Filozofia (el)
- Autor: Wiesław Sztumski
- Odsłon: 11176

Trudno zdiagnozować przyczyny tego zjawiska, ponieważ ma ono podłoże psychologiczne, kulturowe, ekonomiczne, socjalne, polityczne itp. Dwulicowość nie jest cechą wrodzoną jak tzw. instynkty (chociaż „na siłę” można by ją wywodzić z instynktu samozachowawczego, lecz nabywaną w ciągu życia. Jest nade wszystko cechą indukowaną przez środowisko społeczne i wymuszoną przez kontekst społeczny.
Nabywa się jej w wyniku edukacji i socjalizacji, których celem jest przysposabianie jednostek do życia wśród ludzi i do ustanowionego porządku tak, żeby umożliwić im przetrwanie.
Niestety, to przysposabianie ma też złą stronę, ponieważ tworzy konformistów, którzy muszą żyć w zgodzie z przyjętymi standardami w społeczeństwie, często na przekór własnym przekonaniom i wartościom. A to wywołuje rozterki i konflikty wewnętrzne. Żeby przeżyć, trzeba umiejętnie maskować się, nie uzewnętrzniać swoich poglądów. Stąd współczesne społeczeństwo jest jednym wielkim korowodem karnawałowym przebierańców, teatrem masek, gdyż staliśmy się niewolnikami „piaru”.
Na ogół ludzie nie lubią, gdy krytykuje się ich i mówi się prawdę w oczy; wolą słuchać komplementów, albo fałszywych pochlebstw od dwulicowców-lizusów, aniżeli szczerego wytykania wad przez prawdziwych przyjaciół. Z drugiej strony, do obłudy zmuszają ludzi również warunki obiektywne. Wszak żyjemy w cywilizacji zakłamania, gdzie nakaz „Kłam, aby żyć” stał się imperatywem przetrwania.
Obłuda oceniana jest negatywnie, chociaż jest korzystna dla dwulicowców, gdyż zapewnia im pewien komfort psychiczny - pozwala unikać konfrontacji, konfliktów i stresów. Ponadto, niekiedy wynika z chęci zemsty na tych, którzy są obłudni w stosunku do nas i poza naszymi plecami oczerniają nas.
Skutki myślenia binarnego
Na ludzkie zachowania, postawy i postępowanie wpływa między innymi ich sposób myślenia. Od dawna na postępowanie ludzi wywierało wpływ myślenie binarne, na "tak" lub "nie". Jednak od czasów nowożytnych, w konsekwencji takiego myślenia wywodzącego się z dualizmu kartezjańskiego, nastąpił szybki wzrost dwulicowości.
Na gruncie tego sposobu myślenia, (charakterystycznego dla tradycji platońskiej), stworzono wiele sztucznych i prymitywnych podziałów, jak: myśli i zmysły, ciało i dusza, rzeczy i idee, materia i świadomość, treść i forma, istota i istnienie, itd. Na ich podstawie kreowano uproszczone, czarno-białe, obrazy świata, budowane często z elementów oderwanych od siebie i wykluczających się nawzajem.
Różne „binaryzmy” stworzone na „prawie wyłączonego środka” (tertium non datur) biorą się również z dwuwartościowej logiki Arystotelesa, która używana jest do naszych czasów.
Te „binaryzmy” wciąż jeszcze przeważają w kulturze Zachodu za sprawą tradycyjnej edukacji, osadzonej na kulturze platońsko-arystotelesowskiej i wywodzącej się z niej filozofii chrześcijańskiej.
W połączeniu z warunkami życia wynikającymi z postępu wiedzy i techniki, ekonomii neoliberalnej i ideologii konsumpcjonizmu, taki sposób myślenia przyczynia się do gwałtownego szerzenia się dwulicowości w skali masowej i globalnej.
Obłuda i zakłamanie nie są już zjawiskiem wyjątkowym ani godnym napiętnowania - stały się normą zachowań społecznych. Tylko na gruncie etyki tradycyjnej, uznawanej jeszcze przez przeważającą większość ludzi, można je traktować jak patologię społeczną i twierdzić, że współczesne społeczeństwo toczy choroba dwulicowości, która jest jakąś formą schizofrenii społecznej.
Rozdwojenie jaźni
Efektem dwulicowości jest rozdwojenie jaźni spowodowane miotaniem się między istotą biologiczną a społeczną, istotą jednostkową a stadną, między religijnością a świeckością, między ciałem a duszą - wraz ze wszystkimi negatywnymi konsekwencjami tego rozdarcia dla jednostek i zbiorowości. W końcu ludzie nie wiedzą, jakimi są istotami i jak w związku z tym mają się zachowywać i postępować.
Jedni – umownie nazywam ich „fundamentalistami” – idą na łatwiznę i prezentują skrajne poglądy na zasadzie dysjunkcji: uważają się wyłącznie albo za istoty biologiczne, albo za społeczne; albo za religijne, albo świeckie; albo cielesne, albo duchowe; albo egoiczne, albo stadne itd.
W ten sposób postępuje polaryzacja społeczeństwa nie tylko na przeciwstawne sobie, ale sprzeczne obozy – warstwy, grupy zawodowe itd. Każdy z nich chce dominować i dlatego zwalczają się nawzajem.
O ile w okresie stalinowskim głoszono fałszywą tezę, że wraz z rozwojem socjalizmu zaostrza się walka klasowa, to teraz prawdziwą zdaje się być teza, że wraz z rozwojem kapitalizmu, (czyli coraz bardziej wyrafinowanymi sposobami wyzysku), postępuje proces polaryzacji społeczeństwa i antagonizacja różnych ugrupowań „fundamentalistów”.
Możliwe, że jest to efektem celowej polityki „krupierów dziejów” (pisałem o nich w „SN”, Nr 3/11 -Krupierzy dziejów), którzy chcą za wszelką cenę utrzymać się przy władzy dzięki sztucznemu tworzeniu sprzeczności między ludźmi w myśl starej zasady Divide et impera!
Inni zaś – nazywam ich „zwolennikami złotego środka” – starają się godzić te skrajności, co chyba jest bardziej rozsądne, chociaż trudniejsze w praktyce. Trudność związana jest w mniejszym stopniu z człowiekiem w wymiarze jednostkowym aniżeli społecznym. Jednostce bowiem jest stosunkowo łatwo pogodzić swoje różne opozycyjne istoty we własnej świadomości i kierować się mniej lub więcej zrównoważonym postępowaniem w myśl „prawa włączonego środka” i „reguły złotego środka”.
Natomiast przeciwne są temu: środowisko społeczne i obecne mechanizmy funkcjonowania społeczeństwa. Wymuszają one na jednostkach jednoznaczne opowiedzenie się za jedną ze skrajności. A jednostki – dla świętego spokoju - ulegają tej presji. W związku z tym na zewnątrz manifestują postawy skrajne, (żeby przypodobać się ogółowi), a wewnątrz pozostają wierne swoim własnym poglądom. I tak z konieczności stają się dwulicowcami, albo hipokrytami kierującymi się regułą „Bogu świeczkę, a diabłu ogarek”. (O hipokryzji pisałem w „SN” Nr 8-9/14 - Szczerość nie popłaca? )
Wobec tego twierdzę, że wraz z rozwojem kapitalizmu nie tylko postępuje rozwarstwienie społeczeństwa (w granicznym przypadku atomizacja), ale i potęguje się dwulicowość jednostek, a także grup społecznych, instytucji i organizacji. Obłuda cechuje nie tylko poszczególnych ludzi, ale też organizacje, w jakich funkcjonują, w szczególności partie polityczne, grupy zawodowe, wyznaniowe itd. Dlatego mówi się o dwulicowości polityków, lekarzy, partii, kościoła, korporacji itd.
