Nauka i sztuka (el)
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 6414
Portret oznacza wizerunek osoby, bądź grupy osób. Można go przedstawić w malarstwie, rzeźbie, grafice, lub fotografii. Zazwyczaj kojarzony jest z wizerunkiem twarzy, albo popiersiem.
W ciągu wieków portret ewoluował zgodnie z panującymi tendencjami w ikonografii. Przybierał zarówno formy sztuki monumentalnej, jak i był prezentowany w skali miniaturowej. Nie pominął go żaden z wielkich stylów sztuki.
Pierwsze portrety pojawiły się w starożytności. Były wizerunkami bóstw, władców, a także dostojników państwowych. Artyści w Egipcie, czy na Wschodzie nie mieli zwyczaju podpisywać swych dzieł. Grecy częściowo zmienili ten obyczaj. Przynajmniej na tyle, ze dziś, po 25 wiekach, możemy przypuszczać, że słynne popiersie Peryklesa wyszło spod dłuta Kresilasa, chociaż znamy je tylko z rzymskiej kopii. O rzymskich portrecistach również niewiele możemy powiedzieć, choć do naszych czasów dotrwała cała plejada popiersi cesarzy i rzymskich mężów stanu. Podobnie rzecz wyglądała w średniowieczu.
Portret późnogotycki
W XV wieku sytuacja ulega zmianie. Wielkie zamówienia rzeźbiarskie i malarskie sprawiają, że ich autorzy wychodzą z cienia. Wit Stwosz w czasie pracy nad Ołtarzem Mariackim używa prawdziwych modeli do wykonywanych postaci. Tak więc jego Matka Boska, czy św. Józef, choć wyobrażają postacie ewangeliczne, mają rysy ówczesnych mieszkańców Krakowa.
Na zachodzie Europy zaczynają pojawiać się pierwsze wielkie nazwiska: Jan van Eyck, Rogier van der Weyden, czy Hans Memling.
Van Eyck, najstarszy z całej trójki, podejmuje pracę na dworze Filipa Dobrego, jako nadworny malarz. Wykonuje na zamówienia dzieła religijne, ale wykonuje również śmiałe portrety realistyczne. Spod jego pędzla wychodzą takie dzieła, jak Portret małżonków Arnolfinich, Portret żony, Portret kardynała Niccolò Albergatiego, czy Madonna kanclerza Rolina. Wpływ sztuki gotyckiej jest jeszcze wyraźny- wydłużone sylwetki, skromne spojrzenia, twarze spokojne, jakby skupione, niejednokrotnie ręce złożone do modlitwy. Kobieta w Portrecie małżonków jest brzemienna, co wnosi pewien element doczesnego życia uduchowionej pary.
Van der Weyden zaczynał swoją wielką karierę jako malarz miasta Brukseli, dla którego wykonywał głównie obrazy ołtarzowe, ale nie unikał też portretowania świętych postaci. W tryptyku Siedem sakramentów Maria płacze, co autor ukazał poprzez namalowanie błyszczących łez. W Zwiastowaniu i Pokłonie Trzech Króli twarze postaci tracą spokojny wyraz na rzecz ekspresji. Artysta stara się dokładnie oddać rysy postaci, a za pomocą gry światłocienia ukazać ich wewnętrzne napięcie.
Do perfekcji doprowadził studium twarzy, co doskonale widać na Portrecie Filipa de Croya, stąd często bywa uważany za największego portrecistę swojej epoki.
Memling, najmłodszy z późnogotyckich mistrzów, również podejmował tematykę religijną, a swoje postacie malował, jakby z natury. W jego dziełach widoczny jest wpływ van der Weydena i wiele wskazuje na to, że w młodości był jego uczniem. Portrety Memlinga cechuje jednak większa statyka, która przy zastosowaniu miękkiego modelunku rysów, nadaje im łagodny wyraz.
Obok artystów niderlandzkich, portret późnogotycki uprawiali malarze francuscy - Jean Fouquet i Jean Perréal. Pierwszy stworzył serię portretów królewskich, m.in. Karola VII i Ludwika XI, utrzymanych w duchu epoki. Drugi specjalizował się w projektach portretów nagrobnych, chociaż uprawiał również sztukę sakralną.
