Nauka i sztuka (el)
- Autor: ANNA LESZKOWSKA
- Odsłon: 4332
Czy polska uczona, jedyna w historii podwójna noblistka Maria Skłodowska-Curie, która współpracowała m.in z Ernestem Rutherfordem (potwierdził istnienie jądra atomowego), Maxa Planca (dał początek mechanice kwantowej) czy Alberta Einsteina (autora teorii względności) może być bohaterką opery? Okazuje się, że tak, ale po kolei.

Międzynarodowy Rok Chemii ma również na celu podkreślenie wkładu kobiet w naukę oraz znaczenia międzynarodowej współpracy naukowej. W tym roku obchodzimy setną rocznicę przyznania Marii Skłodowskiej-Curie Nagrody Nobla w dziedzinie chemii oraz setną rocznicę utworzenia Międzynarodowego Zrzeszenia Towarzystw Chemicznych, prekursora Międzynarodowej Unii Chemii Czystej i Stosowanej. W Polsce Międzynarodowy Rok Chemii zbiegł się z obchodami Roku Marii Skłodowskiej-Curie ogłoszonego przez Sejm, nad którym patronat objął Prezydent RP Bronisław Komorowski.
Maria Skłodowska urodziła się w Warszawie w 1867 roku w rodzinie nauczycielskiej. Kształciła się w gimnazjum dla dziewcząt, które ukończyła otrzymując złoty medal. Po wyjeździe do Paryża w 1891 roku zdała - jako pierwsza kobieta w historii - egzaminy wstępne na wydział fizyki i chemii Sorbony. Tutaj poznała swojego przyszłego męża, Pierre'a Curie, który był doktorantem w laboratorium H. Becquerela. Pierre Curie zarekomendował Marię Skłodowską Becquerelowi, a ten zaproponował jej podjęcie studiów doktorskich pod jego opieką.
Maria Skłodowska, rozpoczęła żmudną pracę rozdzielania rudy uranowej na pojedyncze związki chemiczne i poszukiwanie związku powodującego jej wysoką radioaktywność. Badania te po czterech latach doprowadziły do odkrycia najpierw polonu, następnie dużo bardziej radioaktywnego radu, a także do wyjaśnienia prawdopodobnych przyczyn zjawiska radioaktywności jako efektu rozpadu jąder atomów. W 1903 roku Maria Skłodowska-Curie jako pierwsza kobieta w historii otrzymała stopień doktora fizyki i w tym samym roku małżonkom Curie oraz Becquerelowi za wspólną pracę przyznano Nagrodę Nobla.
19 kwietnia 1906 roku na moście Pont Neuf w Paryżu Pierre został potrącony przez rozszalałego konia, a gdy upadł, koła pędzącego wozu roztrzaskały mu głowę. Maria Skłodowska-Curie straciła towarzysza życia i pracy. Tego samego roku rada wydziałowa postanowiła utrzymać katedrę, stworzoną dla Pierre'a Curie i powierzyła ją Marii Skłodowskiej-Curie. Stała się w ten sposób pierwszą kobietą - profesorem Sorbony. Parę lat później tylko dwóch głosów zabrakło jej do tego, aby stała się jednym z czterdziestu członków Académie Française i jedyną kobietą w tym gronie. Według niektórych ocen, zadziałała seksistowska postawa wobec kobiet i ksenofobiczna postawa wobec cudzoziemców.
