Nauka i sztuka (el)
- Autor: ANNA LESZKOWSKA
- Odsłon: 1655
W Krakowie, w Gmachu Głównym Muzeum Narodowego jeszcze tylko do 10 stycznia 2016 można oglądać wystawę Romans z grafiką. Od Od Albersa do Vostella.
Ideą, z której zrodziła się ta wystawa było przekonanie o wszechstronności i atrakcyjności grafiki jako medium sztuki z towarzyszącym jej bogactwem technik i odmian.
Równie istotne było zaprezentowanie kontekstów, w jakich po to medium sięgali znakomici artyści drugiej połowy XX wieku, na ogół nie kojarzeni bezpośrednio z tą dyscypliną. To właśnie z rozważań nad powodami, jakie skłoniły poszczególnych twórców do sięgnięcia po akwafortę, suchą igłę, litografię czy serigrafię, zrodził się tytuł wystawy.
Romans to stan silnie nacechowany zauroczeniem. To jednocześnie słowo wyraźnie wskazujące na pewną przygodność i tymczasowość zawartej znajomości. Romanse bywają namiętne, płomienne, sekretne, lecz rzadko kiedy długotrwałe.
Z drugiej strony romansuje się na ogół z kimś – w tym przypadku czymś – atrakcyjnym, pociągającym, posiadającym magiczny urok, który na dłużej lub krócej trzyma nas w swojej mocy.
Po trzecie romans to coś, o czym się pamięta, wspomina z rozrzewnieniem, zachowując dla tej części swojego życia ciepłe uczucia.
Po romansie zawsze zostają ślady, także te materialne - pachnący perfumami liścik, zasuszona róża, niewyraźne zdjęcie zrobione w pośpiechu, na którym dostrzegamy rozpromienione twarze.
Nie ma tych śladów wiele, ale są ważne, cenne i przechowywane z pietyzmem. To właśnie te różnorodne ślady romansu współczesnych twórców z grafiką odnajdujemy na wystawie. Są wśród nich pojedyncze odbitki, są i całe cykle wizualne. Są obiekty w postaci limitowanych edycji tek graficznych, jak również fragmenty większych całości.
Narracja wystawy nie prowadzi nas poprzez żadną z góry ustaloną tematykę. Prace nie zostały pogrupowane zgodnie ze stojącymi za ich powstaniem ideami, ani podług znaczeń, które można z nich odczytać. Każdy artysta ma tu swoje osobne miejsce, bo romans to coś indywidualnego, intymnego, co rodzi się pomiędzy twórcą i medium.
Wystawa wiedzie nas przez historię poszczególnych zauroczeń. Pozwala smakować dzieła każdego twórcy z osobna – pisze kuratorka wystawy Marta Anna Raczek-Karcz.
Pokazywane na wystawie 92 prace autorstwa 35 ważnych i uznanych artystów 2. połowy XX wieku, wywodzących się z Europy i USA zostały wybrane i wypożyczone z kolekcji stałej Le Centre de la Gravure et de l'Image imprimée de la Fédération Wallonie-Bruxelles w La Louvière (Belgia).
Więcej - http://mnk.pl/wystawy/romans-z-grafika-od-albersa-do-vostella
- Autor: ANNA LESZKOWSKA
- Odsłon: 2952
W Gmachu Głównym Muzeum Narodowego w Krakowie od 3 marca do 3 czerwca można oglądać wystawę prac Lucjana Mianowskiego, jednego z najciekawszych artystów pop-artu.
„Być niezależnym w życiu, jest to niemożliwe, być niezależnym w sztuce, jest to mój cel” – napisał kiedyś Lucjan Mianowski (1933–2009), jeden z najważniejszych
i najciekawszych grafików polskich drugiej połowy XX wieku. I jeden z pierwszych, którzy w swojej sztuce korzystali z doświadczeń pop-artu. Na wystawie można obejrzeć ok. 140 prac artysty z 50 lat jego twórczości.