Portrety renesansowe
W tym czasie, gdy w Europie Zachodniej święci triumfy sztuka późnogotycka, we Włoszech rodzi się nowy prąd umysłowy, który znajduje swoje odbicie w sztuce. Modne stają się popiersia zarówno postaci mitologicznych, jak i rzeczywistych, utrzymane w klasycznych kanonach piękna.
Wszechstronnym malarzem i teoretykiem sztuki tych czasów był artysta nadworny książąt włoskich Piero della Francesca. Obok obrazów religijnych malował portrety, z których sławę zdobył podwójny portret Federica da Montefeltro i Battisty Sforzy. Obaj dostojnicy mają surowe oblicza, a ich rysy przywodzą na myśl starożytnych rzymskich mężów stanu. Monumentalność postaci podkreśla również prostota ich ubiorów, choć dominuje w nich purpura, kolor należny władcom. Z kolei Portret panny młodej cechuje dostojeństwo przynależne młodej kobiecie, świadomej powagi małżeństwa.
Drugim wielkim malarzem wczesnorenesansowym był Antonio Pisano (zwany Pisanello), także medalier. Podobnie jak inni, pracował na różnych dworach książęcych, choć wykonywał również zamówienia innych władców europejskich. Do najlepszych portretów malarskich Pisanella należy portret księżniczki d’Este, a z medali - popiersie władcy bizantyjskiego Jana VIII Paleologa. Oba dzieła różnią się kompozycją i cechami postaci. Księżniczka jest wyniosła, choć nie pozbawiona wdzięku. Władca jest wyniosły i zamyślony, jakby przeczuwał, że jego wielkie niegdyś cesarstwo już za kilkanaście lat ulegnie Turkom osmańskim.
Obok niego sławę zdobył Antonello da Messina, autor m.in. Portretu kondotiera. Trudno powiedzieć, kogo owa pełna surowości i wyniosłego okrucieństwa twarz miała przedstawiać. Wydaje się bowiem bardzo realistyczna.
W drugiej połowie XV wieku jako mistrz portretu zasłynął Sandro Botticelli, jeden z twórców fresków w Kaplicy Sykstyńskiej. Początkowo tworzył zgodnie z założeniami szkoły florenckiej obrazy nacechowane spokojem i chłodnym kolorytem. Z tego okresu pochodzi Portret młodego mężczyzny. Później, pod wpływem kazań fanatycznego mnicha Girolamo Savonaroli, zaczął malować pełne ekspresji obrazy religijne, co uwidoczniło się w twarzach prezentowanych postaci. Obok Botticellego wspaniałe portrety malował Giovani Bellini. Jego Portret doży Loredano cechuje spokój i dostojeństwo, a ciemne tło sprawia, ze obraz wzbudza liryczny nastrój.
Wiek XVI uznawany jest za najważniejszy okres odrodzenia. Wielcy malarze pojawiają się w całej Europie zachodniej i południowej. W Italii w pierwszej połowie stulecia sławę zdobywają artyści na wskroś uniwersalni, jak Leonardo da Vinci, Rafael Santi, Tiziano Vecellio (Tycjan) i Michelangelo Bounarroti (Michał Anioł).
Z tej czwórki jako największy mistrz portretu zasłynął Leonardo. W latach 1503-6 namalował bodaj najsłynniejszy portret świata Mona Lisę, zwaną również La Giocondą, jako że modelką jego była florencka patrycjuszka Mona Lisa del Gioconda. Po dziś dzień uczeni głowią się nad tym, cóż oznacza tajemniczy półuśmiech na twarzy młodej kobiety.
Innym znanym portretem artysty była Dama z łasicą. Jednak nazbyt spokojne rysy młodej damy nie przyniosły obrazowi takiej sławy, jak Mona Lisa.
Leonardo da Vinci, jako uważny obserwator, stworzył w licznych rysunkach prawdziwe studium ludzkich twarzy, które rysował z anatomiczną precyzją. Pod koniec życia uwiecznił nawet siebie w Autoportrecie przedstawiającym sędziwego starca, z siwą brodą i długimi włosami, wpatrzonego w nieodgadnioną przyszłość.
