Ekonomia (el)
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 726
Praktycznie nieuregulowana firma inwestycyjna wywiera dziś większy wpływ polityczny i finansowy niż Rezerwa Federalna i większość rządów na tej planecie. Firma BlackRock Inc., największy na świecie zarządca aktywów, inwestuje oszałamiającą kwotę 9 bilionów dolarów w fundusze klientów na całym świecie, czyli sumę ponad dwukrotnie wyższą niż roczny PKB Republiki Federalnej Niemiec.
Ten kolos znajduje się na szczycie piramidy światowej własności korporacyjnej, w tym ostatnio w Chinach. Od 1988 roku firma jest w stanie de facto kontrolować Rezerwę Federalną, większość megabanków z Wall Street, w tym Goldman Sachs, Wielki Reset Światowego Forum Ekonomicznego w Davos, administrację Bidena i, jeśli pozostawi się to bez kontroli, gospodarczą przyszłość naszego świata. BlackRock jest uosobieniem tego, co Mussolini nazwał korporacjonizmem, gdzie niewybieralna elita korporacyjna dyktuje społeczeństwu odgórnie.
To, w jaki sposób największy na świecie „bank cieni” sprawuje tę ogromną władzę nad światem, powinno nas interesować. BlackRock, odkąd Larry Fink założył go w 1988 roku, zdołał zgromadzić unikalne oprogramowanie finansowe i aktywa, których nie posiada żaden inny podmiot. System zarządzania ryzykiem BlackRock Aladdin, narzędzie programowe, które może śledzić i analizować transakcje, monitoruje aktywa o wartości ponad 18 bilionów dolarów dla 200 firm finansowych, w tym Rezerwy Federalnej i europejskich banków centralnych. Możemy się domyślać, że ten, kto „monitoruje”, także wie. BlackRock został nazwany finansowym „szwajcarskim scyzorykiem — inwestor instytucjonalny, zarządzający pieniędzmi, firma private equity i globalny partner rządowy w jednym”. Jednak media głównego nurtu traktują go jako kolejną firmę finansową z Wall Street.
Istnieje płynny interfejs, który łączy Agendę ONZ 2030 z Wielkim Resetem Światowego Forum Ekonomicznego w Davos i rodzącą się polityką gospodarczą administracji Bidena. To BlackRock.
Zespół Bidena i BlackRock
Do tej pory powinno być jasne dla każdego, kto zada sobie trud, aby spojrzeć, że osoba, która podaje się za prezydenta USA, 80-letni Joe Biden, nie podejmuje żadnych decyzji. Ma nawet trudności z odczytaniem telepromptera lub odpowiadaniem na przygotowane pytania z przyjaznych mediów bez mylenia Syrii i Libii, a nawet tego, czy jest prezydentem. Jest mikrozarządzany przez grupę opiekunów, aby utrzymać wyreżyserowany „wizerunek” prezydenta, podczas gdy inni ustalają politykę za kulisami.
Niesamowicie przypomina bohatera filmu Petera Sellersa z 1979 roku, Chaunceya Gardinera, w filmie Być tam (polski tytuł - Wystarczy być – przyp. red.).
Mniej jawne są kluczowe osoby polityczne kierujące polityką gospodarczą dla Biden Inc. Nazywa się je po prostu BlackRock. Tak jak Goldman Sachs kierował polityką gospodarczą za czasów Obamy, a także Trumpa, dziś BlackRock pełni tę kluczową rolę. Umowa najwyraźniej została zawarta w styczniu 2019 r., kiedy Joe Biden, ówczesny kandydat i mający duże szanse na pokonanie Trumpa, udał się na spotkanie z Larrym Finkiem w Nowym Jorku, który podobno powiedział „Joemu z klasy robotniczej”, że „ jestem tutaj, aby pomóc".
Teraz, jako prezydent w jednym ze swoich pierwszych mianowanych, Biden mianował Briana Deese na dyrektora Narodowej Rady Gospodarczej, głównego doradcy prezydenta ds. polityki gospodarczej.
Jedno z wczesnych prezydenckich zarządzeń wykonawczych dotyczyło gospodarki i polityki klimatycznej. Nie jest to zaskakujące, ponieważ Deese pochodził z firmy Fink's BlackRock, gdzie był globalnym szefem ds. zrównoważonych inwestycji. Przed dołączeniem do BlackRock Deese zajmował wyższe stanowiska ekonomiczne za czasów Obamy, w tym zastępując Johna Podestę na stanowisku Starszego Doradcy Prezydenta, gdzie pracował u boku Valerie Jarrett. Pod rządami Obamy Deese odegrał kluczową rolę w negocjacjach paryskich porozumień w sprawie globalnego ocieplenia.
Na kluczowym stanowisku politycznym jako zastępca sekretarza skarbu podsekretarz Janet Yellen znajdujemy urodzonego w Nigerii Adewale „Wally” Adeyemo. Adeyemo pochodzi również z BlackRock, gdzie w latach 2017-2019 był starszym doradcą i szefem sztabu dyrektora generalnego BlackRock, Larry'ego Finka, po odejściu z administracji Obamy. Jego osobiste więzi z Obamą są silne, ponieważ Obama mianował go pierwszym prezesem Fundacji Obamy w 2019 roku.
A trzeci starszy pracownik BlackRock, kierujący obecnie polityką gospodarczą w Administracji, jest również niezwykły pod kilkoma względami. Michael Pyle jest starszym doradcą ekonomicznym wiceprezydenta Kamali Harris. Do Waszyngtonu przybył ze stanowiska Globalnego Głównego Stratega Inwestycyjnego w BlackRock, gdzie nadzorował strategię inwestowania środków o wartości około 9 bilionów dolarów. Zanim dołączył do BlackRock na najwyższym szczeblu, był także w administracji Obamy jako starszy doradca podsekretarza skarbu ds. międzynarodowych, a w 2015 roku został doradcą kandydatury Hillary Clinton na prezydenta.
Godny uwagi jest fakt, że trzech najbardziej wpływowych ekonomicznych nominatów administracji Bidena pochodzi z BlackRock, a wcześniej wszyscy z administracji Obamy. Istnieje określony wzorzec i sugeruje, że rola BlackRock w Waszyngtonie jest znacznie większa, niż nam się mówi.
Co to jest BlackRock?
Nigdy wcześniej firma finansowa o tak dużym wpływie na rynki światowe nie była tak ukryta przed kontrolą publiczną. To nie przypadek. Ponieważ technicznie rzecz biorąc, nie jest bankiem udzielającym pożyczek bankowych ani przyjmującym depozyty, unika nadzoru regulacyjnego ze strony Rezerwy Federalnej, mimo że robi to, co robi większość megabanków, takich jak HSBC czy JP MorganChase – kupuje, sprzedaje papiery wartościowe dla zysku. Kiedy Kongres naciskał na uwzględnienie zarządzających aktywami, takich jak BlackRock i Vanguard Funds, zgodnie z ustawą Dodda-Franka po 2008 roku, jako „instytucje finansowe o znaczeniu systemowym” lub SIFI, ogromny nacisk ze strony BlackRock położył kres zagrożeniu. BlackRock jest zasadniczo prawem samym w sobie. I rzeczywiście jest „systemowo ważny” jak żaden inny, z możliwym wyjątkiem Vanguard, o którym mówi się, że jest również głównym udziałowcem BlackRock.
Założyciel i dyrektor generalny BlackRock, Larry Fink, jest wyraźnie zainteresowany kupowaniem wpływów na całym świecie. Uczynił byłego niemieckiego posła CDU, Friedericha Merza, szefem BlackRock Germany, kiedy wyglądało na to, że może zastąpić kanclerz Merkel i byłego brytyjskiego kanclerza skarbu George'a Osborne'a jako „konsultanta politycznego”. Fink powołał byłą szefową sztabu Hillary Clinton, Cheryl Mills, do zarządu BlackRock, kiedy wydawało się, że Hillary wkrótce znajdzie się w Białym Domu.
Powołał byłych bankierów centralnych do swojego zarządu i zapewnił sobie lukratywne kontrakty z ich byłymi instytucjami. Stanley Fisher, były szef Banku Izraela, a później także wiceprzewodniczący Rezerwy Federalnej, jest obecnie starszym doradcą w BlackRock. Philipp Hildebrand, były prezes Szwajcarskiego Banku Narodowego, jest wiceprezesem BlackRock, gdzie nadzoruje BlackRock Investment Institute. Jean Boivin, były wiceprezes Bank of Canada, jest globalnym szefem badań w instytucie inwestycyjnym BlackRock.
