Nauka i sztuka (el)
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 702
Do 23.01.22 w Muzeum Narodowym w Poznaniu można oglądać pierwszą w Polsce i w Europie Środkowej wystawę monograficzną wyjątkowego artysty skandynawskiego Vilhelma Hammershøia.
Wystawa zatytułowana “Vilhelm Hammershøi. Światło i cisza” to wydarzenie niezwykłej wagi. Po raz pierwszy miłośnicy sztuki w Polsce mają okazję zetknięcia się z dziełami najwybitniejszego duńskiego artysty.
Hammershøi malował nastrojowe krajobrazy, realistyczne portrety, niezwykłe widoki architektury, a przede wszystkim wnętrza emanujące atmosferą ciszy. Celem wystawy jest przybliżenie szerokiego zakresu jego osiągnięć artystycznych, a ponadto zgłębienie kluczowych problemów twórczości, takich jak kolorystyczne wyrafinowanie, oszczędność narracji, rola światła, kontemplacyjny nastrój czy wyczucie przestrzeni.
Ekspozycja prezentuje zarówno najbardziej znane obrazy duńskiego mistrza, jak również rzadko eksponowane rysunki i akwarele, a także fotografie będące dla artysty autonomicznym medium twórczym. Dzięki ukazaniu prac ze wszystkich okresów twórczej aktywności, od studiów na Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych w Kopenhadze, aż po ostatnie lata życia, możliwe staje się prześledzenie rozwoju stylu Hammershøia.
Wystawa organizowana została we współpracy ze Statens Museum for Kunst w Kopenhadze, skąd wypożyczone zostały jedne z najważniejszych i najsłynniejszych dzieł duńskiego mistrza oraz z innych wiodących muzeów i instytucji sztuki, m.in. z Hirschsprung Collection w Kopenhadze, Musée d’Orsay w Paryżu, Nasjonalmuseet w Oslo czy Alte Nationalgalerie w Berlinie, jak również z prywatnej kolekcji Ambasadora Johna L. Loeba Jr.
Po ekspozycji w Muzeum Narodowym w Poznaniu wystawa pokazana zostanie w Muzeum Narodowym w Krakowie.
Kuratorka: Martyna Łukasiewicz
Więcej - https://mnp.art.pl/wydarzenia_i_wystawy/vilhelm-hammershoi-swiatlo-i-cisza/
- Autor: Urszula Kozakowska-Zaucha
- Odsłon: 1576
W Muzeum Karola Szymanowskiego w willi Atma w Zakopanem do 27 marca 2016 można oglądać wystawę "Na skalnym Podhalu. Tatry w twórczości młodopolskich artystów z kolekcji MNK".
Wystawa jest kameralną prezentacją kilku najważniejszych prac o tematyce tatrzańskiej znajdujących się w zbiorach muzeum Narodowego w Krakowie, m.in. młodopolskich pejzażystów: Leona Wyczółkowskiego – autora najpiękniejszych i najprawdziwszych malarskich i graficznych wizerunków Tatr; Jana Stanisławskiego, który zafascynowany górami wielokrotnie powracał w Tatry, organizując tu m.in. plenery dla uczniów swojej "klasy pejzażowej", a także należącego już do młodszego pokolenia – ucznia Stanisławskiego i wielkiego piewcy Tatr – Stanisława Gałka.
Każdemu z obrazów towarzyszy wiersz Kazimierza Przerwy-Tetmajera – poetycki odpowiednik namalowanego krajobrazu i panującego nastroju.
Ostatnia ćwierć XIX wieku i okres do wybuchu I wojny światowej to okres swoistej mody na Zakopane, które stało miejscem spotkań artystów, muzyków, polityków, pisarzy, filozofów, uczonych ze wszystkich zaborów, także z emigracji.
W centrum zainteresowania znalazły się również Tatry, które zarówno w sztuce, jak i w literaturze zyskały wymiar wręcz mistyczny i symboliczny. Kronikarz tamtych czasów – Tadeusz Boy-Żeleński pisał: "Tatry opiewane przez Goszczyńskiego, odkryte przez Chałubińskiego, zbliżone przez Witkiewicza i jego urocze Na przełęczy, wcielone w nienaganne strofy Asnyka, dopiero jednak w epoce Młodej Polskie miały uzyskać pełną poetycką wydajność".