Drugi z wielkich mistrzów epoki Rafael Santi specjalizował się w portretowaniu madonn. Nie „zaniedbał” również portretu realistycznego. Na jednym z nich uwiecznił sędziwego papieża Juliusza II, znanego opiekuna artystów.
Michał Anioł najchętniej tworzył całe postacie. Spod jego dłuta wyszedł Mojżesz przedstawiony w iście biblijnej konwencji, jako potężny starzec z długą brodą oraz piękny młodzieniec Dawid, o szlachetnych rysach greckiego efeba.
Obok nich pracowali mniej znani, ale nie mniej zasłużeni dla portretu artyści, jak Petrus Christus, czy Robert Campin portretujący młode kobiety oraz niezrównani mistrzowie niemieccy, wnikliwi obserwatorzy ludzkiej natury - Albrecht Dürer i Matthias Grünewald. Twarze malowane przez Dürera pozbawione są jakichkolwiek upiększeń, nawet wówczas, gdy przedstawiał bliskie osoby, jak własną matkę. Jedynie autoportretowi artysta nadał szlachetne rysy, jakby chcąc samego siebie przekonać o szlachetności swej duszy. Portret Matki Hansa Scheitza sporządzony przez Grünewalda ukazuje boleściwe oblicze starej kobiety, której rozpacz podkreśla grymas ust i przymknięte powieki. W dziele tym widać jeszcze wyraźny wpływ późnego gotyku.
Realistyczny portret typu dworskiego reprezentował z kolei Hans Holbein młodszy, niemiecki malarz i grafik, który w 1536 roku został nadwornym malarzem Henryka VIII. Spod jego pędzla wyszedł najsłynniejszy i w pełni realistyczny portret tego władcy. Monarcha jest otyły, zgodnie zresztą z opisem ówczesnych kronikarzy. Czarna broda i pewien wyraz okrucieństwa nadają jego twarzy perwersyjną zmysłowość, a bogaty strój zdradza umiłowanie przepychu i próżność.
W nieco późniejszym czasie portrety dworskie tworzył Tycjan, który był nadwornym malarzem cesarza Karola V. Również i on pozostawił portret swego protektora, tyle, że w odróżnieniu od Holbeina, jego władca nosi skromny czarny ubiór, a w jego oczach widać melancholię.
Mistrzowie baroku
Portret barokowy wyrósł zarówno z klasycznego portretu renesansowego, jak i ze skłonnego do przesady manieryzmu. Nawrócony na katolicyzm El Greco uległ pokusie malowania uduchowionych świętych o mocno wydłużonych proporcjach ciała i twarzy. Tę manierę widać też w portretach osób żyjących, jakie malował, np. kardynała Don Fernanda Nino de Guevary, wielkiego inkwizytora Hiszpanii. Wąska twarz, uważne spojrzenie i okulary nadają jego twarzy surowy, ale sprawiedliwy wyraz.
Artyści baroku stworzyli różne odmiany portretu. Portret dworski, mieszczański, a nawet fantastyczny, opiewający postacie mitologiczne. Diego Rodriguez de Silva y Velázquez wyrósł z tradycji renesansowej, dlatego jego portret Filipa VI jest jeszcze bardzo stonowany. Papież Innocenty X również został ujęty w konwencji realistycznej, ale Idiota Corii, z głupkowatym uśmiechem, odarty z wszelkiego piękna, należy już do baroku. Żywy portret Demokryta Jusepe’a de Ribery zrywa zupełnie z tradycją renesansu. Grecki mędrzec przedstawiony jest jako wesoły starzec. Na jego pomarszczonej twarzy gości uśmiech, mówiący, że filozof zrozumiał naturę świata i jest z nim pogodzony.
Największą sławę w epoce baroku zdobyli w dziedzinie portretu malarze flamandzcy. Galerię postaci otwiera Peter Paul Rubens. Tworzył zarówno męskie portrety reprezentacyjne, jak i wizerunki kobiet o obfitych kształtach i pięknych, delikatnych twarzach. Widać to nawet na portrecie żony artysty, Heleny Fourment. Zaokrąglone rysy nadawał również studium głów, które chętnie rysował, zgłębiając naturę ludzką.
