Recenzje (el)
- Autor: am
- Odsłon: 2484
Nauka - to lubię. Od ziarnka piasku do gwiazd – to tytuł książki Tomasza Rożka, którą wydało wydawnictwo WAB.
Tomasz Rożek jest dziennikarzem naukowym i to takim, który doskonale wie, co czytelnikom sprawia największy kłopot w zrozumieniu zjawisk, odkryć, wynalazków. Wie też, jak wyjaśniać i popularyzować trudne zagadnienia czytelnikom w różnym wieku, nawet bardzo młodym.
Książka, jaką napisał jest właśnie przykładem znakomitej popularyzacji. We wstępie pisze o niej: „Napisałem książkę dla dorosłych, którzy chcą poznawać świat tak, jak to robią dzieci./.../ Napisałem książkę dla dzieci, które chcą być traktowane jak dorośli – poważnie. Chcą, by ktoś udzielił im odpowiedzi. Każdy rozdział tej książki składa się z tekstu głównego, w którym staram się możliwie szeroko wyjaśnić opisywane zagadnienie, z ciekawostek i z dialogu dwójki dociekliwych dzieci z Profesorem. /.../ Każdy rozdział uzupełniłem też o doświadczenie. Można je z łatwością przeprowadzić za pomocą przedmiotów, które prawie każdy ma w domu”.
Wyszła książka bardzo interesująca – zarówno dla dzieci, jak i dorosłych, którzy wiele z tego, czego uczyli się w szkole już zapomnieli. Jej walorem jest nie tylko ładna polszczyzna (o co dzisiaj niełatwo), ale szata graficzna oraz wygodny format i odpowiedni papier, zachęcające do sięgania po książkę. Autorami ilustracji są Aleksandra Nałęcz-Jawecka i Tomasz Kędzierski, którzy wykorzystali i zdjęcia, i rysunki i typografię do zaciekawienia czytelników treścią.
Jest to więc książka na wskroś nowoczesna, książka-przyjaciel i to mądry. Taki, który wyjaśni co to jest kolor, dźwięk, temperatura, jak się usuwa brud, jak stawia zamki z piasku i gdzie w kuchni chowa się nauka. Ale to tylko część spraw, o jakich pisze autor w 15 rozdziałach i o jakich w gruncie rzeczy przeciętny Kowalski i syn Kowalskiego wie jednak niewiele...(am)
Nauka - to lubię. Od ziarnka piasku do gwiazd, Tomasz Rożek, Wydawnictwo WAB, s.319, Warszawa 2012, cena 39,90 zł.
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1531
Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego wydało niezwykle interesującą i pionierską od strony merytorycznej książkę Arkadiusza Morawca – Literatura polska wobec ludobójstwa.
Tytuł książki wskazywałby, iż czytelnik znajdzie w niej całą wiedzę na ten temat, co przecież jest niemożliwe z uwagi na jego ogrom – nawet biorąc pod uwagę tylko wiek XX. Takie oczekiwanie zresztą z dzisiejszej perspektywy – malejącego zainteresowania literaturą, zwłaszcza z przeszłości – byłoby z pewnością dziwne.
Stąd też autor – literaturoznawca i krytyk literacki – stawia sprawę jasno: „nie jest moja ambicją zarysowanie panoramy literatury polskiej odnoszącej się do wszelkich przypadków ludobójstwa, czy choćby tylko wszystkich takich aktów zaistniałych w XX wieku w Europie. Zadaniu temu jeden autor nie jest w stanie podołać”.
Z tego wynika i podtytuł książki: „Rekonesans”, którego sens wyjaśnia we wstępie, iż skoro dotąd nie podjęto obszernych badań nad literaturą obejmującą temat ludobójstwa, nie dokonano nawet próby rozpoznania, zorientowania się, czy istnieją w literaturze polskiej utwory poświęcone masowym zbrodniom innym niż zagłada Żydów i eksterminacja Polaków (którym sam poświęca w książce najwięcej miejsca), tym samym książkę niniejszą należy uznać za rekonesans, bo jest zaledwie próbą częściowego wypełnienia tej luki.