Mianowski studiował w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie (grafikę artystyczną, plakat i malarstwo) oraz w École Nationale Superiéure des Beaux-Arts w Paryżu, gdzie zetknął się z aktualnymi wówczas wydarzeniami w sztuce europejskiej i amerykańskiej. Wiele podróżował, fascynował się kulturą masową, zwłaszcza dwoma jej obszarami: sportem i seksem. Był otwarty na nowe kierunki i tendencje w sztuce. Nie tylko jako jeden z pierwszych w Polsce posługiwał się stylistyką pop-artu w grafice, ale też korzystał z fotografii prasowej.
Wczesne prace Mianowskiego są ekspresjonistyczne i groteskowe, później pojawiają się wpływy surrealizmu, a następnie informelu. W latach 60. i w pierwszej połowie lat 70. XX wieku artysta korzystał z osiągnięć pop-artu, rozpoczynał pierwsze doświadczenia z fotografią; od końca lat 70. w jego pracach pojawił się wpływ hiperrealizmu. Przez ostatnie kilkanaście lat życia eksperymentował z grafiką komputerową.
Artysta był mistrzem barwnej litografii. W latach 60. i 70. uczestniczył w najbardziej prestiżowych światowych konkursach graficznych, festiwalach oraz prezentacjach sztuki polskiej na Zachodzie. Był znany i bardzo ceniony w krajach skandynawskich, we Francji i w Japonii. Jego praca Zachód słońca z 1964 roku „zagrała” w filmie Trzy dni kondora Sidneya Pollacka.
Wystawa zorganizowana w Gmachu Głównym Muzeum Narodowego w Krakowie prezentuje w większości prace z lat 60. i 70. XX wieku, a więc z najlepszego okresu twórczości artysty. Zobaczymy na niej głównie cykle: Katedra, Zachód słońca, Pejzaż księżycowy, Kroki we mgle, Akt na tle morza i Spacer.
„Pośpiech poniża” – mawiał Lucjan Mianowski i powoli malował obrazy, cyzelował je tygodniami, wracał do nich, udoskonalał je, poprawiał. Sztuka w jego przypadku wymagała czasu. Zofia Starikiewicz z Galerii Miejskiej Arsenał w Poznaniu w tekście Bez pośpiechu z przemijaniem zamieszczonym w katalogu do wystawy pisze:
„Józef Drążkiewicz wspomina wspólny pobyt artystów na plenerze w Finlandii w 1979 roku, kiedy to mógł obserwować, jak powstają prace Mianowskiego. A właściwie jedna praca. Panowie spędzili miesiąc na wyspie Iso-Pukki koło Turku (historycznej stolicy Finlandii).
Na początku pobytu Lucjan znalazł na plaży deskę do nauki pływania, w kształcie półkola, z dziurką na linę. Dosyć dużą, około siedemdziesięciu centymetrów. I zaczął ją przygotowywać do malarstwa. Gałązką znalezioną w lesie zatkał dziurkę, która wydała mu się, jak mówił, kokieterią. Następnie przez wiele dni wygładzał deskę żyletką, gruntował. W końcu namalował na niej drogę donikąd. Kontury drogi przebiegały zgodnie z zasadami perspektywy zbieżnej, ale namalowany wzdłuż środka drogi pionowy pas zasady te ignorował i kierował się wprost w niebo. Drobiazgowa praca nad deską zajęła mu cały miesiąc. A po powrocie do Polski Mianowski przyjrzał się jej ponownie i stwierdził, że łukowata krawędź górna też jest zbyt kokieteryjna. Obciął ją więc i rozpoczął pracę na nowo”.
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1145
Christian Dior i ikony paryskiej mody z kolekcji Adama Leja – to tytuł wystawy w Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi, czynnej do 26.08.18.
The New Look – rewolucja, która zmieniła modę i kulturę, przywróciła miano stolicy mody odradzającemu się po II wojnie światowej Paryżowi. Po latach wojennej traumy, ciągłych ograniczeń i szarej rzeczywistości jakość, którą zaproponował Christian Dior, otwierała szeroko drzwi do nowej ekstrawaganckiej elegancji.