Anton van Dyck chętnie malował portrety w stylu mieszczańskim. W Portrecie Petera Snayersa, malarza, ukazał dumne oblicze artysty, któremu podkręcony wąs i zimne spojrzenie nadały nieco butny wyraz. Z portretów dworskich artysty najbardziej znany jest Portret króla Karola I, przedstawiony wraz ze służącym, w czasie postoju na przejażdżce. Władca jest majestatyczny i wyniosły. Mistrzami psychologii postaci okazali się Rembrandt Harmenszoon van Rijn i Frans Hals. Rembrandt malował przede wszystkim mieszczan, ukazując ich twarze realistycznie, co budziło niekiedy sprzeciw zamawiających dzieło. Kiedy przedstawił starszych cechu sukienników, sponsorzy uznali, że ich zbiorowy portret jest w złym smaku.
Klasycyzm i romantyzm
Portret klasycystyczny przejął wiele cech portretu renesansowego. Cechowała go jeszcze większa statyka postaci i spokój. Nie było miejsca na brzydotę, wszystko musiało polegać żelaznym kanonom idealnego piękna. Portret pani Récamier Jacquesa Louisa Davida przedstawia damę w półleżącej pozycji na sofie w stroju przypominającym rzymską szatę. Jej twarz ma ładne, regularne rysy, ale nie wyraża żadnych uczuć. Znacznie więcej wyraża portret Handlarki warzyw, choć i z jej oczu nie emanuje żadne silniejsze uczucie. Nawet Śmierć Marata ukazuje zmarłego rewolucjonistę ze spokojnym, niemal woskowym obliczem zwróconym do widza.
W podobny sposób maluje Jean-Auguste-Dminique Ingres. Jego rysunek Paganiniego w ogóle nie przywodzi na myśl wirtuoza znanego z demonicznej wręcz brzydoty. Ukazuje spokojnego młodzieńca o nieco szczupłej twarzy, tchnącej spokojem.
W ten sam sposób malują Fiodor Rokotow w Rosji, czy Thomas Gainsborough w Anglii. W podobnym stylu powstają popiersia.
Francisco Goya y Luciences był artystą przełomu. Początkowo pracował jako malarz nadworny na madryckim dworze. Tworzył wówczas niezapomniane portrety rodziny królewskiej, zarówno indywidualne, jak zbiorowe. Ok. 1800 namalował słynny obraz Rodzina króla hiszpańskiego Karola IV, w którym zerwał z klasycystycznym dostojeństwem i ukazał jej ludzkie oblicze. Do pewnego stopnia był prekursorem romantyzmu. W znacznym stopniu oddziałał na Francuza Eugéne’a Delacroix’a. Paganini w wydaniu tego francuskiego malarza jest rzeczywiście brzydki, a jego demoniczna blada twarz jest jeszcze bardziej wyeksponowana wskutek ciemnego tła, w które wtopiona jest jego czarna sylwetka. Portret Chopina ukazujący twarz spokojnego, nieco smutnego kompozytora również jest utrzymany w ciemnej tonacji.
Sztuka portretowa w Polsce
Od końca XVI wieku w Polsce rozwijał się portret trumienny. Na temat jego twórców niewiele jednak można powiedzieć. Dopiero czasy stanisławowskie przyciągnęły do Warszawy takie znakomitości jak Marcello Bacciarelli, który namalował Portret króla Stanisława Augusta w stroju koronacyjnym w konwencji klasycystycznej. W tym duchu malował również Antoni Brodowski, który uwiecznił na płótnie Juliana Ursyna Niemcewicza, księcia Józefa Poniatowskiego i wiele innych znanych postaci. Malował również członków swojej rodziny. Po dziś dzień w Warszawskim Muzeum Narodowym można podziwiać Portret własny artysty oraz portret jego brata. Obok Brodowskiego pewną sławę zdobył Franciszek Lampi, który chętnie malował panie o nieco melancholijnym spojrzeniu.
