Nauka i sztuka (el)
- Autor: ANNA LESZKOWSKA
- Odsłon: 3254
Do 15 stycznia 2012 w warszawskim Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski można oglądać wystawę prac znanej amerykańskiej artystki Kary Walker.
Wystawa Kary Walker jest pierwszą w Polsce prezentacją twórczości tej jednej z najbardziej znanych współczesnych artystek amerykańskich. Kara Walker porusza w swoich pracach trudny temat historii Afroamerykanów w Stanach Zjednoczonych. Odnosi się do kwestii tożsamości rasowej, władzy, seksualności i przede wszystkim wykluczenia społecznego, które mimo historycznego charakteru wciąż rezonują we współczesnym społeczeństwie. Kara Walker opowiada historie z czasów niewolnictwa, inspirując się formą teatru cieni – jej prace przybierają formę obrazów, rysunków, animacji, świetlnych wideoinstalacji i monumentalnych sylwetowych wycinanek. Kara Walker mówi o przemocy i rasizmie w sposób zabawny i przerażający, elegancki i drastyczny zarazem, a jej prace zawsze przykuwają uwagę widza.
Na wystawie Kary Walker, oprócz wielkoformatowej intalacji Darkytown Rebellion (2001), klasycznej dla jej twórczości swoistej wycinanki nawiązującej do teatru cieni, prezentowanych jest pięć z ogólem wszystkich sześciu filmów wideo zrealizowanych przez artystkę, którymi są: „Fall Frum Grace, Miss Pipi's Blue Tale” (2011), „Six Miles from Springfield on the Franklin Road” (2009), „...calling to me from the angry surface of some grey and threatening sea” (2007), „8 Possible Beginnings or: The Creation of African-America, a Moving Picture by Kara E. Walker” (2005), „Testimony: Narrative of a Negress Burdened by Good Intention” (2004).
Wystawa Kary Walker w CSW Zamek Ujazdowski jest również pretekstem do podjęcia debaty na temat obecności tematów seksualności i przemocy w polskim życiu społecznym; dyskusji o rasizmie i wykluczeniu społecznym. Prace Kary Walker to rodzaj sprawdzianu z tolerancji dla każdego kraju, w którym pokazywana jest twórczość artystki.
W 1997 prace Kary Walker znalazły się na Biennale Whitney Museum w Nowym Jorku, a w 2009 na Biennale Sztuki w Wenecji. W wieku 27 lat została najmłodszą stypendystką Fundacji MacArthura. W 2002 reprezentowała Stany Zjednoczone na Biennale w Sao Paulo. Jej prace znajdują się w kolekcjach największych muzeów: Solomon R. Guggenheim Museum, Museum of Modern Art w Nowym Jorku, Tate Gallery w Londynie, Centro Nazionale per le Arti Contemporanee w Rzymie, Deutsche Bank we Frankfurcie. W 2007 można było zobaczyć jej retrospektywną wystawę zorganizowaną przez Walker Art Centre Kara Walker: My Complement, My Oppressor, My Enemy, My Love, prezentowaną później w Whitney Museum of American Art.
Kara Walker (ur. 1969 w Stockton, Kalifornia) obecnie mieszka i pracuje w Nowym Yorku, jest profesorem na Columbia University.
- Autor: ANNA LESZKOWSKA
- Odsłon: 2253
Przesąd w teatrze, zwłaszcza w teatrze operowym ma ciągle racje bytu. Operą, która uchodzi za najbardziej pechową dla realizatorów, a zwłaszcza wykonawców jest „Dama Pikowa” Czajkowskiego. Od lat z jej wystawieniami wiąże się bowiem takie wypadki jak zmianę dyrekcji teatru, śmierć, czy chorobę wykonawców. Dlatego dyrektorzy teatrów operowych rzadko ryzykują wystawienie tego tytułu, choć z powodów czysto artystycznych jak najbardziej zasługuje on na pokazanie publiczności.
