Ekonomia (el)
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1276
Nasilanie się w UE nierówności społecznych, w tym ekonomicznych, pozostaje w sprzeczności z założeniami dotyczącymi rekomendowanego przez tę instytucję modelu ustroju społeczno-gospodarczego. Modelem ustrojowym, z definicji ukierunkowanym na ład społeczno-gospodarczy, jest (mający w krajach UE traktatowo-konstytucyjną rangę) ordoliberalny model społecznej gospodarki rynkowej (SGR), stanowiący swego rodzaju opozycję do koncepcji neoliberalnych, w których kwestie ładu pozostawiane są automatyzmowi mechanizmów wolnego rynku.(1)
Zgodnie z ustanawiającym Konstytucję dla Europy traktatem uznano, że podstawą trwałego rozwoju Unii Europejskiej będzie społeczna gospodarka rynkowa. Znalazło to także potwierdzenie w Traktacie z Lizbony, zmieniającym Traktat o Unii Europejskiej i Traktat ustanawiający Wspólnotę Europejską oraz w Traktacie o funkcjonowania Unii Europejskiej. Zgodnie z tymi regulacjami, „Unia ustanawia rynek wewnętrzny. Działa na rzecz trwałego rozwoju Europy, którego podstawą jest zrównoważony wzrost gospodarczy oraz stabilność cen, społeczna gospodarka rynkowa o wysokiej konkurencyjności zmierzająca do pełnego zatrudnienia i postępu społecznego oraz wysoki poziom ochrony i poprawy jakości środowiska naturalnego. Wspiera postęp naukowo-techniczny”.
Teoretyczną podstawę koncepcji społecznej gospodarki rynkowej (SGR) jako modelu społeczno-gospodarczego ustroju równowagi, stanowi ordoliberalizm, teoretyczny nurt, którego prekursorem był Walter Eucken.
Ordoliberalizm to koncepcja „liberalizmu uporządkowanego”, ukierunkowanego na ład społeczno-gospodarczy, na godzenie, harmonizowanie interesów gospodarczych i społecznych. Ordo bowiem w języku starożytnych znaczy ład, porządek.
Niekwestionowaną cechą SGR jest to, że stanowi model wolnorynkowego ustroju, nie tylko ładu społeczno-gospodarczego, lecz także ustroju dobrobytu społecznego, ustroju, harmonizującego interesy gospodarcze i społeczne, oraz ekologiczne. Po II wojnie światowej, w latach 1948-1966 model SGR był w Niemczech Zachodnich podstawą kształtowania, z wielkim powodzeniem, polityki społeczno-gospodarczej realizowanej w czasie rządów Ludwiga Erharda, uznawanego za kreatora powojennego cudu gospodarczego i architekta SGR, zorientowanej na „dobrobyt dla wszystkich”. Z koncepcją SGR łączony jest, trwający od zakończenia II wojny światowej aż po lata 70. minionego wieku, tzw. złoty okres kapitalizmu.
Koniec ładu
Jednak wraz z zapoczątkowanym pod koniec lat 70. XX wieku triumfem doktryny neoliberalnej i jej dominacją w kolejnych czterech dekadach, siła oddziaływania ordoliberalnej koncepcji społecznej gospodarki rynkowej zaczęła słabnąć. Zarazem jednak kolejne dekady panowania doktryny neoliberalnej stopniowo ujawniały wynikające z tej doktryny wynaturzenia. Z tym też można wiązać nadanie po 2000 r. przez UE ordoliberalnej koncepcji społecznej gospodarki rynkowej rangi traktatowo-konstytucyjnej jako modelu ustroju społeczno-gospodarczego.
Łączy się to z prospołecznymi walorami tej koncepcji ukierunkowanej na harmonizowanie interesów gospodarczych, społecznych i ekologicznych. SGR bowiem to koncepcja potrójnie zrównoważonego, zharmonizowanego modelu rozwoju społeczno-gospodarczego, czyli modelu zgodnego z konwergencyjnymi, spójnościowymi podstawami polityki UE.
Jednak, mimo że unijne traktaty zobowiązują UE do respektowania zasad SGR, społeczno-gospodarcza rzeczywistość w wielu obszarach temu przeczy. Wskazuje to na niedostatek w polityce społeczno-gospodarczej UE konsekwencji w realizacji zasad SGR.
Przyczyny słabości polityki społeczno-gospodarczej w obszarze egzekwowania zasad SGR to złożony temat m.in. obejmujący takie kwestie jak dynamizm przemian, w tym technologicznych, asymetrie współczesnego świata, presja rozmaitych grup nacisku, grup interesów itp. Narastanie w UE nierówności społecznych jest jednym ze spektakularnych przejawów owych słabości. Potwierdzają to m.in. najnowsze analizy na ten temat, w tym sprawozdania unijnych komisji na temat narastania nierówności. Z dokumentów tych wynika, że mimo mnogości rozmaitych regulacji i działań UE, ukierunkowanych na przeciwdziałanie narastaniu nierówności, rezultaty dalece odbiegają od zakładanych celów.
W UE zwiększają się bowiem nierówności, zarówno wewnątrz krajów członkowskich, jak i między nimi. Pandemia COVID-19 proces ten pogłębia. Nie został przy tym osiągnięty - zawarty w strategii „Europa 2020”- cel zmniejszenia w UE liczby osób zagrożonych ubóstwem o 20 mln (2). Przy tym nie zawsze potwierdza się opinia Międzynarodowej Organizacji Pracy, że to właśnie praca jest najlepszym sposobem na wychodzenie z ubóstwa. Zwiększa się bowiem zakres prac bardzo niskopłatnych.
Praktyka potwierdza, że rynek wewnętrzny UE „bez wiążących ram prawnych dla standardów społecznych jest korzystny tylko dla niewielkiej części społeczeństwa, natomiast wiele osób pozostaje na uboczu.
W rezultacie znaczna część konkurencji na rynku wewnętrznym jest realizowana kosztem pracowników” [Sprawozdanie, 2021].
Generuje to nierówności ekonomiczne, czemu sprzyjają nietypowe i niepewne formy zatrudnienia, tzw. umowy śmieciowe, praca za pośrednictwem platform internetowych, sztuczne samozatrudnienie itp. Przy tym coraz mniejszy odsetek pracowników jest objętych porozumieniami zbiorowymi, co prowadzi do niekorzystnych dla pracowników warunków płacowych. Stanowi to barierę zrównoważonego rozwoju i podważa adekwatność systemów zabezpieczenia społecznego.
