Historia el.
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 8865
Ogromne straty, jakie poniosła wieś w wyniku drugiej wojny światowej, odbiły się negatywnie na kondycji całego społeczeństwa polskiego. Konieczność zaopatrzenia kraju w żywność sprawiła, że początkowo władze wspierały rozwój gospodarstw indywidualnych. Rolnicy mogli korzystać z kredytów na odbudowę gospodarstw, z pomocy w pozyskaniu materiału siewnego i zwierząt hodowlanych, rozpoczęto elektryfikację wsi. Zła sytuacja gospodarcza kraju sprawiała jednak, że pomoc dla wsi była zbyt mała w stosunku do potrzeb.
Reforma rolna w Polsce Ludowej
W okresie międzywojennym nie udało się doprowadzić do rozwiązania kwestii agrarnej ani do likwidacji przeludnienia wsi. Sytuację tę postanowili wykorzystać komuniści, aby zdobyć poparcie ludności wiejskiej. Przeprowadzenie reformy rolnej stało się zatem jednym z najważniejszych haseł programowych Polskiej Partii Robotniczej. Z koniecznością przebudowy struktury agrarnej zgadzali się również przedstawiciele innych partii politycznych, w tym Polskiego Stronnictwo Ludowego, różniąc się jednak co do jej zasad. Rozwój sytuacji politycznej w Polsce sprawił, że ostateczny wpływ na sposób realizacji reformy mieli jedynie komuniści.
Zgodnie z zapowiedziami ogłoszonymi w Manifeście Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego z 22 lipca 1944 r., ziemia na upełnorolnienie i tworzenie nowych gospodarstw miała pochodzić ze zlikwidowanych majątków „obszarniczych” (o powierzchni ponad 50 ha, a w województwach poznańskim, gdańskim i śląskim – ponad 100 ha) oraz gospodarstw skonfiskowanych Niemcom i osobom uznanym za zdrajców narodu polskiego. Szczegółowe zasady reformy zostały określone w dekrecie we wrześniu 1944, w którym doprecyzowano m.in., że za uzyskaną ziemię chłopi będą płacić równowartość przeciętnych rocznych zbiorów, ale należność została rozłożona na 10–20 lat. (dla ziem zachodnich i północnych stało się to dopiero we wrześniu 1946).
Przebieg reformy w poszczególnych częściach kraju różnił się dość istotnie. W najbardziej przeludnionych województwach południowych bardzo szybko wyczerpał się zapas ziemi uzyskanej z likwidacji wielkiej własności ziemskiej (w rzeszowskim czy lubelskim ziemi wystarczyło zaledwie dla ok. 20% chętnych).
Przyjęta norma 5 ha (dla nowotworzonych gospodarstw) okazała się zatem niemożliwa do utrzymania, toteż w praktyce średnia wielkość nowych gospodarstw na terenach wschodnich wynosiła ok. 2,8 ha.
Odwrotna sytuacja była na obszarze Wielkopolski i Pomorza. Pod zaborem pruskim mogły przetrwać tylko gospodarstwa silne ekonomicznie, dlatego ich nie dzielono, ale przekazywano zwykle najstarszemu ze spadkobierców. Norma 5 ha była więc na tym obszarze nieatrakcyjna i nieuzasadniona ekonomicznie, tym bardziej że ziemi do podziału było sporo, ponieważ na parcelację przeznaczono również gospodarstwa poniemieckie. Dopiero podniesienie normy nowo tworzonych gospodarstw do 7 ha przejściowo zwiększyło zainteresowanie chłopów parcelacją.
W praktyce jednak nowe gospodarstwa w Wielkopolsce były jeszcze większe i sięgały 10–12 ha. Dopiero w następstwie przeprowadzanych w późniejszym czasie kontroli zmniejszano je do ustalonych 7 ha. Chłopi reagowali na te przymusowe regulacje rezygnacją z przydzielonej im ziemi – zwroty dochodziły do 70–80%.
Jeszcze inaczej przedstawiała się sytuacja na ziemiach zachodnich i północnych, gdzie całość ziemi została przejęta przez państwo jako mienie poniemieckie. Na tym obszarze duże gospodarstwa o powierzchni powyżej 50 ha oraz wielkie majątki ziemskie powyżej 100 ha zajmowały łącznie 59,8% powierzchni użytków rolnych.
W planach nowych władz ziemie te zajmowały kluczowe miejsce. Zamierzano na nich osiedlić tę część ludności wiejskiej z ziem dawnych, dla której nie starczyło ziemi z parcelacji, oraz Polaków przyjeżdżających z terenu ZSRR i Zachodu. Znaczna nadwyżka ziemi oraz problemy z ich zasiedleniem pozwoliły zastosować wyższe niż w innych regionach normy przydziału ziemi (7–15 ha).
Choć rzeczywiście polska wieś potrzebowała zmian, to ostateczny bilans reformy nie był korzystny. Zmniejszyła się wprawdzie liczba gospodarstw najmniejszych, jednak utrzymało się znaczne rozdrobnienie wsi. Z krajobrazu wsi znikły natomiast całkowicie majątki ziemskie i duże, silne gospodarstwa indywidualne (tab.).
Do 1949 r. rozparcelowano ok. 6 mln ha ziemi, w tym ponad 3 mln ha na ziemiach zachodnich i północnych. Rozparcelowano lub przejęto na własność państwa 13 tys. majątków ziemskich. Na ziemiach dawnych utworzono 347 tys. nowych gospodarstw oraz powiększono 254 tys. starych, a przeciętny obszar nowych gospodarstw wynosił 5,4 ha. Na ziemiach nowych powstało 467 tys. gospodarstw o przeciętnej powierzchni 7,9 ha.
Małe gospodarstwa były słabe ekonomicznie, niezdolne do intensyfikacji produkcji oraz bardzo podatne na presję podatkową, a tym samym bardziej zależne od polityki państwa. W ten sposób został przygotowany grunt do późniejszej próby kolektywizacji. Równocześnie z realizacją reformy rolnej część majątków ziemskich wyłączono z parcelacji w celu budowy sektora państwowego w rolnictwie. Łącznie przeszło 3 mln ha pozostało w posiadaniu państwa, z tego najwięcej (ok. ⅔ tego obszaru) znajdowało się na ziemiach zachodnich i północnych.
Reforma miała zapewnić komunistom masowe poparcie wsi, dlatego ogromnym zaskoczeniem był dla nich opór ze strony części chłopów, którzy nie chcieli oni brać przydzielanej im „pańskiej ziemi” z obawy przed nietrwałością nowego ustroju. Zaufanie chłopów zostało zresztą nadwerężone już wkrótce, kiedy w 1948 r. władze przystąpiły do tzw. regulacji nadziałów, a następnie do kolektywizacji. Reforma wpłynęła również na zmianę struktury polskiego społeczeństwa – przestało istnieć ziemiaństwo jako warstwa społeczna oraz radykalne zmniejszyła się liczba zamożnych chłopów.
Kolektywizacja
Koniec lat czterdziestych XX w. to początek wielkich zmian w rolnictwie i próba całkowitej przebudowy polskiej wsi na wzór radziecki. Miały się one dokonać w drodze kolektywizacji, ograniczenia liczby gospodarstw indywidualnych, zwłaszcza tzw. kułackich, oraz rozbudowy sektora państwowego. U podłoża tych zmian leżały głównie przesłanki ideologiczne, a władze komunistyczne nie liczyły się ani z uwarunkowaniami społecznymi, ani z konsekwencjami ekonomicznymi.
Początkowo komuniści odwlekali decyzję o uspółdzielczeniu wsi, a nawet zaprzeczali istnieniu takich planów. Zdawali sobie bowiem sprawę, że na wsi nie ma atmosfery sprzyjającej wprowadzeniu tego rozwiązania (do jej realizacji przystąpiono dopiero po wyeliminowaniu ze sceny politycznej PSL. Podobna sytuacja miała miejsce w Czechosłowacji i na Węgrzech, gdzie do kolektywizacji przystąpiono również po klęsce partii agrarnych). Spółdzielnie produkcyjne szczególnie źle kojarzyły się tym, którzy mieli okazję poznać funkcjonowanie kołchozów w ZSRR.
