Matki Boskiej Częstochowskiej z pierwszej zachowanej drukowanej ulotki dla pielgrzymów opowiadającej historię cudownego obrazu. Wydrukowano ją prawdopodobnie w Krakowie około 1521 roku.
Nie zabraknie też rodzimego pielgrzyma – Mikołaja Krzysztofa Radziwiłła zwanego Sierotką, który w latach 1582–1584 odbył podróż do Ziemi Świętej i Egiptu. Owocem jego wojaży jest Peregrynacja do Ziemi Świętej, prezentowana w dwóch wydaniach – z 1601 i 1611 roku.
Tę osobistą relację można potraktować jako przejście od literatury pątniczej do podróżniczej. Jednym z ciekawszych jej przykładów jest dziennik podróży z Kamczatki do Francji Barthélemy’ego de Lessepsa – zarówno ze względu na interesującą rycinę, ukazującą psi zaprzęg na Kamczatce, jak i niezwykłe koleje życia autora.
Lesseps był członkiem słynnej i tragicznej francuskiej wyprawy dookoła świata, dowodzonej przez kapitana Jean-François de La Pérouse’a i objętej protektoratem króla Ludwika XVI. Wyruszyła ona w roku 1785 z portu w Breście, na dwóch fregatach, z zamiarem m. in. opisania wybrzeży Pacyfiku, obu Ameryk, Chin i Japonii. Wśród członków ekspedycji byli też znakomici rysownicy. Po dwóch latach i dopłynięciu do Kamczatki kapitan La Pérouse uznał, że ma już tyle materiału, iż warto wysłać kuriera do Francji. Wybór padł na Lessepsa, a reszta wyprawy skierowała się w stronę Australii, gdzie ślad po obu okrętach zaginął. Lesseps był jedynym członkiem ekspedycji, który przeżył, ocalając część jej dorobku.
– Z myślą o podróżnych powstawały również rozmaite przewodniki, które dostarczały konkretnych, praktycznych informacji – mówi Iwona Długopolska. – Wkraczający od XVII wieku coraz częściej na drogi Europy turysta był człowiekiem elit, który w swoim grand tour zdobywał wiedzę i doświadczenie, albo odpoczywał i leczył się u wód. Dopiero wiek XIX, m.in. dzięki kolejom i żegludze parowej, przyniósł masową turystykę i jej rozwój.
Zmiany te ukazuje wielka (także rozmiarami: 129 na 177 cm) mapa komunikacyjna świata Anatole’a Chatelaina, wydana w Paryżu w 1884 roku. Można na niej podziwiać gęstą siatkę połączeń kolejowych i wodnych na kontynentach i morzach oraz nie mniej imponującą sieć linii telegraficznych. Wiedzę o zgromadzonych na wystawie eksponatach porządkuje towarzyszący jej katalog autorstwa Iwony Długopolskiej. Więcej -
http://mnk.pl/wystawy/patnik-podroznik-turysta-poznawanie-swiata
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 289
W Muzeum Narodowym w Szczecinie - Muzeum Historii trwa wystawa Pawła Bałakirewa "Kolory melancholii".
Wśród osadników przybywających do Szczecina po zakończeniu drugiej wojny światowej znaleźli się też artyści plastycy. Ich grono, początkowo nieliczne, odegrało szczególną rolę w procesie kulturalnego zagospodarowania Pomorza Zachodniego.
Reprezentujący odmienne szkoły artystyczne oraz wywodzący się z różnych terenów przedwojennej Polski plastycy stali się pierwszym środowiskiem artystycznym, które w 1945 roku zrzeszyło się w Szczecinie. Nastąpiło to w ramach miejscowego oddziału Związku Polskich Artystów Plastyków. Jego szeregi zasilił w 1946 roku Paweł Bałakirew (1914–1968) – młody wileński artysta specjalizujący się w malarstwie sztalugowym i rysunku.
Już od najmłodszych lat przejawiający talent plastyczny, w młodzieńczym wieku zapragnął studiować malarstwo. Od 1933 roku kształcił się w Wyższej Szkole Sztuk Pięknych w Paryżu, zaś w 1934 roku zaprezentował swą twórczość w ramach wystawy młodych artystów na Montparnasse. W 1935 roku powrócił do Wilna, gdzie dwa lata później podjął studia malarskie na Wydziale Sztuk Pięknych. Naukę kontynuował nawet w czasie wojny, biorąc jednocześnie czynny udział w walkach obronnych.