Świeczka i ogarek
Dwulicowość szerzy się coraz bardziej wśród katolików, na co zwrócił uwagę ks. Michał Olszewski na portalu Limanowa.in: „Przechodzimy w Polsce dużą zmianę mentalnościową na poziomie religijnym. Od masowego i czasem bezmyślnego chodzenia do kościoła, do świadomego zaangażowania serca w wiarę i duchową walkę toczoną na co dzień. Niestety, wielu z nas w tym procesie dojrzewania wiary i myślenia popada w duchową schizofrenię. Jedni, nie mogąc sobie poradzić z tym rozdarciem, w ogóle odchodzą z Kościoła, a inni próbują żyć na dwa fronty; w niedzielę na Mszę Świętą, a w tygodniu „hulaj dusza, piekła nie ma” - jak mówi inne ze starych powiedzeń. (…) Mam tu na myśli tych, którzy popadli w duchową schizofrenię, wybierając grzech jako „lifestyle”. Nie ma nic gorszego jak podwójne życie. Człowiek kończy się fizycznie, psychicznie i duchowo, nie wytrzymując obciążeń z tym związanych.”
Szkoda, że o tym „złym” kryjącym się w dwulicowości nie pamiętają na co dzień hierarchowie kościoła. To prawda - „nie ma nic gorszego jak podwójne życie”, ale w dzisiejszych czasach trudno żyć inaczej. Jednobiegunowość poglądów i postaw, która siłą rzeczy wiedzie do tak negatywnych zjawisk, jak nietolerancja, nacjonalizm, szowinizm, nienawiść etniczna, fundamentalizm itp. nie jest poprawna ani korzystna. A więc, nie należy kierować się nakazem biblijnym: „Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie”. Okazuje się, że można i tak się praktykuje z wielu względów. Natomiast służba tylko jednemu bogu prowadzi do tego, że jest się prawdziwym niewolnikiem sumienia. Trudno jest więc racjonalnie wytłumaczyć, uzasadnić i ocenić jako pożyteczną postawę jednobiegunową, do której nawołuje Kościół.
Dwulicowość i obłuda są efektem woli życia w zgodzie z innymi ludźmi i poszukiwania kompromisu dla zaistniałych konfliktów. Życia może nie najlepszego, ale za to najprostszego, dość wygodnego i skutecznego. Zaś prostomyślność i szczerość „do bólu” w stosunku do innych, czyli co na myśli, to na języku - często odbierana jest źle i wywołuje awersję lub agresję oraz chęć zemsty, ponieważ kojarzy się z poniżaniem, naruszaniem godności osobistej, albo z celowym ośmieszaniem. A tego nikt nie lubi.
Manipulacje elit
Szczerość nie popłaca, bo kreuje wrogów oraz rodzi sprzeczności i konflikty. To odnosi się również do uznawania jedynie słusznych myśli lub poglądów, przyjmowania skrajnych postaw i podejmowania jednostronnych działań.
Zmuszanie ludzi (mas społecznych) do postrzegania zjawisk zachodzących w społeczeństwie tylko w jednym wymiarze, albo aspekcie wygodnym dla elit dążących do przechwycenia władzy, jest typowym instrumentem manipulacji społecznej. W interesie tych elit leży bowiem tworzenie odpowiednich nastrojów i antagonizmów dotyczących różnych spraw.
Najłatwiej można je kreować na gruncie wiary religijnej. Bowiem im wyższą wartość posiada obiekt sporu, im bardziej jest abstrakcyjny i symboliczny (a w przypadku religii najwyższą, najbardziej abstrakcyjną i symboliczną wartością jest bóstwo) - tym bardziej długotrwały, ostrzejszy i trudniejszy do likwidacji wywołuje konflikt. Toteż elity władzy chętnie odwołują się do uczuć i symboli religijnych i celowo wykorzystują je, by wywołać niepokój społeczny i dzięki temu osiągać swoje cele polityczne. W ich interesie jest tworzenie i podtrzymywanie różnych „binaryzmów”.
Jednym z przykładów jest binaryzm w odniesieniu do grup społecznych i wyznaniowych. Z jednej strony, przeciwstawia się sobie organizacje polityczne i kościelne, a z drugiej - istotę polityczną człowieka (obywatela), jego istocie religijnej (wyznawcy religii).
O ile pierwsza opozycja: „organizacja państwowa- organizacja wyznaniowa” umożliwia translokację z jednej do drugiej organizacji, to druga opozycja: „obywatel-wyznawca” jest gorsza, ponieważ nie pozwala na to. Tu ostra linia demarkacyjna przebiega już nie na zewnątrz jednostek, ale wewnątrz każdej z nich. W tym wypadku człowiek musi jednoznacznie zdeklarować się, czy jest obywatelem, tj. homo politico, podporządkowanym prawodawstwu państwowemu, czy wyznawcą, tj. homo religiosus, czyli - jak się ostatnio wyraził papież Franciszek w przemówieniu w Parlamencie Europejskim - „osobą obdarzoną godnością transcendentną” i podporządkowaną nakazom kościoła, a nie państwa.
Ten wybór nie jest wcale łatwy, jak się na pozór wydaje. Rodzi on ogromne rozterki duchowe, emocjonalne, etyczne i prawne, z którymi wielu ludziom trudno się uporać.
W historii Polski kościół katolicki wykorzystywał taki binaryzm, żeby przeciwstawiać się zaborcom i okupantom i by kościół mógł sprawować „rząd dusz” ważniejszy od narzuconego narodowi „rządu ciał”. To wewnętrzne rozdarcie jednostek było wtedy uzasadnione. Jednak później już nie.
Po uzyskaniu niepodległości po I i II wojnie światowej należało integrować społeczeństwo w procesach odbudowy państwa i umacniania państwowości, a nie różnicować je i antagonizować. A tymczasem w czasach PRL – państwa niepodległego, uznanego przez ONZ – w latach 50. z ideą podziału jednostek na obywateli Państwa Świeckiego, respektujących prawodawstwo państwowe, czyli ludzkie, oraz obywateli Państwa Bożego, respektujących prawa boskie wystąpił kardynał Wyszyński: „Istnieje głęboka i nierozerwalna więź między prawem Bożym i prawem ludzkim. Prawo Boże czerpie swoje natchnienie z mocy, którą Ojciec niebieski włożył w naturę człowieka. [...] Prawo zaś ludzkie, stanowione przez ludzi, musi być zawsze wpisane w ramy prawa Bożego. Prawo ludzkie nie może być nigdy przeciwne prawu Bożemu. Gdyby było przeciwne, w sumieniu nie obowiązuje, przestaje bowiem być prawem, choćby uchwalone było przez wszystkie parlamenty świata. Nie jest prawem, gdy sprzeciwia się prawu Bożemu, prawu natury, prawu człowieka – dziecka Bożego, a zwłaszcza Chrystusowemu prawu miłości Boga i ludzi”. (A. Rastawicka, Polska racja stanu w nauczaniu Stefana kardynała Wyszyńskiego).
W tej wypowiedzi zawiera się apel o nieposłuszeństwo wobec własnego państwa i prawa stanowionego przez nie oraz wobec ustaw lub uchwał również innych państw, jeśli nie uzyskały akceptacji Watykanu. Chodziło o to, by kościół rządząc przeważającą większością naszego społeczeństwa skutecznie przeciwstawiał się państwu socjalistycznemu i sabotował je, mając na uwadze bardziej interesy własne i obce aniżeli narodu i państwa polskiego.