Jednak we wrześniu 1948 r., pod naciskiem Stalina, komuniści (PZPR powstała dopiero w grudniu 1948 r.) zadecydowali o natychmiastowym przystąpieniu do kolektywizacji. Za jej realizację odpowiadały komitety wojewódzkie i powiatowe PZPR.
Zakładaniu spółdzielni produkcyjnych towarzyszyła szeroka i agresywna akcja propagandowa prowadzona w prasie i radiu. Do propagowania kolektywizacji zostały zobowiązane wszystkie instytucje kulturalno-oświatowe, szkoły i organizacje społeczne działające w środowiskach wiejskich. W miastach organizowano brygady robotnicze i młodzieżowe, które wyjeżdżały na wieś i agitowały na rzecz tworzenia spółdzielni.
Mimo ogromnej kampanii propagandowej w 1949 r., pierwszym roku kolektywizacji, powstało tylko 243 spółdzielni skupiających zaledwie 0,1% wszystkich gospodarstw. W ocenie władz wyniki te były zbyt niskie, dlatego sięgnięto po metody administracyjne, represje polityczne, przymus fizyczny i sankcje ekonomiczne, za pomocą których zmuszano chłopów do wstępowania do spółdzielni. Wobec opornych stosowano różnorodne represje: zwiększano obciążenia podatkowe, rekwirowano zboże i żywiec, karano mandatami, aresztami lub zsyłano do obozów pracy. Wieś została obciążona także dodatkowymi podatkami, np. obowiązkową składką na Społeczny Fundusz Rozwoju Rolnictwa.
Szczególnie ostro byli zwalczani bogatsi chłopi, czyli tzw. kułacy, ogłoszeni przez partię wrogami państwa. Najbardziej znane przypadki terroru w trakcie tworzenia spółdzielni miały miejsce na terenie powiatu gryfickiego w 1951 r., jednak podobne metody były stosowane w całym kraju.
Chłopi próbowali się bronić, występując z podaniami o zmniejszenie obszaru gospodarstwa. Chcieli w ten sposób zmniejszyć wymiar podatku lub zmienić polityczną klasyfikację (przestawali być kułakami). Bardziej radykalną postawą było zrzekanie się lub porzucanie gospodarstw, zwłaszcza na ziemiach zachodnich i północnych.
Tempo powstawania spółdzielni było zróżnicowane. Najtrudniej było zmusić chłopów do zakładania spółdzielni tam, gdzie ziemia należała do nich od pokoleń. W starych wsiach w województwach kieleckim, krakowskim, warszawskim, łódzkim, lubelskim proces tworzenia spółdzielni przebiegał zatem bardzo wolno.
Natomiast na ziemiach zachodnich i północnych, gdzie dominowały gospodarstwa osadnicze i poparcelacyjne, przywiązanie chłopa do ziemi było o wiele mniejsze, a liczba spółdzielni zdecydowanie wyższa.
Do końca 1955 r. utworzono blisko 10 tys. spółdzielni, które użytkowały ok. 1,9 mln ha gruntów rolnych, czyli ok. 9% powierzchni użytków rolnych w kraju.
Przymus wstępowania do kolektywów oraz brak tradycji wspólnego gospodarowania i poczucia własności powodowały, że większość spółdzielców nie była zainteresowania wynikami pracy. Bardziej dbali o swoje działki przyzagrodowe niż o majątek spółdzielni. Nie dziwi zatem, że wydajność spółdzielni była znacznie niższa niż wydajność gospodarstw indywidualnych, które pomimo obciążeń i ograniczeń osiągały w przeliczeniu na 1 ha użytków rolnych wyniki wyższe o 14%.
Następstwem forsownej kolektywizacji i drenażu ekonomicznego wsi było załamanie produkcji rolnej w 1951 r. Aż do 1955 r. nie udało się przywrócić jej do poprzedniego poziomu. Chłopi, obawiając się utraty swoich gospodarstw, rzadko decydowali się na inwestycje. Możliwości modernizacji były zresztą niewielkie ze względu na obciążenia podatkowe. Władze wprowadziły też liczne ograniczenia w nabywaniu nawozów czy maszyn rolniczych oraz sztucznie utrzymywały niski poziom cen urzędowych na produkty rolne.
Postępowała zatem pauperyzacja chłopów, a zmonopolizowanie przez państwo cen skupu i sprzedaży produktów rolnych oraz ustalanie limitów kontraktacji prowadziło do całkowitego uzależnienia ich od władz administracyjnych i gospodarczych.
Pogorszyła się też struktura obszarowa gospodarstw – nastąpił spadek liczby gospodarstw o powierzchni powyżej 5 ha. W tej sytuacji coraz więcej właścicieli małych gospodarstw było zmuszonych do poszukiwania dodatkowej pracy poza rolnictwem, zwiększając liczebność kategorii chłoporobotników.
Budowa sektora państwowego w rolnictwie
Choć podstawą ustroju rolnego w powojennej Polsce, zgodnie z deklaracjami władz, miały być gospodarstwa indywidualne, to już w trakcie realizacji reformy rolnej przystąpiono do tworzenia sektora państwowego, przeznaczając na ten cel 10% ogólnego areału użytków rolnych.
W 1946 r. zostało utworzone przedsiębiorstwo Państwowe Nieruchomości Ziemskie (PZN), które miało zagospodarować opuszczone i zdewastowane majątki na obszarze ziem zachodnich i północnych. Wkrótce rozszerzono działalność PNZ również na ziemie dawne, choć państwo przejęło tam zdecydowanie mniej ziemi.
W 1946 r. z ogólnego obszaru 1,6 mln ha należących do państwa, na ziemiach nowych znajdowało się aż 1,3 mln ha. W kolejnych miesiącach stan posiadania PNZ zmieniał się dynamicznie – przejmowano kolejne majątki, a inne oddawano na parcelację.
Na początku 1949 r. wszystkie gospodarstwa państwowe (nieruchomości ziemskich, hodowli roślin i chowu koni) połączono, tworząc Państwowe Gospodarstwa Rolne (PGR). Weszły one na trwałe do krajobrazu polskiej wsi i stały się jednym z symboli socjalistycznych przemian w rolnictwie.
W założeniu miały być wzorcowymi gospodarstwami gwarantującymi dostawy żywności dla rosnącej w wyniku industrializacji ludności miast. W rzeczywistości, mimo stosowanych preferencji, efektywność PGR-ów była nie tylko znacznie niższa od wyników uzyskiwanych przez gospodarstwa indywidualne, ale wiele z nich przynosiło permanentne straty. W przeliczeniu na gotówkę produkcja globalna z 1 ha użytków rolnych w 1955 r. wynosiła w gospodarstwach chłopskich 621 zł, w spółdzielniach produkcyjnych – 517 zł, a w PGR-ach zaledwie 394 zł. Jedynie wysokość produkcji zbożowej, dzięki mechanizacji, była zbliżona do gospodarstw chłopskich.
Przyczyną tak niskich wyników były przede wszystkim błędy w zarządzaniu, odgórnie narzucane plany gospodarcze nieuwzględniające lokalnych warunków, ale też znaczne obciążenia świadczeniami socjalnymi na rzecz pracowników oraz obowiązek zagospodarowania odłogów. Do tego dochodziła ogromna niegospodarność, marnotrawstwo, kradzieże oraz brak dyscypliny pracy i zatrudnionych w nich pracowników, co w połączeniu z ciężkimi warunkami, słabym wykształceniem zatrudnionych tam robotników rolnych oraz relatywnie niskimi wynagrodzeniami za pracę sprawiało, że gospodarstwa państwowe kontrastowały z kreowanym przez oficjalną propagandę wizerunkiem PGR-ów jako wzorcowego gospodarstwa socjalistycznego.
Do 1955 r. w skali kraju powstało przeszło 6 tys. gospodarstw państwowych obejmujących 12% użytków rolnych. Dwie trzecie PGR-ów znajdowało się na ziemiach zachodnich i północnych, ¼ w poznańskim, bydgoskim i gdańskim, a w pozostałych województwach – zaledwie 1∕10. Obszar ziemi znajdującej się we władaniu państwa stale rósł, osiągając w 1990 r. najwyższy pułap (najwięcej, bo przeszło 50% gruntów użytkowały PGR-y w województwach koszalińskim i szczecińskim).