BlackRock i Fed
To właśnie ten były zespół banku centralnego w BlackRock opracował „awaryjny” plan ratunkowy dla prezesa Fed Powella w marcu 2019 r., gdy rynki finansowe pojawiły się na krawędzi kolejnego krachu „kryzysu Lehmana” w 2008 r. W ramach podziękowania prezes Fed, Jerome Powell, obdarował BlackRock (bezprzetargowo) rolą zarządczą wszystkimi programami skupu obligacji korporacyjnych Fed, w tym obligacjami, w które inwestuje sam BlackRock. Konflikt interesów? Grupa około 30 organizacji pozarządowych napisała do prezesa Fed Powella: „Dając BlackRock pełną kontrolę nad tym programem wykupu długów, Fed… sprawia, że BlackRock jest jeszcze bardziej systemowo ważny dla systemu finansowego. Jednak BlackRock nie podlega kontroli regulacyjnej nawet mniejszych instytucji finansowych o znaczeniu systemowym.
W szczegółowym raporcie z 2019 r. waszyngtońska grupa badawcza non-profit, Campaign for Accountability, zauważyła, że „BlackRock, największy na świecie zarządca aktywów, wdrożył strategię lobbingu, datków na kampanie i „wynajmu drzwi obrotowych”, aby zwalczyć regulacje rządowe i stał się jedną z najpotężniejszych firm finansowych na świecie”.
Nowojorski Fed zatrudnił BlackRock w marcu 2019 r. do zarządzania programem papierów wartościowych zabezpieczonych hipoteką komercyjną oraz pierwotnymi i wtórnymi zakupami obligacji korporacyjnych i funduszy ETF o wartości 750 mld USD w umowach bezprzetargowych.
Amerykańscy dziennikarze finansowi, Pam i Russ Martens, krytykując ten mętny program ratowania Wall Street przez Fed w 2019 r., zauważyli: „po raz pierwszy w historii Fed wynajął BlackRock, aby„ poszedł bezpośrednio ”i wykupił 750 miliardów dolarów zarówno w pierwotnych, jak i wtórnych obligacjach korporacyjnych i obligacje ETF (Exchange Traded Funds), produkt, którego BlackRock jest jednym z największych dostawców na świecie.” Kontynuowali: „Co więcej, program prowadzony przez BlackRock dostanie 75 miliardów z 454 miliardów dolarów z pieniędzy podatników na pokrycie strat na zakupach obligacji korporacyjnych, które obejmą własne ETF-y, które Fed zezwala mu kupić…"
Najwyraźniej szef Fed, Jerome Powell i Larry Fink, dobrze się znają. Nawet po tym, jak Powell dał BlackRock niezwykle lukratywną umowę „go direct” bez przetargu, Powell nadal zlecał temu samemu BlackRockowi zarządzanie prywatnymi inwestycjami Powella w papiery wartościowe o szacunkowej wartości 25 milionów dolarów. Z publicznych rejestrów wynika, że w tym czasie Powell prowadził bezpośrednie poufne rozmowy telefoniczne z dyrektorem generalnym BlackRock, Finkiem. Zgodnie z wymaganym ujawnieniem finansowym, BlackRock zdołał podwoić wartość inwestycji Powella z poprzedniego roku! Brak konfliktu interesów, czy?
Prawdziwy BlackRock w Meksyku
Mroczna historia BlackRock w Meksyku pokazuje, że konflikty interesów i budowanie wpływów z wiodącymi agencjami rządowymi nie ograniczają się tylko do USA. Kandydat na prezydenta PRI, Peña Nieto, udał się na Wall Street podczas swojej kampanii w listopadzie 2011 roku. Tam poznał Larry'ego Finka. To, co nastąpiło po zwycięstwie Nieto w 2012 roku, to ścisłe relacje między Finkiem i Nieto, które były pełne konfliktów interesów, kumoterstwa i korupcji.
Najprawdopodobniej mając pewność, że BlackRock jest po zwycięskiej stronie w skorumpowanym nowym reżimie Nieto, Fink mianował 52-letniego Marcosa Antonio Slim Domita, miliardera syna najbogatszego i prawdopodobnie najbardziej skorumpowanego człowieka w Meksyku, Carlosa Slima, do zarządu BlackRock. Marcos Antonio wraz ze swoim bratem Carlosem Slimem Domitem prowadzą dziś ogromne imperium biznesowe ojca. Carlos Slim Domit, najstarszy syn, był współprzewodniczącym Światowego Forum Ekonomicznego w Ameryce Łacińskiej w 2015 roku, a obecnie pełni funkcję prezesa zarządu America Movil, w której BlackRock jest głównym inwestorem.
Mały przytulny świat.
Ojciec, Carlos Slim, w tamtym czasie nazwany przez Forbesa najbogatszą osobą świata, zbudował imperium oparte na przejęciu ukochanej firmy Telemex (później America Movil). Ówczesny prezydent Carlos Salinas de Gortari w efekcie podarował Slimowi imperium telekomunikacyjne w 1989 roku. Później Salinas uciekł z Meksyku pod zarzutem kradzieży ponad 10 miliardów dolarów z kasy państwowej.
Podobnie jak wiele innych rzeczy w Meksyku od lat 80. pieniądze z narkotyków najwyraźniej odegrały ogromną rolę w przypadku starszego Carlosa Slima, ojca reżysera BlackRock, Marcosa Slima.
W 2015 roku WikiLeaks opublikowało wewnętrzne e-maile firmy od prywatnej korporacji wywiadowczej Stratfor. Stratfor pisze w e-mailu z kwietnia 2011 r., kiedy BlackRock ustala swoje plany w Meksyku, że agent specjalny DEA USA, William F. Dionne, potwierdził powiązania Carlosa Slima z meksykańskimi kartelami narkotykowymi. Stratfor pyta Dionne: „Billy, czy miliarder MX (meksykański) Carlos Slim jest powiązany z narkotykami?” Dionne odpowiada: „Jeśli chodzi o twoje pytanie, jest miliarderem telekomunikacyjnym MX”. W kraju, w którym 44% populacji żyje w ubóstwie, nie staniesz się najbogatszym człowiekiem na świecie w zaledwie dwie dekady, sprzedając ciasteczka harcerskie.
Fink i meksykańskie PPP
Z Marcosem Slimem w zarządzie BlackRock i nowym prezesem Enrique Peñą Nieto, meksykański partner Larry'ego Finka w wartym 590 miliardów dolarów sojuszu Public Private Partnership (PPP) Nieto Peña, BlackRock, był gotowy do zbierania plonów. Aby dopracować swoje nowe operacje w Meksyku, Fink mianował byłego meksykańskiego podsekretarza finansów Gerardo Rodrigueza Regordosę, aby kierował strategią rynków wschodzących BlackRock w 2013 r. Następnie w 2016 r. kierował korupcją, skandalami i największą stratą w historii PEMEX-u, 38 miliardów dolarów.
Peña Nieto po raz pierwszy od nacjonalizacji w latach trzydziestych XX wieku otworzył prywatny inwestorom ogromny państwowy monopol naftowy PEMEX. Jako pierwszy skorzystał BlackRock Finka. W ciągu siedmiu miesięcy BlackRock zabezpieczył 1 miliard dolarów w projektach energetycznych PEMEX, wielu jako jedyny oferent. Za kadencji Peña Nieto, jednego z najbardziej kontrowersyjnych i najmniej popularnych prezydentów, BlackRock prosperował dzięki przytulnym więziom. Wkrótce został zaangażowany w wysoce dochodowe (i skorumpowane) projekty infrastrukturalne pod rządami Peña Nieto, w tym nie tylko rurociągi naftowe i gazowe oraz studnie, ale także płatne drogi, szpitale, gazociągi, a nawet więzienia.
Warto zauważyć, że meksykański „przyjaciel” BlackRock, Peña Nieto, był także „przyjacielem” nie tylko Carlosa Slima, ale także szefa osławionego kartelu Sinaloa, „El Chapo” Guzmana. W zeznaniu przed sądem w 2019 roku w Nowym Jorku Alex Cifuentes, kolumbijski baron narkotykowy, który określił się jako „prawa ręka El Chapo”, zeznał, że tuż po wyborze w 2012 roku Peña Nieto zażądał 250 milionów dolarów od kartelu Sinaloa przed ugodą na 100 milionów dolarów. Możemy się tylko domyślać, po co.
Larry Fink i WEF Wielki Reset
W 2019 roku Larry Fink dołączył do zarządu Światowego Forum Ekonomicznego w Davos, szwajcarskiej organizacji, która od około 40 lat rozwija globalizację gospodarczą. Fink, który jest blisko szefa technokratów WEF, Klausa Schwaba, znanego z Wielkiego Resetu, jest teraz w stanie wykorzystać ogromną wagę BlackRock do stworzenia tego, co potencjalnie, jeśli nie upadnie wcześniej, największe na świecie oszustwo Ponzi, ESG inwestowanie korporacyjne. Fink, dysponujący 9 bilionami dolarów do wykorzystania, popycha największe przesunięcie kapitału w historii do oszustwa znanego jako ESG Investing.
ONZ dotycząca „zrównoważonej gospodarki” jest po cichu realizowana przez te same światowe banki, które wywołały kryzysy finansowe w 2008 roku. Tym razem przygotowują Wielki Reset Klausa Schwaba WEF, kierując do swoich rąk setki miliardów, a wkrótce biliony inwestycji -wybrane firmy „obudzone”, i z dala od „nie obudzonych”, takich jak koncerny naftowe i gazowe czy węgiel.