Taki „rozpoznawczy” charakter, jak pisze, mają jej rozdziały poświęcone pisarskim echom dokonanej przez Turków zagłady Ormian, „likwidacji” przez Niemców osób upośledzonych psychicznie, czy Cyganów, czy dokonanej już na naszych oczach, w latach 90. XX w., zbrodni w Srebrenicy.
Pytaniem, jakie narzuca się podczas lektury książki o zbrodniach jest takie, dlaczego to właśnie przekaz literacki miałby być podstawą wiedzy o tych najgorszych czynach człowieka? Wydawałoby się, że wiedza na temat ludobójstwa w różnych częściach świata, w tym na obszarze Polski, jest dość dobrze opisana poprzez historyków, politologów, prawników czy socjologów. W dodatku dokumenty odnośnie przeszłych zbrodni są dostępne nie tylko naukowcom i politykom.
Życie jednak pokazuje, że te kanały informacji to za mało, że są one w dodatku niedoskonałe, a jeśli idzie o przekaz powszechnie dostępny, to tylko literatura miała i nadal ma tę moc oddziaływania. To literatura bywała najszybszą formą upamiętnienia ofiar ludobójczej przemocy, a nierzadko jedyną istniejącą i docierającą do szerokiego kręgu społeczeństwa, przypomina autor. I kończy apelem:
„Chciałbym, pisze – aby ta książka stanowiła impuls dla badaczy do stworzenia w przyszłości możliwie pełnego obrazu polskiej, a w dalszej perspektywie również obcojęzycznej, literatury ludobójstwa na podobieństwo istniejących już monografii i encyklopedii literatury Holokaustu”.
Że to jest potrzebne, pokazują opisane przykłady mordów na Ormianach czy Cyganach, o których pamięć – także na kartach literatury długo czekała na ujawnienie i szeroką dyskusję.
Tematyka książki została ujęta w 12 rozdziałów, których treści autor – erudyta - poszerzył licznymi i bardzo interesującymi przypisami. Uzupełnieniem jest obszerna bibliografia, nota bibliograficzna oraz indeks osobowy. Edytorsko bez zarzutu, bardzo starannie zredagowana, przejrzysta i urozmaicona graficznie zdjęciami, wydana na eleganckim papierze wzmacnia dodatkowo merytoryczną wartość dzieła.(al.)
Literatura polska wobec ludobójstwa, Arkadiusz Morawiec, Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego, wyd. I, Łódź 2018, s.413, książka dostępna także jako e-book.
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1219
Wydawnictwo WAB wydało długo oczekiwaną książkę Adama Leszczyńskiego – Ludowa historia Polski. Książkę, która winna się stać obowiązkową lekturą szkolną, gdyż dotyczy losów prawie 90% Polaków - chłopów, robotników, mieszczan, Żydów, kobiet. Losów ludzi z klas i warstw dotychczas pomijanych w dominującym przekazie naukowym, literackim, a co za tym idzie – wzorcu edukacyjnym.
Jej podtytuł: „Historia wyzysku i oporu. Mitologia panowania” jest skrótowym przedstawieniem obszernych studiów autora dotyczących historii społeczno - gospodarczej Polski w ujęciu dotychczas niespotykanym. Niespotykanym, gdyż nie tylko przyjmującym inną perspektywę badawczą – z pozycji tych 90% narodu, który nie zajmował większej uwagi dotychczasowych badaczy, ale i wprowadzającym inną periodyzację w historii Polski. Tu nie takie wydarzenia polityczne jak upadek państwa, rozbiory czy wojny są cezurami, ale np. okres odchodzenia od pańszczyzny/niewolnictwa (od połowy XIII w. do 1864 r.) czy pierwsze polskie doświadczenie z peryferyjnym kapitalizmem (1864-1944).