Losy powojenne związał ze Szczecinem, gdzie oprócz ZPAP przyłączył się do Klubu Związków i Stowarzyszeń Twórczych „13 Muz”. W swojej pracowni gościł najwybitniejszych szczecińskich artystów owego czasu, takich jak Guido Reck, Henryk Karniej, Zenon Kononowicz, Łukasz Niewisiewicz, Adam Pohorecki, Jan Powicki czy Tadeusz Powidzki. W początkowym okresie także i on, jak wielu plastyków w Szczecinie, zarabiał m.in. wykonywaniem dekoracji teatralnych. Wciąż jednak malował w plenerze, obierając za temat swoich prac przede wszystkim pejzaże miejskie i marynistyczne. Nie stronił również od tworzenia portretów osób z najbliższego otoczenia oraz aktorów szczecińskich w strojach scenicznych. Brał udział w wielu wystawach indywidualnych i zbiorowych. Odbył podróże artystyczne do Bułgarii i Holandii, które zaowocowały szeregiem prac ukazujących pejzaże tamtejszych miast i portrety ich mieszkańców.
W swej twórczości nawiązywał do postimpresjonizmu, w technice zaś posługiwał się, oprócz farb olejnych, temperą, akwarelą, ołówkiem, węglem oraz tuszem lawowanym. W stosowanej przez niego kolorystyce dominowały przygaszone zielenie, oranże i brązy. W zestawieniu z cechującymi prace artysty smutkiem i liryzmem stały się swoistymi kolorami melancholii.
W wyniku zmiany granic po zakończeniu drugiej wojny światowej ziemie na wschód od Odry i Nysy Łużyckiej przynależeć miały odtąd do państwa polskiego. Z różnych stron Polski i Europy zaczęli przybywać tutaj pierwsi osadnicy, wśród których obecni byli również artyści plastycy, po burzliwych przejściach wojennych pragnący rozpocząć nowe życie.
Reprezentujące różne szkoły artystyczne, a także odmienne doświadczenia zawodowe środowisko plastyków odegrało szczególną rolę w procesie kulturalnego zagospodarowania Pomorza Zachodniego.
Jego swoistą ikoną był pochodzący z Wilna Paweł Bałakirew (1914–1968), zajmujący się malarstwem sztalugowym oraz rysunkiem. Swoje zainteresowania artystyczne rozwijał początkowo na Kursach Rysunku i Malarstwa im. Franciszka Smuglewicza, zaś w 1933 roku podjął studia na paryskiej Académie des Beaux-Arts, wcześniej uczestnicząc np. w wystawie młodych twórców na Montparnasse (1932).
W 1935 roku powrócił do Wilna, gdzie otrzymał powołanie do czynnej służby wojskowej. Po jej odbyciu w latach 1937–1939 studiował na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu im. Stefana Batorego w Wilnie, kształcąc swój kunszt artystyczny pod kierunkiem m.in. Jerzego Hoppena, Mariana Morelowskiego oraz Stefana Narębskiego. Po wybuchu drugiej wojny światowej brał aktywny udział w działaniach obronnych, po czym z przerwami kontynuował studia malarstwa w Akademii Sztuk Pięknych w Wilnie (1940–1941 i 1944).
W maju 1946 roku Bałakirew wraz z żoną Tatianą Polaniną oraz trojgiem dzieci osiadł w Szczecinie. Niemal natychmiast stał się członkiem utworzonego kilka miesięcy wcześniej miejscowego oddziału Związku Polskich Artystów Plastyków, następnie czynnie angażował się również w działalność Klubu Związków i Stowarzyszeń Twórczych „13 Muz”, realizującego po wojnie wiele kulturotwórczych inicjatyw.
Poza tworzeniem w plenerze Bałakirew zajmował się przygotowywaniem scenografii teatralnych, w tym do zrealizowanego w 1947 roku dla Teatru Komedii Muzycznej w Szczecinie spektaklu Molierowskiego Męża pognębionego w reżyserii Jerzego Szaniawskiego. Jednocześnie współpracował z „Głosem Szczecińskim”. Miał tam swoją rubrykę Z teki Pawła Bałakirewa, gdzie publikowane były rysowane przez niego sylwetki szczecińskich aktorów teatralnych.