W epoce romantycznej portretowane postacie nabrały nieco żywszego kolorytu. Wojciech Korneli Stattler namalował swój autoportret w 1828 roku w stylu przypominającym dzieła Delacroix’a - na bardzo ciemnym tle uduchowiona twarz artysty. Piotr Michałowski chętnie portretował chłopów, nadając ich twarzom wyraz zadumy, a Henryk Rodakowski, działający w drugiej połowie stulecia, powrócił do realizmu. Jego portrety siostry, matki, czy generała Henryka Dębińskiego nie mają w sobie nic z romantycznych uniesień. Po klęsce powstania styczniowego pojawiły się w sztuce polskiej portrety klasycyzujące. W takim duchu utrzymany jest Portret Marii Pusłowskiej pędzla Jana Matejki oraz poczet polskich władców. W tym samym czasie jako portreciści zasłynęli Maurycy Gottlieb i Witold Pruszkowski, którzy trzymali się konwencji realistycznej.
Nowe tendencje
W XX wieku ścierały się w sztuce portretowej dwie tendencje. Z jednej strony obecny był realizm. Z drugiej, funkcjonował ekspresjonizm i impresjonizm oraz pojawiały się nowe style, jak fowizm, kubizm, abstrakcjonizm, czy cały nurt sztuki awangardowej. Reprezentanci każdego z nich eksperymentowali z portretem, ukazując coraz bardziej zdeformowane twarze i postacie. Portret psychologiczny skończył się właściwie w wieku XIX, choć pewnych jego cech nie można odmówić ekspresjonistom jak Edward Munch, czy impresjonistom takim, jak Henri de Toulouse-Lautrec. Jego portret kobiety-klauna ukazuje dziewczynę w dość bezpruderyjnej pozie, z wyzywającym spojrzeniem, ale o psychologicznym kontekście świadczy bardziej ogólna atmosfera obrazu, a nie sama twarz.
Pablo Picasso wprowadził w swoich portretach figury geometryczne, a Salvador Dali nadał im monstrualne rysy.
Można powiedzieć, ze wraz z wprowadzeniem fotografii, a następnie technik komputerowych, zanikła potrzeba portretowania zgodnie z zasadami realizmu. W zasadzie utrzymuje się jeszcze ona wśród artystów pracujących na zamówienie dla tych, którzy chcą mieć swój wizerunek w postaci obrazu, czy rzeźby.
Leszek Stundis
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1172
Do 28.01.18 w Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie można oglądać wystawę "Mistrzowie Szkoły Paryskiej z kolekcji Żerlicynów i Żarskich".
Lata dwudzieste XX wieku to czas osłabnięcia awangardowych kierunków w sztuce nowoczesnej. Powstające przed pierwszą wojną nowe "izmy" wypalają się, ale ich zdobycze na stałe wchodzą do malarskiego repertuaru licznych artystów. Powrót do sztuki sprzed Moneta, Cézanne'a, Picassa jest już niemożliwy i nieuzasadniony. Na intensywności i tempie zyskuje zaś surrealizm, ale ten obejmuje również dziedziny pozamalarskie i nieco wymyka się owej prostej definicji "izmów", odnoszących się do malarstwa przede wszystkim.
Zresztą surrealistyczne teoria i praktyka nie znajdą właściwie oddźwięku w poszukiwaniach artystów z kręgu École. Picasso w 1921 roku rozpoczyna niezwykle brzemienny w artystyczne następstwa okres powrotu do śródziemnomorskiego klasycyzmu spod znaku szeroko pojmowanego antyku.
Zatem nie ma dominującej tendencji, można rzec - wszystko wolno. Pojawiają się więc najróżniejsze stylowe, techniczne, egzystencjalne i wyrazowe mieszanki malarskie. Wszyscy w tym gąszczu możliwości, często sobie przeciwstawnych, odnajdywać będą własną dykcję; te poszukiwania były dość powszechne i wzbogacające dla malarskich języków czy dialektów.
Chyba bez ryzyka większej pomyłki można przyjąć, że najpowszechniejsze były tendencje realistyczne, zazwyczaj ożywiane postimpresjonistyczną paletą barwną. Znaczenie miały również inne zdobycze nowoczesności - fowizm, ekspresjonizm, kubizm. Jednak z drugiej strony skłonności tradycjonalistyczne, odwołujące się choćby do malarskiego dziedzictwa włoskiego renesansu, w szczególności quattrocenta, też były silne.