Książka, (obejmująca czasy od wczesnego państwa polskiego do 1989 roku), poświęcona jest trzem głównym zagadnieniom: historii mechanizmu wyzysku w Polsce, sposobom uzasadniania przez elity panowania i niewoli oraz historii oporu ludu przeciw opresji władzy i społecznym porządkom.
Autor na nowo odczytuje materiały źródłowe, które w przeważającej liczbie poświęcone są historii pisanej przez elity i o elitach, aby wydobyć z nich mechanizmy władzy. I pokazuje, że te się nie zmieniają od wieków, że ciągłość struktur społecznych jest zadziwiająco trwała, mimo przewrotów, zaborów, powstań, okupacji i rewolucji. Że cham (nb. tylko w Europie Środkowo-Wschodniej imię Chama, od którego miał pochodzić chłop, zyskało miano rzeczownika o wydźwięku obraźliwym) od wieków – także dzisiaj – traktowany jest z pogardą przez elity, które na każdym zakręcie historii przymilają się do niego i kuszą obietnicami poprawy ich losu, aby tylko niósł im pomoc w … utrzymaniu władzy. I za każdym razem dziwią się, że ów cham traktuje ten apel z dużą rezerwą czy obojętnością, co utrwala je w przekonaniu, iż lud nie tylko jest „niewdzięczny, leniwy, roszczeniowy i niegodny zaufania”, ale i należy do innej cywilizacji, o niższym stopniu rozwoju.
Skąd my to znamy? – chciałoby się zapytać podczas lektury tej niezwykle ciekawej, burzącej stereotypy i mity książki. Toż przecież to, czego jesteśmy uczestnikami, co już było, ale i jest nadal! Głębokie rozwarstwienie społeczne, słabe państwo (silniejsza władza państwowa była tylko pod zaborami i w PRL), emigracja zarobkowa, degresywne podatki, słabość instytucji, zacofanie mentalne i gospodarcze właściwe peryferiom – toż my to mamy i dzisiaj! Nawet policję bijącą kobiety w imię patriarchalnego porządku, który ks. Dembołęcki (XVII w.) tak opisywał: „Od wieków szlachta szlachtę, księża księżą, a chłopi chłopy rodzili”.
Ludowa historia Polski nie jest krzepiącą opowieścią o nas, choć autor nie jest tak pesymistyczny jak zapewne niejeden czytelnik. Uważa bowiem, że „mimo marginalizacji i wyzysku warstw ludowych przez wieki, ludowe dzieje Polski są jednak historią emancypacji – wydartej i wywalczonej. Utopijne marzenie w jednym cyklu politycznym stawało się postulatem w następnym, a zazwyczaj – zwycięstwem w jednym z kolejnych cykli. W sumie więc – ludowa historia Polski – mimo ogromu cierpień, nieszczęść i niesprawiedliwości – niesie budujące przesłanie”.
Bez względu na recepcję książki, jej lektura jest wielką przygodą intelektualną. To podróż przez kilka wieków opisana w wielu aspektach w sposób niezwykle interesujący dla każdego, choć przecież to książka naukowa, z ogromną liczbą przypisów, bibliografią. Autor posługuje się w niej różnymi formami, zamieszcza wiele cytatów ze źródeł (przejrzyście wyróżnionych), anegdoty, dając po raz kolejny (p. np. Skok w nowoczesność) – popis erudycji i wnikliwości badawczej. W końcu książki zamieszcza też – zapewne dla czyhających nań krytyków – esej o metodzie badawczej, jaką zastosował: „Jak trzeba napisać „Ludową historię Polski?” Jest on nie mniej ciekawy od pozostałych rozdziałów, rozszerza bowiem spojrzenie autora na przedstawiony w książce przedmiot badań.(al.)