Licytacja na sumienia
Teraz też niektórzy nasi politycy chorzy na władzę („władzoholicy”) wykorzystują kościół katolicki do walki politycznej, przede wszystkim wyborczej, obiecując mu po ewentualnym zwycięstwie określone korzyści oraz umocnienie jego podupadającej pozycji.
Znowu, tak jak w czasach okupacji i faktycznego zniewolenia narodu, stawiają katolików przed dokonaniem zdecydowanego wyboru między uznaniem albo „praw stanowionych”, albo „praw naturalnych”, przed respektowaniem praw uchwalonych demokratycznie przez parlament, albo nierespektowaniem ich w przypadku niezgodności z sumieniem katolika bez ponoszenia odpowiedzialności prawnej. (Swoją drogą, bezsensowny, nielogiczny i mylący jest podział praw na „stanowione” i „naturalne”. Każde prawo jest stanowione przez kogoś – ludzi, albo bóstwa, i każde jest naturalne w zależności od tego, jak pojmuje się naturalność.) Co jest ważniejsze: sumienie religijne (obojętnie jak licznej grupy wyznawców), czy obowiązek obywatelski - respektowanie prawa określającego porządek społeczny zgodnie z wolą wszystkich obywateli? Nota bene, jest to zamiana zniewolenia – z państwowego czy obywatelskiego - na kościelne. Czyni się wiernych niewolnikami kościoła (zniewolenie zewnętrzne) i na dodatek, wskutek klauzuli sumienia - niewolnikami sumienia (zniewolenie wewnętrzne). W związku z tym nawołuje się lekarzy, pielęgniarki, nauczycieli, naukowców i przedstawicieli innych zawodów zaufania publicznego do bojkotu praw stanowionych przez państwo, czyli do nieposłuszeństwa wobec władzy, do swego rodzaju rokoszu. A to jest pierwszym krokiem na drodze do anarchizacji, buntu i obalania legalnego rządu. Nieważne, jakie szkody wynikają z tego dla obywateli oraz państwa. Byle dorwać się do władzy. Ciekawe byłoby, gdyby inne grupy wyznaniowe, których jest ich u nas ponad sto, chciały wzorem katolików kierować się w życiu i pracy swoimi sumieniami religijnymi – każda „na swój strój”. W państwie demokratycznym, szanującym „godność osoby”, mają przecież do tego prawo przynajmniej te kościoły, które zrzeszają wielu wiernych. To dopiero byłby małpi cyrk! Nie wiadomo, jak wtedy udałoby się wybrnąć z konfliktu sumień i ich licytacji - tyle klauzul sumienia, ile wyznań i bóstw. Sumienie wyznawców której religii należałoby uznać za ważniejsze? To jest na razie mało prawdopodobne, ale wskutek masowego napływu imigrantów z różnych obszarów religijnych może do tego dojść w nieodległej przyszłości.
Drugim przykładem jest „binaryzm” polityków. Z jednej strony kreują swój wizerunek ludzi moralnie nienagannych i „pełną gębą” pouczają o moralności, głównie chrześcijańskiej, a z drugiej strony dokonują przekrętów finansowych i zachowują się jak nieodpowiedzialni smarkacze na wycieczce szkolnej (np. tzw. afera hiszpańska, albo rozróba posła na lotnisku we Frankfurcie). Uczestniczą w nabożeństwach jako zagorzali katolicy, ale to nie przeszkadza im nagminnie i na co dzień grzeszyć przeciwko ósmemu przykazaniu ( „Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu”) i wypowiadać publicznie, nawet z trybuny sejmowej, kłamliwych opinii o swoich bliźnich (rywalach), czy zjawiskach społecznych.
Nie widzą nic złego w nie dotrzymywaniu obietnic wyborczych, ani w nieprzestrzeganiu siódmego przykazania („Nie kradnij”), gdy okradają podatników poprzez nieuczciwe przetargi, zmniejszanie swoich dochodów w zeznaniach podatkowych, nierzetelne rozliczanie kosztów, itp. Sprzeniewierzają się absolutnym standardom moralnym wywodzącym się z etyki chrześcijańskiej, kiedy w życiu kierują się standardami etyki relatywistycznej. Z jednej strony, głoszą konieczność rygorystycznego przestrzegania prawa, zwłaszcza przez zwykłych i biedniejszych obywateli, a z drugiej – bezkarnie dokonują relatywizacji i naginania prawa do swoich potrzeb, co łagodnie nazwali „falandyzacją”, gdy chcą uniknąć kary.
Jeśli uważają się za nieskazitelnych pod względem moralnym i prawnym, i chcą za takich uchodzić w opinii mas, to dlaczego zapewnili sobie bezkarność dzięki immunitetowi, którym posługują się jak różdżką czarodziejską, zawsze gdy naruszają przepisy prawa?
W państwie naprawdę demokratycznym nie powinno być wyjątków dla elit ani immunitetu – wszyscy mają być równi wobec prawa i jednakowo karani za przestępstwa i wykroczenia zgodnie z Art. 32 naszej Konstytucji. Chyba, że jak będzie trzeba, to nawet Konstytucję „sfalandyzują”. Byłoby to przejawem wyjątkowego relatywizmu, bezczelności i poczucia bezkarności elit politycznych, a zarazem ich dwulicowości. Innym przejawem ich zakłamania jest dwoistość standardów odnoszących się do patriotyzmu: pokazują się jako wielcy miłośnicy ojczyzny i chcą uchodzić za takich w oczach mas, ale to tylko maska, pod którą kryje się faktyczny antypatriotyzm. Przecież poprzez osłabianie instytucjonalnego ładu w ojczyźnie (łamanie prawa, niszczenie porządku społecznego, destabilizacja państwa oraz ośmieszanie go) - działają na szkodę państwa. Jednak za dorwanie się do władzy i koryta gotowi są zaprzedać się nawet wrogom swej ojczyzny i sprzeniewierzyć się swojemu narodowi, państwu i ideałom. Wiesław Sztumski 27 listopada 2014
- Autor: Wiesław Sztumski
- Odsłon: 5183
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 122
Pośrednicy – nowa klasa społeczna pretendująca do władzy nad światem
Nie sądzę, żeby pośrednik był przedstawicielem rasy ludzkiej.
Honoré de Balzac, Komedia ludzka
Dawno temu, w konsekwencji ewolucji społecznej pojawiła się grupa społeczna pośredników. Pośrednik jest osobą, która zawodowo zajmuje się pośredniczeniem między ludźmi lub organizacjami i pobiera za to odpowiednie wynagrodzenie w postaci prowizji lub opłaty. Przedmiotami pośredniczenia są dobra, usługi, informacje lub wartości niematerialne. Zależą one od branży, w której działa pośrednik, oraz od potrzeb stron, które kontaktują się ze sobą za pomocą pośrednika.W skład podmiotów pośredniczących wchodzą nie tylko osoby, ale również firmy, instytucje i inne organizacje.
We współczesnym kapitalizmie grupy pośredników rozwijają się coraz szybciej. A w ostatnich latach, w czasie przebiegu nowej rewolucji technicznej, rozwijają się one w tempie przyspieszonym.
Nowa rewolucja techniczna dokonuje się za sprawą najnowszych technologii - automatyzacji, komputeryzacji, robotyzacji, sztucznej inteligencji i digitalizacji. Te technologie wywołują zmiany w pracy pośredników i w istocie ich profesji. Przede wszystkim zmniejsza się popyt na tradycyjne usługi pośrednictwa, ponieważ automatyzacja i SI wykonują pewne zadania taniej i szybciej niż ludzie.