Lata 1956–1989
Rok 1956 przyniósł istotne zmiany również dla wsi. Najbardziej spektakularny był rozpad większości spółdzielni produkcyjnych. Z blisko 10 tys. spółdzielni przetrwało zaledwie 1,5 tys. Przyczyną tak szybkiego rozpadu kolektywów były obawy chłopów, że atmosfera polityczna pozwalająca na te działania wkrótce się zmieni. Charakterystyczne, że tempo dekolektywizacji było największe na ziemiach nowych, czyli tam, gdzie utworzono ich najwięcej (w województwie szczecińskim rozwiązało się aż 98% kolektywów, we wrocławskim – 97,5%, w zielonogórskim – 96,2%, a w opolskim – 92,4%).
W euforii towarzyszącej przemianom październikowym większość mieszkańców wsi odczytała wypowiedzi Władysława Gomułki oraz uchwały VIII Plenum Komitetu Centralnego PZPR jako odejście od kolektywizacji wsi. W rzeczywistości władze partyjne i państwowe nie zrezygnowały z niej, a jedynie odłożyły w czasie i wybrały drogę pośrednią, forsując tworzenie kółek rolniczych, które miały przygotować chłopów do zbiorowych form gospodarowania.
Po październiku 1956 r. zmianie uległa też polityka państwa wobec rolników indywidualnych. Ograniczone zostały dostawy obowiązkowe płodów rolnych, podniesiono ceny skupu, a także nieco złagodzono politykę podatkową i umożliwiono chłopom korzystanie z kredytów bankowych. Ustępstwa te zaowocowały nie tylko zmianą nastrojów na wsi, ale również natychmiastowym wzrostem produkcji rolnej. W 1957 r. odnotowano najwyższy po wojnie wskaźnik produkcji rolnej, nadal jednak problemem było niedostateczne zaopatrzenie rynku w produkty żywnościowe.
Lata sześćdziesiąte upłynęły w rolnictwie pod znakiem stagnacji, a w latach 1962 i 1964 z powodu nieurodzaju poziom produkcji spadł do stanu przedwojennego. Jednocześnie w związku z urbanizacją i industrializacją gwałtownie wzrastało zapotrzebowanie na żywność. Szczególne niezadowolenie społeczne wywoływały braki w zaopatrzeniu w mięso i jego przetwory. Problemy próbowano rozwiązać, zwiększając import zbóż, głównie na potrzeby hodowli.
Czynnikami hamującymi wzrost produkcji w gospodarstwach indywidualnych były, oprócz wysokich podatków, zbyt niskie, regulowane urzędowo ceny na artykuły żywnościowe oraz ekstensywne metody produkcji. Na niską efektywność gospodarki miały też wpływ takie czynniki, jak mała powierzchnia gospodarstw, ograniczone możliwości zakupu maszyn czy nawozów sztucznych oraz coraz bardziej widoczne procesy starzenia się wsi. Trudne warunki gospodarowania i brak perspektyw poprawy sytuacji materialnej powodowały, że coraz mniej młodych ludzi decydowało się na pozostanie na wsi.
Bardziej odczuwalne zmiany polityki państwa wobec rolników indywidualnych nastąpiły dopiero w latach siedemdziesiątych i wynikały ze stale pogarszającej się sytuacji aprowizacyjnej kraju. Władze zdawały sobie wówczas sprawę, że PGR-y nie będą w stanie zapewnić społeczeństwu wystarczającej ilości żywności.
W 1972 r. zostały zniesione dostawy obowiązkowe, a rolnicy mogli korzystać z kredytów inwestycyjnych. Priorytetem w zaopatrzeniu nadal były gospodarstwa państwowe, ale rolnicy indywidualni w zamian za umowy kontraktacyjne mogli uzyskać przydziały deficytowych maszyn, narzędzi czy nawozów.
Umożliwiono również powiększanie gospodarstw do 8 ha, a nawet 20 ha, jednocześnie zabraniając podziałów na gospodarstwa mniejsze niż 8 ha użytków rolnych, co miało zapobiec nadmiernemu rozdrobnieniu. Po raz pierwszy rolnicy i ich rodziny zostali objęci bezpłatną opieką zdrowotną. Zostało im również przyznane prawo do świadczeń emerytalnych, choć początkowo wyłącznie w zamian za zdanie gospodarstwa rolnego na skarb państwa.
Zmiany te zostały pozytywnie odebrane przez część rolników, zwłaszcza młodych i posiadających wykształcenie rolnicze, którzy przestawili się na intensyfikację i specjalizację produkcji. Większość jednak, zwłaszcza w województwach wschodnich, pozostała przy tradycyjnych metodach gospodarowania.
Niezależnie od ustępstw na rzecz rolników, władze nadal intensywnie wspierały sektor państwowy. Z myślą o gospodarstwach państwowych powstawały fabryki nawozów sztucznych oraz maszyn rolniczych (np. Ursus). Systematycznie zwiększał się areał PGR-ów, które przejmowały m.in. oddawane za rentę gospodarstwa indywidualne. W ten sposób w użytkowanie PGR-ów tylko w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych przeszło 10% gruntów chłopskich. Poza okresem forsownej kolektywizacji był to największy ubytek chłopskiego stanu posiadania.
Konsekwencją wzrostu areału użytków rolnych był znaczny wzrost zatrudnienia – pracownicy PGR-ów wraz z rodzinami stanowili grupę liczącą blisko 1 mln osób. W 1970 r. PGR-y gospodarowały już na 16% gruntów ornych, jednak ich produkcja – pomimo dużych nakładów – wynosiła jedynie 14% produkcji globalnej.
Po 1980 r. poprawiła się nieco sytuacja prawna gospodarstw indywidualnych (zniesiono wówczas m.in. utrudnienia w dziedziczeniu ziemi), jednak sytuacja ekonomiczna rolnictwa była zła. Niska mechanizacja produkcji, zbyt mała produkcja środków ochrony roślin i nawozów powodowały, że wysokość produkcji rolnej była znacznie niższa niż na Zachodzie. Narastały i tak ogromne problemy z zaopatrzeniem w żywność.
Sytuacja pogorszyła się znacznie po wprowadzeniu stanu wojennego, gdy w wyniku restrykcji państw zachodnich został wstrzymany import m.in. pasz, co doprowadziło do załamania hodowli.
Przez cały okres po drugiej wojnie światowej systematycznie zmieniała się struktura zawodowa mieszkańców wsi. Coraz mniej osób utrzymywało się z pracy na roli. Zmniejszał się też dystans cywilizacyjny między wsią a miastem. W latach siedemdziesiątych wyposażenie gospodarstwa domowego na wsi (chłopskiego lub pracownika PGR-u) nie odbiegało znacząco od wyposażenia gospodarstwa domowego w mieście.
Następował proces zacierania różnic kulturowych między wsią a miastem. Sprzyjały temu: powszechna oświata, popularyzacja czytelnictwa, prasa, a następnie radio i telewizja. Głównie pod ich wpływem następował proces porzucenia kultury ludowej na rzecz miejskiego stylu życia realizowanego w warunkach wiejskich. Szybciej zmiany te zachodziły w środowisku robotników rolnych w PGR-ach, mających normowany czas pracy, niż wśród rolników indywidualnych, którzy zazwyczaj pracowali od świtu do zmierzchu. Widać to chociażby na przykładzie udziału w życiu kulturalnym i towarzyskim koncentrującym się wokół świetlic wiejskich, a od lat sześćdziesiątych – klubokawiarni. Ich gośćmi częściej bywali mieszkańcy osiedli pegeerowskich niż rolnicy. Tradycyjna kultura ludowa, zwyczaje i tradycje, choć oficjalnie uznawane za wartościowe, coraz częściej były kultywowane jedynie przy okazji świąt i uroczystości niż z wewnętrznej potrzeby mieszkańców wsi.
***
Rok 1989 przyniósł zasadnicze zmiany również w sytuacji polskiej wsi, wprowadzając mechanizmy rynkowe. Nie dla wszystkich okazały się one korzystne. Znaczna część właścicieli małych gospodarstw nie wytrzymała konkurencji. Rozpoczął się proces koncentracji ziemi. Z krajobrazu wsi zniknęły też zlikwidowane w 1991 r. PGR-y, pozostawiając nierozwiązany do dziś problem bezrobocia na obszarach, gdzie było ich najwięcej (zachodniopomorskie, warmińsko-mazurskie, lubuskie). W wyniku mechanizacji gwałtownie zmalało zatrudnienie w rolnictwie i przekształceniu uległa struktura zawodowa wsi. Przyspieszeniu uległy również przemiany cywilizacyjne, ale jednocześnie pogłębiły się różnice w poziomie życia poszczególnych grup mieszkańców wsi.