Artysta w swojej twórczości uprawiał przede wszystkim malarstwo pejzażowe i portretowe inspirowane postimpresjonizmem, a także rysunek, zwłaszcza tuszem lawowanym. Tematem jego prac były stare kościoły, ulice, przedmieścia i zaułki zburzonego Szczecina oraz statki, łodzie rybackie, stocznia, nadodrzańskie i nadbałtyckie porty. Swoich obserwacji dokonywał poprzez częste wędrówki po mieście i okolicach, nierzadko trwające od rana do późnego wieczora. Na portretach natomiast przedstawiał żonę, dzieci oraz osoby z bliskiego otoczenia. Malował szerokimi pociągnięciami pędzla, skupiając uwagę na kolorach. Wśród nich dominowały delikatne zielenie, ciepłe brązy i odcienie pomarańczu.
Prace Bałakirewa nacechowane były swoistą melancholią, smutkiem oraz liryzmem i uczuciowością. Wiernie oddawały otaczającą go rzeczywistość oraz stan ducha samego autora, który był wątłego zdrowia. Swoją namiętność do malarstwa Paweł Bałakirew zdołał przelać na młodszego, ukochanego syna Olega. On również został malarzem i w latach siedemdziesiątych XX wieku należał do najbardziej interesujących oraz rozpoznawalnych szczecińskich plastyków. Jego rozkwitająca twórczość została jednak przerwana przez przedwczesną śmierć. Obaj artyści spoczywają na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie.
https://muzeum.szczecin.pl/wystawy/czasowe/2038-pawel-balakirew-kolory-melancholii.html
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 469
W elbląskiej Galerii EL do 12 marca 2023 r. w Krużganku czynna będzie wystawa prac Pawła Błęckiego pn. Własnoręcznie.
W gotyckiej przestrzeni Krużganka CS Galerii EL, Paweł Błęcki prezentuje przede wszystkim obiekty kinetyczne, nazywane Pająkami.
Formy te, mają charakter osobisty, nostalgiczny i są wspomnieniem artysty z czasu dzieciństwa, obserwacji amatorskiego rękodzielnictwa jego babci.
Trudne, osobiste relacje rodzinne — jak mówi Paweł Błęcki, spowodowały w nim chęć wyrażania swoich emocji poprzez tworzenie. Dla niego sztuka stała się wyborem podyktowanym sytuacją osobistą. To jego swoista arteterapia, gest zapraszający do siebie ludzi, chęć podzielenia się sobą z innymi.
Pająki Pawła Błęckiego to własnoręcznie tworzona polemika pomiędzy skrywanymi emocjami a otwartym rękodziełem. Rękodzieło jako aspekt wytwórczy artysta stawia na równi z ładunkiem emocjonalnym, jakie niesie dzieło.
Prace, choć nawiązują do sztuki ludowej, są próbą jego dialogu pomiędzy własną podmiotowością a przeszłością. Obiekty Paweł Błęcki buduje m.in. z odpadów pokonsumpcyjnych, nadając im nową jakość – dzieła sztuki. Wykorzystując celowo takie materiały, odnosi się do istotnej we współczesnym świecie tematyki społeczno – ekologicznej.
Kuratorem wystawy jest Maciej Olewniczak.
Paweł Błęcki. Urodzony w Gdańsku. Fotograf, rzeźbiarz, autor obiektów i instalacji. Doktorant na ASP w Krakowie (w pracowni dra hab. Iwony Demko). Absolwent Intermediów na Uniwersytecie Artystycznym w Poznaniu (dyplom u prof. Piotra Kurki) oraz Fotografii na Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. Studiował również archeologię i kulturoznawstwo na Uniwersytecie Gdańskim oraz fotografię w Szkole Filmowej FAMU w Pradze.
W swoich pracach porusza tematy społeczne, ekologiczne i polityczne, takie jak konsumpcjonizm, rękodzielnictwo czy arteterapia. Inicjator działań warsztatowo-partycypacyjnych, w których odtwarza tradycyjne techniki rękodzielnicze i osadza je we współczesnym kontekście. Współtwórca kolektywu atystyczno-badawczego Biuro Wspólnej Aktywności, zajmującego się zrównoważoną produkcją oraz dostępnością w polu sztuki. Współzałożyciel grupy Wspólnota Międzygatunkowa+ o charakterze artywistyczno-ekologicznym. Należał do kolektywu artystycznego Zbiór Pusty.