Biedni coraz biedniejsi
Jednocześnie, jak wynika z dokumentów UE, „wśród osób zamożnych ma miejsce znaczne pomnażanie majątku i wzrost wynagrodzeń. Środki pieniężne są więc wypracowywane, ale nierówno rozdzielane. O ile w 2017 r. wartość majątku netto 20% najuboższych gospodarstw w krajach Eurogrupy spadła, to w przypadku 20% najbogatszych gospodarstw wartość ta relatywnie wyraźnie wzrosła, ponadto średnie zadłużenie netto w 20% najuboższych gospodarstw domowych sięgało 4 500 EUR, natomiast średni majątek netto 10% najbogatszych gospodarstw domowych wynosił 1 189 700 EUR”[Sprawozdanie, 2021].
Z danych Eurostatu wynika, że 95 mln osób (21,7%) w UE jest zagrożonych ubóstwem i wykluczeniem społecznym. Tym samym, jak podkreśla się w analizach unijnych „na trzecim pod względem wielkości obszarze gospodarczym świata byt ekonomiczny, uczestnictwo w życiu społecznym i jakość życia jednej piątej obywateli są zagrożone” [Sprawozdanie, 2021, Eurostat 2021].
To tylko niektóre dane potwierdzające niezadawalające rezultaty działań UE na rzecz przeciwdziałania nierównościom ekonomicznym. Wynika to m.in. z synergicznych współzależności czynników narastania ubóstwa i wzrostu nierówności ekonomicznych. Dotyczy to kwestii płacowych, narastania ekonomicznych nierówności między kobietami i mężczyznami, ale także takich kwestii, jak brak przystępnych cenowo mieszkań, nierówności szans edukacyjnych oraz problemów przystosowywania się pracowników do zmian technologicznych i in.
W dodatku warunkach ogarniającej obecnie świat czwartej rewolucji przemysłowej z jej niebywałym i wciąż jeszcze rosnącym, do końca nierozpoznanym potencjałem sztucznej inteligencji, stanowiącej połączenie środowiska materialno-fizycznego, cyfrowego i biologicznego nasila się trend narastania nierówności, także w UE. (3) Dlatego też w dokumentach UE wskazuje się na konieczność „ponownej oceny modelu społecznego i dostosowania go do nowoczesnego, szybko zmieniającego się, złożonego i nieprzewidywalnego globalnego otoczenia” [Sprawozdanie, 2021].
To wyzwanie tym trudniejsze do wykonania, im bardziej rośnie niepewność co do przyszłości. To zaś potwierdzają zarówno badania naukowe, jak też współczesna rzeczywistość. Wiele przy tym wskazuje, że wiek XXI będzie wiekiem narastania powszechnej niepewności i globalnego ryzyka, o czym już dziś przekonuje m.in. globalny indeks niepewności.
Nieprzypadkowo też w 2020 r. do jednych z najbardziej popularnych, najczęściej dyskutowanych pojęć należał akronim VUCA, syntetyzujący cechy dzisiejszej rzeczywistości. Wyrażają to słowa, których pierwsze litery składają się na ów akronim – Volatility (zmienność), Uncertainty (niepewność), Complexity (złożoność) i Ambiguity (niejednoznaczność). Choć akronim ten wywodzi się z publikacji z 1985 r. na temat strategii wojennych i teorii przywództwa, zaś w 1987 r. po raz pierwszy użyty został w programach dydaktycznych United States Army War College, to obecnie coraz częściej jest używany w dyskursie na temat cech dzisiejszej rzeczywistości społeczno-gospodarczej i możliwych trendów jej zmian.
Przeciw narastaniu nierówności
Choć nierówności społeczne, w tym ekonomiczne, w UE na tle światowym są niższe niż w niektórych innych największych rozwiniętych gospodarkach, m.in. w USA, to rośnie ryzyko ich narastania, co ograniczać może skuteczności realizowanych unijnych programów konwergencji i spójności społecznej.
Likwidacja ubóstwa należy do nadrzędnych celów Unii Europejskiej. Znajduje to potwierdzenie nie tylko w unijnych traktatach, lecz także w szeregu innych regulacji, dyrektyw, rekomendacji i innych dokumentów oraz programów, w tym takich, jak Karta praw podstawowych Unii Europejskiej, Europejski filar praw socjalnych, Europejska karta społeczna, Karta praw podstawowych Unii Europejskiej, Europejska Konwencja o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności, i in. Ich wyszczególnienie w Projekcie rezolucji Parlamentu Europejskiego w sprawie ograniczenia nierówności ze szczególnym uwzględnieniem ubóstwa osób pracujących obejmuje kilkadziesiąt pozycji [Projekt,2021].
Jednak mimo regulacyjnej mnogości, rezultaty działań UE na rzecz zapobieganiu narastaniu nierówności społecznych są dalekie od zakładanych celów. Przyczyny tego są złożone, wynikające z mającego cechy niemal gordyjskiego węzła, splotu synergicznie powiązanych zjawisk, w tym przedstawianych już w poprzednich punktach.
To m.in. następstwo kilkudekadowej dominacji doktryny neoliberalnej w kształtowaniu społeczno-gospodarczej rzeczywistości. Zarazem to następstwo dynamicznych przemian, jakie przynosi czwarta rewolucja przemysłowa i związane z nią przejawy cyfrowego wykluczenia, cyfrowego analfabetyzmu różnych grup społecznych.
Niebywały dynamizm przemian i związane z tym „widmo nieprzydatności” oraz syndrom, zgodnie z którym wszyscy stajemy się nienadążającymi za tymi przemianami nowicjuszami, to zjawiska w pierwszym rzędzie dotykające osoby mniej wykształcone i gorzej usytuowane w hierarchii społecznej, dotknięte rozmaitymi, wymienianymi już formami nierówności.
Dlatego też Unia Europejska kreuje programy na rzecz rozwoju edukacji, w tym umiejętności cyfrowych, uznając, że niski poziom wykształcenia jest jedną z podstawowych przyczyn ubóstwa osób pracujących.
W związku z tym, że zmiany technologiczne oraz zmiany w strukturze gospodarki powodują coraz większą koncentrację w obszarach metropolitalnych działalności gospodarczej i miejsc pracy wymagających wysokich kwalifikacji, co prowadzi do pogłębienia nierówności społecznych i przestrzennych, geograficznych, wskazuje się na konieczność zwiększenia inwestycji w technologię cyfrową w obszarach wiejskich. Ma to na celu rozwój na tych terenach usług publicznych, poprawę ich jakości i efektywności, redukcję cyfrowego wykluczenia, a tym samym tworzenie lepszych możliwości zatrudnienia i warunków płac.
Ponadto Unia Europejska ceduje na kraje członkowskie podejmowanie działań zmniejszających ryzyko narastania nierówności. Między innymi rekomenduje, by kraje te wspierały płacowe rokowania zbiorowe i dostosowane do tego ustawodawstwa krajowego tak, by wzmacniane były prawa do zrzeszania się, negocjowania i zawierania układów zbiorowych, a także „do poszanowania i egzekwowania prawa do sprawiedliwej płacy minimalnej” [Sprawozdanie, 2021].