Małgorzata Machałek
Jest to druga (pierwszą – Polska wieś w stuleciu - publikowaliśmy w nr. 3 SN/18) – skrócona - część obszernego artykułu o sytuacji polskiej wsi po 1918 roku, jaki ukazał się w 26 tomie kwartalnika „Klio”- czasopisma poświęconego dziejom Polski i powszechnym, wydawanego przez UMK w Toruniu. Pierwotny tekst zatytułowany „Przemiany polskiej wsi w latach 1918–1989” zamieszczony jest na Akademickiej Platformie Czasopism: http://apcz.umk.pl/czasopisma/index.php/KLIO/article/view/KLIO.2013.033/2653
Tytuł i wyróżnienia pochodzą od Redakcji SN.
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 5337
Choć aż do drugiej połowy XX w. większość polskiego społeczeństwa stanowiła ludność wiejska, to jednak historia wsi stosunkowo rzadko zajmuje uwagę badaczy. Wprawdzie dotychczas ukazało się sporo opracowań szczegółowych, to jednak wciąż widoczny jest deficyt publikacji o charakterze syntetycznym i podręcznikowym, zwłaszcza poświęconych historii gospodarczej oraz dziejom społecznym wsi w XX w.
W dziejach polskiej wsi w XX w. zdecydowanie więcej było okresów niekorzystnych niż okresów dobrej koniunktury gospodarczej i politycznej. W latach międzywojennych nie udało się rozwiązać najważniejszych problemów związanych ze strukturą agrarną i przeludnieniem. Wojna i okupacja pogłębiły biedę oraz zacofanie gospodarcze wsi, a po drugiej wojnie światowej błędna, podporządkowana celom ideologicznym, polityka państwa zaowocowała nie tylko stagnacją gospodarczą w rolnictwie, ale również pogorszeniem poziomu życia wszystkich mieszkańców kraju. Jednocześnie rolnicy ponosili większość ciężarów związanych z industrializacją gospodarki, a dystans dzielący polskie rolnictwo od zachodniego systematycznie się zwiększał. Znacznie wolnej niż na zachodzie Europy przebiegały też procesy modernizacyjne, co miało negatywny wpływ na poziom życia na wsi.
Lata 1918–1939
W okresie międzywojennym ludność wiejska stanowiła aż 73% ogółu mieszkańców kraju (dane ze spisu z 1931 r.), a jak podaje M. Mieszczankowski („Struktura agrarna Polski międzywojennej”) - liczba ludności rolniczej w okresie międzywojennym zwiększyła się o 18,5%.
Wśród mieszkańców wsi dominującą, choć wewnętrznie zróżnicowaną grupą byli chłopi. Rolnictwo stanowiło też źródło utrzymania dla ziemian oraz robotników rolnych zatrudnionych w folwarkach należących do wielkich właścicieli ziemskich. Tylko nieliczni mieszkańcy wsi wykonywali zawody pozarolnicze (np. nauczyciele, urzędnicy, rzemieślnicy).
Jednym z najważniejszych problemów wsi w tym okresie było ogromne przeludnienie. Na 100 ha gruntów ornych, łąk i pastwisk przypadało w Polsce w połowie lat trzydziestych 81 osób, podczas gdy w Niemczech – 49, Czechosłowacji – 64, a w Danii tylko 36. Jednocześnie plony w tych krajach były znacznie wyższe niż w Polsce. Skala przeludnienia była zróżnicowana regionalnie – najwyższe było w województwach południowych (wg niektórych badaczy sięgało nawet 300 osób), a najniższe w Wielkopolsce.
Problem ten był trudny do rozwiązania, ponieważ zbyt słaby przemysł nie był w stanie wchłonąć nadwyżki rąk do pracy występującej na wsi. W tej sytuacji coraz więcej osób decydowało się na emigrację. Szacuje się, że tylko w latach 1926–1928 wyjechało z kraju za chlebem około 0,5 mln mieszkańców wsi, choć rzeczywiste dane mogły być wyższe.
Struktura agrarna
Kolejnym problemem, który wpływał na kondycję polskiego rolnictwa była niekorzystna struktura agrarna. Dominowały gospodarstwa karłowate o powierzchni poniżej 2 ha i gospodarstwa małorolne (61,6% ogółu gospodarstw). Oznacza to, że przeszło połowa gospodarstw chłopskich była zbyt mała, aby zapewnić wystarczające środki na utrzymanie rodziny. Jednocześnie właśnie w tych najmniejszych gospodarstwach występowały największe nadwyżki siły roboczej.
Natomiast wielkie gospodarstwa i majątki o powierzchni powyżej 50 ha stanowiły niespełna 1% ogółu gospodarstw, ale zajmowały ponad 48% gruntów rolniczych (z tego 20% ziemi należało do majątków liczących powyżej 1000 ha). Najwięcej wielkich majątków znajdowało się na Kresach Wschodnich oraz w Wielkopolsce, na Pomorzu i na Śląsku.
Różnice regionalne były konsekwencją historycznych uwarunkowań, zwłaszcza odmienności polityki państw zaborczych wobec wsi. W województwach zachodnich dominowały duże gospodarstwa chłopskie, tylko takie bowiem mogły w XIX w. skutecznie przeciwstawić się polityce pruskiego zaborcy dążącego do przejęcia polskiej własności. Wykorzystywano w nich nowoczesne metody gospodarowania, praca była w dużej części zmechanizowana, stosowano też duże ilości nawozów sztucznych. Istniał też rynek zbytu na produkty rolne wywożone głównie w głąb Niemiec.
Natomiast na ziemiach byłego zaboru rosyjskiego nastąpiło poważne rozdrobnienie gospodarstw rolnych, będące efektem częstych podziałów ziemi. Dominowały gospodarstwa drobnotowarowe prowadzące gospodarkę ekstensywną, a na słabym rynku zbytu istniała silna konkurencja w postaci tanich towarów przywożonych z głębi Rosji.
Jeszcze większym rozdrobnieniem i przeludnieniem charakteryzowały się województwa południowe (dawna Galicja) oraz Podlasie. Na efektywność gospodarowania negatywnie wpływała też tzw. szachownica gruntów. Spis z 1921 r. wykazał, że 46,8% gospodarstw miało swoje grunty orne w kilku kawałkach - z tego 27% miało grunty co najmniej w czterech częściach, a w skrajnych przypadkach – jak podaje I. Bukraba-Rylska („Socjologia wsi polskiej”) - tych „kawałków” było nawet kilkaset. Konieczna zatem była ich komasacja, jednak do końca okresu międzywojennego zdołano scalić jedynie 60% rozdrobnionych gruntów w województwach centralnych i południowych.
Najbardziej opornie przebiegała komasacja na obszarze byłej Galicji, gdzie panowało ogromne przywiązanie do tradycyjnego układu pól. Na terenie województw zachodnich komasacja w zasadzie nie była potrzebna – scalono zaledwie kilka wsi.
Reformy rolne w II RP
Większość ugrupowań politycznych dostrzegała konieczność zmiany niekorzystnej struktury agrarnej wsi, dlatego już w 1919 r. sejm przyjął uchwałę o parcelacji majątków państwowych i wykupie nadwyżek ziemi w majątkach prywatnych. Maksymalną powierzchnię gospodarstw ustalono na 180 ha, a w województwach wschodnich i zachodnich – na 400 ha. Z powodu sporów politycznych uchwała nie weszła jednak w życie.
Bardziej radykalny wariant reformy został przyjęty przez sejm w lipcu 1920 r. w obliczu dramatycznej sytuacji spowodowanej wojną polsko-bolszewicką. Uchwalona wówczas ustawa o wykonaniu reformy rolnej przewidywała przymusowy wykup nadwyżek ziemi w majątkach prywatnych (powyżej 60 ha w okręgach przemysłowych, powyżej 400 ha na obszarze byłego zaboru pruskiego i na ziemiach wschodnich oraz 180 ha na pozostałym obszarze państwa). Wywłaszczani właściciele mieli otrzymać odszkodowania na poziomie 50% przeciętnej wartości rynkowej ziemi. Decyzja ta wywołała liczne protesty środowisk ziemiańskich i endecji.