BlackRock od 2018 r. przoduje w tworzeniu nowej infrastruktury inwestycyjnej, która wybiera „zwycięzców” lub „przegranych” inwestycji w zależności od tego, jak poważnie firma traktuje ESG — środowisko, wartości społeczne i zarządzanie.
Na przykład firma otrzymuje pozytywne oceny za poważne traktowanie zatrudniania kierownictwa i pracowników różniących się płcią lub podejmowane działania w celu wyeliminowania „śladu” węglowego poprzez uczynienie swoich źródeł energii zielonymi lub zrównoważonymi, aby użyć terminu ONZ.
To, w jaki sposób korporacje przyczyniają się do globalnego zrównoważonego zarządzania, jest najbardziej niejasne z ESG i może obejmować wszystko, od darowizn korporacyjnych przez Black Lives Matter po wspieranie agencji ONZ, takich jak WHO. Firmy naftowe, takie jak ExxonMobil lub firmy węglowe, bez względu na to, jak są przyjazne środowisku, są skazane na porażkę, ponieważ Fink i przyjaciele promują teraz swój finansowy Wielki Reset lub Zielony Nowy Ład. Dlatego w 2019 roku zerwał umowę z prezydenturą Bidena.
Podążajmy za pieniędzmi. I możemy się spodziewać, że New York Times będzie kibicował BlackRock, gdy ten niszczy światowe struktury finansowe. Od 2017 roku BlackRock jest największym akcjonariuszem gazety. Carlos Slim był drugim co do wielkości. Nawet Carl Icahn, bezwzględny inwestor giełdowy z Wall Street, kiedyś nazywał called BlackRock, „skrajnie niebezpieczną firmą… Kiedyś mówiłem, że mafia ma lepszy kodeks etyczny niż wy”.
F. William Engdahl
Powyższy tekst zatytułowany „Kolosalna piramida finansowa: BlackRock i „Wielki reset” WEF” pochodzi z Global Research, 31.01.23
F. William Engdahl jest konsultantem ds. ryzyka strategicznego i wykładowcą, ukończył politologię na Uniwersytecie Princeton i jest autorem bestsellerów na temat ropy naftowej i geopolityki, wyłącznie dla internetowego magazynu „New Eastern Outlook” , w którym pierwotnie opublikowano ten artykuł .
Jest także pracownikiem naukowym Centrum Badań nad Globalizacją.
https://www.globalresearch.ca/more-blackrock-than-you-might-imagine/5748159
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1040
Redakcja „Biuletynu PTE” w 90. rocznicę publikacji eseju Johna M. Keynesa – Ekonomiczne perspektywy dla naszych wnuków poprosiła znanych ekonomistów o komentarze dotyczące przewidywań Keynesa, przede wszystkim w kwestii znaczenia, aktualności oraz trafności sformułowanych przez niego prognoz. Wybrane wypowiedzi publikowaliśmy w numerze 11/21 SN – Kpinomirowa nauka.
W tym numerze publikujemy dwa komentarze: „Keynes – wizjoner?” autorstwa dr. hab. Andrzeja Buszki, prof. Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, oraz poniższy – "Co powiedziałby Keynes dziś?" autorstwa prof. Roberta Ciborowskiego, rektora Uniwersytetu w Białymstoku.
Co powiedziałby Keynes dziś?
W zeszłym roku minęło 90 lat od napisania przez Keynesa eseju o ekonomicznych perspektywach naszych wnuków. Celowo wskazałem na wymiar czasowy, ze względu na znane stwierdzenie autora, „że w długim okresie wszyscy będziemy martwi”, bo jak się okazuje, długi okres w dokonaniach Keynesa był równie istotny. Powyższe sformułowanie jest ważne również z innych względów.Z jednej strony z racji wskazania, co wydarzy się po upływie wieku przy zachowaniu określonych warunków ekonomicznych, natomiast z drugiej jest próbą oceny przeszłości, która w zasadniczy sposób decydowała o opiniach obejmujących wiek XIX i jego długookresowego znaczenia.
Keynes ocenia wiek XIX jako czas najszybszych zmian ekonomicznych oraz okres bezprecedensowego bogacenia się ludzi. Wzrost produktywności, spadek bezrobocia, wyższe dochody czy krótszy czas pracy – można by bez końca wymieniać pozytywne konsekwencje tamtego okresu. Jednak przyszedł fin de siècle i świat stanął w obliczu ogromnych przemian (głównie społecznych, ale co za tym idzie– również ekonomicznych). Swego rodzaju symbolem tego były uroczystości pogrzebowe Edwarda VII z roku 1910, gdy wiadomo było, że coś pięknego się kończy, a świat nie wie, co będzie dalej. Z jednej strony panowała radość wynikająca z dotychczasowych osiągnięć, z drugiej – patrzono w przyszłość z niepokojem.
Żyje się do przodu, a rozumie do tyłu
Podsumowanie ekonomiczne wieku XIX dawało Keynesowi argumenty do sformułowania optymistycznej prognozy tego, co wydarzy się w przyszłości – poprawa jakości życia (rosnące dochody i majątki, dobra luksusowe stają się powszechne), bardzo dynamiczny rozwój technologiczny wynikający głównie z możliwości akumulacji, tworzenia i pogłębiania kapitału oraz poszerzanie rynków wewnętrznych i zewnętrznych. Zakładał również niższą dynamikę przyrostu naturalnego i brak problemów z absorbcją pracowników, aczkolwiek przy jednoczesnym zagrożeniu bezrobociem technologicznym.
Keynes pokazuje, że w gospodarce jest trochę jak w życiu. Odnosząc się do jego prognoz, można nawiązać do Kierkegaarda i powiedzieć, że „ironia życia leży w tym, że żyje się do przodu, a rozumie do tyłu”. Ciężko ocenić to,co będzie, ale post factum niektóre kwestie można ekstrapolować. Tego dokonuje Keynes, ale ma on tę możliwość, że widzi problemy ekonomiczne z perspektywy końca dobrego dla ludzi i świata czasu.
Prognoza Keynesa, podparta sukcesami wieku XIX, pozostaje w wielu aspektach wciąż aktualna, jednak znacznie ciekawsza byłaby próba oceny przyszłości według tych samych kryteriów, ale z dzisiejszej perspektywy, czyli w momencie, gdy główne czynniki pozytywnych zmian, o których pisze autor, właściwie zanikają.
Nie wiemy, dokąd idziemy
Chciałbym zwrócić uwagę na trzy kwestie zaznaczone w eseju Keynesa, które w moim przekonaniu były i są decydujące w dynamice rozwoju gospodarczego, a mianowicie: akumulację kapitału, stopy procentowe i zmiany technologiczne. Powyższe kategorie należy odnieść również do stanu, z którym mierzymy się dziś, gdy nie wiemy, dokąd nas doprowadzi zatrzymanie gospodarki z powodu epidemii i szereg niepewności ekonomiczno-społecznych.
Najbardziej niekorzystnymi procesami są: niszczenie kapitału (głównie przez niskie stopy procentowe i spadające realnie dochody) oraz potencjalna nacjonalizacja wielu obszarów gospodarczych. Spowodują one oczywiście zmniejszenie innowacyjności oraz przesunięcie procesów tworzenia nowych rozwiązań technologicznych w stronę dużych korporacji. A te z kolei będą się raczej skupiać na utrzymaniu swojej dominującej pozycji, a nie na szukaniu poprawy technologicznej. Nastąpi również jeszcze wyraźniejsze przeniesienie centrum świata gospodarczego do Azji. To zresztą tylko niektóre konsekwencje.
Podążanie drogą dominacji korporacji transnarodowych doprowadzi z kolei do takiej zmiany rynków pracy, że coraz trudniej będzie znaleźć „kreatywne” zatrudnienie (również samozatrudnienie). Żyjemy w czasach, gdy klasa średnia zanika, a możliwości bogacenia się stają się ograniczone. Coraz częściej obserwujemy rosnące zróżnicowanie dochodowe oraz gromadzenie bogactwa w grupie kilkunastu właścicieli korporacji. Można zaryzykować stwierdzenie, że odwracamy trendy, o których pisał Keynes i które dynamizowałyrozwój świata w ostatnich kilkunastu dekadach.
Wchodzimy w erę nowego feudalizmu
Co więcej, jak pisze Joel Kotkin, wchodzimy w erę „nowego feudalizmu”, którego cechy paradoksalnie coraz częściej przypominają czas sprzed XIX wieku. Po wspaniałej epoce większego rozproszenia bogactwa i ludzkich możliwości, nieubłaganie wracamy do ery bardziej feudalnej, charakteryzującej się rosnącą koncentracją bogactwa i własności, ograniczoną mobilnością pionową, stagnacją demograficzną i zwiększonym dogmatyzmem.