Rekomendowane jest wdrażanie w krajach członkowskich takich instrumentów, jak m.in. dochód minimalny, płaca minimalna i emerytury minimalne w ramach pierwszego filaru, „stosowane zgodnie z kompetencjami każdego państwa członkowskiego oraz z poszanowaniem wszystkich ogólnych zasad Unii Europejskiej, w tym praw podstawowych, proporcjonalności, pewności prawa, równości wobec prawa i pomocniczości” [Sprawozdanie, 2021].
Na te kierunki i działania ukierunkowywane są też obecnie - przygotowywane przez kraje członkowskie – zorientowane na eliminację następstw pandemii COVID-19, krajowe plany odbudowy i zwiększania odporności.
Elżbieta Mączyńska
(1) Niestety, w debatach ekonomicznych na temat liberalizmu nierzadko poszczególne jego formy, w tym smithowski liberalizm klasyczny, ordoliberalizm i neoliberalizm, traktowane są synonimicznie. Różnice między ordoliberalizmem, neoliberalizmem i smithowskim liberalizmem klasycznym są szczegółowo charakteryzowane w [Mączyńska, Pysz 2014].
G.W. Kołodko zwraca uwagę na terminologiczne różnice między Europą i USA. „W USA określenia neoliberał w zasadzie nie ma w obiegu, a jeśli jest używane, to bez negatywnej konotacji, którą nadajemy mu w Europie. W amerykańskiej literaturze neoliberalizm najczęściej określany jest jako współczesny leseferyzm albo neokonserwatyzm” [Kołodko, 2013, s. 37].
Z kolei francuski ekonomista Thomas Piketty, traktujący narastanie nierówności jako podstawowe schorzenie współczesności, postrzega je jako zjawisko społeczne napędzane przez system społeczno-gospodarczy, zwłaszcza przez rozwiązania instytucjonalne [Piketty, 2020].
W rozmowie z Steinmetz-Jenkinsem dla czasopisma „The Nation”, neoliberalną formę kapitalizmu określa jako „hiperkapitalizm”, będący „rodzajem społeczeństwa własnościowego na sterydach”. Zastrzega przy tym, że woli używać pojęcia ideologii neopropretoriańskiej (‘neoproprietarian’ ideology) zamiast neoliberalizmu, aby podkreślić kluczową rolę stosunków własności i uniknąć niejasności związanych z ideą liberalizmu [Steinmetz-Jenkins, 2020].
To nowe pojęcie dodatkowo uwypukla problem narastania nierówności majątkowo-dynastycznych [Piketty, 2020].
(2) Według Eurostatu osoby są zagrożone ubóstwem pracujących, gdy pracują przez ponad połowę roku, a ich roczny ekwiwalentny dochód do dyspozycji wynosi poniżej 60% mediany krajowego dochodu gospodarstwa domowego (po uwzględnieniu transferów socjalnych). Z danych Eurostatu wynika, iż w 2018 r. 9,4% europejskich pracowników zagrożonych było ubóstwem [Eurostat, 2021].
(3) Czwarta rewolucja przemysłowa 4.0 (Przemysł 4.0 - Industrie 4.0 , Gospodarka 4.0) to pojęcie wprowadzone w 2011 r. przez niemieckich specjalistów z dziedziny wysokich technologii: H. Kagermanna, W.D. Lukasa, W. Wahlsteara i upowszechnione przez K. Schwaba, założyciela i przewodniczącego World Economic Forum w Davos [Schwab, 2018]. Symbole trzech pierwszych rewolucji to kolejno: maszyna parowa, elektryczność (żarówka) i komputer. Natomiast symbolem czwartej jest sztuczna inteligencja, jako wynik połączenia świata fizycznego, cyfrowego i biologicznego.
Powyższy tekst prof. Elżbiety Mączyńskiej jest skrótem artykułu „Unia Europejska wobec nierówności ekonomicznych”, który ukazał się w 2021 roku w wydawnictwie Polska w Europie jutra. Polityka europejska Polski w kontekście zmian międzynarodowych XXI wieku pod red. Józefa Niżnika z udziałem Jana Barcza i Jana Truszczyńskiego.
Wydawcą tomu jest Komitet Prognoz PAN "Polska 2000 Plus" oraz Team Europe przy współpracy z Przedstawicielstwem Komisji Europejskiej w Warszawie.
https://prognozy.pan.pl/images/publikacje/2021-PWEJ-PDF-druk.pdf
Wyróżnienia i śródtytuły pochodzą od Redakcji SN
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 5276
Z prof. Tadeuszem Kowalikiem, ekonomistą, rozmawia Anna Leszkowska
- Autor: ANNA LESZKOWSKA
- Odsłon: 3717
Polskie Lobby Przemysłowe opublikowało drugą część Raportu o globalnym kryzysie i jego konsekwencjach dla Polski. Poniżej przytaczamy fragment przejrzyście wyjaśniający historię i naturę tego zjawiska.
Trwający od 2008 roku światowy kryzys finansowo-gospodarczy wyniknął w pierwszym rzędzie z dominacji świata finansów nad realną gospodarką. Co najmniej od lat 80. zauważa się rosnącą nierównowagę między tymi dwiema sferami. W ostatnim ćwierćwieczu mieliśmy do czynienia z nieproporcjonalnie dużym wzrostem finansowej wartości już istniejących aktywów zamiast formacji nowego kapitału wytwórczego. Nakłady brutto na środki trwałe oraz wydatki inwestycyjne zaczęły otrzymywać relatywnie coraz mniejszą część strumienia kredytowego w stosunku do sfery finansów. Ta zaś, zamiast jak dawniej wspierać sferę realną, zaczęła wspierać samą siebie, prowadząc do znacznie szybszego wzrostu wartości aktywów (tzw. sektora FIRE –finanse, ubezpieczenia, nieruchomości) i ilości instrumentów finansowych niż wzrost PKB. Szczególnie niebezpieczne okazały się instrumenty pochodne.
Instrumenty te (tzw. derywaty) były wyłączone z obiegu finansowego na skutek regulacji finansowych przyjętych przez USA – największą gospodarkę świata – na fali Nowego Ładu, czyli zaproponowanego przez prezydenta Franklina D. Roosevelta społeczno-gospodarczego planu zmiany państwa w sytuacji ekonomicznego kryzysu w lat 30. XX wieku. W ramach tych regulacji powstały ustawy Commodity Exchange Act oraz Securities Exchange Act, które limitowały praktycznie do zera obrót instrumentami pochodnymi, a zatem opartymi na innych instrumentach.
