Recenzje (el)
- Autor: al
- Odsłon: 1597
Przeciw demokracji. Idee polityczne XX wieku w Europie to książka niemieckiego historyka i politologa Jana-Wernera Müllera, wydana przez wydawnictwo Krytyki Politycznej w tłumaczeniu Jakuba Majmurka.
Minione stulecie pokazało wyjątkowe znaczenie idei politycznych – pisze autor. Tak istotne, że wielu obwiniało je za historyczne katastrofy i kataklizmy, jakich doświadczali. Dlatego być może wiek XX często nazywa się wiekiem ideologii – wiary w idee naprawiające społeczeństwa.
Postrzeganie wieku XX jako stulecia niebezpiecznych ekstremów czy nawet jako wieku nienawiści uniemożliwia jednak dostrzeżenie tego, że ludzie traktowali różne ideologie jako odpowiedzi na ich realne problemy. Sporo bowiem inspirowanych przez ideologie instytucji dawało nadzieje na lepsze funkcjonowanie niż instytucje utworzone na bazie liberalizmu, który w oczach Europejczyków wydawał się anachronizmem XIX wieku.
Ten aspekt ideologii, ich siły przekonywania skłonił autora do wyjaśnienia tego fenomenu, który jego zdaniem wyrządził wielkie szkody historii idei.
Autor skupił się w książce na figurach działających w obszarze pomiędzy akademicką myślą polityczną a procesami budowania (i destrukcji) instytucji politycznych. Przedmiotem jego zainteresowania jest myśl, która miała polityczne znaczenie w obszarach będących „efektem połączenia abstrakcyjnych wezwań ideologów z poszukiwaniami praktyków”.
Zajął się więc figurami działającymi w tym obszarze – politykami-filozofami, prawnikami konstytucyjnymi, ciekawymi przypadkami „biurokratów z wizją”, teoretykami bliskimi partiom i ruchom społecznym oraz grupą, którą von Hayek nazwał „zawodowymi sprzedawcami używanych idei”. (Wiek XX zapisał się nie tylko jako wiek demokracji, ale i jako wiek niezwykle obfitej produkcji i konsumpcji doktryn politycznych).
Swoje rozważania rozpoczyna od 1917 roku, uzasadniając tę cezurę tym, że po I wojnie światowej i Rewolucji Październikowej władza zaczęła potrzebować legitymizacji w znacznie szerszym zakresie niż wcześniej. Wraz z masową demokracją pojawiła się konieczność masowej legitymizacji, uzasadniającej zarówno nowe formy władzy i instytucje, jak czysty rasowo naród czy lud kierowany przez partyjną awangardę. W latach 20. i 30. wiele państw demokratycznych jednak upadło, powstały też polityczne eksperymenty w postaci dyktatur i reżimów jak faszyzm czy komunizm obiecujące wartości powszechnie kojarzone z demokracją, jak np. równość. To pokazuje – zdaniem autora – siłę demokratycznych idei.
W drugiej połowie wieku XX Europejczycy tworzyli jednak nowe formy demokracji, ograniczonej przede wszystkim przez niepochodzące z wyboru instytucje, takie jak sądy konstytucyjne. Etos konstytucyjny w takich demokratycznych systemach był otwarcie wrogi wobec idei nieograniczonej suwerenności ludu.
Powojenne instytucje zatem nie dziedziczyły po tradycji liberalnej zestawu pojęć, choćby z tego powodu, że liberalizm postrzegano jako sposób myślenia, który otworzył drogę do totalitarnych ekscesów epoki. Ten pogląd leżał u podstaw utworzenia dwóch najważniejszych politycznych instytucji powojennych: państwa opiekuńczego i wspólnoty europejskiej. Pierwsze miało zapobiec powrotowi faszyzmu i zapewnić obywatelom bezpieczeństwo, druga – nałożyć kolejne ograniczenia na demokracje państw narodowych w postaci nie pochodzących z wyboru instytucji.
Czy powinniśmy więc być bezkrytyczni wobec tej formy demokracji, jaka zapanowała po wojnie w Europie i ożywiających ją idei? Ten wiek ideologii dobiega końca, zużył się, podobnie jak wielkie ideologie XIX-wieczne, choć nie przyniósł końca teorii Marksa rozumianej jako metoda, nie dogmat. Jednak jak trwały będzie obecny ład w przyszłości nie wiadomo, skoro Europejczycy często tracili zimną krew w polityce. Filozof polityki może tylko stwierdzić, że żadna pojedyncza wielka idea czy wartość nie zapewni europejskiej demokracji pewności na przyszłość. (al.)