Na przykład, w sektorze nieruchomości niektóre etapy procesu sprzedaży czy wynajmu można już zrealizować za pomocą aplikacji lub platform online. Za to rozwój SI i digitalizacji otworzył nowe możliwości dla pośredników, szczególnie w sektorze finansowym, e-commerce oraz na rynku pracy. Teraz rola pośredników polega bardziej na analizie i interpretacji dużych zbiorów danych i dopasowywaniu klientów do produktów lub dostawców na podstawie zaawansowanych algorytmów SI.
Pojawiają się też nowe rodzaje pośredników, np. brokerzy danych czy konsultanci ds. algorytmów SI, którzy specjalizują się w zarządzaniu ryzykiem związanym z nowymi technologiami. Z kolei, digitalizacja promuje rozwój platform, które same w sobie stają się „pośrednikami nieosobowymi”, konkurencyjnymi z pośrednikami osobowymi. Wskutek tego zmienia się pojęcie pośrednictwa, a osoby pracujące w tym zawodzie muszą się dostosować do nowych modeli cyfrowych, które są bardziej złożone i wymagają odpowiednich umiejętności technicznych. Zaś robotyzacja i SI przyczyniają się do wzrostu efektywności, wskutek czego zmniejsza się liczba potrzebnych pracowników na stanowiskach pośredników. Dzięki korzystaniu z robotów i SI brokerzy czy doradcy mogą przetwarzać większe ilości informacji i szybciej reagować na zmiany na rynkach.
Wzrost efektywności i przejmowanie niektórych zadań rutynowych przez roboty i SI prowadzi do redukcji etatów. Nowoczesny pośrednik, szczególnie w kontekście automatyzacji i digitalizacji, musi znać się na nowoczesnej technice, rozumieć algorytmy i umieć interpretować wyniki generowane przez SI. Pośrednicy, którzy rozumieją SI i umieją ją wykorzystać, mają przewagę konkurencyjną, a ich umiejętności stają się bardziej cenione na rynku pracy. Dlatego pośrednicy muszą nieustannie podnosić swoje kwalifikacje.
Grupa pośredników przekształciła się niedawno w klasę społeczną. Najpierw dała ona znać o sobie w sferze gospodarki. Potem stała się coraz bardziej widoczna i aktywna w pozostałych sferach społecznych w poszczególnych krajach. Dopiero globalizacja umożliwiła tej klasie wywierać coraz większy wpływ na funkcjonowanie wszystkich krajów świata. Obecnie pośrednictwo stało się nieodzownym elementem pejzażu socjosfery i trudno sobie wyobrazić funkcjonowania kogokolwiek i czegokolwiek w świecie bez korzystania z pośrednictwa. Pośrednicy stali się osobami bardzo ważnymi, wręcz kluczowymi. Świadomi swej pozycji, roli i potęgi stają się coraz bardziej roszczeniowi, a ich celem ostatecznym jest zdobycie panowanie nad światem.
Pośrednictwo w sferze gospodarki
Pośrednicy sami nie produkują towarów, tylko pośredniczą w ich sprzedaży, dystrybucji lub przekazywaniu między producentami i konsumentami. W nowoczesnych gospodarkach, gdzie technika, globalizacja i rozwój rynków cyfrowych znacząco zmieniły dynamikę gospodarczą, ich działalność jest coraz bardziej potrzebna i wpływowa. W domenie gospodarki działają bardzo zróżnicowani pośrednicy w różnych sektorach rynku. Należą do nich na przykład platformy Amazon, Uber, Airbnb czy Allegro, pośrednicy finansowi, agencje reklamowe i marketingowe, handlowcy, dystrybutorzy i hurtownicy oraz agencje rekrutacyjne na rynku pracy.
Pośrednicy odgrywają pozytywną rolę w domenie gospodarki w organizowaniu dostaw, dystrybucji i sprzedaży, w przyspieszaniu i usprawnianiu transakcji między różnymi podmiotami rynku, ułatwiają procesy rynkowe, redukują koszty transakcji i skracają czas poświęcony na znalezienie odpowiedniego dostawcy czy klienta. W erze big data dostarczają konsumentom, firmom czy inwestorom potrzebne i zwięzłe informacje, co pomaga w podejmowaniu decyzji zakupowych czy inwestycyjnych.
W systemach finansowych pośrednicy pełnią ważną rolę w redystrybucji zasobów, dzięki kredytom, inwestycjom lub zarządzaniu ryzykiem.
Jednak z drugiej strony, pośredników ocenia się negatywnie za pobieranie zbyt wysokich marż i prowizji, znaczące podnoszenie cen towarów i usług, ograniczanie możliwości wyboru sprzedawców, nadmierną eksploatację pracowników, brak odpowiedzialności za jakość usług lub produktów dostarczanych przez zewnętrznych dostawców, centralizację władzy i monopolizację informacji przez pośredniczące oligopole i wielkie korporacje.
Pośrednictwo w sferze polityki
W sferze politycznej pośrednicy pełnią kluczowe role, wpływając na decyzje polityczne i kształtowanie polityki publicznej. Są to osoby, grupy lub instytucje, które pełnią rolę łączników pomiędzy obywatelami a strukturami władzy. Ich zadaniem jest prezentowanie rządzącym interesów społeczeństwa lub jego części oraz ułatwianie komunikacji pomiędzy politykami. Pośrednicy polityczni (lobbyści, doradcy, eksperci, organizacje pozarządowe, kościoły i organizacje religijne) przyjmują różne formy i odgrywają różne role w zależności od kontekstu politycznego oraz systemu, w którym funkcjonują.
Pośrednictwo w sferze turystyki
Pośrednictwo w turystyce to działalność polegająca na łączeniu dostawców usług turystycznych z klientami, którzy są zainteresowani zakupem ich usług. Działają tu tacy pośrednicy, jak biura podróży, agenci turystyczni i internetowe portale rezerwacyjne,
Pośrednictwo w sferze transportu i łączności
Pośrednictwo w transporcie polega na kojarzeniu stron zainteresowanych realizacją usług transportowych lub komunikacyjnych, takich jak organizacja, planowanie i nadzorowanie przewozu towarów, osób oraz przekazywanie danych przez pośredników, którzy wykonują te usługi sami lub zajmują się ich koordynacją. W obszarze transportu pośrednictwo obejmuje przewóz towarów i osób oraz logistykę, W obszarze łączności, pośrednictwo obejmuje usługi telekomunikacyjne, pocztowe i kurierskie oraz monitoring realizacji tych usług,
Pośrednictwo w sferze zdrowia
W opiece zdrowotnej pośrednicy odgrywają ważną rolę, wpływając na dostęp pacjentów do usług leczniczych oraz na jakość opieki zdrowotnej. W systemach zdrowotnych, gdzie opieka zdrowotna jest prywatna lub mieszana, firmy ubezpieczeniowe pośredniczą między pacjentami a lekarzami, decydując o tym, które procedury zostaną sfinansowane.
Telemedycyna i platformy zdrowotne pomagają pacjentom w uzyskaniu opieki medycznej, monitorowaniu zdrowia, rezerwacji wizyt lekarskich i uzyskiwaniu porad specjalistycznych. Pośredniczą one między pacjentami a lekarzami, oferując usługi telemedyczne i zdalne konsultacje lekarskie.