W teorii istnienie takich instrumentów miało przysłużyć się zmniejszeniu ryzyka, w praktyce jednak prowadziło do jego zwiększenia, amplifikując efekt do większych rozmiarów ze względu na zwiększenie ilości finansowych papierów. Od lat 80. w wyniku fali deregulacji zalegalizowano ich istnienie. W latach 90. ub. wieku doszło do rozrostu ilości tych instrumentów, przy jednoczesnym osłabieniu ich umocowania w aktywach podstawowych. To sprawiło, iż wiele kontraktów zawieranych za ich pomocą nie miało odpowiedniego zabezpieczenia w zastawie. Razem z rosnącym rynkiem obrotu tymi papierami zaczął więc niebezpiecznie rosnąć rynek długu i ryzyko niewypłacenia należnych kontraktem sum. Przy całej krytyce derywat należy zauważyć, iż spora część ryzyka wzajemnie się znosi poprzez równoległe transakcje na spadek i jednocześnie na wzrost instrumentu bazowego. Pęknięcia uruchamiające kryzys systemowy w 2008 roku w USA nastąpiły na poziomie instrumentu podstawowego, jakimi były kredyty „subprime” (nie tylko udzielane, a wręcz rozdawane). Zawiódł zupełnie nadzór bankowy i wycena ryzyka.
Trzeba pamiętać, że podstawą wszystkich działań systemów finansowych jest zasada, uznana prawnie w skali światowej, że system bankowy może kreować (wypuszczać) finansowe środki kredytowe o wartości parokrotnie i kilkunastokrotnie większej, aniżeli posiadane przez niego rzeczywiste walory finansowe i lokaty o realnym pokryciu gospodarczym. Taki kredyt stanowi wirtualne wartości, znajdujące rzeczywiste pokrycie dopiero w stymulowanej przez kredyt, realnej działalności gospodarczej. Bank żąda jednak zwrotu, wraz z procentami, nie wirtualnych ale realnych wartości i to w kwotach sumarycznie parokrotnie wyższych aniżeli posiadane przez bank rzeczywiste walory i lokaty stanowiące podstawę akcji kredytowej. Jest to mechanizm gospodarczego drenowania społeczeństwa i gospodarki przez system bankowy; mechanizm niesprawiedliwości i często krzywdy, prowadzący do wielu napięć i kryzysów.
Moralny hazard
Umiędzynarodowienie finansów i ich globalne powiązanie wiążą się z niebezpieczeństwem globalnej implozji i rozregulowaniem finansów oraz nieprzewidywalnymi skutkami dla realnej gospodarki. Już przy internetowej bańce spekulacyjnej z 2001 roku było widoczne, iż sztuczne pompowanie bańki może skończyć się wciągnięciem w cyklon kryzysu całej gospodarki światowej. Jak pokazały doświadczenia z 2008 roku, kiedy to infekcja derywatami kredytów hipotecznych postawiła wielkie międzynarodowe instytucje finansowe na skraju bankructwa, ryzyko rozlania się niewypłacalności jednej instytucji na cały system jest bardzo duże. W tym kontekście dotkliwie odczuwalny jest brak regulacji separujących bankowość tradycyjną (depozytowo-kredytową) od ryzykownej działalności spekulacyjnej.
W roku 1999 w Stanach Zjednoczonych zniesiono regulację Glass-Steagall, która od czasu Nowego Ładu uniemożliwiała takie połączenia. W efekcie pojawił się problem instytucji finansowych systemowo „zbyt wielkich, by upaść”, których często niesłużąca gospodarce działalność jest implicite gwarantowana przez państwa. Brak bowiem takich gwarancji mógłby przynieść w razie kolejnego upadku banków ryzyko dysfunkcji całego transatlantyckiego systemu bankowego. Kłopoty części inwestycyjnych (spekulacyjnych) wielkich banków przenoszą się bowiem na potrzebną działalność depozytowo-kredytową, od której zależy sprawne funkcjonowanie gospodarki. Jest to zjawisko swoistego szantażu, któremu zachodni analitycy nadali nazwę ‘moral hazard’.
System wyzysku
Należy stwierdzić, iż system finansowy w dużej części przestał pełnić swą społecznie użyteczną rolę i stał się, również w optyce polityki gospodarczej celem samym w sobie, w istocie mechanizmem wyzysku finansowego całych społeczeństw, uzależnienia władz państwowych i całych krajów. Podejmowane przez suwerenne rządy decyzje mają na uwadze przede wszystkim potrzeby sektora finansowego, stąd też głównym tematem zainteresowania przywódców państw była w ostatnich latach kwestia długu, przy jednoczesnym pominięciu znaczenia kwestii wzrostu gospodarczego i dobrobytu.
Jednocześnie jednak nie rozwiązany został problem systemowej preferencji wobec sfery „inwestycji” finansowych nad inwestycjami „twardymi”. Rezultatem tego jest odciągnięcie strumienia kredytu z realnej gospodarki na rzecz obsługi spekulacyjnej bańki zobowiązań finansowych.
Wirtualna (oderwana od fizycznych procesów gospodarczych) natura dużej części sektora finansowego pozwala na osiąganie tam znacznie wyższych stóp zwrotu z inwestycji niż w gospodarce realnej. Ten efekt jest dodatkowo zwiększony w okresie stagnacji gospodarczej, gdy niepewność koniunktury zniechęca do podejmowania ryzyka inwestycji w gospodarce realnej. Niektóre instrumenty, w szczególności swapy ryzyka kredytowego (CDS) miały swoją wydatną rolę w przyczynieniu się do kryzysu w strefie euro. Za ich pomocą długi państw, również członków strefy, zostały poddane atakom spekulacyjnym.
W oficjalnych komunikatach ze spotkań światowych przywódców (np. grupy G-20) wskazuje się często na rosnące zadłużenie państw, jako główną przeszkodę w zwalczeniu kryzysu. Tym samym dążenie do zmniejszenia zadłużenia państw stało się myślą przewodnią europejskiej polityki gospodarczej w czasie kryzysu. W istocie jednak, wbrew opinii wielu przywódców, to nie rozmiary długów publicznych, lecz wielokrotnie większy nawis długów prywatnych. Kredyt na finansowanie jego obsługi odciągany jest od inwestycji w sferze realnej. Ten właśnie nawis został częściowo zaabsorbowany przez państwa, uzasadniające to ryzykiem systemowym, którym groziłoby gwałtowne delewarowanie sektora finansowego.
Państwa przejęły na siebie część długów prywatnych, powiększając rozmiary długu publicznego, czego najbardziej wyrazistym przykładem była Irlandia. Również w przypadku Grecji to państwa (za pomocą mechanizmu ECB) przejmują na siebie rolę kredytodawcy, umożliwiając bankom komercyjnym pozbycie się ryzykownych pozycji.