Przeciw demokracji. Idee polityczne XX wieku w Europie, Jan-Werner Müller, wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2016, wyd. I, s. 334, cena 44,90 zł
- Autor: tm
- Odsłon: 2861
Wydawnictwo Copernicus Center Press wydalo książkę Wojciecha Załuskiego pt. Przeciw rozpaczy. O tragicznej wizji świata i sposobach jej przezwyciężania.
Jak podaje autor we Wprowadzeniu – „Książka jest próbą przedstawienia historii etyki jako wciąż odnawialnej historii konfrontacji człowieka z tragiczną wizją świata./…/ Zakłada ona, że podstawowym rysem świata z perspektywy żyjącego w nim człowieka jest tragiczność rozumiana jako napięcie między potencjalnym pięknem tkwiącym w życiu człowieka i tymi cechami jego kondycji, które sprawiają, że piękno to jest niezwykle ulotne i natrafia na fundamentalne przeszkody w urzeczywistnieniu./…/ Naturalną odpowiedzią emocjonalną na tę wizję jest nastrój rozpaczy. Konfrontacja z ta wizją to próba jej przezwyciężenia, a więc tym samym próba przezwyciężenia rozpaczy”.
Czy jednak przekonanie o tragiczności życia jest uzasadnione? Czy rzeczywiście istnieją przekonywujące racje za tak gorzką oceną ludzkiej egzystencji?
Książka nie próbuje dostarczyć jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie; jest ono osobiste, by nie powiedzieć intymne – z rodzaju tych, z którymi każdy musi zmierzyć się samodzielnie i uzyskaną odpowiedź zachować dyskretnie dla siebie, nie próbując do niej przekonywać innych. Może jednak do pewnego stopnia pomóc w systematycznej refleksji nad tym zagadnieniem.
Autor swoje rozważania zawarł w sześciu rozdziałach: „Tragiczna wizja świata”, „Heroiczna afirmacja”, „Hedonizm”, „Obojętność”, „Wyrzeczenie” oraz „Nadzieja”. Na końcu książki zamieszczono bibliografię oraz indeks osób.(tm)
Wojciech Załuski, Przeciw rozpaczy. O tragicznej wizji świata i sposobach jej przezwyciężania, Wydanie I, Copernicus Center Press, Kraków 2014. s. 24.
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 368
Wydawnictwo Czarne wydało książkę Sama Knighta Biuro przeczuć. Historia psychiatry, który chciał przewidzieć przyszłość w przekładzie Agnieszki Wilgi.
Rzecz jest o brytyjskim psychiatrze, Johnie Barkerze, który w swojej praktyce zetknął się z przypadkami prekognicji i założył - w celu badań naukowych - Biuro przeczuć. Służyło ono zbieraniu informacji od ludzi, którzy w jakiś sposób przeczuwali tragedie – niekoniecznie zdarzające się w ich rodzinach, czy w ich miejscu zamieszkania.
Historia powstania Biura związana była z osuwiskiem hałdy górniczej w 1966 roku w walijskiej wiosce Aberfan. W katastrofie tej zginęły 144 osoby, w większości (116) dzieci – uczniowie szkoły, którą zalała lawina błotna.
Dr Baker, który należał do brytyjskiego Towarzystwa Badań Parapsychologicznych, zainteresował się relacjami ocalałych mieszkańców, z których wynikało, iż w jakiś sposób przeczuli grożące im niebezpieczeństwo. Postanowił stworzyć z nich bazę do większego badania, mogącego dać odpowiedź na pytanie, czy ludzie są w stanie przeczuć nadchodzące zdarzenia, zwłaszcza katastrofy.
Pomogła mu w tym gazeta Evening Standard, publikując artykuł o poszukiwaniu tych, którzy „przewidzieli” nieszczęście w Aberfan.
Do owego repozytorium w pierwszym roku wpłynęło 469 doniesień, z których kilka dotyczyło rzeczywistych i znaczących katastrof, jakie zdarzyły się w jakiś czas po doniesieniach. W sumie, podczas 18-miesięcznej pracy Biura, było ich 723, z których tylko 18 uznano za trafione - pochodziły one tylko od 2 respondentów.