Wkrótce po porażce w Akademii ujawniony został skandalizujący romans Marii Skłodowskiej-Curie z fizykiem francuskim Paulem Langevinem. W oczach prasy, zwłaszcza brukowej, była osobą rozbijającą rodzinę Langevinów, w dodatku cudzoziemką starszą od Paula o cztery lata. Nie podobało się też, że była zdeklarowaną ateistką i pochodziła z Polski, która dla większości Francuzów była utożsamiana z bliżej nieokreślonym terytorium pod panowaniem rosyjskiego cara, gdzie znaczny procent ludności stanowili żydzi. Snuto przypuszczenia, że jest żydówką, pomimo że w rzeczywistości pochodziła ze szlacheckiego polskiego rodu Dołęga-Skłodowskich, a w dzieciństwie została ochrzczona. Domniemania paryskich brukowców oparte były na tym, że Maria Skłodowska-Curie nosiła po babce drugie imię Salomea, które w Polsce było popularnym imieniem chrześcijańskim, zaś we Francji kojarzyło się z Salomé, używanym przez żydówki.Pod koniec 1911 roku otrzymała drugą Nagrodę Nobla, tym razem w dziedzinie chemii, dzięki której przekonała rząd Francji do przeznaczenia środków na budowę prywatnego Instytutu Radowego - Institut du radium (obecnie Institut Curie), który został wzniesiony w 1914 roku. Prowadzono w nim badania z zakresu chemii, fizyki i medycyny. Instytut ten stał się kuźnią noblistów - wyszło z niego jeszcze czworo laureatów nagrody Nobla, w tym córka Marii Skłodowskiej-Curie, Irène, i zięć Frédéric Joliot-Curie.
W czasie I wojny światowej Maria Skłodowska-Curie organizowała polowe stacje rentgenowskie, w których zbadano ponad trzy miliony przypadków urazów wśród francuskich żołnierzy. Po wojnie uczona nadal szefowała Instytutowi Radowemu w Paryżu i jednocześnie jeździła po świecie, gdzie pomagała poprzez swoją fundację zakładać medyczne instytuty leczenia chorób nowotworowych. W 1932 roku z pomocą Prezydenta RP Ignacego Mościckiego jeden z pierwszych takich instytutów został założony w Warszawie (obecnie Centrum Onkologii - Instytut im. Marii Skłodowskiej-Curie). Jego pierwszym szefem została siostra Marii Skłodowskiej-Curie - Bronisława. Maria ofiarowała nowej placówce gram radu, będący jej własnością. Był on podstawą rozpoczęcia działalności Instytutu.
Maria Skłodowska-Curie zmarła 4 lipca 1934 roku w alpejskiej klinice Sancellmoz w Passy na leukopenię, spowodowaną najprawdopodobniej wysokimi dawkami promieniowania pochłoniętymi podczas badań.
Opera o wielkiej uczonej
Napisanie książki czy zrealizowanie filmu biograficznego o życiu uczonej wydaje się czymś naturalnym, ale napisanie opery już niekoniecznie. Chyba nie ma wcześniejszego przykładu, żeby ktoś skomponował operę o naukowcu. Ja przynajmniej takiej nie znam. Jest to jednocześnie opera o jednej z niewielu osób w naszej długiej historii, które już za swojego życia były powszechnie znane, doceniane i szanowane na całym świecie. Było to przecież w czasie, kiedy media nie były tak globalne jak teraz. W tym samym czasie historycznym mieliśmy inną Polkę - Marcellę Sembrich-Kochańską - chyba największą polską śpiewaczkę operową, o której w obecnym czasie niemal całkowicie zapomniano. Warto się nad tym zastanowić i sobie uświadomić, że za naszego życia tylko Jan Paweł II i Lech Wałęsa są takimi postaciami. Jest budujące i zasługujące na uznanie dla wszystkich twórców, że właśnie o takiej postaci stworzyli całkowicie nową polską operę.
Elżbiecie Sikorze komponowanie opery zajęło dwa lata, ale - jak sama mówi - projekt nosiła w sobie sześć lat. Później było szukanie wspólnego języka z librecistką Agatą Miklaszewską i powierzenie wszystkiego w ręce inscenizatora i reżysera Marka Weissa.
Prapremiera światowa odbyła się 15 listopada w sali UNESCO, która nie jest zbyt dobra dla muzyki. Było to rozwiązanie kompromisowe, bo nie było praktycznie żadnych szans na wystawienie spektaklu w teatrze operowym, choćby ze względu na wieloletni okres rezerwowania wolnego terminu.
W gruncie rzeczy, nie miało to istotnego znaczenia, bo przy wypełnionej po brzegi publicznością sali akustyka wyraźnie się poprawiła, wszystko było słyszalne we właściwych proporcjach. Soliści, co trzeba podkreślić, nie mieli dodatkowego nagłośnienia, a mimo to w ich wykonaniu nie było słychać wysiłku. Operę wystawiono tu chyba po raz pierwszy i ma to też swój symboliczny wymiar.