Tym samym państwa i banki centralne zadziałały w czasie kryzysu jako stabilizator rozchwianego prywatnego sektora finansowego. Nie dokonując jednakże wystarczająco głębokiej korekty regulacyjnej, same stały się obiektem potencjalnego ataku spekulacyjnego ze strony zainteresowanych zyskiem nieuregulowanych podmiotów rynku (tzw. hedge-funds). Zamiast tego powszechnie przyjęto, iż najlepszym rozwiązaniem zabezpieczającym przed takim atakiem, skutkującym znaczącym wzrostem ceny obsługi długu publicznego, jest możliwie natychmiastowe zmniejszenie rozmiarów tego zadłużenia dzięki restrykcyjnej polityce budżetowej.
Skutki błędnej oceny kryzysu
Przyjęcie błędnej interpretacji kryzysu, z niebezpieczeństwem wzrostu poziomu kosztów obsługi długu jako przyczyną (a nie jak jest w rzeczywistości symptomem) kryzysu, prowadzi do ograniczenia instrumentarium polityki gospodarczej przez państwa skoncentrowanego na zmniejszaniu deficytów. Ostrożność rządów w polityce fiskalnej, w połączeniu ze złą koniunkturą powodującą spadek konsumpcji gospodarstw domowych i inwestycji przedsiębiorstw, powoduje brak koniecznego impulsu popytowego, niezbędnego dla przyspieszenia wzrostu gospodarczego. W obliczu luki popytowej państwa nie podejmują działań strony wydatkowej, lecz starają się zwiększyć konkurencyjność eksportową swoich dóbr poprzez zmniejszenie kosztów płacowych (tzw. wewnętrzna dewaluacja). Dokonywane przez rządy oszczędności nie są zastępowane odpowiednią skalą ożywienia sektora prywatnego.
Wysoki dług publiczny, a tym bardziej nierówności płatnicze i wymiany handlowej, są jednak istotnymi symptomami stagnacji niektórych gospodarek. Skuteczność odwracania tego trendu jest jednak zależna od sposobu ich niwelacji. Tego typu nierówności powinny być wyrównywane dzięki inwestycyjnej polityce strukturalnej, nakierowanej na wzrost produktywności pracy. W krótkim okresie z presją pogarszających się warunków handlu i konkurencyjności można również walczyć za pomocą deprecjacji waluty, jest to jednak leczenie objawowe, krótkoterminowe, grożące rozpoczęciem wyścigu dewaluacyjnego między państwami (wojen walutowych).
Wspólna waluta strefy euro sprawia, iż kraje o większych nierównowagach, takie jak Grecja, nie mogą zmniejszać wartości swej waluty, co zmniejszyłoby zadłużenie i zwiększyło konkurencyjność handlową ich produktów. W zamian, nie tylko w krajach mocno objętych kryzysem, lecz także w większości krajów rozwiniętych, stosuje się politykę ‘wewnętrznej dewaluacji’, tj. obniżanie kosztów płacowych. Obecna optyka poprawy pozycji konkurencyjnej, jako kwestii stricte kosztowej, nie uwzględnia historycznych doświadczeń kreacji dobrobytu przez państwa. Również przykład obarczonej olbrzymim prywatnym długiem Irlandii, która mimo to nie została zdegradowana do grupy europejskich pariasów, takich jak Grecja i Portugalia, pokazuje jak kluczowe znaczenie dla wzrostu gospodarczego i konkurencyjności ma struktura gospodarcza kraju.
Recepty konserwatystów
Kryzys pogłębia stratyfikację społeczną, której pierwsze oznaki w gospodarkach rozwiniętych były widoczne już w ostatnich dekadach przed kryzysem, co było pokłosiem odwrotu od polityki przemysłowej na rzecz modelu neoliberalnego. Rosną nierówności społeczne, co powoduje zmniejszanie się udziału płac większości pracowników w dochodzie narodowym, wpływając również negatywnie na popyt wewnętrzny. Zysk przekształca się w rentę, jak zauważył A. Zawiślak: ”Cena przestaje mieć związek z kosztami, a staje się pochodną polityczno-własnościowych układów w konkretnej sytuacji.” Coraz bardziej widoczne stają się rozbieżności interesów społeczeństwa i kapitału finansowego. Osiąganie przez ten drugi niebotycznych zysków w okresie dominacji deregulacyjnego konsensusu waszyngtońskiego nie szło w parze z równomiernym wzrostem dobrobytu społecznego.
Dostrzegając ten problem część środowisk konserwatywnych w USA, m.in. prezydent Ronald Reagan, promowała idee społeczeństwa właścicielskiego. W intencji twórców systemów typu ESOP - akcjonariatu pracowniczego, przy relatywnie zmniejszającym się udziale dochodów przeciętnego obywatela ze sprzedaży własnej pracy musi dojść do kompensacji tego zjawiska poprzez uwłaszczenie właścicielskie, w ramach prywatnych porozumień i bez naruszania zasad gospodarki kapitalistycznej. W ciągu ostatniego ćwierćwiecza tego typu rozwiązania, początkowo bardzo rzadkie, stają się coraz powszechniejsze, szczególnie w Stanach Zjednoczonych, częściowo łagodząc społecznie negatywny efekt stagnacji dochodów pracowniczych. Warto zauważyć, iż najlepiej radzące sobie w kryzysie przedsiębiorstwa, w tym praktycznie wszystkie przedsiębiorstwa Doliny Krzemowej, promują politykę akcjonariatu pracowniczego, co przeciwdziała depresyjnym efektom społeczno-gospodarczym. Liczba przedsiębiorstw – spółek akcyjnych w USA będących w systemie akcjonariatu pracowniczego systematycznie rośnie. Już wkrótce w ponad 50% spółek akcyjnych udziały będą mieli ci, którzy w nich pracują. Rodzi się ”społeczeństwo właścicielskie”.
Relatywnie spadająca siła nabywcza i bezrobocie w krajach rozwiniętych powodują narastające niezadowolenie społeczne. Wywołało to powstanie ruchów społecznych, takich jak ruch „Oburzonych” oraz „99%”, protestujących w Stanach Zjednoczonych i Europie. Wiele europejskich społeczeństw nie zgadza się z polityką cięć, lecz nie jest w stanie wywrzeć wpływu politycznego. Powoduje to zaburzenia spokoju społecznego, ale także aktywizację obywateli, również w sferze politycznej, czego przykładem są znaczące zmiany układu sił w greckim parlamencie, czy też wyniki wyborów we Francji. Patologie związane z degradacją społeczną i materialną, powodowaną pogorszeniem się sytuacji gospodarczej wzrastają. W krajach południowej Europy rośnie liczba samobójstw, zaś tradycyjna sieć socjalna, w tym opieki medycznej, jest coraz słabsza ze względu na potrzeby dyscypliny budżetowej.