Dyrekcja łódzkiego Teatru Wielkiego nie uległa przesądom wystawiając „Damę Pikową”, choć pierwsza premiera nie należała do najbardziej udanych pod względem wokalnym.
Pierwowzorem literackim opery „Dama Pikowa” jest krótkie opowiadanie Puszkina pod tym samym tytułem, dostosowane do potrzeb muzyki przez brata kompozytora, Modesta Czajkowskiego. Jest to historia fantastyczno -realistyczna opowiedziana w formie ballady z okresu panowania carycy Katarzyny II ( w pierwowzorze literackim - z 1833r.). W postaci starej hrabiny (owej symbolicznej Damy Pik) poeta sportretowa l Natalię Golicyn, znaną z bujnego życia w Paryżu, gdzie mieszkała będąc młodą, znaną jako la Venus moscovite. Jej wnuk opowiadał Puszkinowi, że po pewnej większej przegranej w karty przyszedł on do babki z prośbą o pieniądze. Ale ta odmówiła jego prośbie, w zamian ...radząc postawić na trzy karty, które podobno wskazał jej w Paryżu hrabia Saint - Germain. Wnuk jej posłuchał i odegrał się. Tyle w poezji Puszkina. W libretcie Czajkowskiego zakończenie jest mniej optymistyczne, ba, ironiczne, drwiące, ale i pokazujące obsesje i namiętności właściwe bohaterom Dostojewskiego.
Dotyczy to zwłaszcza dwóch głównych postaci opery: starej hrabiny, która o tych namiętnościach tylko wspomina (we francuskiej pieśni - cytacie z opery „Ryszard Lwie Serce” A.M.Gretry’ego) oraz zdeterminowanego Hermana, gotowego popełnić zbrodnię w celu wydarcia tajemnicy. Gra między tą parą jest osnową dramatu, decyduje o psychologicznej głębi dzieła, nadaje mu tragizmu i fatalizmu. Ale stanowi też wyzwanie dla reżysera, ograniczonego wymaganiami gatunku scenicznego. Przedstawienie bowiem stanu duszy, emocji, uwikłań postaci bogatych psychologicznie wymaga dobrego aktorstwa wykonawców. A z tym u śpiewaków operowych jest różnie, co było widać na łódzkiej premierze. Nie mówiąc o kłopotach wokalnych odtwórcy głównej roli - Włodzimierza Ignatenko. Znakomicie wypadła jedynie Agnieszka Zwierko-Wiercioch w roli Hrabiny, która stworzyła kreacje godna tej opery oraz Bogusław Zalasiński w partii Tomskiego.
Niestety, kreacjom śpiewaków nie pomagała orkiestra prowadzona przez Andrzeja Straszyńskiego, zbyt indywidualistycznie traktująca swoja rolę w operze. Nie poprawiła też odbioru dzieła scenografia Joanny Plakiewicz - oszczędna nie tylko w zamyśle, ale i wykonaniu. Zwłaszcza kostiumów, w których widać wyraźnie niedoświadczenie młodej scenografki, nie umiejącej dopasować formy do tworzywa. W rezultacie kostiumy wyglądają tandetnie, co kłóci się z treścią dzieła. Podobnym niedopasowaniem jest wprowadzenie na scenę symbolu carycy Katarzyny II - rodem z oper Mozarta wystawianych w Warszawskiej Operze Kameralnej. Razi także tandetnością reżyserską i scenograficzną scena baletowa podczas balu w akcie II. A liczne „dziury”, przerwy między scenami, odsłonami powodują, że akcja się rwie.
Po takich wrażeniach trudno zatem jednoznacznie ocenić: szczęśliwe to przedstawienie, czy nie? Wszak nikomu i nic się złego nie stało, ale... Duch „Pikowej Damy” nie dał za wygraną, skoro nie osiągnięto najwyższego celu: wzruszenia publiczności tą niesamowitą opowieścią.