Więcej - https://galeria-el.pl/project/wlasnorecznie-pawel-blecki/
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1101
"Żywioły i maski. Wśród obrazów z kolekcji Grażyny i Jacka Łozowskich" – to tytuł niezwykle ciekawej wystawy w sopockiej Państwowej Galerii Sztuki, którą można oglądać do 21.10.18.
Kolekcja Grażyny i Jacka Łozowskich to jedna z najważniejszych polskich prywatnych kolekcji sztuki polskiej, która powstaje już od 50 lat. Początkowo tą pasją zaraził Jacka jego ojciec, miłośnik malarstwa polskiego i również kolekcjoner.
Z czasem usamodzielnił się, a u jego boku znalazła się małżonka, Grażyna, która wspiera i współtworzy ten zbiór. Obejmuje on kilkaset pozycji malarstwa polskiego od drugiej połowy XIX wieku po prace najnowsze.
Państwowa Galeria Sztuki w Sopocie prezentuje wybór dzieł powstałych w okresie Młodej Polski i dwudziestolecia międzywojennego.
Jedną z cech wyróżniających ten zbiór, jest fakt, że w jego skład wchodzi kilka dzieł wyjątkowych ze względu na ich historię i artystyczną klasę. Tak się dzieje w przypadku „Rybaka” Leona Wyczółkowskiego, na którego licu widnieje ostentacyjna dedykacja dla krakowskiego pisarza i dramaturga Michała Bałuckiego – prawdziwa rzadkość.
Inną dedykację można znaleźć na płótnie Władysława Ślewińskiego darowanym poecie i piewcy gór - Janowi Kasprowiczowi. „Portret damy w czarnym kapeluszu” Olgi Boznańskiej, był dwukrotnie nagradzany medalami na wystawach – to też fakt trudny do przecenienia dla kolekcjonera. Te detale potwierdzają autentyczność dzieł, dokumentują ich historię, wzbogacają biografię artystów.
Znakomity także jest zespół prac Wojciecha Weissa, artysty o nieposkromionym wprost talencie, a wciąż jakby nieco jeszcze niedocenianego, tak jak na to by zasługiwał. Były nabywane w większości od spadkobierców malarza. Wśród nich na szczególną uwagę zasługuje „Japonka”. Namalowana w Paryżu, niepokoi nieoczywistą i nieidealną anatomią niedorosłej dziewczyny. Obraz niezwykły, intrygujący swą otwartością, a równocześnie tajemniczością. Było coś niepokojącego w fascynacji niedorosłością, której dowody można znaleźć w jeszcze innych jego szkicach i obrazach. Potwierdzeniem może być również „Akt chłopca w pracowni” powstały w podobnym czasie.
Obrazem, który sam kolekcjoner uważa za najcenniejszy w tym zbiorze jest „Korowód dziecięcy” Witolda Wojtkiewicza z 1905 roku. Na rynku jest bardzo niewiele prac tego artysty, a ten jest do tego wyjątkowy. Malowany na jedwabiu, naklejony na tekturę, pod względem technicznym jest jedynym takim w całym dorobku malarza.
Na uwagę zasługują również „Maski” Tadeusza Makowskiego, powstałe w ostatnim, najdojrzalszym i na pewno najbardziej udanym okresie jego twórczości. Nabyty został w Paryżu, ze spuścizny po marszandzie Makowskiego, Jeanie Aronie. Pozostaje niewątpliwie jednym z najcenniejszych w kolekcji, ale zarazem może najbardziej fascynujących dla samego kolekcjonera, który chętnie opowiada, o przyciągającym wzrok spojrzeniu oczu laleczek z tego obrazu. Sam Makowski miał powiedzieć: „Maski! Maski - widzi się je wszędzie w moich obrazach. Dla mnie są to osoby prawdziwe i ta ludzka prawda mnie pasjonuje.”
Dopełnieniem prezentacji malarstwa, grafik i rysunków jest pięć znakomitych rzeźb z tego okresu: „Świst i Poświst” Sławomira Celińskiego, „Faun grający na syrindze” Konstantego Laszczki, „Madonna” Xawerego Dunikowskiego oraz dwie kobiece głowy Henryka Kuny.
Bogusław Deptuła, kurator wystawy
Więcej - https://www.pgs.pl/