(śródtytuły i wytłuszczenia tekstu pochodzą od Redakcji)
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1321
Koniec drugiej i początek trzeciej dekady XXI w. z pewnością przejdą do historii świata, w tym także do historii gospodarczej, jako czas koronawirusowej pandemii COVID-19. Zarazem okres ten - niezależnie od pandemii - wyróżnia się narastaniem napięć społecznych, których podłożem są przede wszystkim narastające nierówności społeczne, w tym ekonomiczne. Pandemia problem ten spektakularnie uwydatnia, skutkując nie tylko ogromem śmiertelnych ofiar wśród ludzi (wg WHO - ponad 4 mln do lipca 2021), ale też głębokimi kryzysowymi zjawiskami w gospodarkach oraz w relacjach społeczno-gospodarczych w wymiarze krajowym i globalnym.
Obecnie w dyskursie społeczno-gospodarczym i politycznym wyraźna jest skłonność do przypisywania właśnie pandemii niemal wszystkich dysfunkcji i chaosu współczesnego świata, jednak istnieje dostatecznie wiele dowodów na to, że ich podłoże jest bardziej złożone. Ma charakter systemowy, strukturalny, wynikający z wynaturzeń wolnorynkowego neoliberalnego modelu kapitalizmu.
Już przed pandemią zarówno sama rzeczywistość, jak i wyniki badań naukowych niemal jednoznacznie wskazywały, że świat cechują zagrażające trwałości rozwoju społeczno-gospodarczego rozmaite, generujące jego chwiejność asymetrie, czego spektakularnym przejawem jest m.in. narastanie nierówności społecznych.
Nierówności społeczne - problem globalny
Nierówności społeczne są jedną z podstawowych asymetrii współczesnego świata, w tym niedostosowania dynamiki i rozmiarów podaży dóbr rynkowych do dynamiki i rozmiarów zapotrzebowania na nie. Jednym z bardziej kompromitujących tego przykładów jest marnotrawstwo żywności w krajach bogatych, przy równoczesnym występowaniu obszarów głodu w niektórych częściach świata.(1)
Choć pod wpływem globalnego wzrostu gospodarczego nierówności społeczne między krajami stopniowo zmniejszają się, to zarazem jednak w wielu krajach, w tym zwłaszcza bogatych, narastają nierówności wewnętrzne. Zwraca na to uwagę m.in. brytyjski ekonomista Anthony Atkinson, analizujący „globalną nierówność”. Naukowiec ten wykazuje, że do lat 70. XX w. w bogatych krajach nierówności spadały, natomiast nierówności między krajami zwiększały się, obecnie zaś jest odwrotnie, dysproporcje w bogatych krajach wzrastają, zaś między krajami się zmniejszają.
Narastanie nierówności społecznych to proces występujący w wielu, nawet najbogatszych krajach. Nieprzypadkowo też problem ten od lat jest jednym z głównych tematów debat na corocznym Światowym Forum Ekonomicznym w Davos. Zarazem corocznie publikuje raporty na temat nierówności międzynarodowa organizacja humanitarna OXFAM, w których dowodzi narastającej przepaści między biednymi i bogatymi. Trend ten pogłębia pandemia, stąd też ostatni raport OXFAM ukazał się pod symptomatycznym tytułem „Wirus nierówności” [The Inequalityvirus, 2021].
Z nierównościami wiążą się rozległe, negatywne społeczno-gospodarcze następstwa, co potwierdzają intensyfikujące się wieloaspektowe, międzynarodowe badania naukowe. Analizowane są przede wszystkim nierówności dochodowe, które wyraża współczynnik Giniego (im jest wyższy, tym wyższy poziom nierówności).
Jednak nierówności dochodowe stanowią tylko jeden ze składników znacznie szerszej kategorii, jaką są nierówności społeczne, obrazujące nie tylko kwestie dochodowe, ale także kwestie zasobności majątkowej, usytuowania społecznego, edukacyjne, zdrowotne, komunikacyjne i inne, często trudno poddające się pomiarom. Te negatywne zjawiska są ze sobą synergicznie sprzężone, co skutkuje nasilaniem się problemu nierówności. Choć pandemia COVID-19 problem ten silnie wyeksponowała, to na zagrożenia wynikające z narastania nierówności wskazywały wyniki badań prowadzonych wcześniej, na wiele lat przed pandemią.
Winien kapitalizm
Ze szczególnym rezonansem spotkały się m. in. wyniki badań prowadzone przez francuskiego ekonomistę Thomasa Pikettego. Na podstawie wieloprzekrojowych analiz danych statystycznych za okres 300 lat, uznał on rosnące nierówności dochodowe za immanentną cechę kapitalizmu. W kapitalizmie bowiem stopa zwrotu z kapitału (r) trwale przewyższa tempo wzrostu gospodarczego (g), czyli zawsze r>g. Na podstawie analiz historycznych Piketty dowodzi, że związane z tym kumulujące się napięcia nieuchronnie muszą być rozładowywane albo przez rewolucje, wojny, albo przez głębokie kryzysy społeczno-gospodarcze.
Historia gospodarcza zdaje się w pełni potwierdzać zasadność takiego wniosku, choć tezy Piketty’ego są przez niektórych ekonomistów kwestionowane. Tezy Piketty’ego potwierdzają też szczegółowe badania prowadzone przez brytyjsko-amerykańskiego ekonomistę Angusa Deatona, uhonorowanego w 2015 r. Nagrodą Banku Szwecji im. Alfreda Nobla w dziedzinie nauk ekonomicznych za „analizę konsumpcji, ubóstwa i dobrobytu”.
Dyskurs na temat nierówności zasługuje na uwagę tym bardziej, że narastające dysproporcje w podziale światowego bogactwa, jak i dostępie do niego oraz wynikające z tego bariery popytu i patologie społeczne, to problemy dotyczące nawet najbardziej rozwiniętych krajów, w tym także USA.
Nierówności społeczne są jednocześnie i przyczyną, i skutkiem rozmaitych negatywnych zjawisk społeczno-gospodarczych. Eksponuje to także noblista Joseph Stiglitz, który ocenia, że: „Jedną z najciemniejszych stron gospodarki rynkowej, jakie wyszły na światło dzienne, są wielkie i wciąż powiększające się nierówności, które naruszyły strukturę społeczną Ameryki i zachwiały jej równowagę gospodarczą. Bogaci coraz bardziej się bogacą, a reszta boryka się z trudnościami nie do pogodzenia z „amerykańskim snem”.