Od wieku XIX postępowały wzrost i później ekspansja klasy średniej. Dziś następuje jej upadek i wyłania się nowe, bardziej hierarchiczne społeczeństwo. Nowa struktura klasowa przypomina tę średniowieczną. Na szczycie nowego porządku znajdują się dwie klasy – odrodzona elita duchowa, która dominuje w wyższych warstwach zawodowych, na uniwersytetach, w mediach i kulturze oraz nowa arystokracja kierowana przez oligarchów technicznych posiadających nieograniczone bogactwo i rosnącą kontrolę informacji. Tworzy ona system „dataizmu” oparty na zbieraniu i wykorzystywaniu olbrzymiej ilości danych.
Obie klasy odpowiadają XVIII-wiecznym stanom francuskim: pierwszemu i drugiemu. Poniżej tych dwóch klas znajduje się trzeci stan, obejmujący drobnych przedsiębiorców, właścicieli nieruchomości i wykwalifikowanych pracowników sektora prywatnego. Klasa ta, dominująca przez większą część współczesnej historii, podupada. Jednocześnie nowi poddani rosną liczebnie – ogromna, powiększająca się, pozbawiona własności populacja (Kotlin, 20200, niemająca dużych szans na akumulację, z zanikającym duchem przedsiębiorczości i kreatywności.
W „Hamlecie” jest takie zdanie: „wiemy czym jesteśmy, ale nie wiemy czym możemy się stać”. Myślę, że znaleźliśmy się w trakcie tak ogromnych przemian (gospodarczych i społecznych), że nie sposób powiedzieć o wszystkim, co nas czeka. Przypomina to w znacznym stopniu początek XX wieku i czas, w którym Keynes kreślił swoje prognozy.
Esej Keynesa stanowi mimo wszystko pewien pozytywny punkt odniesienia, pokazujący, że nie wszystko musi iść źle. Czynniki opisywane w tekście mogą być wciąż osiągalne i wykorzystywane, wystarczy wrócić do paradygmatów prowadzących ku rozwojowi ludzkości przez wiek XIX oraz wiele dekad wieku XX. One wciąż pozostają ważne i konieczne. Ponadto trzeba pamiętać o permanentnej rywalizacji, stawianiu sobie nowych celów i ciągłym ulepszaniu świata. Bo jak napisał kiedyś Katon Starszy - „komfort to droga ku upadkowi”.
Robert Ciborowski
Powyższy tekst zatytułowany „Czy ocena problemów ekonomicznych Keynesa byłaby obecnie podobna?” ukazał się w numerze 4/21 Biuletynu Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego - http://www.pte.pl/pliki/1/68/Biulety_2021-4.pdf
Śródtytuly i wyróżnienia pochodzą od Redakcji SN.
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1912
Pojęcie „kapitalizmu kognitywnego” zrobiło wielką karierę w dzisiejszej nauce. Trudno jednak znaleźć jego jednoznaczną definicję. Najlepiej chyba zrozumieć ów fenomen, opisując szereg zjawisk z zakresu współczesnej praktyki gospodarczej, przemian stanu społeczeństwa oraz towarzyszącej im ewolucji kultury, które nie zawsze są ze sobą łączone, choć wydają się stanowić pewną całość.
Sprawą pierwszorzędną jest w tym kontekście dematerializacja pracy, tzn. przejście od gospodarki opartej na pracy fizycznej do gospodarki, w której przeważa praca intelektualna.
Proces ten ściśle wiąże się ze zjawiskiem narodzin społeczeństwa postindustrialnego, w którym dominujący dotąd przemysł i związane z nim zawody o charakterze robotniczym czy technicznym zastępuje sfera usług z nader zróżnicowanym zbiorem zawodów, w których zasadnicze znaczenie mają kompetencje interpersonalne, a zatem umiejętność manipulowania ludźmi i ich emocjami, nie zaś manipulowania rzeczami.
Na plan pierwszy wysuwa się umiejętność produkowania, interpretowania i przekazywania informacji, dziś uzyskująca kluczowe znaczenie ze względu na rolę informacji w procesie obiegu kapitału oraz konsumpcji skoncentrowanej raczej na znakach niż na rzeczach materialnych . Obieg informacji uzyskuje niebywałe przyspieszenie dzięki możliwościom komunikacji zapośredniczonej przez sieć internetową. Nieprzypadkowo Manuel Castells mówi w tym kontekście o społeczeństwie przepływów i społeczeństwie sieci, akcentując znaczenie procesu ciągłego powstawania i przepływania informacji w nieznającej granic państwowych ani geograficznych sieci komunikacyjnej.
Proces przejścia od społeczeństwa industrialnego do społeczeństwa postindustrialnego wiąże się często z procesem przechodzenia do fordyzmu do postfordyzmu. Przez fordyzm rozumie się z reguły proces gospodarowania, który symbolizuje taśma produkcyjna w wielkiej fabryce samochodów (nazwa fordyzmu wszak wzięła się od fabryk Forda, w których jako pierwszych zastosowano tzw. naukową organizację pracy, zaprojektowaną przez Francisa Taylora). Proces ów zakłada konieczność rozbicia wszelkich czynności produkcyjnych na drobne elementy, związaną z tym wąską specjalizację zawodową wynikającą z konieczności powtarzania wciąż tych samych czynności produkcyjnych (przysłowiowe „przykręcanie śrubek”), ale także coś znacznie więcej, a mianowicie dominację wielkich instytucji przemysłowych o zhierarchizowanej strukturze, produkujących te same towary w długich seriach i zapewniających stabilność zatrudnienia dla swych pracowników.
Ta ostania wiązała się z często całożyciowym przywiązaniem do jednego miejsca pracy, a także pełnieniem przez daną instytucję przemysłową funkcji nie tylko produkcyjnych, ale także opiekuńczych, w postaci zapewniania miejsca zamieszkania, wypoczynku, ochrony zdrowia, edukacji dla dzieci. Osoba, która spełniała oczekiwania takiej instytucji, mogła bez problemu przewidywać swoją przyszłość, a także przyszłość swoich dzieci (w fordyzmie zawody bardzo często były dziedziczone), mieć pewność zatrudnienia i poczucie bezpieczeństwa socjalnego wynikające ze znajdowania się pod parasolem ochronnym wielkiego organizmu przemysłowego.
Przejście od fordyzmu do postfordyzmu wiązało się z procesami zmiany sposobu organizacji pracy produkcyjnej – człowieka przy taśmie zastąpiły roboty, a jeśli pozostawał w produkcji, to jako czynnik nadzorczy, mając na celu współpracę z innymi w zespołach produkcyjnych, które elastycznie przystosowywały się do wciąż nowych zadań (od fabryk koncernu Toyoty, w których jako pierwszych wprowadzono ten system pracy, określa się go czasami mianem „toyotyzmu”). Wszystko to wiązało się z odejściem od idei wąskiej specjalizacji zawodowej na rzecz ciągłej gotowości do zmiany zawodu, elastyczności zawodowej oraz gotowości do zmiany miejsca zatrudnienia i zamieszkania. Na miejsce stabilności we wszystkich wymiarach życia ludzkiego wkroczyła niestabilność jako znak czasów, w których każdy powinien myśleć o swoim życiu jako podróży w nieznane.
Gospodarkę, w której dominowały długofalowe projekty i plany, zastąpiła gospodarka zmienności, oparta na idei giętkości i umiejętności szybkiego dostosowywania się do wciąż zmieniających się zapotrzebowań rynku kapitalistycznego. Możliwość szybkiej komunikacji doprowadziła do znacznej akceleracji obrotu kapitałowego oraz ułatwiła rozszerzanie się wymiany rynkowej, rodząc w efekcie zjawisko tzw. globalizacji, pojmowanej jako stworzenie zintegrowanego systemu relacji o charakterze gospodarczym, ale także politycznym i kulturowym (w tym ostatnim wymiarze nastąpiła globalna ekspansja amerykańskiej kultury masowej).
Miejsce dominujących w fordyzmie klas społecznych (proletariat, menedżerowie przemysłu, fabrykanci, bankierzy w starym stylu) zajęły klasy nowe, takie jak kognitariat, pojmowany jako klasa oferująca na rynku swoje zdolności intelektualne, oraz nowa finansjera, korzystająca z technologicznego przełomu w bankowości i obrocie kapitałowym, a mianowicie komputerów zaopatrzonych w nader wyrafinowane programy obliczeniowe.
Podsumujmy nasze dotychczasowe rozważania słowami jednego z najbardziej wpływowych teoretyków kapitalizmu kognitywnego, Yanna Mouliera Boutanga: Podczas gdy kapitalizm przemysłowy może być charakteryzowany przez fakt, że akumulacja była oparta przede wszystkim na systemie maszynowym (machinery) i na organizacji pracy fizycznej rozumianej jako organizacja produkcji i alokacji pracowników ze stała pracą, kapitalizm kognitywny jest odmiennym systemem akumulacji, w którym jest ona oparta na wiedzy i kreatywności, innymi słowy na formach inwestycji niematerialnych. W kapitalizmie kognitywnym przechwytywanie korzyści wynikających z wiedzy i innowacji jest głównym narzędziem akumulacji i gra decydującą rolę w generowaniu zysku. (…) Sposobem produkcji kapitalizmu kognitywnego jest (…) kooperacyjna praca ludzkich mózgów połączonych ze sobą w sieć za pośrednictwem komputerów.