W realiach powojennego kryzysu Dior odważnie zamanifestował powrót do sensualnej kobiecości, wykreował nowy wzór idealnej figury z wąską talią oraz podkreślonymi biustem i biodrami. Wzór, który okazał się ponadczasowy. Zaproponował stroje mocno podkreślające sylwetkę, pełne powabu, z dużej ilości szykownych i drogich materiałów.
Podczas pierwszego pokazu Diora Carmel Snow, ówczesna redaktorka naczelna Harper's Bazaar, wypowiedziała entuzjastyczne słowa: "It's quite a revolution, dear Christian! Your dresses have such a new look!" New Look stało się hasłem nowej epoki.
Był to początek niezwykłej kariery kreatora wizjonera, ale i domu mody Dior, który zaledwie przez 10 lat był prowadzony przez swego założyciela. Jego wpływ i wyjątkowa osobowość spowodowały, że marka jest do dziś jedną z tych niewielu, które definiują współczesny świat mody.
Przez dziesięciolecia zachowała odrębność stylu i pełen elegancji charakter wykreowany przez mistrza.
Wyjątkowy nastrój kobiecości był doceniony przez gwiazdy filmowe, arystokrację, ale i całe rzesze mieszkanek Europy i Stanów Zjednoczonych. W nowym stuleciu elegancja Diora jest wciąż aktualna, a wykreowane przez mistrza standardy okazują się trwałe i wizjonerskie.
W ubiegłym roku dom mody Dior obchodził 70. rocznicę założenia, a właściwie inauguracji działalności, która miała miejsce 12 lutego 1947r. To właśnie wtedy odbył się słynny pokaz mody, który wylansował przełomowy styl New Look, a z projektanta uczynił światową sławę.
Centralne Muzeum Włókiennictwa w Łodzi ma niezwykłą okazję przypomnieć dokonania Christiana Diora, a także powojennych paryskich mistrzów haute couture dzięki uprzejmości polskiego kolekcjonera i eksperta, Adama Leja, właściciela ponad pięciu tysięcy obiektów z historii mody.
Wystawa składa się z dwóch części. Pierwsza poświęcona jest wyłącznie kreacjom spod znaku domu mody Dior. Prezentowane są oryginalne stroje, ale także uzupełniające je akcesoria - kapelusze, buty, jak również biżuteria. Jest to podróż przez całą historię tego domu mody, ukazująca, jak Dior interpretował w swoich strojach tendencje pojawiające się w stale zmieniającej się rzeczywistości kolejnych dziesięcioleci. Ekspozycja jest uzupełniona filmami i zdjęciami z pokazów oraz z pracowni mistrza, jak również archiwalnymi wydawnictwami poświęconymi tej niezwykłej marce.
Szerszy kontekst prezentacji nadaje druga część wystawy. Pokazano na niej najważniejsze powojenne tendencje światowego krawiectwa w interpretacji czołowych paryskich projektantów. To kreacje haute couture największych domów mody Paryża takich jak: Jacques Heim, Nina Ricci, Jacques Griffe, Lola Prusac, Pierre Balmain, Jeanne Lanvin, Roger Vivier, Douillet Doucet, Jean Patou, Coco Chanel, Elsa Schiaparelli, Hubert de Givenchy, Pierre Cardin, André Courrèges, Paco Rabanne, Yves Saint Laurent, Thierry Mugler, Jean Louis Scherrer, Ted Lapidus, Loris Azzaro, Philippe Venet, Olivier Guillemin, Franck Sorbier, Christophe Josse i wielu innych. W strojach wszystkich tych projektantów zmiany społeczne i kulturowe znalazły swoje odbicie i były interesującym głosem w wieloaspektowej dyskusji podsumowującej realia kolejnych epok.
Całość kolekcji mody Adama Leja jest jedną z najbardziej znaczących w Europie. Wszystkie zaprezentowane na wystawie obiekty są pokazane w Polsce po raz pierwszy.