Marie Curie, która została wykonana przez zespół Opery Bałtyckiej pod batutą Wojciecha Michniewskiego, trwała bez przerwy ponad półtorej godziny. Muzyki słucha się bardzo dobrze, z dużym zainteresowaniem, chociaż jest napisana językiem współczesnym. Partie wokalne są bardzo trudne, szczególnie głównej bohaterki.
Reżyser Marek Weiss akcent spektaklu położył na pokazaniu portretu psychologicznego głównej bohaterki, traktując wątek fabularny jako drugorzędny. Pokazał, że osoba o ścisłym umyśle, wydawałoby się bardzo racjonalna, z pozoru zimna emocjonalnie, wcale taka nie jest. Nie są jej obce - miłość, rozpacz, rozczarowania, poświęcenie dla innych. Anna Mikołajczyk stworzyła wielką kreację wcielając się w rolę Marii. Była bardzo przekonywująca zarówno w sferze wokalnej jak i aktorskiej. Cały ciężar spektaklu opierał się na tej roli, pozostałe postacie dramatu były w zasadzie jej dopełnieniem. Wyróżnili się Paweł Skałuba (Pierre Curie), Tomasz Rak (Paul Langevin) i Leszek Skrla (Einstein).
Mam nadzieję, że spektakl ten na dłużej utrzyma się w repertuarze Opery Bałtyckiej. Maria Curie jest operą współczesną - wyróżniającą się jednak zasadniczo od innych realizacji określanych tym mianem, które charakteryzują się przede wszystkim dziwacznymi pomysłami reżyserów nie mających nic do powiedzenia. Przypominam sobie Aidę przeniesioną w czasy współczesne z uzbrojonymi wojskami Radamesa w karabiny maszynowe, Łucję z Lammermoor, w której najważniejszym elementem reżyserii było chodzenie głównej bohaterki po suficie.
Maria Curie Marka Weissa jest operą o nietuzinkowej postaci, jej osobowości, mocno osadzonej w kanonie gatunku pod względem muzycznym i inscenizacyjnym i to jest jej największym atutem.
Juliusz Multarzyński
fot. Autor
- Autor: red.
- Odsłon: 5440
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1216
Do czysta/ The Cleaner – to tytuł retrospektywnej wystawy Mariny Abramović, którą można oglądać w toruńskim Centrum Sztuki Współczesnej „Znaki czasu” do 11.08.19.
„Do czysta” to wyjątkowa, przekrojowa wystawa poświęcona twórczości Mariny Abramović – działającej od około pięciu dekad wybitnej artystki, ikony performansu i niezwykłej postaci świata sztuki współczesnej.
Wystawa zorganizowana w CSW w Toruniu jest odsłoną największej w Europie retrospektywy Mariny Abramović, zrealizowanej wspólnie z Moderna Museet w Sztokholmie, we współpracy z Muzeum Sztuki Współczesnej Louisiana w Humlebæk i Bundeskunsthalle w Bonn.
Polska jest jedynym krajem w naszej części Europy, który uczestniczy w tym tournée. Na prezentowaną w Toruniu wystawę złożyło się około 120 dzieł, począwszy od prac pochodzących z lat 60., na współczesnych realizacjach skończywszy. Organizatorzy zrekonstruowali także niektóre performatywne akcje Abramović, które są prezentowane na żywo podczas pokazu, tuż obok rysunków, obrazów, rzeźb, obiektów, fotografii, filmów wideo oraz elementów archiwalnych.
Międzynarodowy projekt „The Cleaner” pozwala europejskiej publiczności zapoznać się z szeroką twórczością Mariny Abramović, jak i wziąć aktywny udział w proponowanych przez nią działaniach, natomiast młodym artystom umożliwi unikalne szkolenie artystyczne i pracę z lokalnymi społecznościami.
Działania Mariny Abramović stały się ważnym fundamentem rozwoju sztuki współczesnej. Radykalna postawa twórcza, umiejętne postrzeganie przestrzeni świata i sztuki wyróżniają ją spośród ówczesnych środowisk twórczych, dając nieprzecenione źródło inspiracji dla artystów młodszego pokolenia. Przez cały okres swojej twórczości nawiązuje do najistotniejszych problemów współczesnego świata oraz wpływu jednostki na jego kształt.