Pośrednictwo obejmuje też działalność polegającą na łączeniu pacjentów z usługodawcami medycznymi lub produktami związanymi ze zdrowiem. W tej sferze pośrednictwo ma miejsce w dostępie do usług medycznych, znalezieniu odpowiednich specjalistów lub placówek medycznych, organizacji wizyt u lekarzy lub badań diagnostycznych i organizacji leczenia za granicą, pośrednictwie ubezpieczeniowym, telemedycynie i e-zdrowiu, sprzedaży produktów zdrowotnych, opiece nad pacjentami przewlekle chorymi oraz w usługach doradczych i edukacyjnych.
Pośrednictwo w sferze edukacji
Z różnych powodów w coraz większym stopniu zanika bezpośrednia relacja między nauczycielem a uczniem. Staje się ona coraz bardziej zapośredniczona, zwłaszcza w nauczaniu zdalnym. Platformy e-learningowe pełnią rolę pośredników między wykładowcami i szkołami wyższymi a globalną publicznością, zmieniając sposób zdobywania wiedzy. Agencje rekrutacyjne i firmy doradcze ds. edukacji pomagają uczniom i studentom w wyborze szkół, uniwersytetów oraz kursów Pośrednictwo w edukacji obejmuje działania mające na celu łączenie osób poszukujących możliwości edukacyjnych z odpowiednimi instytucjami, programami i zasobami edukacyjnymi. Pośrednicy pełnią rolę doradców, konsultantów lub organizatorów, pomagając uczniom, studentom, rodzicom, pracownikom i firmom znaleźć dostępne oferty edukacyjnych i korzystać z nich.
Pośrednictwo w sferze rekreacji
Pośrednictwo w sferze rekreacji to działalność polegająca na łączeniu osób poszukujących form wypoczynku, rozrywki lub aktywności fizycznej z dostawcami usług rekreacyjnych. Podobnie jak w innych sferach, pośrednicy w tej dziedzinie pomagają w organizacji, doradztwie, rezerwacji czy personalizacji ofert rekreacyjnych. Obszarami, w których występuje pośrednictwo rekreacyjne są: turystyka i podróże, organizacja imprez, rekreacje sportowe i aktywność fizyczna, organizacja obozów i kolonii i wynajem sprzętu rekreacyjnego.
Pośrednictwo w sferze produkcji
Polega ono na łączeniu producentów z dostawcami surowców, usług, technologii, a także z klientami, dystrybutorami i innymi partnerami w łańcuchu dostaw. Pośrednictwo w sferze produkcji obejmuje optymalizację procesów produkcyjnych, wprowadzanie innowacji technologicznych. zakup surowców, sprzedaż gotowych produktów, finansowanie inwestycji, outsourcing produkcji, a także zarządzanie logistyką i certyfikacją. Działalność pośredników obejmuje pośrednictwo w dostarczaniu surowców i komponentów. Zajmują się tym pośrednicy komponentów technologicznych oraz firmy zajmujące się dostarczaniem i organizacją dostaw podzespołów elektronicznych, mechanicznych i innych elementów wykorzystywanych w procesach produkcyjnych.
Pośrednicy uczestniczą w pozyskiwaniu nowych technologii, usługach logistycznych i magazynowych, outsourcingu produkcji, sprzedaży i dystrybucji produktów, zaopatrzeniu i zakupach przemysłowych, branży recyklingu i zarządzania odpadami, certyfikacji i audytów, finansowaniu produkcji i we wdrażaniu nowoczesnych technologii cyfrowych, takich jak robotyka, sztuczna inteligencja.
Pośrednictwo w sferze społecznej i relacji międzyludzkich
W sferze relacji międzyludzkich pośrednicy również odgrywają coraz większą rolę, często modyfikując sposób komunikowania się i interagowania ludzi. Aplikacje randkowe są pośrednikami między osobami szukającymi partnerów. Zmieniają one sposób budowania relacji intymnych. Odpowiednie algorytmy decydują, kogo użytkownicy tych aplikacji zobaczą i z kim będą mieli szansę spotkać się. Platformy społecznościowe, jak Facebook, X, Instagram, pośredniczą w codziennej komunikacji oraz w interakcjach między ludźmi, zmieniając sposoby nawiązywania i podtrzymywania stosunków interpersonalnych. Decydują one, które treści zobaczymy i jak ukształtujemy nasze życie społeczne i poglądy. Pośrednikami między markami a ich obserwatorami są influencerzy. Promują oni produkty i usługi, które wpływają na wybory konsumenckie ich fanów.
Pośrednictwo w sferze prawa
W tej sferze pośrednicy ułatwiają różnym stronom zawieranie umów, porozumień czy rozwiązywanie sporów. Pośrednictwo prawne obejmuje wiele dziedzin, a najważniejsze role pełnią w nich adwokaci i radcy prawni, mediatorzy, notariusze, syndycy, komornicy, agenci ubezpieczeniowi, arbitrzy, agenci w obrocie nieruchomościami, agenci celni i doradcy podatkowi.
Pośrednictwo w sferze kultury i mediów
W tych sferach pośrednicy mają ogromny wpływ na to, co i jak konsumuje się w zakresie sztuki, mediów i rozrywki. Krytycy, redaktorzy, kuratorzy pośredniczą między twórcami a publicznością, oceniając dzieła sztuki, książki, filmy czy muzykę. Wybierają to, co zasługuje na uwagę i jakie dzieła zostaną zaprezentowane szerszej publiczności. Dyktują oni trendy w kulturze i często decydują o tym, jakie dzieła i treści będą popularne. Agencje artystyczne to pośrednicy w dziedzinie sztuki, filmu czy literatury, którzy negocjując kontrakty i warunki współpracy łączą artystów z wydawcami, producentami lub galeriami.
Pośrednicy i oligarchowie
Klasa pośredników to wielka grupa osób działających pomiędzy kapitałem a konsumentami. W jej skład wchodzą menedżerowie średniego szczebla, specjaliści, doradcy oraz osoby pracujące w zawodach wymagających wyższego wykształcenia, przede wszystkim prawnicy, finansiści, specjaliści IT, konsultanci oraz analitycy. Ich rolą jest zarządzanie sprawami i organizacją w firmach i instytucjach oraz budowa kapitału społecznego i kulturowego, co pozwala im wspinać się po szczeblach hierarchii społecznej. Nie mają oni kontroli nad dużym kapitałem, a ich wpływ ogranicza się do sfery operacyjnej i administracyjnej. Rzadko zdarza się, by przechodzili na poziom polityczny.
Oligarchowie, podobnie jak pośrednicy, są nową klasą społeczną wygenerowana przez ustrój kapitalistyczny. (Prawdę mówiąc, nie wiadomo, czy ten ustrój zanim upadnie powoła do istnienia jeszcze jakieś klasy.) W zależności od przyjętej definicji, oligarchów i pośredników można uznać za klasę społeczną jako klasę kapitalistów (w ujęciu marksistowskim), elitę (w teorii elit Vilfreda Pareto), czy grupę posiadająca przewagę kapitału (w teorii Bourdieu).
Klasę oligarchów tworzą najczęściej osoby, które dorobiły się per fas et nefas, ale raczej per nefas, ogromnego majątku liczonego w miliardach dolarów i które wywierają duży wpływ na politykę. Swoje pozycje zdobywają i utrzymują dzięki bliskim powiązaniom z władzami lub korzystaniu z układów politycznych i gospodarczych. Są częścią elit ekonomicznych, ale ich znaczenie często wykracza poza sferę finansową i ogarnia politykę, media oraz inne instytucje społeczne.