W literaturze były to utwory Jana Kasprowicza, Kazimierza Przerwy-Tetmajera czy Tadeusza Micińskiego. Pejzaże tatrzańskie malowane przez Leona Wyczółkowskiego, Wojciecha Weissa, Władysława Ślewińskiego, Jana Stanisławskiego i jego uczniów stworzyły swoistą epopeję tatrzańską, w której podtekście znalazły się odniesienia do ukrytej (uśpionej) w górach wolności. Były również swoistym malarskim odpowiednikiem poezji Kasprowicza czy Tetmajera.
Urszula Kozakowska-Zaucha
Więcej - http://mnk.pl/wystawy/na-skalnym-podhalu
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1059
Do 24.06.18 w krakowskiej Galerii Sztuki Współczesnej „Bunkier Sztuki” można oglądać wystawę prac pt. "Zwierzęta domowe".
Na wystawie zaprezentowano prace krakowskich artystów i artystek młodego pokolenia, dla których wspólnym mianownikiem jest osobisty charakter twórczości. Jest to próba diagnozy sytuacji współczesnych twórców, którzy w działaniach artystycznych skupiają się na swoich przeżyciach i myślach oraz najbliższym otoczeniu. Ich prace oddają tęsknotę za ciałem, materialnością, zakorzenieniem w realnej przestrzeni.
Tytułowe zwierzęta domowe to przeciwieństwa Arystotelesowskich zoon politikon – zwierząt politycznych. Idiosynkratyczny rys twórczości artystów sprawia, że nie angażują się w życie publiczne, odrzucając utylitarną funkcję sztuki.
Pozornie zdawać się może, że postępują wbrew temu, co współcześnie logiczne i efektywne, a ich działania są niepotrzebne i pozbawione sensu. Tymczasem oni, niechętni budowaniu utopii, koncentrują się przede wszystkim na eksplorowaniu swojej codzienności.
W oddaleniu od rzeczywistości mierzą się z nieustanną potrzebą tworzenia, kreując wciąż nowe „niepotrzebne byty” – produkty szczególnej wrażliwości i pragnienia materialności.
To flâneurzy krętych uliczek własnych umysłów. Podróżują w odległe, nieistniejące miejsca wymyślonych przez siebie światów, badając je wnikliwie z dokładnością kartografów, geografów, przyrodników, astronomów. Wycofują się w zacisza swoich pracowni, by tam wobec nadmiaru technologii, bodźców i oczekiwań realizować pomysły z wyobraźni i marzeń. Z jednej strony tęsknią za innym, nowym światem, a z drugiej chronią się przed tym, który jest za oknem.
Przedstawione w ramach ekspozycji prace tworzą opowieść o prywatności i osobistych mikrokosmosach młodych artystów. Dzieła funkcjonują jako dzienniki dokumentujące aktywności twórców w świecie rzeczywistym i wirtualnym. Poruszają intymne tematy, stawiając pytania o emocje i więzi łączące z innymi ludźmi, bądź z otoczeniem.
Niektóre z prac silnie działają na zmysły, wywołując uczucie przyjemności lub stan napięcia. Inne z kolei zgłębiają zagadnienie fizycznej obecności w przestrzeni. Dla tych poszczególnych historii przestrzeń Galerii funkcjonuje jako bezpieczne laboratorium badawcze, które pozwala twórcom pielęgnować namiętności, urealniać sny, kontemplować gesty. Dla odbiorców tworzy jednocześnie zbiór ćwiczeń dla wyobraźni, zachęcając do zmian sposobu myślenia i postrzegania.
Marta Lisok, kuratorka wystawy
Artyści: Michalina Bigaj, Justyna Gryglewicz, Kornel Janczy, Martyna Kielesińska, Adrian Kolerski, Magdalena Lazar, Justyna Mędrala, Anna Pichura, Filip Rybkowski, Kolektyw Smutna buźka – Karolina Jarzębak i Aleksandra Nowakowska, Michał Sroka, Eliasz Styrna.