Chociaż opinie ekonomistów na temat skali, przyczyn i następstw nierówności nie są zgodne, a w dodatku problematyka ta niełatwo poddaje się szczegółowym badaniom, to jednak analizy potwierdzają narastającą przepaść między bogatymi a biednymi oraz procesy napędzania nierówności przez wielki biznes, m.in. poprzez działania polityczno-lobbystyczne i naginanie prawa, uniki podatkowe i in.
Polska także nie jest wolna od wymienionych problemów. I choć pod względem nierówności dochodowych nie odbiega od poziomu ogólnoeuropejskiego (współczynnik Giniego oscyluje wokół 0,3), to doświadcza wielu rozmaitych przejawów nierówności społecznych, w tym edukacyjnych, zdrowotnych, majątkowych i in.
Obecnie w wyniku pandemii COVID-19 nierówności dochodowe silnie narastają, także w krajach UE. Jak wynika bowiem z badań, pandemiczny spadek dochodów najsilniej dotyka osoby o najniższych dochodach, przy tym związana z pandemią utrata miejsc pracy najsilniej dotyka osoby posiadające jedynie podstawowe wykształcenie. W dodatku pandemiczny kryzys, nawet jeśli wygasa, to już obecnie pozostawia lub może pozostawiać po sobie rozmaite „pandemiczne blizny”, a wzrost nierówności jest jedną z nich. Przy tym ich zanikanie wymagać będzie co najmniej dekady (raport OXFAM).
Problemy te stają się też niełatwym wyzwaniem dla Unii Europejskiej, w obszarze której wyraźnie dochodzi nie tylko do nasilania się nierówności, przede wszystkim ekonomicznych, lecz także do przejawów wyraźnej niespójności między deklarowanym w traktatach UE modelem ustroju społeczno-gospodarczego a społeczno-gospodarczą rzeczywistością.
Wyzwania ustrojowe
Z badań wynika, że nasilające się w skali globalnej nierówności wymagają zasadniczego przedefiniowania polityki makroekonomicznej, polityki społeczno-gospodarczej i jej celów oraz priorytetów. Najbardziej chyba zaskakującym przykładem zwrotu w tym kierunku jest opinia kolegium redakcyjnego „The Financial Times” (FT) z 3 kwietnia 2020 r.– prominentnego brytyjskiego dziennika dotychczas zdecydowanie o neoliberalnym zabarwieniu, ukierunkowanym na minimalizację roli państwa i fundamentalizm rynkowy.
Zespół FT, w odróżnieniu od wcześniejszych swoich poglądów, obecnie wskazuje na konieczność zwiększania roli państwa w kształtowaniu społeczno-gospodarczej rzeczywistości i traktowania wydatków publicznych w kategoriach inwestycji w społeczne dobro wspólne i innowacje, a nie wyłącznie w kategoriach kosztów obciążających społeczeństwo.
Poglądy tego typu coraz częściej są artykułowane w literaturze przedmiotu, gdzie wskazuje się, że obecnie dodatkowego znaczenia nabiera teza, że przeciwdziałanie narastaniu nierówności wymaga odejścia od neoliberalnej koncepcji państwa minimum na rzecz państwa aktywnego w kształtowaniu innowacyjnej ekosfery i stymulującego postęp społeczny oraz prospołeczne strategie, z uwzględnieniem długookresowego horyzontu czasu i długookresowych korzyści społecznych, służących poprawie jakości życia ludzi. Stąd znaczenie długookresowych wizji strategicznych, zorientowanych na stymulowanie innowacji użytecznych społecznie oraz na identyfikowanie ryzyka innowacji pozornych, szkodliwych i niepożądanych, prowadzących do anomii, erozji etyki i zaufania.
Na tym tle mnożą się jednak pytania o rzeczywiste możliwości przeciwdziałania nierównościom społecznym. Na tle zróżnicowania formułowanych przez ekonomistów rekomendacji, charakterystyczna jest obecnie coraz silniejsza argumentacja na rzecz zwiększania inwestycji publicznych, w tym ukierunkowanych na przeciwdziałanie antypopytowym nierównościom dochodowym. W badaniach i publikacjach coraz częściej wskazywana jest konieczność umacniania redystrybucji dochodów na rzecz grup niżej uposażonych, których wzrost dochodów silniej i szybciej przekłada się na popyt rynkowy.
Przedstawione analizy wskazują zarazem, że podstawowe podłoże wzrostu nierówności w skali globalnej ma jednak charakter systemowy, wynika z dominacji doktryny neoliberalnej w kształtowaniu społeczno-gospodarczej rzeczywistości. Cztery dekady dominacji takiej doktryny silnie wpłynęły na kształtowanie się globalnych struktur i trendów społeczno-gospodarczych, także instytucjonalnych. Spektakularnym tego przejawem jest właśnie nasilanie się nierówności społecznych, w tym dochodowych, co jest m.in. związane z rozwojem struktur oligopolistycznych.
Znajduje to potwierdzenie zarówno w teorii ekonomicznej, jak i w praktyce. Między innymi brytyjski ekonomista Paul Collier wskazuje na swego rodzaju żarłoczność, niesprawiedliwość neoliberalnego systemu społeczno-gospodarczego i cechujący go egoistyczny indywidualizm, kreujący „społeczeństwo rottweilerów”.
Z kolei struktury monopolistyczne, choć paradoksalnie są oksymoronem, antytezą wolnego rynku i jego mechanizmów, to potwierdzają jednak ich autodestrukcyjne cechy. Wolny rynek z natury bowiem nagradza najsilniejsze podmioty, sprzyjając ich rozrostowi, tym samym wciąż umacniając ich rynkową władzę i pozycję, stopniowo marginalizując wolną konkurencję, zarazem osłabiając rynkową pozycję mniejszych podmiotów.
Doświadczenia kryzysu finansowego 2008-2009, a zwłaszcza obecnego kryzysu pandemicznego, stawiają zatem pod znakiem zapytania zasadę, że mechanizmy wolnego rynku – bez interwencji publicznej – mogą skutecznie przeciwdziałać narastaniu nierówności.
Jak podkreśla Wolfgang Streeck, znany niemiecki socjolog ekonomiczny, „jakąś formą pozytywnej zmiany mogłoby być demontowanie tych 40 lat neoliberalizmu na wszelkich szczeblach. I budowanie za pomocą takich instytucji, jakie jeszcze nam się uchowały. Osobno krok po kroku na każdym rynku. Na rynku pracy, rynku kredytowym albo usługowym. Ale to zadanie trudne i żmudne”.
Żywe trupy idei
Wynaturzenia powstające na podłożu neoliberalnej doktryny, głównie na przykładzie USA, są przedmiotem rozważań Paula Krugmana, laureata Nagrody Banku Szwecji im. Alfreda Nobla w dziedzinie ekonomii, w książce pod symptomatycznym tytułem: Arguing withZombies: Economics, Politics, and the Fight for a BetterFuture (Zmagania z Zombies: ekonomia, polityka i walka o lepszą przyszłość).