Oligarchowie tworzą nową, globalną elitę – klasę społeczną odrębną od klasy średniej, wyższej i tradycyjnych elit arystokratycznych. Ale mają pewne cechy wspólne:
• Ekstremalne bogactwo. Dzięki niemu wywierają wpływ nie tylko na gospodarki lokalne, ale także na międzynarodową politykę gospodarczą.
• Wpływy polityczne. Często blisko współpracują z politykami lub sami są nimi, co pozwala im wpływać na prawo, regulacje i politykę gospodarczą.
• Siła mediów. Wielu oligarchów posiada media lub korporacje technologiczne, dzięki czemu mają wpływ na narracje społeczne.
Oligarchia różni się od elit tradycyjnych. O ile tradycyjne elity zazwyczaj legitymizowały swoją władzę rodowodami, edukacją lub zasługami dla państwa, to oligarchowie zdobywają pozycje przez gromadzenie kapitału i układy polityczne, często opierając swoje działania na strategiach inwestycyjnych i monopolizacji kluczowych sektorów gospodarki. Ich znaczenie stale rośnie, a działania coraz bardziej wpływają na strukturę społeczną i polityczną współczesnego świata.
Relacje między oligarchami i pośrednikami są bardziej symbiotyczne (wzajemnie korzystne) niż konkurencyjne (antagonistyczne). Bierze się to stąd, że oligarchowie potrzebują pośredników, aby mogli sprawnie zarządzać swoimi przedsiębiorstwami, inwestycjami oraz sieciami wpływów.
Dlatego oligarchowie często angażują wykwalifikowanych specjalistów spośród pośredników do:
• Zarządzania przedsiębiorstwami – menedżerowie i dyrektorzy operacyjni są kluczowymi postaciami w firmach, nadzorującymi działalność na poziomie strategicznym i operacyjnym.
• Doradztwa prawnego i finansowego – specjaliści w tych dziedzinach pomagają oligarchom w optymalizacji podatkowej, zarządzaniu inwestycjami oraz przepisach prawnych.
• Utrzymania wizerunku – specjaliści PR i marketingu pomagają budować pozytywny obraz oligarchów i ich firm w oczach opinii publicznej.
Z kolei dla pośredników praca na rzecz oligarchów wiąże się z wysokimi wynagrodzeniami, prestiżowymi pozycjami i możliwością rozwoju zawodowego. Praca w strukturach należących do oligarchów może także oferować pośrednikom stabilizację finansową oraz dostęp do rozbudowanych sieci kontaktów.
Między klasą pośredników a oligarchów występują różnice strukturalne i społeczne. Mimo, że klasa pośredników cieszy się względnym prestiżem, jej pozycja jest daleka od tej, jaką zajmują oligarchowie. Kluczowe różnice obejmują:
• Dostęp do kapitału. Oligarchowie kontrolują ogromne zasoby finansowe i majątkowe, a pośrednicy są jedynie dobrze wynagradzanymi pracownikami.
• Poziom wpływów. Pośrednicy mają ograniczone wpływy, często w ramach pojedynczych organizacji, podczas gdy oligarchowie wywierają wpływ na światową politykę, światowe media i na międzynarodowe rynki.
• Stabilność pozycji. Pozycja oligarchów jest stabilna i niezależna od rynku pracy, podczas gdy klasa pośredników jest podatna na fluktuacje rynku.
W zasadzie pośrednicy mogą przejść do klasy oligarchów, ale to bardzo rzadko się zdarza, ponieważ wymaga zgromadzenia znaczącego kapitału, wykraczającego poza dochody, jakie zwykle osiąga klasa pośredników. Osoby, którym się to udało, były wybitnymi przedsiębiorcami lub założycielami startupów, którzy osiągnęli ogromny sukces.
Podsumowanie
Pośrednicy są teraz wszędzie. Współczesny świat funkcjonuje w dużej mierze dzięki nim. Pełnią rolę łączników między różnymi osobami, grupami, firmami, zasobami i instytucjami. Kapitalizm, który promuje efektywność, rozwój technologii i skalowalność usług, niejako naturalnie sprzyja powstawaniu coraz większej liczby pośredników, którzy ułatwiają i przyspieszają transakcje, dostęp do zasobów oraz zarządzanie informacjami. W związku z tym są oni pożyteczni dla funkcjonowania społeczeństwa i państwa.
Pożyteczni są też z innego powodu, a mianowicie dlatego, że przyczyniają się do przywracania równowagi na rynku pracy. Dzięki masowemu i bardzo szybko rozwijającemu się pośrednictwu mnoży się w sposób lawinowy liczba zawodów pośredniczych oraz zapotrzebowanie na pośredników różnych specjalności. Faktycznie nie da się policzyć, ile zawodów związanych jest z pośredniczeniem. Liczba ich jest trudna do precyzyjnego określenia, ponieważ obejmuje bardzo szeroki zakres branż i specjalizacji. Szacuje się ją co najmniej na około tysiąc.
Każda ze sfer pośrednictwa generuje nowe zawody specjalistyczne dla siebie, których liczba rośnie wraz z rozwojem gospodarki, techniki, cyfryzacji, rynku pracy i globalizacji. A podaż pośredników coraz mniej nadąża za popytem na nich wskutek nieefektywnej edukacji zawodowej.
Mimo tego, pośrednicy przyczyniają się do likwidacji bezrobocia w związku z zanikaniem tzw. tradycyjnych zawodów, nikomu dziś niepotrzebnych. A więc pośrednicy łatają dziury pojawiające się na rynku pracy. Krótko mówiąc, klasa pośredników i wzrost jej znaczenia są pożyteczne z punktu widzenia ekonomii.
Ale z drugiej strony, wzrost roli pośredników w innych sferach niż ekonomiczna budzi uzasadnione obawy o ich przesadny wpływ na relacje społeczne, polityczne i kulturowe.
Nadmierny wzrost liczby pośredników prowadzi do takich oto negatywnych zjawisk:
• Wzrostu kosztów dla klientów. Każdy pośrednik zarabia prowizję lub opłatę za swoją usługę, co zwiększa ostateczny koszt dla klienta. Na przykład w nieruchomościach pośrednik pobiera prowizję od wartości transakcji, co podnosi cenę zakupu lub wynajmu. Gdy liczba pośredników rośnie, może to prowadzić do wzrostu cen produktów i usług.
• Wydłużenia łańcucha decyzyjnego. Większa liczba pośredników to więcej etapów w procesie decyzyjnym, co spowalnia transakcje. Na przykład, w branży finansowej nadmiar doradców i konsultantów może wydłużyć czas potrzebny na podjęcie decyzji inwestycyjnych lub zatwierdzenie kredytu.
• Obniżenia jakości usług. Gdy rośnie liczba pośredników, dochodzi do obniżenia jakości usług. Wzrost konkurencji skłania mniej doświadczonych pośredników do stosowania agresywnych technik sprzedaży lub nieuczciwych praktyk. A to skutkuje obniżeniem zaufania klientów.
• Większe ryzyko oszustw. W branżach takich jak nieruchomości, ubezpieczenia czy finanse większa liczba pośredników zwiększa ryzyko nieuczciwych praktyk, takich jak pobieranie dodatkowych opłat, niewłaściwe doradztwo, czy sprzedaż produktów, które nie są korzystne dla klienta, ale generują wysoką prowizję dla pośrednika.
• Trudniejszy wybór dla klientów. Klienci mogą mieć trudności w znalezieniu kompetentnych pośredników. Wybór staje się czasochłonny i skomplikowany, co zazwyczaj skutkuje złym wyborem.