Więcej - http://bunkier.art.pl/?wystawy=zwierzeta-domowe
- Autor: ANNA LESZKOWSKA
- Odsłon: 1644
W Galerii Miejskiej BWA w Bydgoszczy do 31 stycznia 2016 można oglądać kolekcję dzieł Zdzisława Beksińskiego ze zbiorów Muzeum Historycznego w Sanoku. Wystawa nosi tytuł: Zdzisław Beksiński – Poza snem.
Na ekspozycji, której kuratorami są: Wiesław Banach – dyrektor Muzeum Historycznego w Sanoku oraz Wacław Kuczma – dyrektor Galerii Miejskiej BWA w Bydgoszczy, pokazanych zostało blisko 200 prac artysty - począwszy od wczesnych rysunków z lat 40. XX wieku, poprzez fotografię, malarstwo, grafikę warsztatową i komputerową.
To właśnie malarstwo powstałe w dojrzałym i późnym okresie życia Beksińskiego, reprezentuje największy zespół prac o charakterze fantastycznym.
„W liście do młodego miłośnika sztuki z 4 czerwca 1965 r. zapisał Beksiński myśli, którym był wierny całe życie. Nigdy nie tworzył teorii, ale często usiłował wyjaśniać innym nie tyle czym dla niego jest sztuka, co raczej czym ona nie jest – piszą w katalogu do wystawy jej kuratorzy.
W pół wieku później warto ponownie się nad tymi refleksjami pochylić: Wszyscy znajomi widzą zawsze „makabrę” i to exact w moich rysunkach. Mogliby się przy sposobności porozglądać po świecie – dostrzegliby jej więcej i w drastyczniejszym wydaniu.
Moje rysunki są przede wszystkim groteskowe, chciałbym, by były dziwne, niepokojące. Tajemnica, transcendent, rzeczy niewyjaśnione, wszelkiej maści mętniactwo jest to coś, na dźwięk i na widok czego dostaję dreszczu podniecenia. Nic na to nie poradzę. (...)
Wydaje mi się, że piękno leży właśnie po części w tajemnicy, że gdy wyrzucimy tajemnicę i będziemy usiłowali rozłożyć wszystko na składniki pierwsze, tak jak rozkłada wzorowy polonista wiersz Tuwima, to sami wyjdziemy na tym najfatalniej, bo diabli nam wezmą piękno. (...)
Sztuka zaś wyraża chyba zdziwienie światem, lęk przed nieobjętym, przed niesłychaną dysproporcją nieskończoności i człowieka”.
Pisząc te słowa, miał już za sobą dość różnorodny dorobek, ale to co najistotniejsze – wizyjne malarstwo – było przed nim. Jednakże to „zdziwienie światem, lęk przed nieobjętym” wyrażał niemalże od najwcześniejszych prób artystycznych (…).
Tajemnica, transcendent, rzeczy niewyjaśnione, wszelkiej maści mętniactwo znajdują swój sposób przedstawienia już wyłącznie w malarstwie posługującym się postaciami, rozległymi pejzażami, tradycyjnym światłocieniem.
Powie, że malarstwo jest dla niego narzędziem, które pozwala mu zastąpić nie wynaleziony jeszcze aparat do fotografowania snów i marzeń.
Po prawie dwudziestoletnim, niezwykle twórczym angażowaniu się w awangardę dochodzi do wniosku, że jest to błąd, nowy rodzaj akademizmu zmuszający do wynajdowania coraz to nowych rozwiązań formalnych, a jego zadaniem jest opowiedzieć o swoich duchowych problemach, wyrazić swój lęk, dotknąć bolących ran.
Obrazy realizmu fantastycznego przynoszą mu sukces u widowni i u kolekcjonerów, natomiast krytyka w większości staje przeciwko niemu. Następuje okres wielkiego zamieszania, bo to, co teraz na obrazach jest przedstawione, prowokuje do interpretacji słownych.