Po wejściu w życie konstytucji marcowej z 1921 r., wprowadzającej zasadę nienaruszalności własności prywatnej, realizacja reformy napotkała poważne przeszkody. W praktyce parcelację ograniczono więc do majątków państwowych.
Sprawa reformy rolnej została ponownie podjęta w 1925 r. Przyjęta wówczas ustawa zakładała coroczną parcelację 200 tys. ha (przez 10 lat). Górną granicę powierzchni gospodarstw ustalono na 60–180 ha w Polsce centralnej oraz 300 ha na obszarze województw wschodnich i 700 ha dla majątków uprzemysłowionych (tj. mających na swoim terenie zakłady przetwórstwa rolnego). Odszkodowanie dla właścicieli było równe cenie rynkowej ziemi, a nabywcy mogli się ubiegać o specjalne kredyty na spłatę należności.
Reforma rolna była realizowana w różnym tempie (ogromne spowolnienie nastąpiło w okresie wielkiego kryzysu gospodarczego) do końca okresu międzywojennego. Jej konsekwencją było zmniejszenie powierzchni wielkich majątków ziemskich i rozparcelowanie przeszło 2,6 mln ha.
Nie rozwiązało to jednak problemu głodu ziemi na wsi, ani nie powstrzymało postępującego rozdrobnienia agrarnego. Wprawdzie ziemia z parcelowanych majątków systematycznie zasilała istniejące już gospodarstwa chłopskie, jednak tradycyjne działy rodzinne powodowały, że obszar przeciętnego gospodarstwa wciąż malał.
O ile w 1921 r. średnia powierzchnia gospodarstwa chłopskiego wynosiła 5,7 ha, to w 1938 r. powierzchnia ta zmalała do 5 ha. Jak podają: I. Kostrowicka, Z. Landau, J. Tomaszewski („Historia gospodarcza Polski XIX i XX wieku”), pod koniec lat trzydziestych XX w. liczba gospodarstw małych, niesamowystarczalnych, wzrosła do 64,5% ogólnej liczby gospodarstw.
Reforma rolna miała również wymiar pozaekonomiczny. Władze dążyły bowiem do wzmocnienia polskiego stanu posiadania na Kresach Wschodnich oraz w Wielkopolsce i na Pomorzu. (Na Śląsku wszystkie wielkie majątki znajdowały się w rękach niemieckich, jednak do 1937 r. ze względu na obowiązywanie konwencji genewskiej nie można było przeprowadzić żadnych zmian własnościowych na tym obszarze).
Na terenach byłego zaboru pruskiego w Wielkopolsce liczba wielkich majątków, które w znacznej części znajdowały się w rękach niemieckich, do 1931 r. zmniejszyła się z 36,2% do 19,2%, a na Pomorzu z 43,7% do 22,3%.
Natomiast na Kresach Wschodnich realizowana była akcja osadnictwa wojskowego. Do 1922 r. osiedlono tam 6,6 tys. rodzin żołnierskich oraz ok. 16 tys. osadników cywilnych. Ich sytuacja nie była łatwa. Trudności w zagospodarowaniu wynikały w braku maszyn i narzędzi oraz inwentarza żywego, przede wszystkim jednak w nowym, obcym narodowościowo otoczeniu polscy osadnicy byli traktowani jak intruzi i często spotykali się z wrogością, a nawet bezpośrednimi atakami, co prowadziło do zaostrzenia konfliktów z miejscową ludnością. (Zasób ziemi przydzielanej żołnierzom stanowiły przejęte na rzecz Skarbu Państwa dobra rosyjskie, majątki rodziny panującej, majoraty, dobra poduchowne oraz opuszczone majątki rolne. Na nich w pierwszej kolejności osiedlano byłych żołnierzy. Ochotnicy, inwalidzi wojenni oraz szczególnie zasłużeni otrzymywali ziemię bezpłatnie).
Warunki gospodarowania
Poszczególne grupy mieszkańców wsi różniły się stylem życia oraz położeniem materialnym. Zazwyczaj poziom życia był najwyższy na obszarze dawnego zaboru pruskiego, a najniższy na Kresach Wschodnich. Sytuacja poszczególnych rodzin zależała jednak głównie od wielkości posiadanego gospodarstwa, jakości gleby, aktualnych cen na artykuły rolne oraz umiejętności gospodarowania.
W latach dwudziestych stopniowo wyrównywały się różnice cywilizacyjne pomiędzy poszczególnymi częściami kraju. Jednym z najważniejszych wskaźników tych zmian była likwidacja analfabetyzmu ludności wiejskiej. Według danych z 1921 r. 38,1% ludności wiejskiej nie potrafiło czytać i pisać (najwięcej analfabetów było w województwach wschodnich). W wyniku podejmowanych przez państwo działań, a zwłaszcza obowiązkowej oświaty na poziomie szkoły podstawowej, odsetek ten spadł do 31% w 1931 r.
Największy wzrost poziomu produkcji nastąpił w województwach wschodnich, natomiast w Wielkopolsce i na Pomorzu, gdzie dominowały gospodarstwa wysokotowarowe, widoczny był znaczny regres spowodowany odcięciem od rynku zbytu w Niemczech.
W pierwszych latach po wojnie powszechnie brakowało żywności, a w konsekwencji ustalano na nią dość wysokie ceny. Rolnicy musieli się jednak najpierw wywiązać z dostaw obowiązkowych (do 1921 r.), a na rynek mogli przeznaczyć jedynie nadwyżki. Również kolejne lata nie były korzystne dla rolników
W 1922 r. wystąpił ogromny nieurodzaj. Spadały ceny na artykuły żywnościowe, a w okresie rosnącej inflacji rząd utrzymywał sztucznie niskie ceny, aby nie pogarszać warunków życia mieszkańców miast. Czynniki te wpłynęły negatywnie na kondycję ekonomiczną wsi, choć trzeba przyznać, że inflacja spowodowała również realne obniżenie wartości pieniądza i tym samym pobrane wcześniej kredyty oraz zaległości podatkowe były łatwiejsze do spłacenia.
Dzięki zmianom w produkcji oraz korzystnym warunkom atmosferycznym w połowie lat dwudziestych wyraźnie poprawiła się sytuacja na wsi. Jej przejawem były m.in. wzrost cen na artykuły rolne oraz zwiększone zakupy artykułów przemysłowych, zwłaszcza maszyn i urządzeń rolniczych. Część dochodów chłopi przeznaczali na powiększenie swoich gospodarstw, kupując ziemię poparcelacyjną.
Modernizacja wsi nie miała jednak szerszego zasięgu. Zacofanie cywilizacyjne sprawiło również, że rolnicy szczególnie dotkliwie odczuli wielki kryzys gospodarczy. Gwałtownie spadły ceny na artykuły rolne. W 1935 r. za pszenicę chłopi otrzymywali jedynie 34%, a za żyto 32% cen obowiązujących w 1928 r. Podobny spadek dotyczył również innych płodów rolnych.
Chłopi, aby uzyskać pieniądze niezbędne na opłacenie podatków, spłatę długów czy zakup artykułów przemysłowych, musieli sprzedać trzy razy więcej produktów. Możliwości zwiększenia produkcji były jednak ograniczone, gdyż brakowało pieniędzy na zakup nawozów sztucznych czy maszyn.
W tej sytuacji pozostawało ograniczanie spożycia własnego i rodziny (zjawisko tzw. podaży głodowej). Wskutek tego na rynku pojawiało się więcej żywności, co jednak prowadziło do dalszego spadku cen. Do tego dochodziła niekorzystna relacja między cenami żywności a cenami artykułów przemysłowych, tzw. nożyce cen. Chłopi rezygnowali zatem z zakupu większości towarów przemysłowych.
Brak ubrań i obuwia był tak dotkliwy, że znaczna część dzieci nie uczęszczała do szkoły, nie mając się w co ubrać. Rezygnowano nawet z kupowania zapałek, powracając do stosowania hubki i krzesiwa (symbolem ówczesnej biedy na wsi było dzielnie zapałki na czworo).