Owe tytułowe Zombies, czyli żywe trupy, to w tym przypadku nie przedsiębiorstwa sztucznie podtrzymywane przy życiu, a ekonomiczne idee. To potężne idee ekonomiczne, których nie udaje się wyeliminować z życia społeczno-gospodarczego, mimo negujących te idee dowodów naukowych. Krugman dochodzi do wniosku, że dzieje się tak dlatego, że stojące za tym interesy gospodarcze i polityczne są zbyt silne.
Idee te, choć negowane przez rzeczywistość społeczno-gospodarczą i jej szkodzące, wciąż znajdują miejsce w obszarze politycznym i gospodarczym, co nierzadko łączy się z interesownym zakłamywaniem realiów. Krugman przeciwstawia się takim teoriom - Zombies jak teoria skapywania (rickle-down theory), wg której nierówności społeczne, w tym dochodowe, nie stanowią problemu, bowiem przypływ, czyli bogacenie się najbogatszych unosi wszystkie łodzie, zatem bogacą się wszyscy.
Według Krugmana w USA już samo poruszanie kwestii nierówności traktowane jest jako bezzasadna, nieamerykańska „marksistowska gadanina”. Gwałtowny wzrost nierówności w okresie pandemii przeczy jednak zasadności lekceważenia tej kwestii. Krugman ocenia wręcz, że nigdy wcześniej we współczesnej amerykańskiej historii plutokracja tak otwarcie nie przyjęła idei, że zyski liczą się o wiele bardziej niż ludzie. Na polskim gruncie sporo miejsca tym kwestiom poświęca także Grzegorz W. Kołodko, który zwraca uwagę, że łodzie „maluczkich” często toną, a „podnoszą się jachty tylko luksusowe”.
Narastanie nierówności nie podważa użyteczności koncepcji społecznej gospodarki rynkowej, a przeciwnie, wskazuje na konieczność bardziej niż dotychczas konsekwentnej polityki jej wdrażania. Koncepcję tę bowiem cechuje - tak obecnie niezbędne - uwrażliwienie społeczne i zorientowanie na harmonizację postępu gospodarczego z postępem społecznym i ekologicznym, a tym samem poprawę jakości życia ludzi.
Prospołeczne ukierunkowanie dotyczy także koncepcji fundamentalnych zmian systemu społeczno-gospodarczego, przedstawionych w opublikowanej w oryginale przed pandemią, tj. w 2017 r., książce Kate Raworth pt. Ekonomia obwarzanka. Siedem sposobów myślenia o ekonomii XXI wieku. Koncepcja ta w pełni przystaje do zasad społecznej gospodarki rynkowej (SGR). Raworth m.in. wskazuje na obecnie występującą długą listę dysfunkcji społeczno-gospodarczych, podkreślając zarazem, że podstawowe z nich wynikają z niezamierzonego lub celowego mylenia pojęć, w tym utożsamiania celów społeczno-gospodarczych ze środkami ich osiągania.
M.in. wzrost PKB przekształcił się w podstawowy cel w polityce społeczno-gospodarczej, wypierając, wydawałoby się oczywisty, fundamentalny w krajach demokratycznych cel, czyli poprawę jakości życia ludzi i dobrobyt społeczny. Błędem jest jednak utożsamianie wzrostu PKB z trwałym, zrównoważonym, harmonijnym rozwojem społeczno-gospodarczym, którego filarami są - obok wzrostu gospodarczego - postęp społeczny i ekologiczny. Sam wzrost gospodarczy bez należytego postępu społecznego i ekologicznego jest dzikim wzrostem gospodarczym, hamującym dobrobyt społeczny.
Reasumując, można stwierdzić, że w obecnych wysoce turbulentnych warunkach idee SGR brzmią wręcz jak memento dla współczesnego świata. Dotyczy to zwłaszcza euckenowskich i erhardowskich ostrzeżeń dotyczących zagrożeń wynikających z kartelizacji gospodarki oraz przestróg przed zaniedbywaniem celów społecznych.
O użyteczności modelu SGR świadczą także sukcesy gospodarki niemieckiej, wciąż mimo neoliberalnych trendów, pozostającej pod wpływem tego modelu. Także kraje skandynawskie dostarczają dowodów na zasadność opierania polityki społeczno-gospodarczej na ordoliberalnych zasadach cechujących koncepcję SGR.
Konkluzja
Rzeczywistość społeczno-gospodarcza dowodzi, że mechanizmy wolnego rynku w obecnych warunkach nie tylko nie są w stanie przeciwdziałać narastaniu nierówności, lecz przeciwnie ten trend umacniają, preferując jednostki silne ekonomicznie. Trend narastania nierówności nasila także ogarniająca obecnie świat czwarta rewolucja przemysłowa.
W takich warunkach fundamentalne znacznie ma kształtowanie i wdrażanie modelu ustroju społeczno-gospodarczego harmonizującego, godzącego interesy ekonomiczne i społeczne, a także ekologiczne. Takim warunkom odpowiada zadekretowany w traktach unijnych model społecznej gospodarki rynkowej, znajdujący także potwierdzenie w koncepcji ekonomii obwarzanka. Wskazuje to zarazem na konieczność większego zdeterminowania UE we wdrażaniu tego typu koncepcji.
Elżbieta Mączyńska
(1) T. Stuart wskazuje, że choć liczba głodujących ludzi świata szacowana jest na ok. miliard osób, to w USA przedsiębiorstwa wytwarzające żywność oraz supermarkety i konsumenci wyrzucają na śmietnik ok. 30–50% żywności. Zarazem autor ten wskazuje na tkwiące w tym obszarze rezerwy. Na przykład w Korei Południowej 98% komunalnych odpadów spożywczych podlega recyklingowi, w USA zaś dotyczy to zaledwie 2,6% odpadów.
Powyższy tekst prof. Elżbiety Mączyńskiej jest skrótem artykułu „Unia Europejska wobec nierówności ekonomicznych”, który ukazał się w 2021 roku w wydawnictwie Polska w Europie jutra. Polityka europejska Polski w kontekście zmian międzynarodowych XXI wieku pod red. Józefa Niżnika z udziałem Jana Barcza i Jana Truszczyńskiego.
Wydawcą tomu jest Komitet Prognoz PAN "Polska 2000 Plus" oraz Team Europe przy współpracy z Przedstawicielstwem Komisji Europejskiej w Warszawie.
https://prognozy.pan.pl/images/publikacje/2021-PWEJ-PDF-druk.pdf
Wyróżnienia i śródtytuły pochodzą od Redakcji SN