Taki rozmalowany, swobodny śródziemnomorski realizm przyciągał największe rzesze malarskich adeptów z Europy Środkowej i Wschodniej. Dla nowo przybywających adeptów Paryża, nie mniej ważne były dokonania nieco starszych kolegów, także tych, którzy zwyczajnie przybyli nad Sekwanę nieco wcześniej. Często to właśnie ich poszukiwania były najważniejszym drogowskazem dla odnalezienia własnych dróg.
Bogusław Deptuła
Więcej - www.pgs
- Autor: ANNA LESZKOWSKA
- Odsłon: 2217
W krakowskiej Galerii MCK od 10 października 2014 do 8 marca 2015 można będzie oglądać wystawę pn. Mit Galicji.
Mityczna kraina, marka, za pomocą której można sprzedać wszystko, czy spichlerz Austrii i miejsce naznaczone traumą Holocaustu. Każdy ma inne wyobrażenia na temat Galicji. Wystawa pozwala skonfrontować je z faktami historycznymi i perspektywą uwikłanych w tę historię narodów.
O Galicji uczy się już w szkole, kojarząc ją przede wszystkim z zaborem austriackim. Słyszy się o niej w kontekście turystycznym. Galicyjskość, jako synonim dobrego smaku, podkreśla się nawet mówiąc o produktach spożywczych. Mało kto jednak umie określić ramy historyczne, geograficzne czy etniczne Galicji oraz wskazać źródła związanych z nią mitów. Dzieje się tak przez nakładanie się na siebie czterech perspektyw narodowych: polskiej, ukraińskiej, żydowskiej i austriackiej.
Krakowska wystawa „Mit Galicji” to próba przyjrzenia się każdej z nich z osobna, przy uwzględnieniu całego kontekstu historycznego, gospodarczego i kulturowego. To obraz tego, jak mit Galicji funkcjonuje w powszechnej świadomości, kulturze, życiu społecznym i politycznym Polski, Ukrainy i Austrii.
Wystawa ukazuje Galicję jako krainę paradoksów. Z jednej strony, była ona przestrzenią rozwoju narodowych tożsamości i kultur, z drugiej - odrębność etniczna grup zamkniętych w sztucznie utworzonych granicach prowadziła do licznych napięć. Najbiedniejsza i najbardziej zacofana prowincja monarchii za sprawą kolei żelaznych i złóż ropy naftowej przeżyła skok cywilizacyjny i stała się miejscem narodzin wielu fortun.
Mit Galicji to jedna z największych wystaw prezentowanych w Międzynarodowym Centrum Kultury. Znalazło się na niej 600 eksponatów – dzieł sztuki i artefaktów – dotąd nieeksponowanych w kontekście badań nad Galicją i jej dziedzictwem kulturowym. Wśród nich zobaczymy m.in. prace Tadeusza Kantora i Mirosława Bałki, czy zbiór dzieł z Lwowskiej Galerii Obrazów (z pracami Jacka Malczewskiego, Maurycego Gottlieba czy Włodzimierza Tetmajera), a także obrazy współczesnych malarzy ukraińskich, jak Yurko Koch i Vlodko Kostyrko. Ekspozycję uzupełniają dokumenty historyczne, mapy i przedmioty codziennego użytku.
Wystawa została podzielona na cztery sekcje. Pierwsza wprowadza zwiedzających w temat. Druga przedstawia mit założycielski Galicji, której początki wiążą się z rozbiorem Polski, uwzględniając perspektywy: polską, ukraińską, austriacką i żydowską. Trzecia – „W Królestwie Galicji i Lodomerii” – prezentuje różne aspekty problematyki galicyjskiej lat 1772–1918, od mapowania, przez ekonomię i infrastrukturę, po religię, edukację i kulturę. Istotną częścią tej sekcji jest autonomia, jaką prowincja uzyskała w 1867 roku oraz rozpad Galicji i samego cesarstwa austro-węgierskiego. Czwartą sekcję – „Galicja po Galicji” – poświęcono mitom galicyjskim, zarówno tym ugruntowanym, jak i współczesnym.