Społeczne i psychologiczne skutki kapitalizmu kognitywnego
Kapitalizm kognitywny nie pozostaje obojętny dla stanu społeczeństw, w których występuje. Dokonuje istotnych rekonfiguracji ich struktury klasowej. Przede wszystkim spycha on coraz bardziej klasę robotniczą na margines, nie tylko w wyniku procesu deindustrializacji, który stał się następstwem wypychania przemysłu z krajów rozwiniętych do krajów rozwijających się i doprowadził do zmniejszenia się liczbowego „niebieskich kołnierzyków”, ale także wskutek odebrania pracy fizycznej godności i znaczenia.
Destabilizacja zatrudnienia związana z dynamicznymi przemianami struktury gospodarki postindustrialnej doprowadziła z kolei do rozpadu trwałych więzi pomiędzy pracownikami zakładów przemysłowych, co odbiło się bardzo wyraźnym zmniejszeniem liczby pracowników zrzeszonych w związkach zawodowych.
Rozpad tradycyjnej solidarności robotników jest znakiem procesów głębszych. Chodzi o postępującą indywidualizację społeczeństw prowadzącą do rozpadu wszelkich więzi społecznych. Stowarzyszona jest ona z potęgującą się konkurencją, wywołując przekonanie, że wszyscy są potencjalnymi rywalami w walce o zasoby, takie jak praca i pieniądze. Konkurencja wzmacniania jest przez zjawisko opisywane jako „społeczeństwo, w którym zwycięzca bierze wszystko”.
Mechanizm jego działania polega na obdarzaniu zwycięzców w konkurencji na rynku jakichkolwiek dóbr premią nieproporcjonalną do ich zasług. Powoduje to narastanie nierówności społecznych, które w ostatnich kilkudziesięciu latach przybrały gigantyczne rozmiary, a społeczne skutki tego okazały się fatalne . Szczególnie wyraziste stały się nierówności pomiędzy tzw. klasą kreatywną, składającą się z przedstawicieli wolnych zawodów, programistów komputerowych, finansistów oraz czołowych dziennikarzy i artystów, a całą resztą społeczeństwa.
Wszystkie wymienione powyżej procesy prowadzą do narastania nierównowagi w wielu segmentach życia społecznego. Przede wszystkim jest to nierównowaga ekonomiczna, stan pogłębiającej się niepewności gospodarczej, wynikający z szybkości i nieprzewidywalności procesów ekonomicznych determinowanych przede wszystkim nieograniczonymi przepływami kapitału oraz współzależnością pomiędzy rynkami lokalnymi a zglobalizowaną gospodarką.
W sytuacji, w której państwa narodowe tracą coraz bardziej kontrolę nad swoimi gospodarkami, a faktyczna władza przenosi się do tzw. rynków finansowych, opanowanych przez największe banki i fundusze powiernicze na świecie, los wielu ludzi zaczyna zależeć od mechaników ekonomicznych, nad którymi nie panują i których zwykle nie rozumieją.
Wszystko to prowadzi do coraz większej nieprzejrzystości relacji ekonomicznych. Grupy interesu mające największy wpływ na gospodarkę światową starannie unikają rozgłosu i działają z reguły zakulisowo, natomiast ich faktyczna władza jest wspierana przez panującą dziś ideologię neoliberalną, która przeciwstawia się ograniczaniu logiki rynkowej przez ingerencję czynników zewnętrznych, legitymizując w ten sposób faktycznie zachodzący proces uwalniania się rynku od jakiejkolwiek kontroli politycznej czy społecznej.
Relacja pomiędzy gospodarką a polityką staje się coraz bardziej niesymetryczna, rynek wygrywa z demokracją. Ofiarą tej sytuacji padają wszelkie projekty polityczne mające na celu eliminowanie nadmiernych nierówności społecznych i wprowadzanie w życie zasad sprawiedliwości społecznej. Dyktat rynku powoduje, że wszelkie działania mające na celu ochronę słabszych, w postaci np. rozwiniętych programów opieki społecznej, poddawane są bezwzględnej krytyce jako sprzeczne z logiką rynkową i stojącą na jej straży ideologią neoliberalną. W myśl jej zasad, głoszących de facto ideały socjaldarwinizmu, każdy powinien zadbać o siebie sam, klęska w konkurencji na rynku i w życiu społecznym jest zawsze zasłużona, jakakolwiek zaś ingerencja w mechanizmy owej konkurencji, np. celem wyrównania szans życiowych, jest sprzeczna z regułą dochodzenia do równowagi rynkowej i społecznej w wyniku procesu selekcji i konkurencji, w której słabsi muszą przegrać. Wszystko to owocuje skutkami społecznymi w postaci utraty zaufania pomiędzy ludźmi, którzy traktują się wzajemnie jako konkurenci do wciąż malejącej puli dóbr (np. pracy).
Hiperindywidualizm lansowany przez ideologię neoliberalną oraz wspierany przez przemiany w samej gospodarce powoduje, że lekarstwa na większość schorzeń społecznych poszukuje się w indywidualnym samodoskonaleniu zawodowym, a nie w działaniach zbiorowych. Upadek wiary w działania kolektywne stowarzyszony jest z jednej strony z narastającym egoizmem, a z drugiej z powiększającym się poczuciem osamotnienia. Tutaj zaczynamy przechodzić do skutków osobistych tej nowej „gospodarki zmienności” czy też „kapitalizmu kognitywnego”.
Utrata stabilności zatrudnienia, wzrastające poczucie niepewności oraz brak poczucia bezpieczeństwa zaczynają owocować poczuciem bezradności wobec przeciwieństw życiowych, utratą sensu oraz narastaniem lęku o swoją przyszłość. Tak wychwalane przez ideologów kapitalizmu kognitywnego dowartościowanie elastyczności oraz gotowości do uczenia się przez całe życie owocuje w wymiarze osobistym narastającym stresem oraz poczuciem nienadążania.
Do wzrostu zabójczego dla zdrowia psychicznego poczucia ciągłego napięcia przyczynia się permanentna niestabilność otaczającego nas świata, szybkie tempo zachodzących zmian i zatarcie granic pomiędzy czasem pracy a czasem wolnym w wyniku rozwoju technologii informatycznych oraz komunikacyjnych, które powodują, że możemy (musimy?) być w pracy 24 godziny na dobę.
Nadmierna eksploatacja naszych sił psychicznych, związana z nowym typem gospodarowania, w którym pracuje się całym sobą, przyczynia się do narastania symptomów psychicznego przeciążenia, ujawniających się pod postacią licznych schorzeń psychicznych z depresją na czele. Kult hiperefektywności, typowy dla nowych sposobów gospodarowania, powoduje, że pracownicy są bezlitośnie wykorzystywani przez korporacje i po wyciśnięciu z nich wszystkiego, co się da, zamieniani są na innych.
Innym skutkiem nowego typu kapitalizmu jest komodyfikacja wszystkich aspektów ludzkiego życia. Po poszerzeniu, w wyniku procesu globalizacji, swego władania o tereny dotąd z punktu widzenia kapitału dziewicze, obserwujemy obecnie wchodzenie logiki rynkowej w głąb obszarów dotąd przez nią nietkniętych, a mianowicie w głąb ludzkiej osobowości, sfery emocji, życia rodzinnego i intymnego.
Nie tylko nasze myśli stają się teraz cennym towarem, ale także nasze uczucia. Ofiarą procesów utowarowienia pada także nauka i uniwersytet. Ta pierwsza wprawdzie już z nastaniem epoki nowoczesnej stała się kołem zamachowym gospodarki, jednak nigdy dotąd w takiej mierze i do takiego stopnia nie była postrzegana w kategoriach towarowych. Co więcej, kategorie towarowe (produktywności w sensie użyteczności rynkowej) zostają rozciągnięte na całość nauki, a zatem także na humanistykę, która dotąd uchodziła za ważny dla dobrostanu społecznego mechanizm wspólnego uczenia się i rozszerzania ludzkiej wrażliwości moralnej i estetycznej wedle romantycznego modelu kształcenia jako Bildung.
Dziś coraz częściej poczyna się patrzeć na nią przez pryzmat korzyści rynkowych, które może ona przynieść (lub których raczej przynieść nie może…), uważając ją za uzasadnioną społecznie tylko o tyle, o ile sprosta ona owym wymaganiom kapitalizmu kognitywnego. W wyniku tych procesów sam uniwersytet stopniowo zaczyna zamieniać się z instytucji mającej za zadanie transmisję wiedzy i socjalizowanie nowych pokoleń światłych obywateli w przedsiębiorstwo produkcyjne, którego wyniki są oceniane wedle skwantyfikowanych metod typowych dla obrotu rynkowego.