Największa pauperyzacja dotknęła posiadaczy małych i średnich gospodarstw, ale również spadły dochody właścicieli majątków ziemskich, czasami nawet o 40%.
Konsekwencją kryzysu był nie tylko regres w zakresie stosowania nowoczesnych metod produkcji oraz nawożenia, ale na niektórych obszarach wręcz powrót do gospodarki naturalnej. Znacznie wzrosło też przeludnienie agrarne, ponieważ z powodu bezrobocia w przemyśle coraz więcej osób usiłowało utrzymywać się z uprawy roli. Z ekonomicznego punktu widzenia była to armia zbędnych ludzi (według różnych szacunków od 2,5 do 8 mln osób).
Rząd próbował wyprowadzić rolnictwo z przedłużającego się kryzysu, wprowadzając elementy interwencjonizmu, takie jak tworzenie rezerwy zbożowej na wypadek wojny czy inwestycje w dziedzinie przetwórstwa rolnego (budowa magazynów, elewatorów, mleczarni czy chłodni). Stosowano też odgórne mechanizmy mające na celu zahamowanie spadku cen na artykuły rolne oraz oferowano specjalne kredyty dla rolników. Wychodzenie z kryzysu przebiegało jednak powoli i dopiero jesienią 1935 r. widocznie poprawiła się sytuacja ludności wiejskiej.
Ostatnie lata przed wojną upłynęły pod znakiem dobrej koniunktury. Zwiększyła się produkcja, rolnicy chętniej inwestowali w maszyny rolnicze i nawozy sztuczne. Ogólnie jednak poprawa sytuacji na wsi następowała znacznie wolniej niż w mieście.
Wojenna eksploatacja wsi
Już jesienią 1939 r. na obszarze ziem wcielonych do III Rzeszy Niemcy rozpoczęli wysiedlania Polaków do Generalnego Gubernatorstwa. Na opróżnionych gospodarstwach rolnych osiedlani byli Niemcy. Zdarzało się, że dokonywano komasacji kilku gospodarstw, aby utworzyć jedno większe gospodarstwo dla niemieckiego kolonisty. Do lutego 1942 r. władze niemieckie skonfiskowały blisko 900 tys. gospodarstw o powierzchni 9,2 mln ha. Od 1941 r. wysiedlenia zaczęto przeprowadzać również na obszarze Generalnego Gubernatorstwa. Najtragiczniejszy przebieg miały one na obszarze Zamojszczyzny.
Część chłopów, których nie wysiedlono z ziem włączonych do III Rzeszy, przestała być właścicielami własnych gospodarstw i zostali poddani ścisłemu nadzorowi władz niemieckich, które decydowały o całości produkcji oraz wielkości konsumpcji własnej. Stała kontrola niemieckiego agronoma oraz obecność coraz liczniejszych niemieckich sąsiadów uniemożliwiały sprzedaż czy ukrycie części produkcji na własne potrzeby.
Inna sytuacja była w Generalnym Gubernatorstwie, gdzie nie wprowadzono tak rygorystycznej kontroli nad całością produkcji rolnej. Rolnicy zostali wprawdzie obciążeni kontyngentami obejmującym praktycznie wszystkie płody rolne, ale mieli ograniczony wpływ na rodzaj upraw i hodowli. Znaczną część produktów (np. 40% zbóż, 18% ziemniaków, 73% buraków cukrowych) musieli sprzedawać po ustalonych urzędowo, bardzo niskich cenach, przy czym wysokość kontyngentów była stale zwiększana, co powodowało drastyczne obniżenie poziomu życia mieszkańców wsi.
Za niewywiązanie się z obowiązku przymusowych dostaw oraz nielegalny handel groziły wysokie kary, z karą śmierci włącznie. Mimo to chłopi, szukając dodatkowych źródeł utrzymania, w miarę możliwości sprzedawali nielegalnie posiadane nadwyżki na czarnym rynku. Istnienie niewielkich nadwyżek żywności umożliwiało również przetrwanie oddziałom partyzanckim zdanym prawie całkowicie na pomoc ludności wiejskiej. Często ceną, jaką za jej udzielnie płacili mieszkańcy wsi były brutalne represje, a nawet pacyfikacja całych miejscowości.
Eksploatacja gospodarcza polskiej wsi przez Niemców polegała również na wykorzystaniu siły roboczej. Ludność wiejska była masowo zatrudniana w przedsiębiorstwach działających na rzecz gospodarki niemieckiej na ziemiach okupowanych oraz wywożona na roboty przymusowe w głąb Rzeszy. Szacuje się, że spośród przeszło 3 mln polskich robotników przymusowych ludność wiejska stanowiła około 75–80%.
Choć położenie materialne mieszkańców wsi nie pogarszało się tak szybko jak sytuacja mieszkańców miast, to eksploatacja gospodarcza prowadzona przez okupanta doprowadziła do drastycznego obniżenia poziomu życia ludności wiejskiej. Szczególnie ciężka sytuacja wystąpiła w końcowym okresie wojny, gdy w wyniku działań wojennych zniszczeniu uległo średnio około 25% budynków mieszkalnych i gospodarczych, prawie całkowicie wytrzebiono inwentarz żywy – konie, krowy, trzodę chlewną, zniszczono zasiewy, a zaminowane pola jeszcze długo po zakończeniu działań wojennych uniemożliwiały normalne prace polowe.
Na terenach okupowanych przez ZSRR już w 1939 r. wielka własność ziemska została przejęta przez państwo. Chcąc pozyskać poparcie chłopów, większość gruntów rozparcelowano, a z części utworzono sowchozy. Rozpoczęto walkę z bogatymi chłopami, tzw. kułakami, na których nałożono wysokie normy przymusowych dostaw artykułów rolnych. Przystąpiono też do kolektywizacji wsi (jej tempo było bardzo powolne i zostało przerwane w 1941 r. przez agresję III Rzeszy na ZSRR). Mieszkańcy wsi stanowili też większość obywateli polskich deportowanych w głąb ZSRR.
Małgorzata Machałek
Dr hab. Małgorzata Machałek jest profesorem Uniwersytetu Szczecińskiego, dyrektorem Uniwersyteckiego Centrum Edukacji.
Jest to pierwsza – skrócona - część obszernego artykułu o sytuacji polskiej wsi po 1918 roku, jaki ukazał się w 26 tomie kwartalnika „Klio”- czasopisma poświęconego dziejom Polski i powszechnym, wydawanego przez UMK w Toruniu. Pierwotny tekst zatytułowany „Przemiany polskiej wsi w latach 1918–1989” zamieszczony jest na Akademickiej Platformie Czasopism: http://apcz.umk.pl/czasopisma/index.php/KLIO/article/view/KLIO.2013.033/2653
Tytuł, podtytuły i wyróżnienia pochodzą od Redakcji SN.
- Autor: Janina Słomińska
- Odsłon: 8422
Z prof. Jackiem Staszewskim, historykiem, rozmawia Janina Słomińska
- Autor: Leszek Stundis
- Odsłon: 12093
Żaden inny naród na świecie nie był nigdy tak mocno utożsamiany z religią jak Żydzi. Po dziś dzień religia, jaką wyznają nazywa się religią żydowską. Często również określa się ją mianem religii mojżeszowej, bowiem właśnie Mojżesz miał, według Biblii, wyprowadzić naród żydowski z niewoli egipskiej i doprowadzić go do wrót Kanaanu, Ziemi Obiecanej, na której powstało pierwsze jego państwo.
Na temat ich pochodzenia posiadamy niewiele pewnych informacji. Jedynie biblijna Księga Rodzaju dość wyczerpująco wyjaśnia tę kwestię, jednak nie zawsze jej przekaz bywa zgodny z wynikami badań archeologicznych.
Biblijny rodowód
Z Biblii jednoznacznie wynika, że Abraham żył przed wyruszeniem do Kanaanu jako człowiek osiadły, znał prawa obowiązujące wśród ludności semickiej Międzyrzecza, a także opowieści o potopie i Gilgameszu, zaczerpnięte z mitologii sumero - akadyjskiej. Niewiele można powiedzieć o wyznawanej przez niego religii. Trudno nawet rozstrzygnąć czy był monoteistą, bowiem nic nie wiadomo o wyznaniu jego przodków. Nie dowodzi tego również jego gotowość poświęcenia własnego syna Izaaka na ofiarę Bogu. Być może jego Bóg był w jakiś szczególny sposób wyróżnianym bogiem jednej grupy plemiennej.