Wystawa jest zwieńczeniem czteroletniego projektu badawczego poświęconego wielonarodowemu dziedzictwu historycznemu obszaru Galicji, który Międzynarodowe Centrum Kultury realizowało we współpracy z wiedeńskim Instytut für den Donauraum und Mitteleuropa. Zaangażowani w projekt eksperci tematyki galicyjskiej, historycy, pisarze oraz przedstawiciele instytucji kultury trzech krajów – Austrii, Polski i Ukrainy – prześledzili proces kształtowania się mitu Galicji, jego współczesnej recepcji i znaczenia oraz wspólnie stworzyli scenariusz ekspozycji. Wystawa powstała we współpracy z Wien Museum, gdzie zostanie zaprezentowana w roku 2015.
http://www.mck.krakow.pl/exhibitionPage/o-wystawie-23
- Autor: ANNA LESZKOWSKA
- Odsłon: 2426
W Muzeum Miasta Łodzi do 16 marca można będzie oglądać wystawę Młodopolskie fascynacje. Malarstwo z końca XIX i pierwszej połowy XX wieku.
Muzeum Miasta Łodzi przygotowało kolejną prezentację polskiej przedstawiającej sztuki przedwojennej ze zbiorów prywatnych, dopowiadającą ofertę Galerii Mistrzów Polskich. Właścicielem 66 wypożyczonych prac jest, pragnący zachować anonimowość, łódzki kolekcjoner, który od kilkunastu lat gromadzi malarstwo wpisujące się w okres Młodej Polski, jego ulubionej epoki.
Na wystawie pokazano pogrupowane tematycznie pejzaże, portrety, martwe natury, sceny rodzajowe, mitologiczne i symboliczne autorstwa 39 mistrzów polskiej sztuki przedwojennej, w różny sposób związanych z młodopolskim modernizmem.
Obok czołowych reprezentantów tej epoki, m.in.: Jacka Malczewskiego, Józefa Mehoffera, Ferdynanda Ruszczyca, Teodora Axentowicza, Juliana Fałata, Włodzimierza Przerwy-Tetmajera, Edwarda Okunia, Jana Stanisławskiego, Władysława Podkowińskiego, Henryka Szczyglińskiego (jedyny łodzianin w tym gronie), Wojciecha Weissa czy Leona Wyczółkowskiego na wystawie reprezentowani są też twórcy działający na pograniczach rodzimego modernizmu, związani z nim okresowo lub jego epigoni, tacy jak: Vlastimil Hofmann, Alfons Karpiński, Józef Czajkowski, Iwan Trusz, Bronisława Rychter-Janowska czy Zbigniew Pronaszko.
Nie zabrakło też dzieł artystów wyrastających ponad młodopolski modernizm, którzy na jego bazie wypracowali własny, oryginalny styl i odnieśli sukces ponadlokalny: Olgi Boznańskiej, Józefa Pankiewicza, Tadeusza Makowskiego czy Władysława Ślewińskiego. Ich malarskie propozycje, w większości prezentowane publicznie po raz pierwszy (poszczególne prace właściciel wypożyczał na wystawy polskim muzeom, ale zbiór jako jednolita całość pokazany został publicznie po raz pierwszy), dają obraz Młodej Polski jako epoki wielowątkowej i wszechstronnej tematycznie oraz stylistycznie, epoki wciąż kryjącej zagadki i tajemnice, wciąż oddziałującej na polską sztukę i wciąż fascynującej współczesnych kolekcjonerów.
Dodatkową wartością ekspozycji jest jej premierowy charakter - zgromadzone obrazy, dekoracyjnie oprawione, w większości prezentowane są publicznie po raz pierwszy (poszczególne dzieła były wypożyczane na wystawy polskim muzeom, najczęściej na monograficzne ekspozycje) i to w rodzinnym mieście ich właściciela.
Wystawie towarzyszy katalog z biogramami artystów, którzy odegrali ważną rolę w rozwoju młodopolskiego modernizmu – w kontekście prac z łódzkiej kolekcji.
Więcej - http://www.muzeum-lodz.pl/pl/muzeum/wystawy/wystawy-czasowe/500-modopolskie-fascynacje-malarstwo-z-koca-xix-i-pierwszej-poowy-xx-wieku-z-kolekcji-prywatnej