Utowarowieniu ulega także proces innowacji naukowych oraz społecznych. Innowacja z narzędzia poprawiania ludzkiego życia, naprawy stosunków społecznych, staje się wyłącznie narzędziem zwiększania zysków. Element bezinteresownej twórczości, typowy dla wielu odkryć naukowych, zostaje zastąpiony kalkulacją biznesową, a radość z odkrycia lub wymyślenia czegoś nowego – nagrodą w postaci komercjalizacji wynalazku czy odkrycia. Wszystkiemu temu towarzyszy brak pogłębionej refleksji nad skutkami ubocznymi innowacji technologicznych, w postaci m.in. wzrastającej niestabilności społecznej, pogłębiających się nierówności społecznych związanych z nierównym dostępem do technologii (w tym technologii informatycznych) i skutkami moralnymi poszczególnych wynalazków i innowacji.
Nie ulega żadnej wątpliwości, że nasza refleksja moralna nie nadąża za innowacjami technologicznymi i społecznymi. Ciekawym zjawiskiem jest także utowarowienie spontanicznej aktywności twórczej osób korzystających z nowych narzędzi komunikacyjnych, takich jak Internet. Dokonuje się ono głównie za sprawą korporacji rządzących komunikacją internetową, jak i innych podmiotów gospodarczych traktujących dane zawarte w Internecie jako pożywkę dla swych działań biznesowych.
Kapitalizm kognitywny jako ideologia
Nie ulega żadnej wątpliwości, że szereg procesów, o jakich mówi się w obrębie narracji kapitalizmu kognitywnego, ma faktycznie miejsce. Nie oznacza to jednak, że owej wielkiej narracji nie można nic zarzucić. Przede wszystkim, jak wskazuje Kevin Doogan, ma ona charakter ideologiczny przez to, że ukrywa interesy klasowe pod płaszczykiem opowieści o obiektywnych koniecznościach rozwojowych. Jest to przykład naturalizowania procesów, które mają charakter procesów politycznych, czy szerzej, społecznych.
Naturalizacja ta polega na tym, że to, co znajduje się de facto w zasięgu ludzkiej woli czy ingerencji, czyni się elementem procesów o charakterze fatalistycznym, równych procesom przyrodniczym, na które człowiek nie ma wpływu (burze, powodzie, trzęsienia ziemi). Narracja kapitalizmu kognitywnego, nowej ekonomii, stara się – jak każda ideologia – uczynić wrażenie obiektywnego, neutralnego aksjologicznie opisu jakichś procesów, które pozostają poza ludzkim wpływem, i dąży do uzyskania hegemonii w sferze świadomościowej po to, aby jej słuszność uznali także ci, dla których opisywane czy postulowane przez nią stany rzeczy są niekorzystne.
Ten mechanizm dążenia do uzyskania hegemonii, opisany znakomicie przez Antonia Gramsciego, a później przez Pierre’a Bourdieu czy tzw. szkołę z Birmingham, ma na celu skłonienie ludzi, aby postępowali w życiu wbrew swoim własnym interesom, a zgodnie z interesem klas czy grup, które czerpią z zaistniałej sytuacji korzyści. W tym sensie narracja kapitalizmu kognitywnego to kolejna mutacja ideologii neoliberalnej. W tej ostatniej chodziło wszak zawsze, aby wmówić ludziom, że rynek kapitalistyczny pozostawiony sam sobie doprowadzi do takiego przyrostu bogactwa, iż każdy będzie z tego miał coś dla siebie („przypływ podnosi wszystkie łódki”). A także o to, aby uwierzyli oni, iż jedyna instancja, która, jak wskazuje doświadczenie historyczne, może skutecznie ochronić ich interesy, a mianowicie państwo, to instytucja z gruntu zła, albowiem niepotrzebnie regulująca to, co samo się najlepiej reguluje (rynek kapitalistyczny).
Naturalizacja mechanizmów rynkowych ma tu służyć ukryciu faktu, że rynek pozostawiony sam sobie będzie produkował pogłębiające się nierówności społeczne, a w obliczu całkowitej degrengolady moralnej większości jego dużych graczy w osobach bankierów i menedżerów funduszy powierniczych, ujawnionej w wyniku ostatniego kryzysu, przypisywanie mu jakichś zalet moralnych, związanych jakoby z jego najwspanialszym ucieleśnieniem zasad ludzkiej wolności, zakrawa na ponury żart.
Szczególnie jaskrawym przykładem owej naturalizacji procesów i sił ekonomicznych, o której wspominałem wcześniej, jest status tzw. rynków finansowych w narracji neoliberalnej. Uważa się je za siły o charakterze obiektywnym, działające z koniecznością typową dla zjawisk przyrodniczych i kierujące się jakąś doskonałą racjonalnością równą najlepiej działającym mechanizmom przyrodniczym. Zapomina się przy tym, iż za owymi mitycznymi rynkami finansowymi kryją się bardzo konkretne grupy interesu, skądinąd dokładnie te same, które doprowadziły do dzisiejszego kryzysu. Są one zainteresowane tym, aby wmawiać ludziom, że na nic nie mają wpływu, albowiem istnieją jakieś całkowicie obiektywne mechanizmy ekonomiczne, które działają zawsze tak samo, czy ktoś sobie tego życzy czy nie. I tylko przypadkiem działają one dokładnie na korzyść tych, którzy takie tezy głoszą…
Cała ta narracja o rynkach finansowych ma nas przekonać, że jakikolwiek bunt nie ma sensu, podobnie jak wyobrażanie sobie jakiejkolwiek alternatywy dla status quo, byłoby to bowiem działanie równie bezużyteczne jak przysłowiowe zawracanie Wisły kijem. W ten sposób czyni się z faktów w istocie politycznych fakty zdepolityzowane i znaturalizowane, w imię uznania jakichś interesów za niemożliwe do naruszenia. Jest to dalszy proces depolityzacji mechanizmów, które same są z gruntu polityczne. Projekt wolnego rynku, jego faktyczne zaistnienie oraz sukces to wszak przykład ziszczenia się pewnej idei politycznej, w której realizacji zawsze aktywnie brało udział państwo.
W tej sytuacji nawoływanie do wycofania się państwa z gospodarki jest niczym innym jak tylko realizacją pewnej polityki poprzez namawianie innych, aby się z polityki usunęli. Jak wskazuje wspomniany już Kevin Doogan, wiele zjawisk łączonych z nowym kapitalizmem, takich jak globalizacja, przepływ, informacjonizm, ekonomia oparta na wiedzy, jest mistyfikowanych w celu realizacji interesów ekonomicznych klas dominujących, m.in. delegitymizacji istnienia państwa socjalnego oraz promocji ideologii neoliberalnej, a także odwrócenia uwagi od zjawisk, które dotykają każdą formę kapitalizmu, mianowicie nierówności i wyzysku. Przy czym wiele aspektów nowej ekonomii jest wyolbrzymianych (np. niestabilność zatrudnienia, mobilność kapitału czy oderwanie kapitału od miejsca) po to, aby wytworzyć mniemanie, iż procesy ekonomiczne i społeczne są niesterowalne i w tym sensie przypominają procesy przyrodnicze, co jest funkcjonalne wobec interesów owych klas dominujących.
Idąc tropem Doogana, można by powiedzieć, że ideologia kapitalizmu kognitywnego, nowej ekonomii, nie pozwala nam dostrzec tego, co naprawdę dzieje się ze społeczeństwami, sieci ukrytych interesów oraz narzędzi ewentualnej zmiany. Wmawia nam ona, że nie ma alternatywy dla status quo, że obecna forma kapitalizmu jest jedyną możliwą na obecnym etapie rozwoju społecznego i nic tego nie może zmienić.
Proces depolityzacji zasad gospodarowania jest zarazem procesem ich odmoralnienia. Tam bowiem, gdzie nie ma miejsca na politykę, nie ma też miejsca na moralność. Gospodarka zostaje postawiona poza dobrem i złem. Zapomina się o tym, że wszelkie wielkie projekty ekonomiczne, takie jak np. liberalizm, były u swych początków zarazem projektami moralnymi, a moralność jako taka stanowiła zawsze zaplecze ideowe pojawiających się w kulturze zachodniej pomysłów na gospodarowanie.