Anna Leszkowska
11.04.98.
premiera:4.04.98.
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 363
W Miejskiej Galerii Sztuki w Częstochowie (Galeria Zwiastun) do 26.05.24 trwa wystawa malarstwa Katarzyny Kołacz pn. Listy.
Jeden z obrazów Katarzyny Kołacz prezentowany na wystawie nosi tytuł „Subtelność”. Właśnie subtelność wydaje się cechą dystynktywną, która odnosić się może do większości jej prac, jak i sposobu bycia i tworzenia samej autorki. Dla Katarzyny Kołacz sztuka jest swoistym przesłaniem dla odbiorców, tytułowymi listami, w których artystka chce przekazać swój zachwyt nad światem i swoje przekonanie, że przez sztukę zdoła uchronić go przed złem.
Oto co mówi o swojej twórczości Artystka:
Odczucia można wyrazić nadając im kształt w kolorze w relacji ze sobą i światem zewnętrznym.
Obrazy są częścią z głębi mnie.
Porusza mnie bezbronność i zależność oraz tęsknię za światem bez cierpienia.
Katarzyna Kołacz posługuje się techniką własną, wymagającą wiele skupienia i precyzji, która nawiązuje do impresjonizmu. Nazywa ją „autorskim pointylizmem”. Inspiracje czerpie z przyrody, tworząc obrazy wypełnione światłem, powietrzem i mieniącymi się barwami.
***
Katarzyna Kołacz urodziła się w 1979 w Myszkowie. Absolwentka Liceum Plastycznego im. Jacka Malczewskiego w Częstochowie, obecnie słuchaczka II roku na Wydziale Sztuki, kierunek malarstwo na Uniwersytecie Jana Długosza w Częstochowie. Maluje w zaciszu, choć coraz częściej prezentuje swoje prace na wystawach indywidualnych lub zbiorowych.
Za: https://galeria.czest.pl/project/katarzyna-kolacz-listy/
- Autor: ANNA LESZKOWSKA
- Odsłon: 3243
Od 15 listopada 2011 do 8 stycznia 2012 w Gmachu Głównym Muzeum Narodowego w Krakowie można obejrzeć wystawę prac Katarzyny Kozyry ze zbiorów warszawskich.
Znajdą się na niej m.in. Łaźnia i Łaźnia męska, Więzy krwi, Święto Wiosny, Casting oraz wybrane filmy z cyklu W sztuce marzenia stają się rzeczywistością .
Nazwisko Kozyry stało się symbolem sztuki krytycznej, współczesności, ale też synonimem skandalu i niezrozumienia. Piramida zwierząt wprowadziła sztukę współczesną na główne sceny debaty publicznej, kiedy za sprawą medialnych manipulacji rozgorzała ogólnopolska dyskusja (z udziałem nie tylko krytyków, ale też przedstawicieli różnych środowisk) wokół pracy dyplomowej młodej artystki z pracowni Grzegorza Kowalskiego. Publiczność bądź to bezpośrednio (jako widzowie), bądź pośrednio (za sprawą mediów) od początku została wciągnięta w sferę dzieła i zarazem życia artystki. Są to bowiem w jej przypadku obszary nierozerwalnie ze sobą połączone.
Katarzyna Kozyra, rocznik 1963, mieszka w Berlinie i Warszawie. Jest rzeźbiarką, autorką wideoinstalacji, filmów, performansów. Studiowała na Wydziale Rzeźby w Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. W swych pracach porusza najbardziej istotne problemy ludzkiego istnienia: tożsamości, przemijania i śmierci. Porusza się w obszarze kulturowych tabu związanych z cielesnością człowieka oraz stereotypów i zachowań zakodowanych w życiu społecznym. W każdej ze swych prac narusza je, wystawiając się na krytykę publiczności. Jej wideoinstalacja Łaźnia męska otrzymała honorowe wyróżnienie na 48. Międzynarodowej Wystawie Sztuki w Wenecji (1999).