Marta Kowalewska, kuratorka
Więcej - http://cmwl.pl/wydarzenia/wernisaz-wystawy-christian-dior-i-ikony-paryskiej-mody-z-kolekcji-adama-leja,195
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1098
W Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi od 6.10.18 do 17.03.19 można będzie oglądać wystawę ubrań, dodatków, pamiątek i rysunków ze zbiorów Jerzego Antkowiaka – jednego z najwybitniejszych polskich projektantów mody.
Ta historia rozpoczyna się w piwnicy domu Jerzego Antkowiaka w Komorowie. Właśnie tam projektant Tomasz Ossoliński (kurator obecnej wystawy wraz z Martą Galik) odkrył imponujące archiwum ubrań z metką Mody Polskiej, które stało się punktem wyjścia do przygotowania wystawy na 60-lecie powstania marki. Efekty spotkania dwóch wybitnych arbitrów elegancji Centralne Muzeum Włókiennictwa w Łodzi prezentować będzie od 6 października 2018 r.
Moda Polska warta jest uwagi nie tylko z powodu stworzonych pod jej szyldem kolekcji strojów. W losach tej instytucji skupiają się jak w soczewce istotne problemy kulturowe i społeczne kolejnych dekad – od lat 60. poprzez okres przemian ustrojowych aż po czasy młodej demokracji. Powołana do życia w 1958 r. poprzez połączenie Biura Mody Ewa i sklepów Gallux-Hurt firma miała służyć edukacji Polaków w obszarze mody oraz reprezentowaniu przemysłu odzieżowego PRL na międzynarodowym rynku. Ale szybko stało się jasne, że jest czymś więcej – pierwszą w powojennej Polsce marką w branży mody, która oferowała nie tyle ubrania, co styl życia.
Projektanci Mody Polskiej stawiali odpór wszechobecnej szarzyźnie i bylejakości, lansując wzorce przywiezione prosto z Paryża i wyrastając ponad przaśne realia PRL. Dowodzona w pierwszych latach istnienia przez Jadwigę Grabowską instytucja uczyła nie tylko zasad dobierania strojów, ale także pomagała kolejnym pokoleniom Polaków przyswoić dobre wzorce estetyczne. Udała jej się trudna sztuka – była zarazem egalitarna i prestiżowa. Choć w kolejce po nowe sukienki ustawiały się obok siebie i żony dygnitarzy, i skromne urzędniczki, Moda Polska dbała o zachowanie aury wyjątkowości i nie schlebiała masowym gustom.
Nie byłoby to możliwe bez Jerzego Antkowiaka. To on, objąwszy nieformalne kierownictwo artystyczne około 1967 r., stopniowo przydawał Modzie Polskiej nonszalancji i niepokornego rysu. Ceramik po wrocławskiej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych rozpoczął współpracę z marką od zaprojektowania serwisu kawowego wykorzystującego charakterystyczny motyw jaskółki. W kolejnych latach ujawnił w pełni swoją osobowość odważnego wizjonera i artysty, proponując ekstrawaganckie stroje nawet w trudnych czasach stanu wojennego i konsekwentnie zarządzając marką aż do 1997 r.
Prezentacja ubrań, dodatków, pamiątek i rysunków ze zbiorów Antkowiaka oraz kolekcji muzealnych i prywatnych stanowić będzie punkt wyjścia do szerokiej refleksji nad modą jako zjawiskiem kulturowym i społecznym wraz z rządzącymi nią uniwersalnymi mechanizmami. Wystawa przybliży sposób funkcjonowania atelier projektanta, by następnie wprowadzić widza w przestrzeń pokazu mody. Tym samym otworzy pole do namysłu nad związkami między projektowaniem ubioru a sztuką, a co za tym idzie – sposobem funkcjonowania ubioru w muzeach i statusem mody w obszarze sztuk wizualnych.
Więcej - http://www.cmwl.pl/informacje/jerzy-antkowiak-moda-polska,97