• Zmniejszenie bezpośredniego dostępu do rynku. W niektórych przypadkach wzrost liczby pośredników doprowadza do tego, że trudno dokonać transakcji bez ich udziału. Na przykład, na rynku nieruchomości większość ofert jest dostępna tylko przez pośredników. To ogranicza możliwość samodzielnego znalezienia nieruchomości i obniżenie kosztów transakcji.
• Wpływ na konkurencję i innowacje. Wzrost liczby pośredników i związane z tym wzrosty cen zniechęcają mniejsze firmy do wchodzenia na rynek. To ogranicza konkurencję, a co za tym idzie — innowacje, ponieważ pośrednicy mogą nie być zainteresowani nowymi, mniej dochodowymi produktami lub usługami.
• Obniżenie efektywności rynku. Nadmierna liczba pośredników może powodować chaos informacyjny. Gdy zbyt wiele osób i firm konkuruje o klienta, łatwo o powielanie tych samych ofert i działań, co utrudnia sprawną i transparentną wymianę informacji.
Już pojawiają się problemy, z którymi trudno będzie poradzić sobie w wyniku szybkiego wzrostu liczebności nowej klasy pośredników, która staje się coraz bardziej dominującą i roszczeniową. Ambicją jej awangardy finansowej jest przekształcenie się w siłę przewodnią w walce konkurencyjnej z oligarchami o sprawowanie rządu światowego.
Wiesław Sztumski
- Autor: Wiesław Sztumski
- Odsłon: 6985

Chirurdzy wykonują cudowne i szalenie precyzyjne operacje, o jakich przedtem nikomu się nie śniło. Wytwarza się i stosuje nieprawdopodobnie doskonałe protezy z coraz trwalszych i elastycznych materiałów, sztuczne tkanki i organy, które prawie w pełni zastępują uszkodzone narządy, upodabniają się do nich i pozwalają ludziom ułomnym normalnie funkcjonować.
Wspaniale rozwija się również chirurgia prenatalna. Dzięki stosowaniu leków najnowszych generacji, które działają szybko i skutecznie, chociaż wywołują szkodliwe skutki uboczne, można długotrwale utrzymywać organizm w granicach parametrów typowych dla zdrowego człowieka. Jak się dowiaduje o nowych osiągnięciach medycyny, to aż serce rośnie, oczywiście (i na szczęście) w przenośni. Ale czy naprawdę jest się z czego cieszyć?
Postęp w dziedzinie medycyny jest coraz bardziej kosztowny. Produkcja wszelkich nowoczesnych protez, implantów i lekarstw wymaga rosnących nakładów finansowych. Ogromną część kosztów pochłaniają badania naukowe, które poprzedzają wynalazki, prototypy i produkcję masową. Wymagają one wciąż droższych materiałów, odczynników, aparatur, programów i angażowania do współpracy licznych multidyscyplinarnych, wysoce wykształconych, zespołów badawczych w charakterze podwykonawców.
Im więcej podwykonawców, tym wyższe są koszty produkcji. W związku z tym musi rosnąć cena sprzedaży nowych lekarstw, protez, itp. Tym bardziej, że pośrednicy między zakładami farmaceutycznymi a pacjentami, czyli właściciele sieci aptek, a nie Bogu ducha winni aptekarze*, żerując na ludziach chorych, ustalają horrendalne marże na leki, bo wiedzą, że chory jest w sytuacji bez wyjścia - musi kupić lekarstwo i zapłacić nie wiadomo ile, by wyzdrowieć, być sprawnym, albo utrzymać się przy życiu.**
Suplementy zdrowego rozsądku
Rynek farmaceutyczny jest niezwykle intratny i jednocześnie absolutnie odporny na kryzysy ekonomiczne i dlatego gwarantuje świetne profity. O jego zyskowności świadczy fakt fundowania przez koncerny farmaceutyczne różnych „wypasionych” imprez i egzotycznych wycieczek organizowanych dla lekarzy, by zachęcić ich do przepisywania pacjentom lekarstw wytwarzanych przez te koncerny. Pewnie taki sposób pozyskiwania klientów sowicie opłaci się.
Wartość rynku farmaceutycznego w Polsce wynosiła w 2103 r. 32, 9 mld zł, a wartość światowego rynku w 2010 r. szacowano na 897 mld USD. Nic dziwnego, że coraz więcej pojawia się aptek i producentów lekarstw i pseudolekarstw, zwanych dla zmylenia chorych „suplementami diety” - czyli leków pro psyche, a nie pro corpore. Jest to przykład jednego z wielu terminów wymyślonych przez producentów i reklamotwórców w celu ogłupiania ludzi.
W konsekwencji tego rośnie lawinowo wysyp farmaceutyków i mnóstwa ich odmian, różniących się nie tyle składem czy skutecznością, co nazwami i opakowaniami. Na marginesie, opakowania też są coraz wymyślniejsze i bardziej ozdobne, by lepiej rzucały się w oczy i przyciągały klientów, i dlatego droższe; a to też przyczynia się do wzrostu ceny leków - w końcu za wszystko płaci nabywca, nawet za urządzanie „polowania” na siebie!
Gwałtownemu przyrostowi nowych specyfików towarzyszy wycofywanie z produkcji i sprzedaży starych, chyba nie zawsze gorszych, ale za to lepiej sprawdzonych i może mniej szkodliwych. Niektóre z nich – np. antybiotyki - muszą być wycofywane, gdyż nie działają na nowe mutanty bakterii, ale co do innych - można mieć wątpliwości. W rezultacie tanich leków jest mało i będzie coraz mniej, a drogich jest więcej i stale będzie ich przybywać. A nowsze i droższe nie zawsze znaczy lepsze i skuteczniejsze.
Kogo stać na leczenie?
W przeciwieństwie do drastycznie rosnących cen lekarstw, realne zarobki ludzi tylko w nieznacznym stopniu wzrastają (zgodnie z krzywą Gaussa dotyczy to bardzo wąskiej grupy społeczeństwa - w Polsce około 650 tys. osób, których dochód miesięczny przekracza 7,1 tys. zł). Zarobki statystycznej większości albo nie zmieniają się, albo spadają wskutek oficjalnej lub ukrytej inflacji.
Według oficjalnych danych z 2013 r., w Polsce na 38,5 mln ludności przypadało prawie 7 mln osób żyjących w ubóstwie, z czego w skrajnym - 0,3 mln osób i w umiarkowanym - 6,6 mln osób. (Bank Światowy szacuje liczbę ludzi biednych w świecie na ponad połowę, tj. około 4 mld osób.) Do tego trzeba dodać progresywny rozziew między liczbą ludzi bogatych i biednych w skali lokalnej i globalnej: liczba biedniejących będzie wzrastać, a bogacących się maleć.
Stąd wynika dość pesymistyczny wniosek: coraz mniej ludzi w Polsce i na świecie będzie w stanie leczyć się i korzystać z najnowszych osiągnięć medycyny. Coraz trudniejszy jest dostęp do specjalistów pracujących w ramach powszechnych, zresztą przymusowych, ubezpieczeń zdrowotnych, ponieważ coraz mniej lekarzy uzyskuje specjalizacje - z różnych powodów. A ci, którzy przyjmują prywatnie, są bardzo drodzy.