Według Pisma Świętego, zawarł z Abrahamem przymierze w Kanaanie i obiecał mu liczne potomstwo, które zasiedli „kraj od rzeki Egipskiej do wielkiej rzeki, rzeki Eufrat”. Stąd Abraham jest uznawany za praojca Izraelitów, Edomitów i Arabów.
Zajęcie Kanaanu odbywało się jednak zapewne na drodze pokojowej. Zarówno Abraham, jak i jego następca Izaak, woleli zawierać przymierza z sąsiednimi ludami, poparte małżeństwami, aniżeli wdawać się w ryzykowne wojny.
Bezpośrednim przodkiem Izraelitów był, według Biblii, Jakub. On bowiem otrzymał w Betel od Boga imię Izrael, a jego dwunastu synów stało się protoplastami plemion izraelskich nazwanych od ich imion. Wówczas nie tworzyły one jednego narodu.
Prawdopodobnie przybycie znacznej liczby Żydów do Egiptu spowodowane było migracją Hyksosów, którzy w XVII wieku p.n.e. utworzyli własne państwo w Delcie Nilu ze stolicą w Awaris. Po ich wypędzeniu przez tebańskich królów z XVII dynastii, w połowie XVI wieku p.n.e. część z nich opuściła Egipt i udała się z powrotem do Azji, część natomiast pozostała.
Wśród tych, którzy osiedlili się w Egipcie znaleźli się prawdopodobnie również Żydzi. Ich sytuacja zaczęła się pogarszać poczynając od XIV wieku p.n.e., kiedy to faraonowie toczyli nieustanne walki z plemionami zamieszkującymi Palestynę. Nasilenie ich prześladowań nastąpiło w XIII wieku p.n.e. za panowania Ramzesa II i Merenptaha.
Były one zapewne wynikiem napiętej sytuacji międzynarodowej (wojny z Hetytami, a pod koniec stulecia z Ludami Morza), jak też niechęci uboższej części Egipcjan do stosunkowo zamożnych sąsiadów obcego pochodzenia.
Księga Wyjścia opisuje Żydów, jako niewolników, zmuszonych do pracy przy wznoszeniu miast królewskich Tanis i Pitom. To wedle niej było przyczyną buntu, na czele którego stanął Mojżesz.
Ziemia obiecana
Mojżesz jest kluczową postacią do zrozumienia historii Żydów. Po opuszczeniu Egiptu przez czterdzieści lat prowadził ich przez pustynię do Ziemi Obiecanej. Podczas tej wędrówki, jeśli przyjąć wersję biblijną, ukształtował się naród żydowski i jego religia. Najważniejszym momentem wędrówki Izraelitów przez piaszczyste bezdroża Synaju było przymierze Boga z Izraelitami. Od tego momentu Żydzi stali się narodem wybranym. Pośrednikiem w tym akcie był Mojżesz, on też przekazał swemu ludowi kamienne tablice z dziesięciorgiem przykazań.
Według Księgi Wyjścia, przekazał również szczegółowe prawo - zarówno karne jak i cywilne, a ponadto drobiazgowe przepisy dotyczące sprawowania kultu, kapłanów, miejsca świętego i budowy Arki Przymierza. Znajdują się w niej również nakazy i zakazy moralne, jak choćby ten, który zaleca zabijanie czarownic i nie zezwala na pożyczanie przez Izraelitów żadnych dóbr na procent swoim współziomkom.
Trudno orzec, czy Księga Wyjścia istotnie oddaje fakty historyczne, czy jest pewną wizją narodzin narodu żydowskiego. Nie można jednak oprzeć się wrażeniu, że Mojżesz był wielkim religijnym reformatorem.
Wiele ustępów Księgi Wyjścia opisuje jego walkę ze starymi wierzeniami, a zwłaszcza z oddawaniem czci bożkom, uosabianym przez złotego cielca. Prawdopodobnie odstępstwo Izraelczyków od praw i wiary narzuconej, bądź przekazanej od Boga przez Mojżesza, są symbolem nieposłuszeństwa wobec Jahwe i nie odzwierciedlają jedynie historycznych faktów. Naród wybrany musiał być bowiem poddawany próbom, zanim zostanie wpuszczony przez Boga do Ziemi Obiecanej. Sam Mojżesz nigdy do niej nie przybył. Bóg pozwolił mu jedynie ujrzeć jej żyzne doliny z góry Nebo tuż przed śmiercią.
Tym, który wkroczył do niej na czele Izraelitów był jego następca Jozue. Pierwszym miejscem postoju Żydów, a zarazem ich stolicą stał się obóz wojskowy w Gilgal, położony na wschód od Jerycha. Tam Jozue ustawił dwanaście kamieni, które miały symbolizować podległe jego władzy plemiona.
W późniejszym czasie Gilgal stało się miejscem zgromadzeń izraelskich plemion, na których decydowano o najważniejszych sprawach politycznych.
W pierwszej fazie podboju Izraelici zdobyli Jerycho, którego ogromne mury rozpadły się, według Księgi Jozuego, na odgłos siedmiu trąb niesionych przez izraelskich kapłanów. Następnie padło Aj, a wystraszeni mieszkańcy Gibeonu zawarli z Izraelitami pokój, przyjmując ich warunki. Opór próbował stawić król Jerozolimy Adonisedek, do którego przyłączyli się królowie Hebronu, Jarmutu, Lakisz i Eglonu. Koalicja jednak poniosła klęskę w pobliżu Makkedy, a jej przywódcy zostali powieszeni z rozkazu Jozuego.
Ku jedności
Księga Sędziów wymienia imiona dwunastu sędziów, wśród których szczególną rolę odegrał Abimelek. Na przełomie XII/XI wieku p.n.e. narzucił on bowiem, poprzez zamach stanu, w Sychem rządy autorytarne całej izraelskiej społeczności, co upodobniło go bardziej do wschodnich despotów.
Zza murów twierdzy Aruma przez trzy lata bezwzględnie egzekwował posłuszeństwo wśród Izraelitów, aż w końcu zginął podczas oblężenia miasta Tebes. Rządy Sędziów nie zapobiegły konfliktom. Jefte walczył z Ammonitami, Efraim wystąpił przeciwko Gileadowi, a bohater licznych legend Samson musiał stawić czoła Filistynom. Wojnom tym towarzyszyły zarówno nadużycia w sprawowaniu kultu, jak i jawne odchodzenie od religii mojżeszowej i oddawanie czci Baalowi i Asztarte - popularnym bóstwom kananejskim.
Ostatnim Sędzią Izraela był prorok Samuel. Dzięki jego energicznej działalności, udało się przywrócić wśród Izraelitów, przynajmniej częściowo, religijną dyscyplinę. Jednak wybrani na następców jego synowie, Joel i Abiasz, przywiązywali większą wagę do własnych korzyści niż do sprawiedliwych rządów. Zamęt, jaki wywołali wypaczając prawo spowodował, że przestała uznawać ich za autorytet znaczna część Izraelitów. Korzystając z faktu, że żył jeszcze ich ojciec, Żydzi wymusili na nim wyznaczenie nowego następcy. Został nim Saul, którego zgromadzone w Gilgul plemiona okrzyknęły królem, a Samuel ich wybór usankcjonował namaszczeniem wybrańca.
U szczytu potęgi
Wybór Saula nie był przypadkowy. Izraelitom zagrażali wówczas z jednej strony Amalekici, z drugiej zaś Filistyni, jeden z Ludów Morza, który osiedlił się w Palestynie, zapewne po nieudanym ataku na Deltę Nilu na początku XII wieku p.n.e.
Filistyni okazali się bardzo niebezpiecznym sąsiadem. Agresywni, zaborczy, posiadający broń żelazną, nękali pojedyncze miasta i plemiona izraelskie, które długo nie potrafiły się zdobyć na jedność w obliczu wspólnego wroga. Nieudolność synów Samuela okazała się wymarzoną okazją do zmiany systemu rządów, a co za tym idzie - do skutecznej obrony przed lepiej uzbrojonym sąsiadem. Pomimo zapału i odwagi, jakie niewątpliwie cechowały Saula, nie udało mu się przeciwstawić lepiej zorganizowanym wojskom Filistynów. W niespełna rok po objęciu tronu zginął wraz z synami na Równinie Ezdrelon, w pobliżu Góry Gilboa.