Zapomina się też, że gospodarka i jej efektywność nie są wartościami samymi w sobie, ale wartościami, które mają pozytywne znaczenie tylko wtedy, gdy służą ludziom, a nie gdy ludzie służą im. Dzisiejszy system kapitalistyczny stał się tymczasem obszarem wymuszającym całkowite podporządkowanie swoim imperatywom (efektywność i zysk za wszelką cenę), bez oglądania się na jakiekolwiek wartości moralne i zobowiązania wspólnotowe. Można powiedzieć, że zawsze tak było. Sprawą dyskusyjną jest, na ile kapitalizm z definicji niejako jest tworem amoralnym. Jedno nie ulega wątpliwości – jego działanie pozbawione regulacji instancji zewnętrznej, takiej jak państwo, obraca się często przeciwko ludziom poddanym jego panowaniu. W tej sytuacji trzeba zrobić wszystko, aby towarzyszące mu niekorzystne zjawiska społeczne, takie jak np. trwałe bezrobocie wielu ludzi, nierówności społeczne, rozbicie więzi społecznych – zostały zminimalizowane. Nie dostrzegam żadnego innego podmiotu, który mógłby to uczynić, poza państwem. Jak pokazuje historia ostatnich dwustu lat, jedynie ono było w stanie wymusić na tym ustroju podporządkowanie się interesowi ogółu, doprowadzając do jego ucywilizowania w duchu „kapitalizmu z ludzką twarzą”.
Na szczególną uwagę zasługują lata 1945-1973, zwane złotymi latami kapitalizmu, kiedy staranne uregulowanie rynku kapitalistycznego, wysokie podatki i daleko idąca redystrybucja dochodu narodowego przez państwa doprowadziła do istotnego złagodzenia nierówności społecznych, zapewniając zarazem znaczny wzrost gospodarczy. Niestety, obserwowany od lat osiemdziesiątych zwrot ku idei kapitalizmu nieuregulowanego, związany z jednej strony z inwazją ideologii neoliberalnej w wydaniu Miltona Friedmana, a z drugiej z praktyką polityczną wyznaczoną nazwiskami Margaret Thatcher i Ronalda Reagana, cofnął nas z powrotem do XIX wieku.
Wbrew tym, którzy cofnięcie to przyjmują z radością, uważam ten stan za nieszczęście dla całego świata zachodniego. Najwyższa już pora, abyśmy ponownie życzliwym okiem spojrzeli na ideały socjaldemokratyczne oraz socjalliberalne i powrócili do sytuacji, w której rynek kapitalistyczny traktuje się jako wprawdzie efektywne narzędzie gospodarowania, ale domagające się starannego nadzoru ze strony państwa celem wykorzystania go dla realizacji dobra wspólnego, a nie dobra wyłącznie klasy dominującej. O tym, że stan taki jest możliwy i pożądany, świadczy nie tylko owa era powojenna, ale także odnoszący trwałe sukcesy gospodarcze i społeczne tzw. model skandynawski. Dobrze byłoby, aby jak najszybciej stał się on wzorem postępowania dla całego świata.
Andrzej Szahaj
Prof. Andrzej Szahaj jest pracownikiem naukowym Wydziału Filozofii i Nauk Społecznych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu
Powyższy tekst jest obszernym skrótem artykułu prof. Andrzeja Szahaja, jaki ukazał się w Nr. 48/2014 Etyki pod tytułem: „Kapitalizm kognitywny jako ideologia”.
Link do całości tekstu -
https://bazhum.muzhp.pl/media/files/Etyka/Etyka-r2014-t48/Etyka-r2014-t48-s16-25/Etyka-r2014-t48-s16-25.pdf
Wyróżnienia pochodzą od Redakcji SN.
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 708
„W ten sposób coraz bardziej uwidacznia się wielki centralny fakt, że przyczyny nędznej sytuacji klasy robotniczej należy szukać nie w tych drobnych krzywdach, ale w samym systemie kapitalistycznym”.
(Fryderyk Engels, Stan klasy robotniczej w Anglii (1845), przedmowa do wydania angielskiego , s.36)
Covid: Wywołanie globalnego kryzysu zadłużenia o wartości wielu bilionów dolarów. „Zwiększenie strategii imperialistycznej”?
MFW i Bank Światowy przez dziesięciolecia forsowały program polityczny oparty na cięciach w usługach publicznych, podwyżkach podatków płaconych przez najbiedniejszych i działaniach na rzecz podważania praw pracowniczych i ochrony.
Polityka „dostosowania strukturalnego” MFW spowodowała, że 52% Afrykanów nie ma dostępu do opieki zdrowotnej, a 83% nie ma siatek bezpieczeństwa, na których można by się oprzeć w przypadku utraty pracy lub choroby. Nawet MFW pokazał, że neoliberalna polityka napędza ubóstwo i nierówności.
W 2021 r. przegląd Oxfam dotyczący pożyczek MFW COVID-19 wykazał, że 33 kraje afrykańskie zostały zachęcone do prowadzenia polityki oszczędnościowej. Najbiedniejsze kraje świata mają zapłacić 43 miliardy dolarów spłaty zadłużenia w 2022 roku, które w przeciwnym razie mogłyby pokryć koszty importu żywności.
Oxfam i Development Finance International (DFI) ujawniły również, że 43 z 55 państw członkowskich Unii Afrykańskiej stoją w obliczu cięć wydatków publicznych o łącznej wartości 183 miliardów dolarów w ciągu najbliższych pięciu lat.
Według prof. Michela Chossudovsky'ego z Centre for Research on Globalization, zamknięcie światowej gospodarki (11.03.22 lockdown nałożono na ponad 190 krajów) wywołało bezprecedensowy proces globalnego zadłużenia. Rządy są teraz pod kontrolą globalnych wierzycieli w erze po COVID.
To, co obserwujemy, to de facto prywatyzacja państwa, ponieważ rządy kapitulują przed potrzebami zachodnich instytucji finansowych. Co więcej, długi te są w dużej mierze denominowane w dolarach, co przyczynia się do wzmocnienia dolara amerykańskiego i ich lewarowania w krajach.
Rodzi to pytanie: o co tak naprawdę chodziło w przypadku COVID?
Miliony zadają to pytanie od czasu, gdy blokady i restrykcje rozpoczęły się na początku 2020 r. Jeśli rzeczywiście chodziło o zdrowie publiczne, po co zamykać większość usług zdrowotnych i globalną gospodarkę, wiedząc doskonale, jakie byłyby ogromne konsekwencje zdrowotne, ekonomiczne i związane z zadłużeniem?
Po co montować kampanię propagandową w stylu wojskowym, aby cenzurować światowej sławy naukowców i terroryzować całe populacje oraz używać pełnej siły i brutalności policji, aby zapewnić ich uległość?
Działania te były całkowicie nieproporcjonalne do jakiegokolwiek zagrożenia dla zdrowia publicznego, zwłaszcza biorąc pod uwagę sposób, w jaki definicje i dane dotyczące „COVID-owej śmierci” były często przedstawiane oraz w jaki sposób testy PCR były wykorzystywane do zastraszania populacji i zmuszania ją do uległości.
Prof. Fabio Vighi z Cardiff University sugeruje, że powinniśmy być podejrzliwi od samego początku, kiedy zwykle „pozbawione skrupułów elity rządzące” zamroziły globalną gospodarkę w obliczu patogenu, który atakuje prawie wyłącznie osoby nieproduktywne (w wieku powyżej 80 lat).
COVID był kryzysem kapitalizmu udającego stan zagrożenia zdrowia publicznego.
Kapitalizm
Kapitalizm musi rozwijać się lub tworzyć nowe rynki, aby zapewnić akumulację kapitału, aby zrównoważyć tendencję do spadku ogólnej stopy zysku. Kapitalista musi akumulować kapitał (bogactwo), aby móc go reinwestować i osiągać dalsze zyski. Przenosząc presję w dół na płace robotników, kapitalista osiąga wystarczającą wartość dodatkową, aby móc to zrobić.
Ale kiedy kapitalista nie jest w stanie wystarczająco reinwestować (z powodu spadającego popytu na towary, braku możliwości inwestycyjnych i rynków itp.), bogactwo (kapitał) nadmiernie się akumuluje, dewaluuje i system popada w kryzys. Aby uniknąć kryzysu, kapitalizm wymaga stałego wzrostu, rynków i wystarczającego popytu.
Według pisarza Teda Reese'a, kapitalistyczna stopa zysku spadła z szacowanych 43% w latach 70. XIX wieku do 17% w latach 2000. Chociaż pensje i podatki od przedsiębiorstw zostały obcięte, wyzysk siły roboczej był coraz bardziej niewystarczający, aby sprostać wymaganiom akumulacji kapitału.
Pod koniec 2019 r. wiele firm nie mogło wygenerować wystarczającego zysku. Dominowały spadające obroty, ograniczone przepływy pieniężne i wysoce lewarowane bilanse.
Wzrost gospodarczy słabł w okresie poprzedzającym ogromny krach na giełdzie w lutym 2020 r., kiedy to do systemu wpompowano kolejne biliony w przebraniu „ulgi COVID”.
Aby zażegnać kryzys do tego momentu, zastosowano różne taktyki.
Rynki kredytowe rozszerzyły się, a zadłużenie osobiste wzrosło, aby utrzymać popyt konsumencki, ponieważ pensje pracowników były ograniczone. Nastąpiła deregulacja finansowa i kapitał spekulacyjny mógł wykorzystywać nowe obszary i możliwości inwestycyjne. Jednocześnie skup akcji, gospodarka zadłużenia studentów, luzowanie ilościowe i masowe ratowanie i dotacje oraz ekspansja militaryzmu pomogły utrzymać wzrost gospodarczy.