Coraz mniej ludzi stać na wykupienie drogich lekarstw, protez i innych środków oraz usług medycznych (tomografia, rezonans magnetyczny, itp.). Usługi medyczne, głównie skomplikowane operacje chirurgiczne, są zbyt drogie dla zwykłego śmiertelnika, a ich koszt będzie wzrastać. Już teraz wielu pacjentów niezamożnych, zwłaszcza emerytów i bezrobotnych, nie realizuje recept nawet na leki refundowane, bo nie mają pieniędzy. Oni za sprawą państwa, które toleruje rozbój na rynku farmaceutycznym, zostali po prostu wykluczeni z dobrodziejstw powszechnej opieki zdrowotnej, jaką państwo powinno im zapewnić.
Takich ludzi wykluczonych będzie przybywać w szybkim tempie, proporcjonalnie do postępów medycyny i do złego zarządzania sprawami zdrowia. Zaistniała dość dziwna sytuacja: z jednej strony imponujące osiągnięcia medycyny, farmakologii i techniki, dzięki którym można uzdrawiać ludzi, utrzymywać ich przy życiu i zapewnić im w miarę dobre funkcjonowanie w społeczeństwie, a z drugiej strony - rosnące przeszkody, głównie finansowe, które coraz większej liczbie ludzi uniemożliwiają korzystanie z tych osiągnięć.
Wspaniałemu postępowi medycyny towarzyszą choroby i umieranie mas społecznych, które nie mogą korzystać z jego dobrodziejstw. W rzeczy samej, leczenie za pomocą leków nowych generacji - bardziej skutecznych i mniej szkodliwych ze względu na skutki uboczne - jak i zabiegi medyczne wspomagane najnowszą techniką, dostępne są dla ludzi zamożnych, a w przyszłości dla ludzi coraz bogatszych.
Rynek coraz większy
Wzrost konkurencji na rynku farmaceutycznym i na rynku usług medycznych z różnych przyczyn nie skutkuje obniżką cen, tak jak to ma miejsce w przypadku innych rynków. Przede wszystkim dlatego, że potrzeby konsumentów - zapotrzebowanie na leki i usługi medyczne - nie są i prawdopodobnie nigdy nie będą w jakimś momencie w pełni zaspokojone. Przeciwnie, one stale rosną, proporcjonalnie do postępu cywilizacyjnego.
I rosną z prostej przyczyny, gdyż efektem niepożądanym tego postępu jest wzrost tzw. chorób cywilizacyjnych, spowodowanych zanieczyszczeniem środowiska przyrodniczego, degradacją środowiska społecznego, akceleracją tempa pracy i życia, wzrostem czynników stresogennych, niewłaściwym odżywianiem się, itd.
Cierpią na nie niemal wszyscy ludzie w świecie i to nie na jedną z takich chorób, lecz na więcej.
W związku z tym będzie postępować zjawisko wielochorobowości nie tylko u ludzi starych, jak dotychczas. A skutkiem osiągnięć medycyny jest ogromny wzrost liczby ludzi, którzy od narodzin, a nawet od życia embrionalnego, utrzymywani są sztucznie przy życiu, niejako wbrew naturze.
Populacja ludzi rośnie gwałtownie - w ciągu ubiegłego wieku wzrosła ponad dwukrotnie od 3,2 do 7,1 mld osób - i nic nie wskazuje na to, żeby ta tendencja wzrostowa przyrostu demograficznego została zahamowana. Ale w przeważającej większości ta populacja składa się z ludzi chorych i ułomnych, czyli z aktualnych i potencjalnych konsumentów funkcjonujących na rynku farmaceutycznym i medycznym.
Niestety, ludzie będą coraz bardziej chorowici. Po pierwsze, urodzenie się w zdegenerowanym środowisku to większe prawdopodobieństwo choroby - proporcjonalnie do stopnia degeneracji środowiska.
Po drugie, zgodnie z determinizmem genetycznym, chore pokolenia będą wydawać na świat potomstwa coraz bardziej chorych osobników; do utrzymania ich przy życiu potrzebne będą wciąż nowe leki, bo starsze, czyli wcześniej stosowane, okażą się nieskuteczne.
Odpowiednio do tempa wzrostu populacji (przyrostu demograficznego) będzie rosnąć liczba chorych, wymagających coraz bardziej kosztownego leczenia i zapełniających poczekalnie w przychodniach medycznych oraz wydłużających kolejki do gabinetów lekarskich.
Zamiast selekcji naturalnej
Możliwe, że bariera finansowa na drodze do korzystania z usług medycznych jest skutecznym środkiem likwidacji kolejek. Ale nie o to chodzi, tylko o ułatwienie szybkiego kontaktu ze specjalistą. To jest inaczej, aniżeli na przykład na rynku samochodowym, gdzie średnio zamożna rodzina kupuje przeciętnie dwa samochody na kilka lat. W pewnym momencie wszyscy potrzebujący mają więc auta i na rynku występuje nadwyżka podaży w stosunku do popytu. Żeby sprzedać kolejne auta znajdujące się na rynku, trzeba obniżać ich cenę i zachęcać do kupna nowych egzemplarzy, stosując różne wyprzedaże nawet po cenie niższej od ceny produkcji, kredyty itp. środki marketingowe.
Czegoś takiego nie ma i nie może być na rynku farmaceutycznym, gdzie chorzy i lekarze czekają z utęsknieniem na nowe leki. Także na rynku medycznym - trudno tutaj o nadprodukcję, jeśli kształcenie lekarza musi trwać około pięciu lat, a specjalisty około dziesięciu lat, w związku z czym przyrost liczby lekarzy będzie coraz bardziej opóźniony w stosunku do przyrostu ludzi potrzebujących ich pomocy.
Czy słyszał ktoś o wyprzedaży po obniżonej cenie usług medycznych i farmaceutyków, albo o ich sprzedaży posezonowej lub ratalnej? Nic z tego. Tu rządzą zgoła inne prawa marketingu i biznesu - prawa oparte na żerowaniu na ludzkim nieszczęściu i cierpieniu. Co z tego, że tworzy się i stara się upowszechnić różne wzniosłe idee humanizmu religijnego, albo świeckiego oraz kanony postępowania moralnego i kodeksy etyczne dla lekarzy i farmaceutów; że głosi się piękne hasła o szacunku dla godności każdego człowieka bez wyjątku i o ochronie jego życia, o empatii i pomocy chorym?
Ot, piękne to i szumne wypowiedzi, rodzące złudną nadzieję u biednych i cierpiących, a w istocie frazesy w świecie, gdzie górowanie komercji nad uczuciami ludzkimi nakazuje wykorzystywać każdego, ile się da. A najłatwiej i najbardziej można wyzyskać biednych, słabych i chorych.
Wcześniej obowiązywała biologiczna zasada selekcji naturalnej: „Przeżywają osobniki najzdrowsze i najsilniejsze”. Teraz ona się nie sprawdza, ponieważ dzięki postępowi medycznemu może przeżyć nawet najsłabszy i najbardziej chory pod warunkiem, że będzie się leczyć. Dlatego w zamian obowiązuje ekonomiczna zasada doboru: „Przeżywają osobniki najbogatsze, których stać na leczenie”. Reszta niech zdycha w zachwycie nad osiągnięciami współczesnej medycyny i w majestacie wielkich ideałów humanizmu, propagowanych przez chrześcijaństwo i cywilizację Zachodu. Wiesław Sztumski
7 kwietnia 2014
* O ich misji społecznej mówiła prof. Maria Szyszkowska w wywiadzie zamieszczonym w „SN” Nr 1, 2010 - Nadzieja w aptekarzach **O bezwzględnej i pasożytniczej klasie pośredników pisałem w „SN” Nr 11, 2013.- Powszechne pośrednictwo, czyli nowa klasa wyzyskiwaczy)