Jego następcą został Dawid, który przez pewien czas przebywał u Filistynów jako lennik księcia Akisza. Tam poznał ich sztukę wojenną i tajniki wyrobu broni żelaznej. Brał udział w bitwie pod Górą Gilboa. Stojąc na czele bitnego oddziału, wykorzystał zamęt wśród Izraelitów po śmierci Saula i przechwycił władzę.
Biblia wyraźnie mówi, że uczynił tak, postępując zgodnie z wolą Boga. Pierwszym posunięciem Dawida było pozyskanie zaciężnej armii, z której pomocą zepchnął Filistynów na wąski pas wybrzeża. Następnie zaczął przywracać władzę królewską w poszczególnych miastach Kanaanu, likwidując jednocześnie wszelkie przejawy przywracania dawnych wierzeń.
Religia stała się w rękach Dawida skutecznym instrumentem jednoczącym skłócone plemiona. Na północy energiczny władca zajął Aszdod, graniczący z posiadłościami Tyru, zaś na południu i wschodzie uzależnił od siebie niewielkie królestwa Edomu, Moabu i Ammonu. Jego wojska dotarły na południu aż do Zatoki Akaba, nad Morzem Czerwonym, a na północy kontrolowały Damaszek, który Dawid powierzył zaufanemu namiestnikowi. W ten sposób zabezpieczył szlaki handlowe przechodzące przez podległe mu ziemie.
Tranzytowe położenie Palestyny sprawiało, że skarb królewski szybko stał się pełny dzięki opłatom celnym i dochodom z pośrednictwa handlowego, z którego korzystać musieli nawet Fenicjanie. Po zajęciu Jerozolimy Dawid ustanowił w tym mieście swą stolicę. Sprowadził do niej Arkę Przymierza, symbol jedności Hebrajczyków. Jego władza stała się dziedziczna, jednak jego syn, Absalom, wzniecił bunt przeciw własnemu ojcu, za co został ukarany śmiercią. Dawid wyznaczył więc innego następcę w osobie Salomona.
Okres stabilizacji
Salomon nie był wojownikiem tak jak jego poprzednik, ale też czasy, w których przyszło mu panować były o wiele spokojniejsze. Sytuacja międzynarodowa wydawała się stabilna, a przyjazne stosunki, jakie Izraelczycy utrzymywali z Egiptem, Fenicją, Babilonią i Asyrią były gwarantem pokoju na Bliskim Wschodzie. Mocarstwa regionu były zbyt zajęte walkami z koczownikami atakującymi ich od zewnątrz, by zajmować się niewielkim, choć bogatym państwem, jakie rozwijało się pomiędzy nimi.
Salomon nie dbał nawet o utrzymanie kontroli nad odległym Damaszkiem. Umacniał swą pozycję przez misterną dyplomację i małżeństwa dynastyczne. Wiadomo, że poślubił córkę jednego z faraonów, a ponadto utrzymywał na swym dworze liczny zastęp księżniczek i nałożnic pochodzących z kraju Hetytów, Moabu, Sydonu, jak również z podbitego przez Dawida plemienia Ammonitów.
Salomon zasłynął jako znawca piękna i miłośnik wygód, co znalazło wyraz w pięknych pałacach i luksusowych dzielnicach królewskich wznoszonych przez egipskich i fenickich budowniczych w wielu jego miastach. Pewnym symbolem jego zepsucia stała się Góra Zgorszenia w Jerozolimie, na której wzniósł pałac dla swych licznych faworyt.
Nie zaniedbał jednak przezornie fortyfikacji, o czym świadczą pozostałości potężnych murów w Chasorze, Megiddo i Gezer. W prowincjach, obok siedzib królewskich, znajdowały się rezydencje namiestników i okazałe domy lokalnej arystokracji, które dowodziły wzrastającej zamożności Izraelitów. Najważniejszym dziełem Salomona było wybudowanie pierwszej Świątyni Pańskiej w Jerozolimie.
Tradycja przedstawia Salomona jako człowieka niezwykle przenikliwego. O jego mądrości miały świadczyć przekazane przez Biblię rozstrzygnięcia najbardziej zawiłych spraw, z jakimi zwracali się do niego poddani, ale także współzawodnictwo z królem Tyru, Hiramem, w rozwiązywaniu łamigłówek. Obaj władcy uczynili z niego nawet pewną formę gry hazardowej, w której stawką bywały całe miasta. Dzięki wysiłkom Salomona, plemienna konfederacja stała się scentralizowaną monarchią, w której religia pozostawała nadrzędnym czynnikiem jednoczącym.
Wiele ludów jednak było niezadowolonych z wysokich podatków, danin i każdorazowych opłat na wielkie inwestycje budowlane, ulubioną działalność swego monarchy. Wprawdzie handel kwitł jak nigdy przedtem, ale już utrata Damaszku była postrzegana przez północne plemiona izraelskie, jako zamach na ich interesy.
Okres klęsk, widmo diaspory
Po śmierci Salomona, która nastąpiła około 925 p.n.e., władzę objął jego syn Roboam, który nie umiał utrzymać porządku w kraju i zapobiec wzrostowi korupcji. Plemiona zaczęły ignorować zarządzenia królewskie, a odkąd z Egiptu powrócił zbuntowany dostojnik Salomona Jeroboam, dokonał się faktyczny rozpad państwa na część południową (Judę, która pozostała wierna Roboamowi) i północną (Izrael, którego ludność uznała za króla Jeroboama I) .
Odtąd oba królestwa rozwijały się osobno, czemu towarzyszyło osłabienie ich pozycji na arenie międzynarodowej. Jednocześnie epokę, w której istnieją dwa odrębne państwa żydowskie cechuje ożywiona działalność proroków, którzy w swych naukach jasno wskazują na przyczynę takiego stanu rzeczy. Eliasz i Elizeusz oskarżają Żydów o odejście od prawa bożego i nakazów religii żydowskiej. Jeremiasz i Izajasz przepowiadają straszliwe klęski, jakie spadną na Żydów ze wschodu.
W 721 roku p.n.e. Sargon II istotnie zdobywa stolicę Izraela Samarię i kraj ów przestaje istnieć. Przez następne dwa stulecia broni się jeszcze Juda. Jej mieszkańcy kilkakrotnie odpierają ataki Asyryjczyków spod murów Jerozolimy. Dopiero władca babiloński Nabuchodonozor II dokonuje w 586 p.n.e. podboju Judy. Jerozolima upada, jej Świątynia zostaje zburzona, a ludność uprowadzona w niewolę.
Prorocy Ezechiel i Daniel piętnują postępowanie Izraelczyków, które jakoby miało doprowadzić do tej tragedii, przepowiadając zarazem rychły koniec ich ciemiężycielom.
Persowie okazali się bardziej przychylni dla Żydów. Król Cyrus Wielki pozwolił im nie tylko powrócić do ojczyzny i odbudować świątynię, ale również powierzył namiestnictwo swej nowej prowincji Jehud Żydowi Zorobabelowi. Większość badaczy jest zgodna, że właśnie pod panowaniem perskim Żydzi, korzystając ze swobody, rozwinęli ostateczny kształt swojej religii. Także władcy hellenistyczni starali się początkowo nie prześladować Żydów, choć odnosili się niechętnie do ich hermetycznej, niedostępnej dla innych religii.
Kres istnienia państwa i narodu żydowskiego nastąpił pod panowaniem Rzymian. Wielkie powstanie, jakie ogarnęło Judeę w 66 roku n.e., spowodowało represje, w wyniku których, w roku 70, Świątynia jerozolimska legła ostatecznie w gruzach. Pozostała po niej jedynie Ściana Płaczu, upamiętniająca miejsce, na którym niegdyś się wznosiła.
Żydzi, pozbawieni swej największej świętości, rozproszyli się po całym świecie. Przez prawie dwa tysiące lat nie mieli własnej państwowości, a kiedy ją odzyskali, tylko niewielka część ich narodu powróciła do Palestyny. Znakomita większość nadal żyje w diasporze.
Leszek Stundis