Nastąpiło również nasilenie imperialistycznej strategii, w ramach której rodzime systemy produkcji za granicą były wypierane przez globalne korporacje, a państwa zmuszane do wycofania się z obszarów działalności gospodarczej i pozostawienia transnarodowym graczom tej opuszczonej przestrzeni.
Chociaż strategie te wytworzyły bańki spekulacyjne i doprowadziły do przeszacowania aktywów oraz zwiększenia zadłużenia zarówno osobistego, jak i rządowego, pomogły w dalszym zapewnieniu rentownych zysków i zwrotów z inwestycji.
Ale w 2019 r. były gubernator Banku Anglii Mervyn King ostrzegł, że świat zmierza ślepo w kierunku nowego kryzysu gospodarczego i finansowego, który będzie miał druzgocące konsekwencje. Przekonywał, że światowa gospodarka tkwi w pułapce niskiego wzrostu, a wyjście z kryzysu z 2008 roku jest słabsze niż po Wielkim Kryzysie. King doszedł do wniosku, że nadszedł czas, aby Rezerwa Federalna (Fed) i inne banki centralne rozpoczęły rozmowy z politykami za zamkniętymi drzwiami.
Dokładnie tak się stało, gdy kluczowi gracze, w tym BlackRock, najpotężniejszy fundusz inwestycyjny na świecie, zebrali się, aby opracować strategię na przyszłość. Miało to miejsce w przededniu COVID.
Oprócz pogłębienia zależności biedniejszych krajów od zachodniego kapitału, Fabio Vighi twierdzi, że blokady i globalne zawieszenie transakcji gospodarczych pozwoliły Fedowi zalać chore rynki finansowe (pod przykrywką COVID) świeżo wydrukowanymi pieniędzmi, jednocześnie zamykając realną gospodarkę, aby uniknąć hiperinflacji. Blokady zawieszały transakcje biznesowe, co zmniejszyło popyt na kredyty i powstrzymało epidemię.
COVID zapewnił przykrywkę wartego wiele bilionów dolarów ratunku dla gospodarki kapitalistycznej, która znajdowała się w krachu przed COVIDem. Pomimo dekady lub więcej „luzowania ilościowego”, ten nowy pakiet ratunkowy przyszedł w postaci bilionów dolarów wpompowanych w rynki finansowe przez amerykański Fed (w miesiącach poprzedzających marzec 2020 r.) i późniejszej „ulgi COVID”.
MFW, Bank Światowy i światowi liderzy doskonale wiedzieli, jaki wpływ na biednych na świecie będzie miało zamknięcie światowej gospodarki poprzez blokady związane z COVID.
Jednak usankcjonowali to i teraz istnieje perspektywa, że ponad ćwierć miliarda ludzi na całym świecie popadnie w skrajne ubóstwo w samym tylko 2022 roku.
W kwietniu 2020 r. The Wall Street Journal stwierdził, że MFW i Bank Światowy stanęły w obliczu zalewu próśb o pomoc od wielu biedniejszych krajów, szukających pomocy i pożyczek od instytucji finansowych, które mają pożyczyć 1,2 biliona dolarów.
Oprócz pomocy w ponownym uruchomieniu systemu finansowego, zamknięcie globalnej gospodarki celowo pogłębiło zależność biedniejszych krajów od zachodnich globalnych konglomeratów i interesów finansowych.
Blokady pomogły również przyspieszyć restrukturyzację kapitalizmu, która obejmuje doprowadzenie do bankructwa mniejszych przedsiębiorstw lub wykupienie ich przez monopole i globalne sieci, zapewniając w ten sposób trwałe rentowne zyski dla Big Tech, gigantów płatności cyfrowych i globalnych korporacji internetowych, takich jak Meta i Amazon, oraz likwidację milionów miejsc pracy.
Chociaż skutków konfliktu na Ukrainie nie można lekceważyć, przy ponownym otwarciu światowej gospodarki, inflacja rośnie i powoduje kryzys „kosztów życia”. W gospodarce pogrążonej w długach możliwości podniesienia stóp procentowych w celu kontrolowania inflacji są ograniczone.
Ale ten kryzys nie jest nieunikniony: bieżąca inflacja jest nie tylko wywoływana przez płynność wstrzykiwaną do systemu finansowego, ale jest również napędzana przez spekulacje na rynkach towarów żywnościowych i chciwość korporacji, gdy korporacje energetyczne i spożywcze nadal zgarniają ogromne zyski kosztem zwykłych ludzi.
Opór
Jednak opór jest płodny.
Oprócz wielu wieców przeciwko restrykcjom i ograniczeniom wolności podczas COVID, obecnie do głosu dochodzi bardziej ostry ruch związkowy – przynajmniej w Wielkiej Brytanii – kierowany przez doświadczonych w mediach liderów, takich jak Mick Lynch, sekretarz generalny National Union of Rail, Maritime, and Transport Workers (RMT – Krajowy Związek Pracowników Kolei, Żeglugi i Transportu), którzy wiedzą, jak odwołać się do opinii publicznej i wykorzystać szeroko rozpowszechnioną niechęć do gwałtownie rosnących kosztów utrzymania. Nauczyciele, pracownicy służby zdrowia i inni mogliby podążać za RMT, by podjąć akcję strajkową.
Lynch mówi, że miliony ludzi w Wielkiej Brytanii borykają się z niższym standardem życia i pozbawieniem emerytur pracowniczych. Dodaje: „COVID był zasłoną dymną dla bogatych i wpływowych w tym kraju, aby obniżyć płace tak bardzo, jak tylko mogą”.
Podobnie jak dekada narzuconych „oszczędności” została wykorzystana do osiągnięcia podobnych wyników w przededniu COVID. Ruch związkowy powinien teraz przejąć wiodącą rolę w stawianiu oporu atakowi na poziom życia i dalszym próbom niszczenia opieki społecznej zapewnianej przez państwo i prywatyzacji tego, co pozostało.
Strategia polegająca na całkowitym demontażu i prywatyzacji usług zdrowotnych i opieki społecznej wydaje się coraz bardziej prawdopodobna, biorąc pod uwagę potrzebę ograniczenia (związanego z COVID) długu publicznego oraz trend w kierunku sztucznej inteligencji, automatyzacji miejsca pracy i bezrobocia.
Jest to poważny problem, ponieważ zgodnie z logiką kapitalizmu praca jest warunkiem istnienia klas pracujących. Tak więc, jeśli masowa siła robocza nie jest już uważana za konieczną, nie ma potrzeby masowej edukacji, opieki społecznej i opieki zdrowotnej oraz systemów, które tradycyjnie służyły do reprodukcji i utrzymania pracy, której wymagała kapitalistyczna działalność gospodarcza.
W 2019 roku Philip Alston, sprawozdawca ONZ ds. skrajnego ubóstwa, oskarżył ministrów brytyjskiego rządu o „systematyczne zubożenie znacznej części brytyjskiej populacji” w ciągu dekady następującej po krachu finansowym z 2008 roku. Alston stwierdził:
„Jak zauważył dawno temu Thomas Hobbes, takie podejście skazuje najbiedniejszych na życie, które jest 'samotne, biedne, paskudne, brutalne i krótkie'. Gdy brytyjska umowa społeczna powoli ulatnia się, przewidywania Hobbesa mogą stać się nową rzeczywistością”. Po COVID słowa Alstona mają jeszcze większą wagę.
Po napisaniu tego artykułu pojawiła się wiadomość, że Boris Johnson zrezygnował z funkcji premiera. Niezwykły premier, choćby ze względu na swoją przestępczość, brak podstaw moralnych i podwójne standardy – mające zastosowanie również do wielu jego kolegów w rządzie.
Mając to na uwadze, zakończmy tam, gdzie zaczęliśmy.
„Nigdy nie widziałem klasy tak głęboko zdemoralizowanej, tak nieuleczalnie poniżonej przez egoizm, tak skorodowanej wewnątrz, tak niezdolnej do postępu, jak angielska burżuazja…
Dla niej nic nie istnieje na tym świecie, z wyjątkiem pieniędzy, które sama traci. Nie zna szczęścia poza szybkim zyskiem, nie odczuwa bólu poza utratą złota. W obliczu tej chciwości i żądzy zysku nie jest możliwe, aby choć jedno ludzkie uczucie czy opinia pozostały nietknięte”. (Fryderyk Engels, Stan klasy robotniczej w Anglii (1845), s.275)
Colin Todhunter
Colin Todhunter specjalizuje się w rozwoju, żywności i rolnictwie. Jest pracownikiem naukowym Centrum Badań nad Globalizacją (CRG) w Montrealu.
Źródło - https://www.globalresearch.ca/covid-capitalism-friedrich-boris/5785964