Beksiński stara się tłumaczyć, że chodzi mu tylko o dobrze namalowaną wizję, że te wizje nie zawierają żadnego przesłania, że nie są po to, by je interpretować, że nie chce osiągnąć niczego innego poza pięknym i poruszającym obrazem.
Celowo nie daje tytułów - bo jak tytułować, skoro znaczenie jest całkowicie bez znaczenia i sam nie wie, dlaczego użył w danym dziele takiego, a nie innego rekwizytu. Nadaremno. I miłośnicy i przeciwnicy starają się interpretować - ci pierwsi, by coś z tego zrozumieć, ci drudzy, by udowodnić nijakość i płyciznę myślenia artysty.
Jakimś kluczem do zrozumienia wizji artysty mógłby tu być ów fragment Psalmu 23: Choćbym szedł ciemną doliną, który do końca życia przejmował go do głębi. Oczywiście, chodzi tu o ciemną dolinę śmierci, czy w innych tłumaczeniach, dolinę śmierci. To tak niezwykle działało na jego wyobraźnię. Z tego przejmującego psalmu nie wyciąga głównego, optymistycznego wyrazu: zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną.
To właśnie lęk przed doliną śmierci jest nieustannie motorem tej twórczości. To penetrowanie ciemnej doliny. Ponieważ nie mógł uwierzyć w Boga i Jego obecność, zostawało mu tylko penetrowanie nicości. A jednak w wywiadzie z 2002 r. na pytanie: Czy żywi Pan nadzieję? - odpowiedział: Jestem skrajnym pesymistą, ale żywię nadzieję na to, że się mylę”.
Wystawa w bydgoskiej BWA jest retrospektywą pokazującą na ok. 200 obiektach przemiany, jakie zachodziły w jego twórczości w przeciągu niemal sześćdziesięciu twórczych lat. Kuratorzy pokazują więc kilka wczesnych rysunków, jeszcze z lat 40. XX wieku, z których widać jak zmienia się i udoskonala jego technika podczas dwudziestu lat. Prezentują także zespół fotografii, w których szokuje pomysłami, wyprzedzając nadchodzące z wolna kierunki sztuki (a okres fotograficzny to zaledwie siedem lat – 1953-59). Skupiają się jednak przede wszystkim na twórczości dojrzałej: okresie fantastycznym i ostatnich dwudziestu latach życia.”
Zdzisław Beksiński urodził się 24 lutego 1929 r. w Sanoku. W 1947 r. – po ukończeniu sanockiego gimnazjum i liceum – rozpoczął studia na Wydziale Politechniki Krakowskiej. Po ich ukończeniu w 1952 r., zobowiązany nakazem pracy, mieszkał w Krakowie i Rzeszowie, by w 1955 r. wrócić wraz z żoną do Sanoka. Tutaj rozpoczął pracę w Sanockiej Fabryce Autobusów „Autosan”. Zajmował się wówczas przede wszystkim fotografią artystyczną i rysunkiem, pokazując swoje prace na wystawach w kraju i za granicą. Uprawiał także rzeźbę i malarstwo abstrakcyjne.
W 1964 r. w Starej Pomarańczarni w Warszawie Janusz Bogucki zorganizował wystawę artysty, która okazała się pierwszym poważnym sukcesem, gdyż wszystkie prace zostały sprzedane. Pozwoliło mu to porzucić pracę w „Autosanie” i żyć wyłącznie z własnej twórczości.
W 1977 r. przeprowadził się do Warszawy. W lutym 1984 r. związał się na kilka lat z paryskim marchandem Piotrem Dmochowskim. W 1998 r. zmarła jego żona, a w 1999 r. jego syn. 21 lutego 2005 r. Zdzisław Beksiński został zamordowany w swoim warszawskim mieszkaniu. Pozostawiony dorobek artystyczny przekazał testamentem Muzeum Historycznemu w Sanoku, gdzie prezentowany jest na stałej ekspozycji.
Więcej – http://www.galeriabwa.bydgoszcz.pl/info-ver.php?id=1286&idm=5&lit=