Ludowa historia Polski, Adam Leszczyński, Wydawnictwo WAB, Warszawa 2020, s. 672
- Autor: Barbara Janiszewska
- Odsłon: 1888
… „Powtarzamy uparcie, że obraz wart jest tysiąca słów. Czy na pewno? Obraz wywołuje emocje, skojarzenia, domysły, ale tylko słowa opowiadają historię tak, jak się wydarzyła. Obraz może kogoś oczarować, lecz z nikim nie porozmawia” – napisała Joanna Wrycza-Bekier, autorka książki Magia słów. Jak pisać teksty, które porwą tłumy.
Autorka przedstawia interesujący i dość intrygujący sposób tworzenia lepszych tekstów. Przypomina o tym, iż „Nasi przodkowie wierzyli, że słowa dają władzę nad rzeczami. Odpowiednio wypowiedzianym słowem można było zapewnić sobie obfite zbiory czy przywołać duchy. Słowa wciąż mają wielką moc, tylko czasami o niej zapominamy”. To prawda, szczególnie ważna w dobie Internetu. „Właściciele stron internetowych inwestują sporo w nowoczesną grafikę, zapominając, że tym, co ludzie wpisują do wyszukiwarki są … słowa”.
Według Joanny Wrycza-Bekier „słowa muszą współpracować z obrazami, by opowiedzieć historię…”. Jak to zrobić, aby nasze teksty były lepsze? Warto poznać lekcje Iana Fleminga, Ernesta Hemingwaya, Agaty Christie, a nawet van Gogha. Ten ostatni tajnikami swojego warsztatu dzielił się w listach z bratem, siostrą i przyjaciółmi, czyli „malował słowem”. Zaś pisarze to ludzie, „którzy całe swoje życie poświęcili słowom” i można wiele się od nich nauczyć.
Na dodatek autorka pokazała w tej książce wiele sztuczek pisarskich, które sprawią, że „twój tekst zacznie błyszczeć”. Dowiemy się, jak w naszych tekstach budować napięcie, jak grać na emocjach czytelnika, jak malować obrazy słowami. A w krótkim przewodniku po owych sztuczkach poznamy dynamiczne czasowniki, które ożywią tekst. Czyli takie, które muszą być w stronie czynnej (Adam napisał książkę, a nie: książka została napisana przez Adama) i muszą być samodzielne (zadecydowaliśmy, a nie: podjęliśmy decyzję lub musieliśmy zdecydować). Poznamy również rzeczowniki, które pobudzają wyobraźnię. I jak pozbyć się słów-śmieci. Autorka zalicza do nich słowa, które przypominają tiki nerwowe i podaje przykład. Zdanie z tikami: „Generalnie można powiedzieć, że specyficzna technika pisania ikon praktycznie nie zmienia się od wieków”. I zdanie bez tików: „Technika pisania ikon nie zmienia się od wieków”. Do słów-śmieci zalicza również „słowne skamieliny”, ulubione przez polityków. A są to banały typu: złota polska jesień, dżentelmen w każdym calu, bajońskie sumy, cel uświęca środki. Czyli słowa, „w których na wieki zastygły myśli naszych przodków. Każdy banał był kiedyś młody, świeży i błyskotliwy. Miał duże powodzenie i dlatego właśnie stał się banałem” .
Joanna Wrycza-Bekier zachęca, aby nie bać się metody prób i błędów. Pisanie jest bowiem ryzykiem i trzeba je podjąć, jeżeli będziemy mieli do przekazania ciekawą historię. A metoda prób i błędów pozwoli tę historię przekazać jak najlepiej. „Lepiej napisać dziesięć słabych zdań niż w tym samym czasie próbować napisać jedno perfekcyjne zdanie. Jedynym sposobem na napisanie dobrego tekstu jest wyprodukowanie całej sterty tekstów słabych. W pewnej magicznej chwili ilość przejdzie w jakość”. Nic dodać – nic ująć. Jakże te słowa są aktualne obecnie! Barbara Janiszewska Magia słów. Jak pisać teksty, które porwą tłumy., Joanna Wrycza-Bekier, Wydawnictwo HELION, Gliwice, 2014, s. 247, cena 39,9 zł