Marina Abramović (ur. 1946) – artystka intermedialna serbskiego pochodzenia. W swojej sztuce próbuje przekroczyć fizyczne i psychiczne ograniczenia ciała, bada możliwości umysłu i związek zachodzący między artystą a widownią. Własne ciało jest dla niej narzędziem działań artystycznych, ale często bywa też tematem prac. Do swoich działań aktywnie włącza obserwatorów. Uczestniczka najważniejszych wystaw światowej sztuki, mieszkająca i działająca w Niemczech, Holandii, a obecnie w USA. W 2010 roku nowojorskie Museum of Modern Art zorganizowało wystawę retrospektywną Mariny Abramović, na której artystka zaprezentowała słynny performans „The Artist Is Present”, udokumentowany w filmie „Marina Abramović: Artystka obecna”.
Więcej - https://csw.torun.pl/
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 730
Do 8.01.22 w warszawskiej Zachęcie można oglądać wystawę prac Marioli Przyjemskiej pn. Konsumpcja, konstrukcja i melancholia.
Prezentowana w Zachęcie wystawa to pierwszy tak obszerny przegląd prac Marioli Przyjemskiej (ur. 1963), przybliżający jej dorobek artystyczny ze wszystkich okresów twórczości. Na monograficznej ekspozycji zostanie zaprezentowane ponad 100 dzieł wykonanych na przestrzeni ostatnich czterech dekad w oparciu o najnowsze i tradycyjne techniki — od malarstwa i rysunku, przez fotografię, po wideo.
Przyjemska w krytyczny i zaangażowany sposób komentuje przeobrażenia polskiego krajobrazu potransformacyjnego: realnego i symbolicznego. Na początku lat 90. XX wieku — niemal dekadę przed socjologami i badaczami kultury — odkryła, jak wielkie znaczenie we współczesnym świecie mają marka i logo.
Artystka obecna na polskiej i zagranicznej scenie artystycznej dotychczas nie zajęła należnego jej miejsca w kanonie współczesnej sztuki, choć pojawiała się na ważnych wystawach zbiorowych w Polsce i na świecie, a po jej monograficznej wystawie w CSW Zamek Ujazdowski w 1995 roku pokazane tam prace zostały zakupione do kolekcji Erica Francka.
Pod koniec studiów w warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych w drugiej połowie lat 80. Przyjemska wypracowała autonomiczną propozycję niepozbawionego elementów transgresyjnych malarstwa „mistycznego”. Na początku lat 90., w odpowiedzi na procesy transformacyjne, podjęła pionierską próbę podsumowania kwestii konsumpcji, sięgając po nową wtedy w Polsce technikę wielkoformatowej fotografii reklamowej. W cyklu Metki skutecznie wyraziła znaczenie brandingu, w pracach z cyklu Kosmetyki połączyła najnowsze trendy konsumpcji, z kolei cykle miejskich fotografii i obrazów to „naddokumentacja” współczesnych przekształceń architektury, rodzaj sytuacjonistycznego dryfu. Abstrakcja spotyka się tutaj z pop artem, krytyka — z reklamą, zaś konsumpcja — z radykalnym przeciwstawieniem się konformizacji.
Od roku 2000 Przyjemska tworzy artystyczny komentarz do konsumpcyjnego kapitalizmu, poszukując awangardy wolnej od dydaktyzmu i elitaryzmu. Prace te są ironiczne, bliskie trzeciej fali feminizmu, naznaczone afektem, charakteryzuje je jednak zdystansowane spojrzenie zarówno na konsumpcję, jak i na jej krytykę. Artystka zaprasza nas do świata neoliberalnej rozkoszy, a jej sztuka mówi coś więcej niż klasyczna sztuka krytyczna. Rozpoznajemy w niej siebie samych, nie tylko na zewnątrz towarowej ekonomii, ale również w jej centrum.
Kuratorkami wystawy są: Ewa Majewska i Ewa Opałka
Więcej - https://zacheta.art.pl/pl/wystawy/mariola-przyjemska-konsumpcja-konstrukcja-i-melancholia