Biuro przeczuć, które jednak nie zapobiegło żadnym katastrofom, zakończyło swoją pracę z chwilą śmierci Johna Bakera.
Utworzenie Biura przeczuć wyzwoliło jednak dyskusje w środowisku naukowym – zwłaszcza psychiatrów i psychologów – nad granicami psychiatrii i metodologią badań psychiatrycznych. Zastanawiano się, czy można naukowo wyjaśnić dziwne zbiegi okoliczności, jakie opisują niektórzy ludzie przed katastrofami, przypadki (np. śmierć voodoo) i wizje – czy nie należy ich potraktować matematycznie, zgodnie z rachunkiem prawdopodobieństwa, zamiast doszukiwać się w nich drugiego dna? A może to tylko sprawa fizjologii, działania mózgu? A może filozofii i naszego doświadczania i opisywania świata?
Autor książki przytacza w niej m.in. koncepcje wielkich filozofów na ten temat, niemniej czytelnik zapewne będzie wiedział swoje. Któż bowiem z nas nie miał proroczych snów czy niejasnych przeczuć złych zdarzeń, jakie spotykały albo nas samych, albo najbliższych?
Anna Leszkowska
Biuro przeczuć. Historia psychiatry, który chciał przewidzieć przyszłość, Sam Knight, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2024, wyd. I, s.211, cena 49,90 zł.
- Autor: al
- Odsłon: 2740
Oficyna wydawnicza RYTM wydała niezwykle interesującą książkę Andrzeja Zielińskiego opisującego tajemnice tzw. klątwy Gaudentego – Przekleństwo tronu Piastów.
Autor na jej wstępie przypomina, iż w Kronice polskiej Galla Anonima znajduje się niezwykle tajemniczy zapis głoszący, że wszystkie klęski, jakie spadły na Polskę w 1038 roku spowodowane były tym, iż podobno Gaudenty, brat i następca św. Wojciecha, z nieznanej przyczyny obłożył Polskę klątwą. Rzecz w tym, że Gall Anonim nic więcej na ten temat nie pisze, a i w zagranicznych kronikach Autor nie znalazł zapisów na ten temat; nie ma ich również w polskich kościelnych rocznikach z owych czasów.
Owa klątwa na tyle jednak intryguje historyków, że snują na ten temat różne hipotezy, zwłaszcza że nasze wczesne (ale i późniejsze, jak można wydedukować) państwowe dzieje dają temu powody. Autor zaznacza, iż bez względu na to, czy klątwa została rzucona, czy nie, kogo dotyczyła i kto był jej autorem, losy dynastii piastowskiej w Polsce toczyły się pechowo. Nie było bowiem władcy ani pretendenta do tronu, który nie zostałby dotknięty jakimś nieszczęściem czy niepowodzeniem utrudniającym uzyskanie korony, a jeśli ją już zdobył, to na krótko. Wprawdzie Władysław Łokietek zachował koronę aż na 13 lat, ale w tym okresie utracił połowę państwa.
Przekleństwo tronu Piastów nie jest podręcznikiem historii – podkreśla Andrzej Zieliński. Stanowi tylko próbę ukazania na podstawie polskich i zagranicznych źródeł historycznych losów tych wszystkich Piastów, którzy sięgnęli lub chcieli sięgnąć po polską koronę. Ich niezwykle tragicznych dziejów, pełnych zaskakujących przypadków zdrad i morderstw lub zupełnie niespodziewanych, niczym nieuzasadnionych, decyzji.
Książka Andrzeja Zielińskiego, interesująco wydana, okraszona cytatami, wyróżnieniami określonych treści, rycinami, bibliografią, przejrzysta w lekturze, to przykład znakomitej popularyzacji historii. Napisana barwną, bogatą polszczyzną, z ogromnym poczuciem humoru, skłania do refleksji nie tylko nad naszymi dziejami i władcami w przeszłości, ale i obecnymi, gdyż pewne wątki z okresu piastowskiego jak ulał pasują do sytuacji obecnej. W takich książkach, jak w lustrze, widzimy nie tylko historię otaczającego nas świata, ale przede wszystkim – nas samych, naszą mentalność, sposób postępowania i rozumowania, który, zdaje się, jest od wieków niezmienny.(al)
Przekleństwo tronu Piastów, Andrzej Zieliński, Oficyna wydawnicza RYTM, Warszawa 2013, s. 211, cena 34,65 zł